"(...) Rozejrzała się dookoła. Leżała na szpitalnym łóżku w izolatce,
podpięta do kilku monitorów.
W jej głowie przesuwały się i mieszały różne obrazy.
Szpitalny korytarz, laboratorium, nieznane miejsca, bezimienne twarze.
Po chwili poczuła, że znów zapada w nieokreślony w czasie sen."
Już przy okazji recenzji innej książki wspominałam, że
uwielbiam sięgać
po debiuty, gdyż wnoszą coś świeżego i nowego do czytelniczego świata.
Zawsze podchodzę do nich z pewną dozą zaciekawienia i zaaferowania,
podniecenia, a nawet
z namiastką niepewności. Nie wiem bowiem, czego się
spodziewać bądź czego oczekiwać, jakim stylem operuje autor i czy
przedstawiona przez niego historia mnie zaskoczy i zaintryguje, czy też
zwyczajnie
rozczaruje. Któregoś dnia otrzymałam od Moniki Gomółki propozycję
zrecenzowania jej najnowszej powieści, wraz z kilkustronicowym
fragmentem, który na tyle mnie zafrapował, iż postanowiłam podjąć się
jej zaopiniowania. "Ona" okazała się udanym debiutem, jednakże... No
właśnie. Zapraszam na zapoznanie się z moimi wrażeniami po lekturze
tegoż thrillera.