"(...) - Ale w życiu nie zawsze jest tak, jak by się chciało. Czasami jest zupełnie przeciwnie.
Każdy musi dźwigać swój krzyż."
Gdy tylko ujrzałam "Dwór w Czartorowiczach", niemal od razu owa
książka znalazła się na mej liście tych, po które zdecydowanie muszę
sięgnąć. Jedno spojrzenie na okładkę, niezwykle urokliwą, klimatyczną i
ujętą w mych ulubionych barwach wystarczyło, aby pobudzić moją
wyobraźnię, w której przeniosłam się do staropolskiego dworku.
Intrygowało mnie, jaka dokładnie historia kryje się za tą przepiękną
oprawą. Ponadto do wyboru tejże pozycji zachęcił mnie fakt, iż stanowi
ona pierwszy tom sagi polskiej, które uwielbiam i z ogromną
przyjemnością po takowe wyciągam rękę. Prawie zawsze przesiąknięte są
one emocjami, tajemnicami i intrygami rodzinnymi oraz miłością, a także
skrywają niebywale ciekawe opowieści. Oczekiwałam zatem zajmującej,
porywającej, a nade wszystko w pełni oddającej ówczesny klimat powieści.
Dodatkowo frapował mnie styl, jakim posłużyła się autorka, tym
bardziej, że to było moje pierwsze zetknięcie z jej piórem. Czy owe
spotkanie zaliczam do udanych? Odpowiedź na to pytanie odnajdziecie w
dalszej części tekstu. Zapraszam.