"Musiał się do tego przyznać sam przed sobą. Nie zamierzał wysłać im upomnienia, bo je lubił.
Bo uważał, że są miłe, inteligentne i zabawne.
Naprawdę zabawne - czasami, czytając ich uwagi, głośno śmiał się przy biurku.
Podobało mu się to, jak się ze sobą przekomarzają i troszczą o siebie nawzajem.
Żałował, że nie ma w pracy kolegi, z którym mógłby tak rozmawiać.
Dobra. Trudno. Jest, jak jest. Nie zamierzał wysłać im upomnienia."
Parę miesięcy temu, a dokładnie w lutym recenzowałam książkę "Linia serc", która była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Rainbow Rowell, zresztą nawet całkiem udanym. Gdy na początku września otrzymałam wykaz książek do recenzji od Wydawnictwa Harper Collins, przyznaję, że przed wyborem musiałam się chwilę zastanowić. Bowiem wahałam się między powieścią "Załącznik" a "Foodie w wielkim mieście" - J. Tom (nazwisko autorki nic mi nie mówiło). Po namyśle zdecydowałam się na powieść Rainbow Rowell, ponieważ poznałam wcześniej w jakimś stopniu jej styl pisania (lekki i przyjemny), który mi zwyczajnie odpowiadał, a ponadto zachęcił mnie opis książki - bardzo chciałam poznać historię Lincolna.
Czy zatem moje drugie spotkanie z piórem autorki było pomyślne? Jakie wrażenia wywarła na mnie powieść "Załącznik"? Zapraszam na recenzję :)
Rainbow Rowell ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Nebraska. Mając dwadzieścia cztery lata znalazła zatrudnienie w redakcji gazety "Omaha World-Herald", gdzie po pierwsze była jedyną i najmłodszą kobietą pracującą jako felietonistka, a po drugie miała własna kolumnę. Uwielbia czytać i pisać. Ponadto przyjemność sprawia jej studiowanie komiksów oraz planowanie wycieczek do Disney World. Mieszka w Nebrasce z mężem i dwójką synów. Jest autorką powieści: "Eleonora Park", "Fangirl", "Linia serc", "Załącznik". Na dzień 12 października 2016 zaplanowano premierę jej najnowszej książki dla młodzieży "Nie poddawaj się".