piątek, 19 stycznia 2018

"Bez dedlajnu" - Magda Bielicka [recenzja]





"(...) Mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie i żyję w innym świecie, 
bez kejsów, dedlajnów i klientów. Za to z pierzynami, nalewkami własnej produkcji i sąsiadami, 
którzy organizują ci imprezę w remizie. Podoba mi się ten inny świat i nie chcę go opuszczać."


Na książkę "Bez dedlajnu" Magdy Bielickiej trafiłam zupełnie przypadkowo przeglądając zasoby Internetu. Owszem, moją uwagę przykuła prosta oprawa, zresztą bardzo nastrojowa, jednak najbardziej mój wzrok skupił się na dość ciekawym i atrakcyjnym tytule. Na tyle mnie zaabsorbował, iż zdecydowałam przyjrzeć się bliżej kryjącej się za nim historii. Co więcej, ponieważ nazwisko autorki nie było mi dotychczas znane, postanowiłam zasięgnąć i o niej co nieco informacji. I tym sposobem odnalazłam inne powieści, które wyszły spod pióra dziennikarki, m.in.: No i bajka! oraz Przygody Telepatka i Melepetka, których ostatnie egzemplarze udało mi się nabyć na stronie pewnej księgarni internetowej. Wkrótce zaznajomię się z owymi utworami, tymczasem zapraszam na kilka słów o najnowszym woluminie autorki.