"(...) Doskonale wiem, że każda droga, zaprowadzi nas w inne miejsce,
w którym zobaczymy inne kamienice oraz spotkamy innych ludzi.
Zupełnie jak w życiu: czasami wystarczy kilka kroków, jedna decyzja,
odwrócenie wzroku, a nasze losy mogą wejść na zupełnie inne tory
lub wręcz przeciwnie - pozbawić nas jakiejś szansy."
"Moje pierwsze imago" to książka, którą przeczytałam pewnego popołudnia dwa tygodnie temu. Od tamtego czasu trudno było mi zebrać się do napisania kilku słów o niej, bowiem mam tak bardzo mieszane uczucia po jej lekturze, że nawet nie potrafię ich chyba tak do końca zdefiniować, a tym bardziej opisać. Co więcej - nie wiem, co tak naprawdę mam o niej sądzić. Sięgnęłam po nią zachęcona trzema elementami, a mianowicie po pierwsze zaintrygował mnie jej tytuł i pragnęłam dowiedzieć się, co też się za nim kryje, po drugie urzekła mnie swoją prostotą oraz pięknymi barwami okładka, a po trzecie z opisu wynikało, iż akcja powieści toczy się w Chorwacji, a jak już wspominałam przy okazji innej recenzji - podróż do owego kraju jest moim marzeniem. Przyznaję, że zanim jednak podjęłam decyzję o poznaniu ukazanej w niej historii, zaznajomiłam się z opiniami innych czytelników, które były bardzo skrajne, ale poniekąd sprawiły, że nabrałam jeszcze większej ochoty na tę książkę, aby przekonać się, dlaczego są tak różne zdania na jej temat. I cóż... Teraz już wiem. Zapraszam na moją opinię.