poniedziałek, 29 stycznia 2018

"Kochankowie ze Starych Babic" - Janusz Niżyński [recenzja]



 
"(...) Bólu nie ukryjesz, nie wyłączysz.
Ból trzeba przeżuć, strawić i nauczyć się żyć z nim razem, obok siebie."


Uwielbiam historie wychodzące spod pióra Janusza Niżyńskiego, i zawsze owe pochłaniam, następnie żałując, że uczyniłam to zbyt prędko. Są przesiąknięte specyficznym klimatem i owinięte niepowtarzalnym, delikatnym oraz niejako podniosłym fluidem, zwinnie oplatają nićmi fabularnymi, wymagając skupienia odrywają od rzeczywistości i zmuszają do wyłuskiwania mądrości życiowych kryjących się za pojedynczymi słowami. Z przyjemnością delektuję się smakiem każdej powieści, a potem ze smutkiem odkładam ją na półkę mojej biblioteczki. Jednak za każdym razem uspokaja mnie świadomość, że jeszcze nie raz do niej powrócę, aby znów nasycić się jej nie w pełni jasną niezwykłością...