"- Niektórzy ludzie nie zasługują na to, żeby żyć."
Ponad dwa tygodnie temu miałam przyjemność recenzować jedną z książek
Katarzyny Bereniki Miszczuk zatytułowaną "Szeptucha", która stanowiła
moje pierwsze zetknięcie z pisarską twórczością autorki. Owe okazało się
niewątpliwie udane, ale nade wszystko intrygujące, angażujące, a przede
wszystkim odbiegające od tych dotychczas odbytych przeze mnie spotkań
literackich. To nie była bowiem powieść obyczajowa, którą w
szczególności preferuję. "Szeptucha" przynależy do kategorii książek
fantastycznych, których przecież zwyczajnie unikam (choć zdarzały się
wyjątki). Jednak ciekawość zwyciężyła i w pełni oddałam się jej
lekturze. Zarówno w jej trakcie, jak i tuż po, postanowiłam nie tylko
kontynuować serię "Kwiat paproci", ale także sięgnąć po inne utwory
pisarki. Zatem gdy pojawiła się informacja o najnowszej książce
Katarzyny Bereniki Miszczuk, bez chwili zastanowienia zdecydowałam się
na nią, nawet nie wnikając skrupulatnie w opis fabularny. Prawdę mówiąc,
wystarczyły dwa czynniki, abym zapragnęła poznać historię kryjącą się
za jednym, aczkolwiek bardzo wyrazistym i dosadnym słowem. Mianowicie
tytuł "Obsesja" oraz wcześniej poniekąd przyswojony styl autorki, który
przypadł mi do gustu. Z niecierpliwością oczekiwałam przesyłki, a gdy
już do mnie dotarła, niemal od razu się za nią zabrałam. Jak tym razem
wypadła owa podróż czytelnicza? Zapraszam na recenzję.