piątek, 27 stycznia 2017

Margo - T. Fisher




"Smutek to emocja, której możesz zaufać. Jest silniejszy niż wszystkie inne. 
Przy smutku radość wydaje się chwilowa i niepewna. 
Smutek trwa dłużej, jest trwalszy i z taką łatwością zastępuje pozytywne uczucia, 
że nawet nie poczujesz zmiany, gdy znajdziesz się w jego okowach. 
Jakże zaciekle walczymy o szczęście, a kiedy wreszcie mamy tę ulotną radość w rękach, 
trzymamy ją krótko i zaraz spływa między palcami jak woda. Nie chce trzymać wody. 
Chcę trzymać coś twardego i solidnego. Coś, co potrafię zrozumieć. 
Rozumiem smutek i dlatego mu ufam. 
Naszym przeznaczeniem jest czuć przygnębienie, choćby tylko po to, 
żeby chronić się przed ściemą szczęścia. 
Będę znać tylko ciemność; może kluczem jest uczynić z tego sztukę."


„Margo” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Oczywiście, słyszałam co nieco o napisanych przez nią innych książkach, a nawet zapoznawałam się z ich opiniami, aczkolwiek nie byłam do nich na tyle przekonana, aby zwyczajnie po nie sięgnąć. To nie oznacza jednak, że kiedyś nie postanowię poznać historii w nich zawartych, być może nadejdzie taki czas. Natomiast inaczej było w przypadku Margo". To książka, która po prostu od razu rzuciła mi się w oczy ze względu na całkiem oryginalną i niepowtarzalną okładkę (znowu!). A jej opis wydał mi się na tyle intrygujący i tajemniczy, że zdecydowałam się na jej lekturę. Owszem spodziewałam się, iż nie będzie to ani lekka ani tym bardziej przyjemna powieść, lecz nie sądziłam, że będę miała do czynienia z tak niezwykle depresyjną publikacją. Zapraszam na moją opinię.