poniedziałek, 25 lutego 2019

Recenzja przedpremierowa: "Marzycielki" - Jessie Burton




"- (...) Nikt nie jest do końca zły, tylko niektórzy czasem się gubią."


Krainą zwaną Kalią włada król Alberto. Po śmierci żony, królowej Laurelii, która zginęła w wypadku samochodowym, staje się egoistycznym, pewnym swych racji, konsekwentnym i zaborczym człowiekiem. Mężczyzna jest ojcem dwunastu córek, z których każda może pochwalić się swym talentem i marzeniem. Najstarsza Frida pragnie zasiąść za sterami aeroplanu, Ariosta pięknie maluje, Bellina włada pięcioma językami, Dalila kocha kwiaty, a Emelia chce zostać weterynarzem. Jednak król ma wobec księżniczek inne plany. One nie mają prawa pragnąć, rozwijać się i kształcić. One mają myśleć wyłącznie o zamążpójściu. Dlatego ten postanawia zamknąć dziewczęta w jednej komnacie, którą mogą opuszczać tylko raz dziennie na godzinę. W ten sposób zamierza zadbać o ich bezpieczeństwo i zmusić do myślenia o realnych sprawach. Tylko że nie zdaje sobie sprawy z przebiegłości, waleczności i niezwykłej wyobraźni każdej ze swych córek...