"(...) Można sobie wyobrazić, jaka przykra i niepokojąca dla dziecka jest sytuacja,
w której musi nagle opuścić dom, znajome środowisko i zamieszkać z obcymi ludźmi."
"Córeczka tatusia" to książka, która przeczytałam kilka dni temu, a nadal odczuwam wszystkie towarzyszące mi wówczas podczas lektury emocje. Decydując się na tę pozycję, wiedziałam, że nie będzie to łatwa i lekka, a jednocześnie przyjemna powieść. Zatem poniekąd nastawiłam się na to, że może być dramatycznie, smutno i boleśnie. Nie sądziłam jednak, że historia ukazana w książce tak bardzo mnie zaszokuje, a nawet mną wstrząśnie. Najtrudniejsze, a zarazem najgorsze w tym wszystkim jest to, że sytuacje, jakie zostały opisane w książce mają tak naprawdę miejsce w życiu wielu rodzin na całym świecie. Niby mamy tego świadomość, ale po pierwsze o tym nie myślimy, bo osobiście nas to nie dotyczy, po drugie nie rozmawiamy (albo zdecydowanie za rzadko), bo nie ma sensu poruszać tego tematu, skoro w najbliższym otoczeniu nic się złego nie dzieje, po trzecie niekiedy ignorujemy pewne dostrzegalne przesłanki, twierdząc, że to nie nasza sprawa, co się dzieje obok za ścianą, a ponadto pewne rzeczy są dla nas niewyobrażalne, niedopuszczalne i wydają się nam być nierealne, a jednak niestety się dzieją.