Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elżbieta Kosobucka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elżbieta Kosobucka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 lutego 2021

„Julia” – Elżbieta Kosobucka (recenzja patronacka)




„Tak, podjęłam decyzję. Z jednej strony dawała mi poczucie ulgi, 
ale z drugiej, napawała nowym lękiem. 
Najważniejsze jednak było, aby mnie przypadkiem nie odratowano. 
Chciałam przestać cierpieć, myśleć, bać się, obwiniać i po prostu miałam  dość wszystkiego.
Od tego momentu moje myśli były skupione na tym, jak mam to przeprowadzić: 
gdzie i kiedy, żeby za szybko mnie nie odnaleziono, aby, broń Boże, mnie nie odratowano.”
 
 
Julia to uczennica trzeciej klasy liceum. To zakompleksiona siedemnastolatka, która zazdrości innym koleżankom otwartości i śmiałości w stosunku do płci przeciwnej. Kiedy pewnego dnia koleżanka z bloku informuje ją o imprezie, na którą obie zostały zaproszone, Julka jest wniebowzięta i podekscytowana. Tym bardziej że zaproszenie jest od Mateusza, w którym podkochuje się od lat. Koleżanki udają się na imprezę. Ten wspaniały wieczór dla Julki okaże się jednak piekłem...

sobota, 31 października 2020

„Mój pomysł na życie” — Elżbieta Kosobucka (patronat)

 

 
„Mój świat się rozsypał. W uszach mi dzwoniło i docierające do mnie dźwięki brzmiały, 
jak zza ściany. Czułam jakby wszystko, co mnie otaczało było nierealne. 
To nie mogła być prawda, to nie dotyczyło mnie, to nie było moje życie! 
Czułam się oderwana od otaczającej mnie rzeczywistości. 
Świat wydawał mi się obcy, jakbym znalazła się za szybą. 
Byłam ja i coś, co oglądałam ze swojego samochodu, co przyswajałam jako obrazy z niemego kina, 
przesuwające się przede mną nieprzerwanym nurtem. 
Mój mózg był odrętwiały, 
a ja czułam się lokatorką w obcym ciele, oglądającą swoje życie, niczym obserwator.


„Mój pomysł na życie” to powieść, która mnie niesamowicie intrygowała, a to głównie za sprawą niejako tajemniczego tytułu. Zżerała mnie ciekawość, co też on w sobie skrywa i jaką historię opowiada. Z drugiej strony, decydując się na lekturę owej książki, nie ukrywam, że poniekąd spodziewałam się lekkiej prozy obyczajowej przebiegającej według oczywistych szablonów. Jakież było moje zdziwienie gdy zanim otworzyłam tę powieść, w recenzjach dostępnych na rozmaitych portalach twierdzono, że fabuła odbiega od przyjętych i znanych standardów i że myślenie, iż to kolejna zwyczajna powiastka z romansem na pierwszym planie, jest błędem. Tym bardziej zapragnęłam dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi i czym owa pozycja wyróżnia się na tle pozostałych książek ukazujących się nieustannie na rynku wydawniczym. I teraz, zaledwie dwa dni po lekturze, już wiem. Co więcej, cieszę się, że dano mi szansę zaznajomić się z owym woluminem autorki. Smakowanie powieści było nie tylko czystą przyjemnością, ale nade wszystko wartościową podróżą w głąb siebie.

czwartek, 16 listopada 2017

"Mój pomysł na życie" - Elżbieta Kosobucka [recenzja]




"Mój świat się rozsypał. W uszach mi dzwoniło i docierające do mnie dźwięki brzmiały, 
jak zza ściany. Czułam jakby wszystko, co mnie otaczało było nierealne. 
To nie mogła być prawda, to nie dotyczyło mnie, to nie było moje życie! 
Czułam się oderwana od otaczającej mnie rzeczywistości. 
Świat wydawał mi się obcy, jakbym znalazła się za szybą. 
Byłam ja i coś, co oglądałam ze swojego samochodu, co przyswajałam jako obrazy z niemego kina, 
przesuwające się przede mną nieprzerwanym nurtem. Mój mózg był odrętwiały, 
a ja czułam się lokatorką w obcym ciele, oglądającą swoje życie, niczym obserwator."


"Mój pomysł na życie" to powieść, która mnie niesamowicie intrygowała, a to głównie za sprawą niejako tajemniczego tytułu. Zżerała mnie ciekawość, co też on w sobie skrywa i jaką historię opowiada. Z drugiej strony, decydując się na lekturę owej książki, nie ukrywam, że poniekąd spodziewałam się lekkiej prozy obyczajowej przebiegającej według oczywistych szablonów. Jakież było moje zdziwienie gdy zanim otworzyłam tę powieść, w recenzjach dostępnych na rozmaitych portalach twierdzono, że fabuła odbiega od przyjętych i znanych standardów i że myślenie, iż to kolejna zwyczajna powiastka z romansem na pierwszym planie, jest błędem. Tym bardziej zapragnęłam dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi i czym owa pozycja wyróżnia się na tle pozostałych książek ukazujących się nieustannie na rynku wydawniczym. I teraz, zaledwie dwa dni po lekturze, już wiem. Co więcej, cieszę się, że dano mi szansę zaznajomić się z owym woluminem autorki. Smakowanie powieści było nie tylko czystą przyjemnością, ale nade wszystko wartościową podróżą w głąb siebie.