"- Wiele rzeczy w naszym życiu dzieje się przypadkowo, ale nie można być fatalistą
i wierzyć, że wszystko, co nam się przydarza, musimy przyjmować bez protestu.
W końcu mamy wolną wolę, a rozum też w jakimś celu został stworzony
- stwierdziła Aneta i wyszła."
"52 kolory życia" tom IV przeczytałam, a raczej pochłonęłam w niecałe dwie godzinki kilka dni temu (recenzja I tomu tutaj, II i III tomu tutaj). Od tamtej pory nadal odczuwam ten niesamowity klimat i świat bohaterów, w który zostałam wciągnięta. Wydaje się on być tak bardzo rzeczywisty i realny, że mam nieustanne wrażenie, jakby przedstawiona w książce historia dotyczyła kogoś z moich znajomych czy przyjaciół. Nie ukrywam, że wracam myślami do tej opowieści, dylematów i przeżyć wszystkich występujących w niej postaci. Bardzo bym chciała poznać już dalsze losy głównych bohaterów, ale muszę cierpliwie czekać. Swoją drogą, muszę przyznać, że tom IV cyklu jest tym najlepszym, najbardziej klimatycznym, ujmującym i poniekąd zaskakującym. Dlaczego? Zapraszam na krótką recenzję :)