"- (...) Jak to stwierdził, że nie pasujecie, a co, wy to puzzle czy
dwie połówki jabłka?
W jakim on świecie żyje? Nie ma dziś par idealnie
dobranych do siebie
tylko lekko pokrywające się pod różnymi względami.
Facet rzadko do tych spraw podchodzi z miłości, czy jak on to mówi -
dopasowania.
Dopasować to on sobie może krawat do koszuli.
Większość
związków w tej brutalnej rzeczywistości jest z rozsądku."
Gdy pewnego dnia otrzymałam wykaz wrześniowych zapowiedzi Wydawnictwa Psychoskok, od razu zwróciłam uwagę na powieść obyczajową "Sięgając marzeń". Głównie za sprawą wielobarwnej okładki, od której z jakiegoś konkretnie niesprecyzowanego powodu nie mogłam oderwać wzroku. Im intensywniej się w nią wpatrywałam, tym wyraziściej dostrzegałam w niej jesienną aurę. Pomyślałam wówczas, że zapewne opowiada smutną historię, a na takową nie miałam wtedy za bardzo ochoty. Jednak, gdy zapoznałam się z jej opisem, który sugerował, że to powieść optymistyczna, stanowiąca odskocznię od ponurej rzeczywistości, postanowiłam po nią sięgnąć. Jakie zatem są moje wrażenia po lekturze powieści "Sięgając marzeń"? Zapraszam na krótką opinię :)