"(...) - To w co wierzysz?
- W prawa człowieka. W miłość, uczciwość. Islamu nienawidzę, ale to tajemnica.
Gdybym się go wyrzekł, to..."
Trzeciego października bieżącego roku miała miejsce premiera
fascynującej książki "Couchsurfing w Iranie. (Nie)codzienne życie
Persów", której autorem jest podróżnik Stephan Orth. Przyznaję, że
sięgnęłam po tę publikację z ogromną dozą ciekawości, nutką niepewności,
a nade wszystko chęcią bardziej szczegółowego poznania owego kraju. Jedyne
informacje, jakie posiadałam na temat Iranu, to były te zaczerpywane z
wszelakich mediów ukazujących ów jako kraj nieprzyjazny, pełen surowych
reguł, procedur i zakazów. W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję,
a mianowicie Iran zajmuje czołowe miejsce w rankingu krajów mających
najgorszy wizerunek. Nie ukrywam, że nigdy dotąd nie czułam potrzeby
bliższego przyjrzenia się temu państwu, nie pragnęłam zagłębić się w
jego struktury. Odkrywanie walorów turystycznych, zwyczajów, tradycji,
czy też prawdziwej mentalności ludności Iranu nie interesowało mnie na
tyle, ażeby poddać się temu zajęciu. Z perspektywy czasu wiem, że to był
błąd. Tym bardziej się cieszę, że dane mi było zaznajomić się z książką
Stephana Ortha, która nieustannie mnie zaskakiwała i wprawiała w
zadumę. Opowieść ta poniekąd otworzyła mi oczy i pozwoliła spojrzeć na
Iran zupełnie inaczej... Zapraszam na recenzję.