wtorek, 17 stycznia 2017

Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości (tom I) - T. Sivec




"(...) Tamtego dnia byłam przekonana, że nie mogę sobie pozwolić na żadne życiowe zakręty, 
a on bez dwóch zdań byłby jednym z nich. 
Jeśli zostalibyśmy razem, trzeźwi jak dzieci, mogłabym zatracić się w nim bez reszty 
i zapomnieć o wszystkim, do czego w życiu dążyłam. 
Cóż, łatwiej wymazać jakiś epizod z życiorysu i powiedzieć sobie, że popełniło się błąd. 
Tylko, że tak naprawdę nie uważałam, że pójście z nim do łóżka było błędem; 
chodzi mi raczej o to, jak to potraktowałam, i o wszystko, co zrobiłam następnego ranka."


"Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości" jest pierwszym tomem trylogii Chocolate Lovers. Skusiłam się na tę serię z trzech konkretnych powodów. Pierwszym oczywiście były opisy na tylnych stronach okładek, które mnie zaintrygowały i sugerowały lekkie i przyjemne powieści. Drugim z kolei zdecydowanie były okładki - barwne, żywe, idealnie komponujące się z treścią, a w przypadku dwóch z nich - przyciągające również wzrok (choć nie ukrywam, że okładka pierwszego tomu jest moim zdaniem najsłabsza i kompletnie nie współgra z resztą). Natomiast trzecim motywem, który skłonił mnie do zabrania się za czytanie cyklu były bardzo przychylne i pozytywne opinie czytelników. Te wszystkie elementy sprawiły, że postanowiłam się zapoznać z ową serią, zaczynając jak to zwykle bywa od pierwszego tomu. Jakie zatem wrażenie wywarła na mnie książka będąca początkiem trylogii? Zapraszam na moją opinię :)

sobota, 14 stycznia 2017

Pan Przypadek i korpoludki - J. Getner




"Poczucie wyższości jest jedną z tych rzeczy, 
które fantastycznie rekompensują mężczyźnie fakt posiadania wzrostu przeciętnego dżokeja. 
Innym erzacem nieotrzymanych od Matki Natury centymetrów 
jest ogromnych rozmiarów samochód terenowy. 
Nieważne, że siedząc w nim, przypomina on Guliwiera w Krainie Olbrzymów. 
Istotne jest to, że może zająć dwa pasy ruchu, 
przekonując wszystkich naokoło o własnej męskości.
Jeśli dołoży do tego jeszcze blondynkę, 
która po założeniu szpilek przewyższa swojego partnera o dwie głowy, 
to niewysoki mężczyzna na bardzo wysokim stanowisku może się już czuć spełniony."


"Pan Przypadek i korpoludki" to trzeci tom przygód znanego i sławnego detektywa Przypadka, ale czwarty przeze mnie przeczytany, a raczej mogłabym rzec - dosłownie pochłonięty. Każda książka serii detektywistycznej charakteryzuje się bowiem intrygującą, wielotorową, różnorodną, a chwilami zaskakującą fabułą, wieloma niespodziewanymi i szybkimi zwrotami akcji, mnogością postaci odgrywających kluczowe role oraz wprowadzeniem nowych bohaterów urozmaicających kolejne części cyklu, specyficznym stylem pisarskim, rozmaitością okładek (w lepszym i słabszym wydaniu), a także humorem, sarkazmem i ironią. Zapraszam na moją opinię :)

piątek, 13 stycznia 2017

Zielone kalosze - W. Szymanowska




"Najwidoczniej ludzie albo są sobie przeznaczeni, albo nie, 
i tę zasadę stosować należy nie tylko w odniesieniu do znajomości damsko-męskich.
Jest to zasada uniwersalna. 
Pierwszy rzut oka jest najważniejszy."


"Zielone kalosze" (oraz pozostałe książki wchodzące w skład trylogii) to mini powieść, która już od jakiegoś czasu zajmowała miejsce na mojej długiej liście książek must read i must have. Zatem kiedy otrzymałam wiadomość od autorki z propozycją jej zrecenzowania bardzo się ucieszyłam. Spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury i takową otrzymałam, choć niewątpliwie porusza ona również ważne życiowe zagadnienia i problemy. Opowiada o osiąganiu wolności, wyzwoleniu się z poniekąd z patologicznej sytuacji oraz o przełamywaniu barier i stereotypów, a wreszcie o nadziei na lepsze jutro i szczęśliwsze życie bez ciążącego balastu. Zapraszam na moją opinię :)

wtorek, 10 stycznia 2017

Morderstwo w pensjonacie - P. Andrus




"Październik to dziwny miesiąc. Czasem myślę, że nie ma własnej tożsamości.
Niemal nigdy nie przypomina jesieni. 
Jeśli świeci słońce, roztacza wokół ciepły blask i prowokuje do wkładania sandałów na bose nogi.
Jeśli niebo zasnuwają chmury, zaraz nadciąga śnieżyca, pokrywając opadłe liście białym puchem."


Przyznaję, że w momencie otrzymania zapowiedzi wydawniczych zwróciłam uwagę na powieść "Morderstwo w pensjonacie", bowiem zdecydowanie przyciąga wzrok oprawa książki w kolorze soczystej zieleni, dodatkowo z rudymi kotami (może raczej kocurami). Zwyczajnie nie da się przeoczyć tej okładki. Ale szczerze mówiąc, nie zainteresowała mnie na tyle, aby sięgnąć po tę pozycję. Aczkolwiek, kiedy po jakimś czasie zapoznałam się z opiniami o niej, to nabrałam ochoty na jej lekturę. I bardzo się cieszę, że się zdecydowałam. To komedia kryminalna, która zapewniła mi niesamowitą rozrywkę, niejednokrotnie wprawiła w zdumienie, kilkukrotnie zmyliła i wielokrotnie doprowadziła ze śmiechu do łez. Zapraszam na recenzję :)

niedziela, 8 stycznia 2017

Konkurs urodzinowy #2 :)




Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie :)

Puzzle - A. Partyka-Judge




"Tak naprawdę moc tkwi w nas samych.
Moc analizy, przeżywania i dostrzegania zmian. 
Jednocześnie tę moc wyzwala w nas sztuka, która potęguje emocje i uczucia. Selekcjonuje je. 
Chaos, tkwiący w nas samych, może zostać pokonany przez geniusz artysty. 
Konieczny jest więc jego dotyk. Dotyk poprzez dzieło, które będzie w nas ewoluowało 
i dostarczało narzędzi do stworzenia własnej życiowej kompozycji. To ciężka praca. 
Czasem zapiera dech w piersi, ale też dostarcza tylu endorfin, 
że aż chce się skakać, śmiać i tańczyć. 
Wówczas chaos znika. Widzisz jedynie wspaniałą, prostą drogę do celu."


Dotychczas - jak dobrze pamiętam - miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę podejmującą temat dotyczący emigracji. Stanowiła ona zapis wielu wydarzeń, odbytych podróży w celu zarobkowym, momentów, chwil, refleksji, życiowych zmian, wspomnień. Krótko mówiąc powieść ta była emocjonalną huśtawką, sprawiała, że pojawiał się uśmiech na twarzy, a także wywoływała łzy wzruszenia. Tym razem sięgnęłam po książkę Anny Partyki-Judge, będącą jej debiutem beletrystycznym. Traktuje ona o dojrzałej kobiecie, która postanowiła wyemigrować do Anglii z nadzieją i perspektywą na lepsze, ciekawsze i być może szczęśliwsze życie. Podjęłam się jej lektury w Nowy Rok i zostałam wprowadzona w niesamowity, trochę nostalgiczny nastrój, wciągnięta w opisaną historię, a moja wyobraźnia została pobudzona. Nawet nie odczułam upływającego czasu, a kiedy skończyłam czytać okazało się, że jest środek nocy. Zapraszam na moją opinię.