wtorek, 18 kwietnia 2017

"Niczyja. Zapach magnolii" - Anna Crevan Sznajder




"Powroty czasami bywają bolesne, a już na pewno zaskakujące i niespodziewane.
Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki."


W lutym bieżącego roku miałam przyjemność zapoznać się z pierwszym tomem serii zatytułowanym "Niczyja. Kwiat magnolii", w którym ukazana historia nie tylko mnie mile zaskoczyła, ale nawet oczarowała. Wprowadzona zostałam w świat mangi i anime, o którym wcześniej słyszałam, ale nie miałam tak naprawdę możliwości bądź też chęci przyjrzenia mu się bliżej. Niezwykle mnie ujął za sprawą owej opowieści. Ponadto atutem tejże książki bez wątpienia okazała się fascynacja autorki zarówno Japonią - Krajem Wschodzącego Słońca i Krajem Kwitnącej Wiśni, jak i mangą Kuroko no basket oraz jej bohaterami. Jej pasja była wyraźnie odczuwalna w pierwszej części. Między innymi dlatego też poczułam się zachęcona sięgnąć po kolejny tom "Niczyja. Zapach magnolii". Oczywiście byłam też ogromnie ciekawa, jak potoczyły się dalsze losy głównych bohaterów... Jakie zatem wrażenie wywarł na mnie drugi tom? Zapraszam na moją recenzję.

środa, 12 kwietnia 2017

"Zginęła mi sosna" - Katarzyna Ryrych




"Są ludzie, którym życie układa się automatycznie, przyszło jej na myśl. 
Wszystko idzie gładko i sprawnie, bez niespodzianek.
Żenią się, wychowują dzieci, potem wnuki, obchodzą rocznice ślubów,
pogrzebów, urodzin, gromadzą pamiątki i fotografie 
i potrafią jasno określić, czym jest szczęście...
A nasz dom zawsze przyciągał burze, katastrofy, niewytłumaczalne sytuacje."


Po powieść "Zginęła mi sosna" sięgnęłam zarówno ze względu na przyciągającą wzrok okładkę, wyróżniającą się wiosenną i intensywną kolorystyką oraz intrygujący opis, sugerujący poniekąd przyjemną, a także owianą aurą tajemniczości lekturę. Ponadto niesamowicie zaciekawił mnie jej tytuł, kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po niej, a także jaką zagadkę skrywa. To też moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Owszem, słyszałam co nieco na temat pisanych przez nią książek, ale to owa pozycja mnie najbardziej zainteresowała i postanowiłam właśnie od niej rozpocząć mą przygodę z twórczością pisarki. Zapraszam na moją recenzję.

wtorek, 11 kwietnia 2017

"Już nie uciekam" - Anna Sakowicz




" - (...) Sporo przeżyłam i nauczyłam się, że życie nie jest czarno-białe. 
Ma sporo odcieni szarości, ale i innych kolorów też. Trzeba tylko chcieć je zobaczyć."


"Już nie uciekam" to niestety ostatni już tom trylogii kociewskiej, szkoda. Pierwsze dwa, a mianowicie: "Złodziejka marzeń" (recenzja) oraz "To się da!" (recenzja) miałam okazję przeczytać rok temu i mimo iż minęło sporo czasu i zdążyłam pochłonąć przez te kilkanaście miesięcy ponad sto innych książek, to bardzo dokładnie pamiętam, o czym opowiadały poprzednie powieści Anny Sakowicz. Z przyjemnością zaczytywałam się w każdym tomie, poniekąd zżyłam się z bohaterami, z ciekawością śledziłam ich losy, a przede wszystkim zaznałam mnóstwo emocji - od wzruszenia poprzez śmiech, dlatego nie ukrywam, że będzie mi brakować owej serii. Zapraszam na recenzję.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Przedpremierowo: "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" - Karolina Kozioł (PATRONAT)




"Nie pozwól, by strach przed ryzykiem był silniejszy i straszniejszy od samego ryzyka."


Każdy z nas o czymś marzy... Każdy człowiek na świecie - bez względu na wiek, status materialny czy społeczny - ma marzenie, które chciałby kiedyś zrealizować, podejmuje nawet kolejne kroki w celu spełnienia swego pragnienia, choć nie zawsze mu się to udaje. Jedni marzą o rzeczach materialnych, jak wygranej w totolotka, która zasiliłaby konto bankowe, stabilizacji finansowej, o lepszym, szybszym, nowocześniejszym samochodzie, o budowie wymarzonego domu, o karierze zawodowej, założeniu własnej firmy, podróży do konkretnego punktu na mapie świata, a nawet na sam jego kraniec, nurkowaniu w głębinach oceanu, pobycie w luksusowym hotelu, a także ujrzeniu pięknego wschodu bądź zachodu słońca z danego zakątka świata, a być może o rejsie wspaniałym jachtem czy statkiem... Inni natomiast wskazują - wydawać by się mogło - banalne pragnienia, a mianowicie marzą o poczuciu bezpieczeństwa, zdrowiu dla siebie i swojej rodziny, założeniu własnej rodziny, posiadaniu upragnionego dziecka, o miłości, pokoju na świecie, zaprzestaniu wojen, po prostu o spokojnym, szczęśliwym, a przede wszystkim normalnym życiu... Marzeń jest wiele... Ludzi jest wiele.... Marzenia uzależnione są od wielu czynników, miejsca pochodzenia, zamieszkania, sytuacji w kraju, warunków bytowych... Można by wymieniać owe w nieskończoność...
Jednym z marzeń autorki książki "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" - które narodziło się już w okresie dzieciństwa - była wyprawa do Brazylii. To marzenie przybrało realny kształt w trakcie jej studiów. Wówczas podjęła decyzję o wylocie do tegoż kraju słynącego między innymi z Rio de Janeiro, pomnika Chrystusa Odkupiciela, Iguacu, karnawału odbywającego się corocznie przed wielkim postem, tańca narodowego, jakim bez wątpienia jest samba, piłki nożnej, która stanowi najpopularniejszy sport w tymże państwie, z korupcji, a także faweli - dzielnic nędzy, zwanych inaczej slumsami. To właśnie te ostatnie stały się celem podróży Karoliny Kozioł. Zapraszam na moją recenzję.

środa, 5 kwietnia 2017

"Siedem Sióstr" - Lucinda Riley




"Każdą z nas wybrał, gdy byłyśmy w wieku niemowlęcym. 
Adoptował nas w różnych częściach świata i przywiózł do domu, pod swoją opiekę.
I każda z nas - jak lubił mówić - była szczególna, każda inna...
Byłyśmy jego córeczkami. 
Każdej nadał imię jednej z Siedmiu Sióstr, jego ulubionej gromady gwiazd.
Maja była pierwszą i najstarszą."


Książka "Siedem Sióstr" zwróciła moją uwagę, gdy swego czasu przeglądałam zapowiedzi wydawnictwa. Niezwykle zaintrygował mnie opis tejże powieści, który sprawił, że zapragnęłam poznać ukazaną w niej historię. Tym razem również okładka przykuła mój wzrok, ale nie z powodu kolorystyki czy przepięknego obrazu, a raczej tajemnicy, jaką w sobie zawiera. Z drugiej jednak strony miałam lekkie obawy przed wyborem owej pozycji, bowiem po pierwsze przerażała mnie jej objętość, po drugie nachodziły mnie myśli typu: a jeśli będzie po prostu nudna bądź nieciekawa i zwyczajnie jej nie podołam? A po trzecie nigdy nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Lucindy Riley, zatem nie wiedziałam, czego tak naprawdę mogę się spodziewać. Postanowiłam jednak zaznajomić się z opiniami o jej poprzednich powieściach, okazało się, że każda z nich jest wysoko oceniana. To w pewnym stopniu przyczyniło się do tego, iż sięgnęłam po ową powieść. Ale nie ukrywam, że podjęcie ostatecznej decyzji o lekturze owej książki zajęło mi kilka dni, coś mnie do niej ciągnęło, niewidzialna siła, przeczucie... Trudno jest mi to sprecyzować. Po prostu to "coś"  mi nakazało ją przeczytać i tym samym podpowiadało, że to będzie doskonała opowieść... Zapraszam na moją opinię.