"(...) Słońce bowiem wstanie zawsze, nawet gdy na ziemi będą nieszczęścia, niepowodzenia,
kataklizmy, ono wstaje, bez względu na wszystko.
Każdego dnia dla każdego z nas jest czymś innym.
Poza ciepłem, które nas otula, bywa nadzieją, gdy jej potrzebujemy,
przekleństwem, gdy chcemy, by już nigdy nie wzeszło.
Ma tyle blasków i cieni, jak tylko szeroka jest jego paleta.
Im jesteśmy starsi, tym więcej nabiera barw."
"Tajemnica Błękitnej Alkowy" jest pierwszą książką autorki, z którą się zetknęłam i miałam przyjemność poznać. Postanowiłam sięgnąć po tę pozycję, ponieważ zaintrygował mnie niezwykle ciekawy jej opis, a ponadto urzekła mnie cudowna i niebywale klimatyczna okładka. Od razu skojarzyła mi się ze starym, wiekowym, opuszczonym domem na peryferiach, gdzieś w głębi lasu z szumiącymi drzewami i śpiewem ptaków, stanowiącego część pięknego krajobrazu, a nocą będącego cichym, ciemnym, wzbudzającym lęk miejscem. Wyobraziłam sobie otwarte na oścież okiennice tegoż domu, wybite szyby, a przez ich szczeliny przedostający się do wnętrza wiatr wydający mnóstwo - niekiedy przerażających - dźwięków. Następnie skrzypiące podłogi prowadzące do poszczególnych komnat z odrapanymi ścianami i nieużywanymi od wieków meblami, pokrytymi kurzem bądź przykryte prześcieradłami, a także schody prowadzące na pełen tajemnic i sekretów strych, gdzie można odnaleźć stare listy, fotografie, zapiski, być może nawet obrazy oraz najbardziej straszliwe miejsce w domu - piwnicę, ciemną, zimną, ponurą i przerażającą. Takowy dom, niezamieszkiwany od wielu lat, charakteryzuje się niepowtarzalnym klimatem, wzbudza ciekawość i fascynację, a jednocześnie obawę i strach. Ale przede wszystkim sprawia, że chce się zajrzeć do wnętrza i poznać jego historię. Jaką zatem historię skrywa dom w powieści "Tajemnice Błękitnej Alkowy"? Zapraszam na moją opinię :)