"(...) Od tej chwili wszystko się zmieni. Nic już nie będzie takie jak przedtem,
i dlatego to pierwsze zdanie było najlepsze.
Ten dzień jest niezwykle ważny. Ważniejszy być nie może."
Jaka opowieść kryje się za zjawiskowo klimatyczną okładką? Jaka
historia schowana jest pod melancholijną pierzynką zatytułowaną "Dom Łez"? Jaką tajemnicą owiany jest ów dom i co przyczyniło się do nadania
mu tak smutnej nazwy? To właśnie te pytania szczególnie nurtowały mnie
od momentu ujrzenia najnowszej pozycji obyczajowej Wydawnictwa
HarperCollins. Co więcej, ciekawość moją wzbudził także opis fabularny,
nie w pełni oczywisty i poniekąd enigmatyczny. To znów wyzwoliło lawinę
kolejnych nasuwających się pytań. Co wydarzyło się w życiu kobiety? I
jaką rolę na jej drodze pełni drzewo? Jaki to owo przyjmuje symbol w
przypadku powieści Lindy Bleser? I nade wszystko przed jakim głównym
wyborem stanęła bohaterka? Musiałam poznać odpowiedzi na pytania, które
nie dawały mi spokoju i zaprzątały mą głowę. Musiałam sięgnąć po tę
książkę, albowiem coś wyraźnie mnie ku niej popychało. Musiałam
zasmakować zagadkowej aury, którą z pewnością była przesiąknięta.
Musiałam uszczknąć pióra nieznanej mi dotąd autorki. I tak uczyniłam. I
znalazłam odpowiedzi. Ale...