"(...) Bólu nie ukryjesz, nie wyłączysz.
Ból trzeba przeżuć, strawić i nauczyć się żyć z nim razem, obok siebie."
Uwielbiam historie wychodzące spod pióra Janusza
Niżyńskiego, i zawsze owe pochłaniam, następnie żałując, że uczyniłam to zbyt prędko. Są przesiąknięte specyficznym klimatem i owinięte
niepowtarzalnym, delikatnym oraz niejako podniosłym fluidem, zwinnie
oplatają nićmi fabularnymi, wymagając skupienia odrywają od
rzeczywistości i zmuszają do wyłuskiwania mądrości życiowych kryjących
się za pojedynczymi słowami. Z przyjemnością delektuję się smakiem
każdej powieści, a potem ze smutkiem odkładam ją na półkę mojej
biblioteczki. Jednak za każdym razem uspokaja mnie świadomość, że
jeszcze nie raz do niej powrócę, aby znów nasycić się jej nie w pełni
jasną niezwykłością...