"Rozkładasz nogi, zamykasz oczy i próbujesz odpłynąć. Widzisz ocean pokryty taflą lodu.
Jesteś zupełnie sama. Jeśli po przebudzeniu wątpisz, czy w ogóle spałaś,
a patrząc w lustro, zastanawiasz się, czy ta wyblakła twarz należy do ciebie,
zostaje ci na pocieszenie motto
a patrząc w lustro, zastanawiasz się, czy ta wyblakła twarz należy do ciebie,
zostaje ci na pocieszenie motto
ciotki Aurelii: Możesz być szczęśliwa z każdym mężczyzną, pod warunkiem że go nie kochasz..."
Piękna, ciepła, klimatyczna i w stonowanych barwach okładka oraz
intrygujący i budzący nutkę tajemniczości opis fabularny z pewnością
zachęciły mnie do sięgnięcia po powieść "Przebudzenie Lukrecji" i tym
samym zaznajomienia się z jej zawartością. Do wyboru owej książki bez
wątpienia skłoniły mnie również inne elementy. Po pierwsze ciekawość
poznania wydawanych przez nowe wydawnictwo na rynku publikacji. Po
drugie informacja, iż wspomniana pozycja jest nie tylko debiutem
autorki, ale też pierwszym tomem cyklu. A po ostatnie, notka porównująca
tę opowieść do znanych i zapewne przez wielu lubianych przygód Bridget
Jones. Ogromnie mnie intrygowało owe odniesienie, musiałam się zatem
przekonać, ile w tym prawdy. Czy "Przebudzenie Lukrecji" okazała się
zajmującą i porywającą powieścią? Jakie są moje wrażenia po jej
lekturze? Zapraszam na recenzję.