Po "Tajemniczego czarnego kota" sięgnęłam po pierwsze z ciekawości,
a po drugie dlatego, iż uwielbiam wzbogacać swą wiedzę o nowe legendy i
wierzenia ludowe. Co prawda nie jestem zbytnio przesądna, aczkolwiek
muszę przyznać, że moje spotkanie z czarnym (zresztą nie tylko) kotem do
przyjemnych nie należało. Ów dwukrotnie bowiem przeciął mi drogę, a
krótko potem doświadczyłam niejednego pecha. Do tej pory zastanawiam
się, czy "winę" za doznanie tych niewielkich nieszczęść przypisać
właśnie czarnemu kotu, czy może przeżycia te uznać za zwykłe zbiegi
okoliczności? Rozsądek podpowiada to drugie, ale czy w tej pierwszej
myśli na pewno nie ma ździebełka prawdy? Przejdźmy zatem do wspomnianej
publikacji.