wtorek, 10 października 2017

"Ameryka po nordycku. W poszukiwaniu lepszego życia" - Anu Partanen [recenzja przedpremierowa]




""Ciesz się Ameryką" - powiedział, uśmiechając się szeroko.
"Mam nadzieję, że ci się tu spodoba"."


Zapewne wielu zaskoczę wyznaniem, iż Ameryka Północna, a konkretnie Stany Zjednoczone, nigdy nie były kierunkiem moich marzeń. Mnie raczej zachwycały i fascynowały bardziej egzotyczne, niekiedy niebezpieczne i przede wszystkim nieoczywiste destynacje. Z racji tego nie sięgałam po książki obrazujące życie akurat w Ameryce. Wiedza nabyta w czasie edukacji, czy też zaczerpnięta z czasopism, magazynów podróżniczych czy nawet programów telewizyjnych (w tym filmów czy seriali), zupełnie mi wystarczała. Nie czułam potrzeby zagłębiania się w dokładniejsze poznanie owego kraju. Dlaczego zatem zdecydowałam się na lekturę "Ameryki po nordycku. W poszukiwaniu lepszego życia"? A no z bardzo prostego powodu. Mianowicie zaintrygowało mnie owe tytułowe zestawienie, a także ogromnie ciekawiło mnie ujęcie tegoż zagadnienia i nade wszystko ukazanie kontrastów i podobieństw Ameryki i krajów skandynawskich, a zwłaszcza Finlandii, skąd pochodzi autorka. Ponadto powodem poniekąd przemawiającym również za zabranie się za tę publikację była rekomendacja Pani Joanny Szymkowskiej-Bartyzel z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ, a ściślej rzecz ujmując jej następujący fragment: "(...) Napisana lekkim językiem, dowcipna i pouczająca - świetna i jako lektura wakacyjna, i jako tekst do analizy oraz dyskusji na zajęciach akademickich." Czy zgadzam się z tymże stwierdzeniem? Jakie wrażenia wywarła na mnie owa publikacja? Zapraszam na recenzję. 

sobota, 7 października 2017

"Żółte oczy prowadzą do domu" - Markéta Pilátová [recenzja]




"(...) Podróżowanie to piękna sprawa, ale człowiek powinien mieć tam, gdzie się urodził, miejsce, 
gdzie zawsze może odłożyć swoją laskę i położyć się na świeżo pościelonym łóżku."


Sięgając po książkę "Żółte oczy prowadzą do domu" miałam świadomość tego, iż jest to literatura wymagająca. Jednak nie spodziewałam się, że za niepozorną i wyróżniającą się prostotą oraz lekkością okładką kryje się tak piękna i poruszająca zarówno najdalsze zakamarki duszy, jak i co poniektóre zmysły historia. Nie ukrywam, że dzięki owej powieści odbyłam niezwykłą i niezapomnianą podróż, nie tylko do klimatycznej Pragi i dalekiej oraz egzotycznej Brazylii, ale przede wszystkim do serc ludzi przepełnionych tęsknotą za utraconym i nieznanym, a nade wszystko nadzieją na spokojną przyszłość i odnalezienie swego, tak długo wyczekiwanego i upragnionego, miejsca na ziemi. Zapraszam na recenzję.

środa, 4 października 2017

"Couchsurfing w Iranie. (Nie)codzienne życie Persów" - Stephan Orth [recenzja]




"(...) - To w co wierzysz?
- W prawa człowieka. W miłość, uczciwość. Islamu nienawidzę, ale to tajemnica. 
Gdybym się go wyrzekł, to..."


Trzeciego października bieżącego roku miała miejsce premiera fascynującej książki "Couchsurfing w Iranie. (Nie)codzienne życie Persów", której autorem jest podróżnik Stephan Orth. Przyznaję, że sięgnęłam po tę publikację z ogromną dozą ciekawości, nutką niepewności, a nade wszystko chęcią bardziej szczegółowego poznania owego kraju. Jedyne informacje, jakie posiadałam na temat Iranu, to były te zaczerpywane z wszelakich mediów ukazujących ów jako kraj nieprzyjazny, pełen surowych reguł, procedur i zakazów. W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję, a mianowicie Iran zajmuje czołowe miejsce w rankingu krajów mających najgorszy wizerunek. Nie ukrywam, że nigdy dotąd nie czułam potrzeby bliższego przyjrzenia się temu państwu, nie pragnęłam zagłębić się w jego struktury. Odkrywanie walorów turystycznych, zwyczajów, tradycji, czy też prawdziwej mentalności ludności Iranu nie interesowało mnie na tyle, ażeby poddać się temu zajęciu. Z perspektywy czasu wiem, że to był błąd. Tym bardziej się cieszę, że dane mi było zaznajomić się z książką Stephana Ortha, która nieustannie mnie zaskakiwała i wprawiała w zadumę. Opowieść ta poniekąd otworzyła mi oczy i pozwoliła spojrzeć na Iran zupełnie inaczej... Zapraszam na recenzję.

poniedziałek, 2 października 2017

"Moja dusza pachnie Tobą" - Aleksandra Steć [recenzja]




"To niesamowite. Wymarzyłam sobie Ciebie, a Ty naprawdę istniejesz."


Miłość to z pewnością piękne, o ile nie najpiękniejsze uczucie łączące ludzi. Miłość jednoczy, wyzwala szczęście, wznosi na szczyty, dodaje skrzydeł, pozwala płynąć z nurtem rzeki, ułatwia spełnianie marzeń, napawa euforią i wywołuje uśmiech na ustach każdego dnia. Pierwszą miłość zapamiętuje się na zawsze, ale to dojrzałe uczucie przyjmuje miano wyjątkowego. Miłość niestety czasem też dzieli ludzi, sprawia ból i cierpienie, wprowadza w rozpacz, gasi zapał, demotywuje, osłabia ducha i nierzadko jest przyczyną spływających lawinowo po policzkach łez. Miłość jest przedmiotem nałogowo poruszanym w literaturze, ujmowana w rozmaitych postaciach i przyjmująca różne oblicza. Nie każdy jednak potrafi o niej opowiadać, wyrażać ją i ubierać w odpowiednie słowa. Nie każdy posiada umiejętność nazywania, przekazywania za pomocą liter, a następnie przelewania na papier swych emocji. Nie każdy chce się nimi dzielić, bowiem bywają aż nadto osobiste i intymne. Aleksandra Steć - autorka ujmującej książki "Moja dusza pachnie Tobą" potrafi pisać o miłości, czyni to niezwykle subtelnie i emocjonalnie. Postanowiła otworzyć swe serce oraz pokazać najdalsze i najczulsze zakamarki swej duszy. Pozwoliła nie tylko wypłynąć swym myślom i uczuciom, ale nade wszystko owe trafnie zdefiniować i spisać, ażeby ostatecznie w formie cudownego tomiku przedłożyć je czytelnikom. 

sobota, 30 września 2017

"Obsesja" - Katarzyna Berenika Miszczuk [recenzja]




"- Niektórzy ludzie nie zasługują na to, żeby żyć."


Ponad dwa tygodnie temu miałam przyjemność recenzować jedną z książek Katarzyny Bereniki Miszczuk zatytułowaną "Szeptucha", która stanowiła moje pierwsze zetknięcie z pisarską twórczością autorki. Owe okazało się niewątpliwie udane, ale nade wszystko intrygujące, angażujące, a przede wszystkim odbiegające od tych dotychczas odbytych przeze mnie spotkań literackich. To nie była bowiem powieść obyczajowa, którą w szczególności preferuję. "Szeptucha" przynależy do kategorii książek fantastycznych, których przecież zwyczajnie unikam (choć zdarzały się wyjątki). Jednak ciekawość zwyciężyła i w pełni oddałam się jej lekturze. Zarówno w jej trakcie, jak i tuż po, postanowiłam nie tylko kontynuować serię "Kwiat paproci", ale także sięgnąć po inne utwory pisarki. Zatem gdy pojawiła się informacja o najnowszej książce Katarzyny Bereniki Miszczuk, bez chwili zastanowienia zdecydowałam się na nią, nawet nie wnikając skrupulatnie w opis fabularny. Prawdę mówiąc, wystarczyły dwa czynniki, abym zapragnęła poznać historię kryjącą się za jednym, aczkolwiek bardzo wyrazistym i dosadnym słowem. Mianowicie tytuł "Obsesja" oraz wcześniej poniekąd przyswojony styl autorki, który przypadł mi do gustu. Z niecierpliwością oczekiwałam przesyłki, a gdy już do mnie dotarła, niemal od razu się za nią zabrałam. Jak tym razem wypadła owa podróż czytelnicza? Zapraszam na recenzję.

wtorek, 26 września 2017

"W słońcu i we mgle" - Dorota Schrammek [recenzja]




"- (...) - Człowiek czasem działa pod wpływem emocji.
- Bywają sytuacje, że emocje okazują się niewłaściwymi doradcami."


Ponad pół roku temu po raz pierwszy miałam styczność z piórem Doroty Schrammek przy okazji lektury "Niepełki", którą nie tylko pochłonęłam z wielką przyjemnością, ale która przede wszystkim okazała się niebywale wartościową powiastką zarówno dla młodych, jak i dojrzałych czytelników. Styl pisarki oraz poruszanie ważnych zagadnień ujętych w przystępny sposób bardzo przypadły mi do gustu. Wówczas postanowiłam sobie, iż w wolnym czasie nadrobię trylogię pobierowską oraz sięgnę po kolejne książki autorki. Niedługo potem światło dzienne ujrzała powieść "W słońcu i we mgle". Ciekawość tego, co kryje się za tymże tytułowym wyrażeniem oraz opis złożony z zaledwie kilkunastu słów i owiany niejedną tajemnicą sprawiły, że zapragnęłam zaznajomić się z najnowszą publikacją wspomnianej autorki i tym samym poznać ukazaną w niej historię. Zapowiadało się zagadkowo, emocjonalnie, refleksyjnie i czarująco. Ale czy tak było? Cóż, owe spotkanie ostatecznie uważam za udane, aczkolwiek przyznaję, że początki były trudne. Dlaczego? Zapraszam na recenzję.

Książki Wilka lubię za...



Już niedługo, albowiem 1 października 2017 roku ukaże się najnowsza powieść Jarosława Wilka "P@n Wilk tam i z powrotem". W związku z owym wydarzeniem, postanowiłam poprosić wybrane blogerki o dokończenie zdania: "Książki Wilka lubię za...". Pięknie dziękuję dziewczynom za wypowiedzi oraz poświęcony czas na ich zredagowanie. Serdecznie zapraszam zatem do zapoznania się z głosami wiernych czytelniczek powieści autora: Doroty, Ani, Kasi, Marzeny i Gosi.