"Warto cokolwiek! W życiu warto cokolwiek, choćby chodzić i oddychać,
sięgać po coś z półki albo siedzieć na krześle w kuchni i wpatrywać się w okno.
Byle być, bo za chwilę może się okazać, że jestem po coś.
Gdybym wczoraj nie spróbował dotrzeć tu, gdzie jestem dziś, nie byłoby jutra.
Możesz niewiele. Ale jeśli pozbędziesz się zaledwie trzech liter z tego krótkiego zdania,
wszystko się odmieni."
"Zdobywcy oddechu" to książka, którą chciałam przeczytać, odkąd zaczęła przewijać się o niej wzmianka. Zaintrygowała mnie nie tyle sama okładka, co przede wszystkim jej opis. Wydawało mi się, że to będzie jedna z tych wymagających i refleksyjnych powieści. Jednak, gdy już pojawiła się na rynku wydawniczym, postanowiłam najpierw zapoznać się z jej pierwszymi opiniami, a dopiero potem podjąć decyzję o jej lekturze. Jej oceny były różne, ani pozytywne ani negatywne, ale na pewno mnie zaciekawiły na tyle, że w końcu się na nią zdecydowałam. Czy to był słuszny wybór? Czy wywarła na mnie wrażenie przekazana w niej historia? Czy to udany debiut literacki? Zapraszam na moją opinię :)