"(...) Każdy z nich miał zapamiętać tę chwilę.
Każdemu miała powrócić kiedyś przed oczy.
Niektórym na łożu śmierci, innym, kiedy tracili wiarę w Boga,
a jeszcze innym, kiedy wysławiali wielkość zwycięzcy nad zwyciężonym.
Niezależnie od okoliczności,
wszyscy bez wyjątku zapamiętali na zawsze ten moment."
Po raz kolejny dokonałam wyboru książki praktycznie na podstawie samej okładki. Przyznaję, że z jej opisem zapoznałam się dość powierzchownie. Miałam tylko gdzieś z tyłu głowy zakodowane, że to powieść o zakazanej miłości rozgrywającej się na tle wojny. Byłam poniekąd przekonana, że to będzie lekka i przyjemna lektura (nie wiem, dlaczego tak sądziłam), na którą czekałam z niecierpliwością. Kiedy już do mnie dotarła, rzucił mi się w oczy napis: Piękne i zapadające w pamięć dzieło. Czy zgadzam się z tym stwierdzeniem? Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Martine Madden? Zapraszam na moją opinię.