"Żałuję, że nie okłamywałam zarówno siebie, jak i jego;
żałuję, że zabrakło mi doświadczenia, aby rozpoznać własne uczucia.
Żałuję, że nie rozkoszowałam się bardziej każdą spędzoną z nim sekundą,
gdyż te sekundy są dla mnie teraz najważniejsze na świecie.
Nie żałuję jednak tej historii. Jego historii. Mojej historii. Naszej historii."
W grudniu ubiegłego roku miała wielką przyjemność przeczytać książkę "Manwhore", którą byłam zachwycona. To była piękna, zmysłowa i stanowiąca ogromny ładunek emocjonalny powieść. Oczarowała mnie opowiedziana w niej historia, a głównego bohatera (oczywiście mam na myśli Malcolma) po prostu pokochałam. Ledwie ukończyłam lekturę tejże powieści, a już tęskniłam za przedstawioną w niej opowieścią, za postaciami, za stworzonym klimatem, za niesamowitymi emocjami. Na szczęście wiedziałam, że losy bohaterów będą kontynuowane w kolejnym tomie, na który czekałam z niecierpliwością. Aż wreszcie nastał ten dzień, kiedy książka "Manwhore+1" do mnie dotarła, co sprawiło mi ogromną radość. Jakie wrażenie wywarł na mnie drugi tom? Zapraszam na moją opinię.