"Zamknęła powieki, chciała zasnąć, zapomnieć o gorzkiej i zimnej rzeczywistości.
Zapadła w głęboki sen.
Obudziła się, gdy za oknem było już ciemno.
Na niebie świecił jasno duży, okrągły księżyc.
Sally było zimno i smutno, świat, który ją otaczał,
błyszczał od rzeki wypłakanych przez nią łez.
Lecz i one miały zostać osuszone, musiała tylko poczekać na kolejny kolor,
który miał wypełnić jej dni.
Wkrótce miało się okazać, jakimi barwami."
Zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów "52 kolory życia", bowiem nie tylko pragnę poznać dalsze losy bohaterów czy zaznajomić się z paletą barw, ale zwyczajnie chcę ponownie znaleźć się w przedstawionym świecie pełnym emocji i uczuć, swego rodzaju magii i niepowtarzalnego klimatu. Jestem ciekawa, co jeszcze się wydarzy w życiu poszczególnych postaci, bo że coś będzie się działo, tego jestem pewna. Otwierając dany tom, nigdy tak naprawdę nie wiem, co w nim zastanę i to jest cudowne. Nieprzewidywalność, zaskoczenie, wielobarwność oraz wachlarz niesamowitych emocji to elementy wyróżniające "52 kolory życia" (tom V) Magdy Kozioł. Zapraszam na moją opinię.