"- Kiepsko jest się zakochać i od razu być na straconej pozycji (...)"
Pewnego dnia zgłosiłam chęć zapoznania się z książką "Facet do
wzięcia" i tym samym wyrażenia opinii o niej. Dlaczego zdecydowałam się
na jej lekturę? A no dlatego, że zaintrygował mnie fakt, iż ta zaledwie
ponad dwustustronicowa powiastka napisana została przez trzy kobiety.
Pióro Ani Crevan Sznajder było mi znane wcześniej, przy okazji poznawania
stworzonej przez nią historii ujętej w tomikach "Niczyja. Kwiat
magnolii" i "Niczyja. Zapach magnolii". Natomiast pozostałe dwa nazwiska
były mi dotąd obce. Frapowało mnie, jaką dokładnie opowieść skrywa
"Facet do wzięcia", jakie style się w niej przeplatają, jakie
zastosowano w niej formy narracji, a także, czy autorki podołały
pomysłowi i poradziły sobie z poprowadzeniem fabuły, a przede wszystkim,
czy trójosobowy skład autorski okazał się sukcesem, a zarazem udanym
zabiegiem? Cóż... Teraz, będąc świeżo po lekturze, mogę śmiało rzec,
posługując się znanym wszystkim powiedzeniem, że "co za dużo, to nie
zdrowo". Zapraszam na moją opinię.