"(...) Najtrudniej dostrzec piękno, które jest blisko.
Najtrudniej jest zobaczyć dobro w kimś, kto jest przy tobie każdego dnia. (...).
Złote serce bije w środku człowieka, bo jest ono w nim ukryte.
Prawdziwe dobro i piękno trzeba dostrzec w duszy, nie w ciele!"
Z niecierpliwością wyczekiwałam drugiego tomu zatytułowanego "Dwór w
Czartorowiczach. Nowe pokolenie" stanowiącego część sagi polskiej
autorstwa Moniki Rzepieli. Poprzedni utwór autorki opiewał w
melancholię, romantyczność, beztroskę, sentymentalizm i prawdziwość.
Urzekł mnie prostotą, omamił wyjątkowym klimatem, zrodził ciekawość
nieustannie ją wzmagając, pobudził wyobraźnię stopniowo wyraźnie ją
intensyfikując, a nade wszystko przeniósł do czasów sprzed
kilkudziesięciu laty, do przeszłości, jakże intrygującej, nostalgicznej i
znanej tylko z lekcji historii, szeroko pojętej literatury czy też
między innymi filmów dokumentalnych i fabularnych. Po przyjemnym i
zajmującym spotkaniu z powieścią stanowiącą pierwszą księgę wspomnianej
sagi, nie mogłam doczekać się jej kontynuacji, głównie z racji
zaspokojenia ciekawości związanej z dalszym biegiem losów poznanych
dotąd bohaterów. Czy i tym razem Monice Rzepieli udało się mnie
oczarować ukazaną historią?