wtorek, 13 września 2016

Gdzieś tam w szczęśliwym miesjcu - A. McPartlin




"To, że się gdzieś rodzisz, wcale nie musi oznaczać, że do tego miejsca pasujesz."


We współczesnym świecie nienawiść, nietolerancja, przemoc, nękanie są na porządku dziennym. Przez tego typu zachowania i postępowania wiele osób (głównie młodych) unika dzielenia się swoimi uczuciami, emocjami, poruszania tematów tabu, bowiem obawiają się, że spotkają się z brakiem zrozumienia i akceptacji, z odrzuceniem, opuszczeniem oraz wykluczeniem z rodziny, grona przyjaciół oraz społeczeństwa w ogóle. Dlatego tłamszą wszystko w sobie, zamykają się w sobie, unikają trudnych dla nich tematów, a jeśli już takowe są poruszane to reagują gwałtownie, agresywnie, wywołując zaskoczenie wśród pozostałych rozmówców. Uważają, że nie należy obarczać innych swoimi problemami, że to może negatywnie wpłynąć na ich relacje z otoczeniem, że wyjawiając je zostaną całkiem sami. Zdarzają się jednak momenty, kiedy chcą wyrzucić z siebie, to co myślą i czują, ale w ostatniej chwili z obawy przed możliwymi konsekwencjami zwyczajnie rezygnują. A gdy znów pojawia się okazja do wyznania skrywanej prawdy, okazuje się, że jest już za późno...

Gdy otrzymałam z Wydawnictwa Harper Collins propozycje książek do recenzji, moją uwagę zwróciły dwie pozycje. Pierwsza z nich przyciągała wakacyjną okładką, a druga intrygującym tytułem. Muszę przyznać, że trochę się wahałam. Ale pomyślałam sobie, że pierwsza z nich to pewnie jakaś zwykła lekka i łatwa obyczajówka z romansem w tle, dlatego postanowiłam wybrać "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu". Okładka książki - bynajmniej w moim odczuciu - jest bardzo tajemnicza, tak jak jej tytuł. Od początku miałam ochotę dowiedzieć się, jaką historię kryje ta powieść, a przede wszystkim, o jakim miejscu jest mowa. Jej zakończenie zostało ujawnione w opisie, po przeczytaniu którego nasuwały się pytania: Jak? Dlaczego? Co się stało? Chciałam poznać na nie odpowiedzi. I tak się stało. Nie sądziłam jednak, że to, co przeczytam sprawi, że rozsypię się emocjonalnie, że popłyną łzy i że nawet kilka dni po lekturze, ja nadal będę myślała o tej historii i ją przeżywała.

Maise Bean - Brennan po dwudziestu latach od śmierci syna Jeremy-ego stanęła przed wykładowcami i studentami, aby opowiedzieć o swoim dramatycznym życiu oraz o utracie dziecka. Napisała książkę "Wyznania Jeremy-ego: o miłości i nieporozumieniach". Chłopak zmarł 1 stycznia 1995 roku, mając zaledwie szesnaście lat.
Maise nie miała łatwego życia, przez kilkanaście lat była maltretowana przez męża. Kilkakrotnie trafiała pobita do szpitala, jednak nie miała na tyle odwagi, żeby od niego odejść. Decyzję tę podjęła wówczas, kiedy Dany pobił ją do tego stopnia, że musiała przejść operację mózgu. Wtedy przeprowadziła się wraz z dwójką dzieci do swojej matki. A jej mąż zniknął na kilka lat. Kobieta zajmowała się chorą na demencję matką Bridie oraz dziećmi: córką Valerie oraz nastoletnim synem o imieniu Jeremy. Pracowała w gabinecie dentystycznym, a w weekendy sprzątała w fabryce. Musiała utrzymać swoją rodzinę. Nie przelewało im się, a mimo to, w miarę możliwości pomagała innym ludziom. Starała się prowadzić normalne życie, ale przeszłość nie do końca jej na to pozwalała. Pewnego dnia spotkała Freda - policjanta, który zaprosił ją na kolację. Zgodziła się, ale nie była przekonana, czy dobrze postępuje. Z drugiej strony, była mu to winna, przecież to Fred kilka lat temu uratował jej życie. Tego wieczoru, gdy była z mężczyzną na randce, jej syn miał zostać w domu, aby zaopiekować się młodszą siostrą i babcią. Jednak odwiedził go przyjaciel Rave, który namówił go na wyjście i dołączenie do znajomych, którzy już czekali w ich stałym miejscu spotkań. Chłopak wyszedł, nie mówiąc nic nikomu. Postanowił, że wróci przed północą. Jednak tak się nie stało. Zaniepokojona jego dłuższą nieobecnością Maise, zgłosiła jego zaginięcie. Poszukiwania trwały kilka dni. Kobieta cały czas siebie obwiniała, miała wyrzuty sumienia, że tej nocy, gdy jej syn nie wrócił do domu, ona świetnie się bawiła na randce. Wierzyła, że gdyby została w domu, dopilnowałaby syna. Zaczęła przeczuwać najgorsze. Niestety, pewnego dnia otrzymała wiadomość, że Jeremy nie żyje...

Co dokładnie wydarzyło się 1 stycznia 1995 roku? Jaka była przyczyna śmierci Jeremy'ego? Jaką tajemnicę skrywał chłopak?

"Życie Jeremy'ego przez długi czas było nienormalne. Marzył o zwyczajności. 
Jeremy Bean od zawsze pragnął żyć prostym życiem. 
Nie chciał się w żaden sposób wyróżniać. 
Zrobiłby wszystko, żeby osiągnąć ten cel."

W książce ukazane zostały losy bohaterów z perspektywy każdego członka rodziny, ale również ich przyjaciół. Wszyscy zostali bardzo dobrze wykreowani. Każda z postaci dzieliła się swoimi wspomnieniami, przeżyciami, uczuciami, obawami oraz przemyśleniami. Maise to kobieta bardzo silna, która całą swoją uwagę skupiła na dzieciach i chorej matce. Po wydarzeniach z przeszłości, pragnęła stworzyć im normalną rodzinę i dom pełen miłości i spokoju. Bridie chorowała na demencję, wymagała nieustannej opieki. Jej zachowania niekiedy były nieprzewidywalne. Jednak czasami sprawiała wrażenie, jakby wiedziała znacznie więcej, niż się wszystkim wydawało. Bardzo kochała swego wnuka, każdego dnia pytała o niego i czekała na jego powrót. Valerie była buntująca się nastolatką, nie potrafiła porozumieć się z matką, przez co często dochodziło między nimi do ostrej wymiany zdań. Natomiast Jeremy był dobrym, opiekuńczym, wyrozumiałym, pomocnym, ale również zamkniętym w sobie, skrytym i tajemniczym chłopakiem. Zawsze stawał w obronie matki i akceptował jej decyzje.

Przyznaję, że przywiązałam się do wszystkich bohaterów i obdarzyłam ich sympatią. Ciężko było mi się z nimi rozstać. Niesamowicie pozytywne uczucia wzbudzała we mnie postać Bridie. A Maise podziwiałam za to, iż pomimo traumatycznych wydarzeń, nie załamała się, podjęła walkę, stanęła na nogi, wzięła się w garść i dążyła do tego, aby zapewnić lepsze życie swoim dzieciom i chorej matce. Z kolei Fred to bardzo dobry, uczynny, pomocny człowiek, który zrobiłby wszystko nie tylko dla ukochanej kobiety, ale również dla jej rodziny.

Powieść czyta się szybko, mimo, że podejmuje istotne i bardzo życiowe tematy. Napisana jest prostym i lekkim językiem. Podzielona została na kilkanaście rozdziałów, a każdemu z nich został przypisany utwór muzyczny z lat dziewięćdziesiątych zespołów tj.: Nirvana, R.E.M., Pearl Jam. Okres poszukiwań czyli pierwszych kilka dni stycznia przeplata się z wieczorem dnia 1 stycznia 1995, kiedy to Jeremy spotkał się z Rave'm i znajomymi. Prawdę mówiąc, gdy czytałam fragmenty dokładnie ukazujące ostatnie godziny życia Jeremy'ego to serce szybciej mi biło. Bałam się poznać prawdę o jego śmierci, bałam się dojść do tego momentu, kiedy on umiera. A gdy się to stało, łzy strumieniami spływały po moich policzkach.

"Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" to powieść, która niesamowicie mnie wzruszyła i poruszyła. Sięgając po nią, nie spodziewałam się takiego ogromu emocji i tak dramatycznej historii. Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony, czytałam ją do późnych godzin nocnych, a potem już nie mogłam zasnąć. To opowieść bardzo życiowa, niezwykle prawdziwa, smutna, a momentami nawet przerażająca. Porusza trudne, a zarazem bardzo ważne i kontrowersyjne zagadnienia. Opowiada o relacjach rodzinnych, miłości, wielkiej przyjaźni, chorobie, wsparciu, poświęceniu, tolerancji, nadziei, ale przede wszystkim o utracie ukochanego dziecka. Skłania do wielu refleksji i zawiera niejedno niezwykle cenne przesłanie. Warto rozmawiać, ujawniać swoje emocje, wyznawać swoje uczucia, nie odkładać tego na potem. Bowiem to potem może już nigdy nie nastąpić...

"Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" to piękna powieść obyczajowa, którą warto przeczytać. Zdecydowanie ją polecam. Ukazana w niej historia na długo pozostanie w mojej pamięci. Na pewno sięgnę po inne książki autorki - Anny McPartlin.


"- Nie znają cię. Nie żyją twoim życiem. Łatwo jest oceniać. 
Łatwo jest patrzeć na ludzi z góry, Mai. 
Dużo trudniej uczciwie podchodzić do innych i do siebie. Nie zmienisz tego."




Tytuł : "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu"
Autor : Anna McPartlin
Wydawnictwo : HarperCollins
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 400


Serdecznie polecam ! 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.



sobota, 10 września 2016

Co nowego w mojej biblioteczce? :)




Każdego miesiąca obiecuję sobie, że nie zaopatrzę się już w ani jedną książkę. Tym bardziej, że na regałach brakuje już miejsca, dlatego też zaczęłam układać książki na parapetach. Ale w końcu i tam zabraknie wolnej przestrzeni. Jednak, nie jest łatwo dotrzymać swego postanowienia, jeśli księgarnie internetowe kuszą nas atrakcyjnymi cenami :) Ja nie potrafiłam sobie odmówić skorzystania z ofert promocyjnych i oczywiście kupiłam kilka pozycji, które postanowiłam Wam pokazać. Serdecznie zapraszam :)


Książki zakupione na znak.com.pl 
(każda z nich w cenie 9,90 zł):


1. To skomplikowane Julie - Jessica Park
    Wydawnictwo OMG Books
    Oprawa miękka
    Ilość stron : 318

2. Marcowe Fiołki - Sarah Jio
    Wydawnictwo Między słowami
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 304

3. Rok magicznego myślenia - Joan Didion
    Wydawnictwo Znak Literanova
    Oprawatwarda
    Ilość stron: 288


 Nowości w bardzo przystępnych cenach kupione na dadada.pl:


4. Wybacz mi - Gabriela Gargaś
    Wydawnictwo Filia
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 432

5. Najlepsze chwile w życiu - Maeve Haran
    Wydawnictwo Marginesy
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 560


 Książki zakupione na dadada.pl 
(koszt każdej z nich nie przekroczył 6,50 zł):



6. Jesienny koktajl - Jolanta Kwiatkowska
    Wydawnictwo MG
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 160

7. Dlatego mnie kochasz - Magdalena Kołosowska
    Wydawnictwo Feeria
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 432

8. Kochanek z Malty - Melisa Moretti
    Wydawnictwo Feeria
    Oprawa miękka
    Ilość stron:280


 Książki zakupione w księgarni Matras 
z 50% rabatem:


9. Sztuka Słyszenia Bicia Serca - Jan - Philipp Sendker
    Wydawnictwo Amber
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 368

10. Miód na serce - Sara-Kate Lynch
    Wydawnictwo Prószyński i S-ka
    Oprawa miękka
    Ilość stron: 320


A co nowego pojawiło się w Waszych biblioteczkach? Czytaliście może którąś z w/w książek? 


Miłego dnia :)

czwartek, 8 września 2016

Malarka gwiazd - A. Noguera




"Pokój to chimera, ideał głupców, relikwia poczciwców.
Pokój ludzi, tych prawdziwych, tych, którzy wstają o świcie i w pocie czoła pracują na chleb,
 jest kruchy jak mechanizm umożliwiający oddychanie. 
Pewnego dnia zacina się i powietrze nie wchodzi do organizmu, 
nie dociera do pęcherzyków płucnych,  nie ma wymiany gazowej, nie jest dostarczane do tkanek, 
tlen nie trafia do komórek, umierają definitywnie.
Tak jak oddychamy, żyjemy, wierząc, że jesteśmy bezpieczni. 
Pracujemy, nienawidzimy, kochamy, jemy, śpimy, żyjemy sobie spokojnie, 
jakby tak miało być wiecznie, jakby nigdy nic nie mogło się zmienić, 
a kiedy pewnego ranka otwieramy oczy i okazuje się, że wybuchła wojna, nie wiemy, 
co takiego zrobiliśmy, żeby zasłużyć na podobną podłość. 
Wolność to tlen człowieka. Ale z wielu powodów coś może zatrzymać ją w tchawicy,
przeszkodzić w dotarciu do płuc. A gdy to się wydarzy, dusimy się.
Z nadmiaru zła, z przemocy, z nienawiści, z mordu i z barbarzyństw, 
których tylko istota ludzka jest w stanie dokonać."


Pewnego dnia, gdy przeglądałam zapowiedzi Wydawnictwa Rebis, natknęłam się na powieść "Malarka gwiazd". Zwróciła moją uwagę i wzbudziła ciekawość, dlatego też postanowiłam zaczerpnąć o niej więcej informacji i zapoznać się z jej opisem, który zaintrygował mnie do tego stopnia, że stwierdziłam, iż koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę. Nie ukrywam, że z niecierpliwością jej wyczekiwałam. A kiedy już ją otrzymałam, od razu zaczęłam jej lekturę. I prawdę mówiąc, w żadnym stopniu nie żałuję, że się na nią zdecydowałam (choć na początku było ciężko, ale o tym później). To przepiękna powieść, której warto poświęcić uwagę. Czas z nią spędzony był cudownym i niepowtarzalnym przeżyciem.

Amelia Noguera to pochodząca z Madrytu absolwentka informatyki, która przez kilka lat pracowała jako analityczka, tłumaczka i kierowniczka publikacji. Samodzielnie wydała w Amazonie pięć powieści, które były rekordowo pobierane, dlatego też pisarka została okrzyknięta fenomenem cyfrowego rynku wydawniczego. Jej pasją było pisarstwo. Z tego też powodu rozpoczęła studia humanistyczne. "Malarka gwiazd" jest drugą powieścią autorki, udostępnioną w wersji papierowej, a pierwszą ukazaną w Polsce.

W roku 1934 troje przyjaciół: Diego, Elisa oraz Martin postanawiają opuścić ukochaną, ale niespokojną Hiszpanię i rodzinną prowincję - Asturię i uciec do Francji, a dokładniej do Paryża, aby rozpocząć nowe, a tym samym lepsze życie. Spotykają tam Annę - przepiękną kuzynkę Diego, która nie ukrywa swych uczuć wobec chłopaka. Elisa rozpoczyna studia na Akademii Sztuk Pięknych, a następnie staje się malarką, która podejmuje się pewnych zleceń, ryzykując przy tym swoje życie. Diego nadal darzy ją ogromną miłością, całkowicie się dla niej poświęca, bezgranicznie jej ufa. Niestety ich szczęście nie trwa długo. We Francji jest coraz bardziej niebezpiecznie. Zarówno rodzice Elisy, jak i Diego opuszczają kraj i udają się do Stanów Zjednoczonych. Elisa nie zamierza jednak wyjeżdżać z Paryża, pragnie nadal spełniać swoje marzenia, a Diego jej ustępuje, mimo napływających ostrzeżeń. We Francji pojawiają się naziści, dochodzi do oszustw, zdrad, kradzieży, łapanek, niszczenia mienia, mają miejsce godziny policyjne. Wojna rujnuje życie ludzi, dochodzi do tragedii...

Po siedemdziesięciu latach Diego pragnie wrócić do Asturii, aby uporać się z przykrymi wspomnieniami, z przeszłością oraz dopracować swój testament. Mężczyzna przeczuwa, że jego życie zbliża się ku końcowi. Tymczasem niespodziewanie odwiedza go wnuczka Violeta. Kobieta postanowiła przyjechać do dziadka, po tym, jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Ta wiadomość zmusiła ją do ucieczki przed mężem tyranem. Alvaro znęcał się nad nią od kilku lat. Pod jego nieobecność spakowała się i wyjechała. Mężczyzna bardzo się cieszy na widok wnuczki, a jednocześnie przeczuwa, że w jej życiu wydarzyło się coś złego. Proponuje zatem Violecie wspólną podróż do Asturii, która na zawsze zmieni życie kobiety...

"Bo miłość, podobnie jak nienawiść, nie znika dopóty, 
dopóki nie zostanie wyszorowana z wnętrzności druciakiem, który trzyma ktoś inny, nie my."

"Malarka gwiazd" to powieść niezwykle ujmująca i poruszająca. Jednak początek jest niestety trudny, ponieważ pojawia się mnóstwo postaci, łączących ich wzajemnych relacji, wątków. To rzeczywiście może trochę zniechęcić do lektury. Dlatego też warto odnotować sobie wszystko na kartce, bowiem ułatwi to przyswojenie pozyskanych informacji. Zapewniam, że z każdym kolejnym rozdziałem powieści jest coraz łatwiej.

Akcja powieści toczy się zarówno w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku, jak i współcześnie. Historia Violety przeplata się ze wspomnieniami Diego. Fabuła jest niesamowicie wciągająca. Ja zwyczajnie przepadłam, całkowicie wniknęłam w przedstawioną historię. Przyznaję, że nie mogłam się oderwać od tej powieści choćby na chwilę. Pragnęłam jak najszybciej poznać wszystkie skrywane tajemnice przez każdego z bohaterów. A uwierzcie mi, jest ich mnóstwo. Każda z postaci ukrywa coś przed rodziną, przyjaciółmi. Nie chce bądź nie może ujawnić tego, co przeżyła w przeszłości, co robi obecnie. Nie dzieli się swoimi uczuciami i emocjami, obawiając się odrzucenia, opuszczenia, a nawet braku zrozumienia i akceptacji.

Głównymi bohaterami książki są Diego i jego wnuczka Violeta. Najpierw poznajemy Violetę, która była maltretowana przez kilka lat przez męża. Poświęciła dla niego całe swoje życie, spełniała jego zachcianki, wykonywała polecenia, zgadzała się na wszystko, co postanowił. To do niego zawsze należało ostatnie słowo. Wyzywał ją, poniżał, gwałcił, bił. Następnie przepraszał, obdarowywał prezentami i obiecywał, że się zmieni. Violeta poczuła się bezpiecznie dopiero wtedy, gdy pojechała do dziadka. To tam zaczęła pisać dzienniki, które miały jej pomóc w podjęciu decyzji, co do swojej przyszłości oraz w odnalezieniu wewnętrznego spokoju. Nie ujawniła dziadkowi swojego prawdziwego powodu przyjazdu do niego.

"Przyjrzała się łososiowej okładce zeszytu i wzięła do ręki długopis. Zamknęła oczy.
Zobaczyła się w swoim domu, w pewną letnią noc.
Taką, jak wiele innych. Jak zbyt wiele innych.
Otworzyła oczy, przewróciła pierwszą kartkę, ponownie wciągnęła w płuca zimne powietrze.
Wiedziała, że to będzie boleć, że próba przypomnienia sobie tego wszystkiego
będzie jak zmuszanie się do wymiotów, wpychanie palców jak najgłębiej w uczucia,
ale jeśli chce wyzdrowieć, musi podrążyć swoje cierpienie, by zaakceptować je i uznać.
I nauczyć się przyjmować je jako swoje. Tak tylko może wygrać.
Nie miała wyjścia, musiała zacząć rozgrzebywanie przeszłości.
Popatrzyła na nieskazitelnie białą kartkę i zaczęła pisać."

Diego natomiast przez kilkadziesiąt lat nie mógł poradzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami. Nikomu nie wyjawił pewnej tajemnicy z przeszłości. Miał wyrzuty sumienia, żal do siebie samego, ale z drugiej strony był przekonany, że nie mógł wówczas postąpić inaczej. Bał się wyznać prawdę swojej jedynej wnuczce. Dlatego postanowił napisać do niej list, w którym wszystko wyjaśnia. Miał on zostać jej przekazany po jego śmierci.

"Jakiego sekretu dochowuję... Jak jej wyjaśnić, że sekretów się nie dochowuje,
że wkradają się do naszego serca tak głęboko, że zapierają nam dech,
sięgają dna i szukają ujścia na zewnątrz?
Jak opisać jej, co czuję, wracając do tej krainy, patrząc na ocean i plażę,
wdychając zapach sosen, rozpoznając tutejsze góry?
Jak opowiedzieć jej, czym była dla mnie ta ziemia? Nie potrafię, po prostu."

W powieści pojawiają się również postacie drugoplanowe, które odgrywają znaczącą rolę w całej ukazanej opowieści. Wszyscy są bardzo dobrze wykreowani i przedstawieni. Poznajemy ich emocje, problemy, relacje, wartości, zachowania, postępowania.

Trzeba przyznać, że to nie jest książka, która czyta się szybko. Po pierwsze, ze względu na małą czcionkę, po drugie z powodu przeważających w niej opisów. A po trzecie, co najważniejsze, to powieść, którą się delektuje i smakuje. Napisana jest bardzo plastycznym, pięknym językiem. Autorka perfekcyjnie operuje słowem. Opisy wyglądu ludzi, zwykłych przedmiotów, miejsc, budynków, widoków, krajobrazów to czysta poezja. Każda kolejna kartka książki jest skupiskiem niesamowitych emocji. Powieść fascynuje, urzeka, porusza, wzrusza, skłania do refleksji. Przeważa w niej ból, cierpienie, okrucieństwo, smutek, ale również odnajdziemy w niej radość, miłość i szczęście. Czasem łzy spływały po policzkach, a niekiedy - choć rzadziej - pojawiał się uśmiech na twarzy. Zakończenie powieści mnie zaskoczyło, ale też niezwykle wzruszyło. 

"Malarka gwiazd" to powieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu, tęsknocie, bólu, lękach, tajemnicach rodzinnych, czasach wojennych, sztuce, walce z przeszłością, dramatycznymi wspomnieniami, spełnianiu marzeń oraz poszukiwaniu szczęścia i spokoju. Porusza bardzo ważne zagadnienia dotyczące gwałtu, molestowania seksualnego, maltretowania kobiet, homoseksualizmu, pozbawiania godności człowieka. To pozycja godna uwagi i warta poświęcenia jej czasu. To powieść niezwykła, która na długo pozostaje w pamięci. Zachęcam do lektury. Zdecydowanie polecam! 


"Myślę, że wszystkie kobiety są po trosze malarkami i że wyobrażamy sobie niebo, 
które chcemy namalować na jednym z tych płócien, które tu stoją, i kreska po kresce, z oddania,
z cierpienia, z pracy, z marzeń, z rezygnacji, z radości i z miłości, przede wszystkim z miłości, 
intensywnej miłości, kreska po kresce, tworzymy je każdego dnia.
Najpierw wypełniamy tło, na niebiesko. Potem dodajemy księżyc i jego blask, na srebrzysto.
A na koniec dorzucamy gwiazdy, miliony białych gwiazd, po jednej za każdego buziaka,
jakiego dajemy tym, którzy w jakikolwiek sposób od nas zależą, tym, których kochamy.
I pod tym pięknym niebem stworzonym z naszych kresek oni mogą się schronić, kiedy nadejdzie noc.
A każda kobieta powinna sama móc decydować o tym, jak pomaluje swoje niebo."


Tytuł : "Malarka gwiazd"
Autor : Amelia Noguera
Wydawnictwo : Rebis
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 464



  Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.

wtorek, 6 września 2016

Złodziej dusz - Ch. Jacq




"Sekhet lubiła zachody słońca. 
Były wyjątkowym czasem, gdy przyroda, zwierzęta i ludzie się uspokajali, 
otoczeni poświatą umierającej gwiazdy, która zdawała się na zawsze opuszczać świat żywych, 
by stawić czoło demonom ciemności. 
Nil mienił się złotem i srebrem, zapalały się niebieskie latarnie, 
a wieczorna bryza orzeźwiała zmęczone ciało."


"Złodziej dusz" jest trzecim tomem i zarazem kontynuacją cyklu "Śledztwa księcia Setny" (recenzja I tomu jest dostępna tutaj, a recenzja II tomu tutaj). Jak już wspomniałam przy okazji recenzji pierwszej książki cyklu, zawsze wzbraniałam się i celowo unikałam czytania literatury historycznej. I oczywiście nadal tak jest. Jednak powieści Christiana Jacqa stanowią wyjątek. Dlaczego? Każda bowiem książka tego autora wciąga już od pierwszej strony i pochłania się je zaledwie w jedno popołudnie. Ponadto każda z tych książek jest napisana z lekkością, łatwo przyswajalnym stylem i prostym językiem, dzięki czemu czyta się je z przyjemnością. Ale muszę przyznać, że niestety III tom serii nie wywarł na mnie takiego wrażenia, jak to było w przypadku I i II części serii. Dlaczego? Zapraszam na krótką recenzję.

O czym opowiada III tom cyklu "Śledztwa Księcia Setny"?

Setna żegluje w celu odnalezienia Księgi Thota. Kiedy udaje mu się do niej dotrzeć i zdobyć, nagle pojawia się sztorm. Żeglarze obawiając się, że ich statek zatonie, a oni stracą życie, wyrzucają Setnę za burtę i odpływają. Woda się uspokaja. Setnie jednak udaje się uratować, ma ze sobą księgę oraz amulet otrzymany od swego nauczyciela, który ma go chronić przed złem. Spotyka wieśniaczkę Seszen - kobietę, która ofiarowuje mu pomoc. Setna zatrzymuje się u niej na jakiś czas, po czym oboje wyruszają do świętego miasta bogini - kocicy, do światyni Bastet, w nadziei, że to właśnie tam znajduje się dzban Ozyrysa.
Tymczasem wszyscy na dworze Ramzesa II oraz mieszkańcy królestwa są przekonani, że Setna utonął. Ramzes wygłasza na balkonie oświadczenie, z którego wynika, że zostaną wzniesione dwie świątynie: jedna poświęcona Królowi, a druga - wielkiej Małżonce. Ponadto mężczyzna zleca synowi - Ramesu zorganizowanie pogrzebu Setny i schwytanie niebezpiecznego Syryjczyka - Kalasza. Generał wraz z żołnierzami próbuje zatem rozbić siatkę Syryjczyków. W realizacji planu pomagają mu również Ched i jego Wybawcy, którym Ramesu cofnął areszt oraz szef policji - Sobek, który zaangażowany jest również w poszukiwania Sekhet. Jednocześnie Keku - ojciec kapłanki nieustannie krzyżuje wszystkim plany, utrudniając schwytanie Kalasza. Próbuje przekupić Sobka, proponuje mu pieniądze w zamian za informacje, jakie tylko sobie zażyczy.
Natomiast Sekhet, Stary (były zarządca w posiadłości Keku), pies Geb i osioł Północny Wiatr wierzą, że Setna żyje. Znajdują schronienie w świątyni bogini - lwicy, gdzie Sekhet zostaje uzdrowicielką. Odwiedzana jest przez Ramesu, który nalega, aby kobieta została jego żoną...

Kim okaże się być Seszen? Czy naprawdę chce pomóc Setnie w odnalezieniu dzbana Ozyrysa? Jakie plany ma wieśniaczka wobec kapłana? Czy odnajdą dzban i powstrzymają czarnego maga? Czy Ramesu i jego żołnierzom uda się schwytać Kalasza? Czy Sobek odnajdzie Sekhet? Czy Sekhet i Stary będą mogli czuć się bezpiecznie w świątyni bogini-lwicy? Czy kapłanka ulegnie Ramesu i zgodzi się zostać jego żoną? Czy Setna i Sekhet się spotkają? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?

"Nie wystarczy mieć talent. Trzeba go jeszcze wcielić w życie i użyć w służbie na rzecz innych."

Tak naprawdę nie wiem, od czego zacząć recenzję tej książki. Może zatem zacznę od okładki, która nie przypadła mi do gustu, głównie ze względu na kolorystykę. Uważam, że jest zbyt jaskrawa, choć zapewne dzięki temu może bardziej rzucać się w oczy i wzbudzać zainteresowanie. Nie ulega wątpliwości, że postać pojawiająca się na niej na pewno kojarzy z Egiptem i okresem starożytnym. Niestety, moim zdaniem to najsłabsza oprawa spośród wszystkich części cyklu.

Na pewno plusem książki było zamieszczone na jej pierwszych stronach streszczenie poprzednich części, co pozwoliło przypomnieć sobie bohaterów i wydarzenia przedstawione wcześniej. W moim przypadku było to zbędne, ponieważ wszystkie tomy czytałam w krótkim odstępie czasowym. Natomiast, gdyby nie było takiej możliwości, to pewnie taka krótka notka byłaby mi niesamowicie potrzebna, ażeby sobie odświeżyć całą historię.

Istotna dla mnie była również duża czcionka, a na to od jakiegoś czasu zaczęłam zwracać uwagę. Nie muszę zbytnio wytężać wzroku i zdecydowanie ułatwia mi ona czytanie. Powieść jest lekka, podzielona na kilkadziesiąt kilkustronicowych rozdziałów. Zatem można w każdej chwili przerwać lekturę i wrócić do niej w wolnym czasie.

Nadal uważam, że fabuła jest oryginalna, pojawiły się kolejne intrygi i podstępy. Jednak po zapoznaniu się z trzecim tomem odniosłam wrażenie, że w pierwszych dwóch częściach akcja była bardziej wartka, zdarzenia miały szybszy bieg. Tutaj tempo było zbyt powolne, nawet w pewnym momencie pomyślałam, że opowieść jest trochę naciągana, wydłużana specjalnie, żeby zapisać te kilkadziesiąt stron. Poprzednie książki cyklu czytałam z zaangażowaniem i ciekawością, czego nie mogę powiedzieć o "Złodzieju dusz". Wszystko było takie przewidywalne, od początku do końca. Ponadto bardzo często pojawiały się opisy, w których autor wracał do wydarzeń ukazanych we wcześniejszych tomach. Nie ukrywam, że jestem trochę rozczarowana tą książką.

Bohaterowie zostali bardzo dobrze skonstruowani i wykreowani. Autor już nie skupiał się aż tak bardzo na głównych postaciach, czyli Setnie i Sekhet. Więcej uwagi poświęcił bohaterom drugoplanowym: Keku, który potrafił przechytrzyć wszystkich dookoła; Ramesu, który uznając brata za zmarłego, dążył do zdobycia najpiękniejszej kobiety - Sekhet (będącej miłością życia Setny); Chedowi i jego Wybawcom (Ruty, Uges i Nemo), którzy odważyli sprzeciwić się generałowi i realizować plan według własnych metod i zasad; szefowi policji o imieniu Sobek, który zaczął dostrzegać fałszywe zamiary Keku, uświadamiał Ramesu o zbliżającym się zagrożeniu i próbował chronić kapłankę Sekhet. Zwykle w książkach przeszkadza mi mnogość postaci, ale w przypadku tego cyklu wyjątkowo nie miałam problemów z przyswojeniem imion bohaterów, ich wzajemnych relacji, pełnionych przez nich funkcji i wykonywanych zadań.

"Złodziej dusz" to powieść o tęsknocie, niespełnionej miłości, ciągłej ucieczce, nieustannej walce ze złem, odwadze oraz nadziei. Cykl "Śledztwa Księcia Setny" to połączenie wątku kryminalnego z romansem i magią, które mają miejsce w starożytnym Egipcie. Każdy z tomów może stanowić odskocznię, oderwanie się od innych powieści poruszających trudne i życiowe dylematy, problemy. Każdy też może sięgnąć po tę serię, nie trzeba być wielbicielem i znawcą literatury historycznej. Bowiem książki Christiana Jacq są lekkie, łatwe w odbiorze, a ich lektura nie wymaga wiele czasu. Dodatkowo prezentują mapki oraz ryciny, ukazujące przedmioty, miejsca, symbole, sceny oraz postacie omówione w poszczególnych tomach.  Zapewne sięgnę po czwarty i tym samym ostatni tom, ponieważ chciałabym poznać zakończenie przedstawionej opowieści, choć w jakimś stopniu przewiduję jakie będzie. A poza tym, po prostu chciałabym być w posiadaniu całej - czterotomowej serii "Śledztw Księcia Setny".








Tytuł : "Złodziej dusz" ( tom 3 )
Autor : Christian Jacq
Wydawnictwo : Rebis
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 256


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.




niedziela, 4 września 2016

Dzień cudu - W. Sawicka




"- Chciałabym zasnąć i obudzić się w innym życiu. 
Właśnie jako ptak, żeby poczuć tę nieskrępowaną wolność. Móc prawie wszystko. 
Pływać, chodzić, ukryć się w liściach drzew, a potem odfrunąć. 
Jakże drzewa muszą zazdrościć ptakom. 
One, choć są monumentalne i mogą żyć setki lat, 
ciągle tkwią w tym samym miejscu i umierają, stojąc."


Czasami jedna zła wiadomość, jedno krótkie słowo wystarczą, aby dotychczasowe życie człowieka wywrócić do góry nogami. Wówczas dochodzi on do wniosku, że życie jest niesprawiedliwe i podłe. Nieustannie zadaje pytania, dlaczego to jego musiało spotkać. Wtedy też nachodzą go myśli, aby przyspieszyć swój koniec na ziemi, bowiem dalsze życie nie ma sensu. Ale zdarzają się też pozytywne myśli, aby przeżyć ten ostatni czas jak najlepiej, zrealizować swoje plany, spełnić najskrytsze marzenia, smakować życie, delektować się widokami, zachodami słońca, krajobrazami, otaczającym pięknem i cieszyć się każdym dniem. I gdy już dokonuje wyboru, nagle staje się cud. Życie bowiem lubi zaskakiwać, a cuda zwyczajnie się zdarzają...

Wioletta Sawicka jest z wykształcenia pedagogiem i od kilkunastu lat pracuje jako dziennikarka, realizując reportaże. Mieszka na Warmii, z mężem i dwójką dzieci. Uwielbia rowerowe wypady, piesze wędrówki oraz literaturę. Jest autorką powieści: "Wyjdziesz za mnie, kotku?", "Będzie dobrze, kotku" oraz "Jeśli się odnajdziemy, kotku".

"Dzień cudu" to powieść, która zwróciła moją uwagę, kiedy to zaczęły pojawiać się informacje o jej premierze. Nie ukrywam, że przede wszystkim zaintrygował mnie jej tytuł. Oczywiście, odnotowałam go sobie, jednak z zakupem książki postanowiłam poczekać do momentu, aż opublikowane zostaną jej pierwsze recenzje. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie miałam okazji przeczytać żadnej powieści autorki. Kiedy zatem zapoznałam się z opiniami o tej książce i okazało się, że wszystkie były bardzo pozytywne, zdecydowałam się dokonać jej zamówienia. I nie mogłam się doczekać dnia jej dostarczenia. Zdecydowanie nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choć muszę powiedzieć, że jest to powieść smutna, melancholijna, przygnębiająca, bowiem opowiada o zmaganiu się z chorobą oraz próbie radzenia sobie z przykrymi wspomnieniami domu rodzinnego, w którym patologia była na porządku dziennym.

Hanka i Robert są małżeństwem od kilku lat, jednak oboje nie są w nim szczęśliwi. Nie łączy ich wielkie uczucie, mieszkają razem w kawalerce Roberta oraz prowadzą razem sklep, którego właścicielem jest Robert. Życie ich jest monotonne, bezbarwne, nijakie. Pewnego dnia, Hanka udaje się na wizytę do lekarza, który informuje ją, że ma glejaka pnia mózgu. Kobieta jest załamana. Postanawia zakończyć swoje życie na ziemi, nie widząc jego dalszego sensu. Gdy zatem biegnie po torach wprost pod nadjeżdżający pociąg, w ostatniej chwili ratuje ją pewien przystojny mężczyzna o imieniu Piotr. Okazuje się, że Hanka i Piotr spotkali się wcześniej kilkakrotnie całkiem przypadkowo. Mężczyzna pragnie poznać tajemnicę skrywaną przez Hankę oraz decyduje się jej pomóc. Kobieta z każdym dniem coraz bardziej mu ufa i przedstawia mu swój plan, licząc na to, że mężczyzna pomoże jej w jego zrealizowaniu. Ponadto oznajmia Robertowi, że jest śmiertelnie chora...

Jak zareaguje Robert na wiadomość o chorobie żony? Jaki plan przedstawi Hanka Piotrowi? Czy uda im się zawrzeć układ? Co tak naprawdę połączy tych dwoje? Czy Hanka pokona chorobę? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?

Hanka to dwudziestopięcioletnia kobieta, która poślubiła Roberta, aby wyrwać się z patologicznego domu rodzinnego. Ukończyła tylko szkołę zawodową, bowiem jej matka stwierdziła, że niepotrzebna jest jej dalsza edukacja. Powinna bowiem poszukać pracy i zarabiać na utrzymanie rodziny. Ojciec był alkoholikiem, każdego dnia wracał do domu pijany. Wtedy się awanturował, kłócił z żoną. A Hanka i jej pięcioro rodzeństwa mieli już dość takiego życia. Gdy pracowali, musieli oddawać matce wszystkie zarobione przez siebie pieniądze. Dlatego, gdy w życiu kobiety pojawił się Robert, który po krótkim czasie się oświadczył, nie zwlekała z decyzją. Postanowiła jak najszybciej za niego wyjść, byle tylko uciec z dala od rodziców. Poślubiła go, zamieszkali w jego kawalerce. Podjęła również pracę w jego sklepie. Tak naprawdę nie miała nic swojego. Całe życie była uzależniona od innych. Była skromną, niepewną siebie i nieszczęśliwą kobietą. Nie umiała kochać, nigdy też nie czuła się kochana. Kiedy zdiagnozowano u niej glejaka pnia mózgu, świat jej się zawalił. Zamknęła się w sobie, unikała kontaktów z innymi ludźmi. Po raz kolejny chciała uciec przed problemem, wyrokiem. Na szczęście w jej życiu zjawił się Piotr, który każdego dnia starał się pokazać jej, że warto walczyć, a przede wszystkim, że warto żyć.
Czy Hanka podejmie walkę o życie? Czy wybierze jednak ucieczkę?

Piotr to czterdziestoletni emerytowany policjant oraz autor kilku świetnych kryminałów. Jednak w ostatnim czasie niestety nie ma weny twórczej, nie potrafi nic napisać, mimo, iż zbliża się termin oddania kolejnej powieści do wydawnictwa. Jednym z powodów jego niemocy jest utrudniana relacja z synem Michałem, który zamieszkał wraz z matką w oddalonym o kilkaset kilometrów Wrocławiu. Piotr rozwiódł się z żoną już jakiś czas temu. Kobieta odeszła do innego mężczyzny, bogatego biznesmena. Piotr bardzo ją kochał i od rozstania z nią nie ułożył sobie życia z żadną inną kobietą. Czasem spotykał się z Elżbietą, która stanowiła dla niego tylko zaspokajanie swoich seksualnych potrzeb. Poza tym kobieta nic dla niego nie znaczyła. Jednak pewien wieczór, kiedy to uratował młodą kobietę, zmienia jego życie. Nie potrafił przestać myśleć o Hance, pragnął jej pomóc. Wtedy właśnie wpadł mu do głowy pomysł na książkę.
Czy Piotrowi uda się spotkać z synem? Czy ich relacje ulegną poprawie? Jakie kroki podejmie Piotr, aby pomóc Hance w walce z chorobą?

"Dzień cudu" to piękna, wzruszająca, ciepła i mądra powieść. Jednocześnie jest to smutna, a momentami przygnębiająca książka. Bardzo rzadko w trakcie jej czytania pojawia się uśmiech na twarzy. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach przedstawione zostały losy Hanki i Piotra, zanim jeszcze się spotkali. Poznajemy zatem dzieciństwo kobiety, które było dramatyczne i jak się okazało miało istotny wpływ na jej dorosłe życie. Przez kilka lat nie odwiedzała rodziców, nie utrzymywała kontaktu z rodzeństwem. Nawet nie myślała o tym, aby poinformować ich o swojej chorobie. Uznała bowiem, że ich to zwyczajnie nie zainteresuje. Miała do nich ogromny żal, nie radziła sobie w życiu. Czuła się bardzo samotna, odizolowana, nieatrakcyjna, nikomu niepotrzebna. Nie widziała przed sobą przyszłości. Wiadomość o chorobie jeszcze bardziej ją załamała. Nieustannie zastanawiała się, dlaczego to wszystko akurat ją spotkało. Nie chciała i nie potrafiła walczyć, bowiem nie widziała powodu, dla którego miałaby to zrobić. I wtedy pojawia się Piotr - człowiek, który sprawia, że każdy kolejny dzień Hanki jest cudem.

"Nie wiedziałam nic o miłości, zanim nie doświadczyłam jej z ukochanym mężczyzną. 
Nie wiedziałam, czym jest czułość.
Nie wiedziałam, że moje ciało może być piękne niczym nieodkryta wyspa, 
którą punkt po punkcie, przy płonących świeczkach i nastrojowej muzyce, 
delikatnie, powoli odkrywał Piotr.
Nawet mój glejak jest delikatny. 
Tylko raz, na krótko, ścisnął mi głowę niczym obręcz, 
gdy zasypiałam wtulona w pierś Piotra, otoczona jego ramieniem."

Książka napisana jest prostym językiem. Akcja powieści toczy się powoli, dzięki czemu możemy lepiej poznać głównych bohaterów, którzy zostali idealnie wykreowani. Bardzo dobrze ukazane zostały również postacie drugoplanowe. Sympatię na pewno wzbudzają rodzice Piotra, to naprawdę fantastyczni i niesamowici ludzie. Historia opowiedziana jest z perspektywy Hanki i Piotra, co ułatwia zrozumienie ich zachowań oraz uczuć. Zaskoczeniem było dla mnie zakończenie powieści, którego się nie spodziewałam, tym bardziej, że inaczej sobie je wyobraziłam i byłam przekonana o swojej racji. Powieść przeczytałam kilka dni temu, a nadal myślę o jej bohaterach i opowiedzianej historii.

Powieść "Dzień cudu" opowiada o miłości, przyjaźni, zmaganiu się z chorobą, radzeniu sobie z traumatycznymi wspomnieniami, przewartościowaniu swojego życia oraz o dokonywaniu wyborów. Przepełniona jest bólem i cierpieniem. Porusza niezwykle ważne tematy dotyczące choroby, patologii, odrzucenia, poczucia osamotnienia, depresji. Skłania do przemyśleń, zachęca do wysnuwania wniosków, wywołuje mnóstwo emocji: współczucie, żal, złość, gniew oraz zawiera pewne przesłanie. Pokazuje, że bez względu na wszystko, zawsze trzeba walczyć o siebie i swoje życie, spełniać marzenia, realizować pasje, cieszyć się każdą chwilą, czerpać radość z prostych rzeczy, zachwycać się widokami i otaczającym nas światem, a przede wszystkim delektować się każdym dniem. Bowiem każdy dzień jest cudem...


"Za bardzo bałam się przeszkód, by wcześniej je uwolnić. 
Teraz raptem wszystko się przewartościowało. 
Przekonałam się, że nie wolno stawiać granic swoim marzeniom. 
Powinny zawsze je przekraczać.
Gdyby to ode mnie zależało, do siedmiu grzechów głównych dopisałabym ósmy, 
grzech zaniechania.
Jest dużo bardziej niewybaczalny niż cała reszta.
Gdyby życie było spowiednikiem, nie dostałabym rozgrzeszenia.
Za dużo przepuściłam między palcami i prawie wszystko mi umknęło."




Tytuł : "Dzień cudu"
Autor : Wioletta Sawicka
Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 464


Serdecznie polecam !



czwartek, 1 września 2016

Moje czytelnicze podsumowanie sierpnia :)




Dziś pierwszy dzień września, a to oznacza niestety koniec wakacji. Ale lato nadal trwa, za oknem piękna i słoneczna pogoda, zatem warto jeszcze z niej korzystać i spędzać czas na powietrzu. Ponieważ sierpień już za nami, dlatego czas na jego krótkie czytelnicze podsumowanie. Serdecznie zapraszam :)

W sierpniu przeczytałam kilkanaście bardzo dobrych i wartościowych książek. Największe wrażenie wywarły na mnie powieści: "Kiedy pada deszcz" - Lisa De Jong (jeszcze w przypadku żadnej książki nie wylałam tylu łez), "Calder. Narodziny odwagi" - Mia Sheridan (piękna i niesamowita historia), "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" - Małgorzata Warda (wstrząsająca i wzruszająca powieść) oraz "Dzień cudu" - Wioletta Sawicka (piękna, ciepła i wzruszająca książka). 
Natomiast niestety muszę przyznać, że nie przypadła mi do gustu książka "Sny Morfeusza", która w pewnym stopniu mnie rozczarowała. I to chyba najsłabsza powieść spośród przeczytanych przeze mnie w minionym miesiącu.

W sierpniu udało mi się przeczytać 16 następujących książek: 
1. "52 kolory życia" tom II - Magdalena Kozioł
2. "52 kolory życia" tom III - Magdalena Kozioł
3. "Trup na trzepaku" - Konstancja Nowicka
4. "Pięć sprytnych kun" - Justyna Bednarek
5. "Pani Nela z Saskiej Kępy"- Małgorzata Mossakowska-Górnikowska
6. "Nasze kiedyś" - Natalia Jagiełło-Dąbrowska
7. "Winda" - Magdalena Knedler
8. "Sny Morfeusza" - K.N. Haner
9. "Bankiet wysuszonych kasztanów" - Joanna Stańda
10. "Calder. Narodziny odwagi" - Mia Sheridan
11. "Kiedy pada deszcz" - Lisa De Jong
12. "Eden. Nowy początek" - Mia Sheridan
13. "Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych" - Anna Kamińska
14. "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" - Małgorzata Warda
15. "Życie pechowej emigrantki" - Martyna Flemming
16. "Dzień cudu" - Wioletta Sawicka


Łączna suma przeczytanych stron to 4.699, co daje 152 strony dziennie. 

 
Recenzje pierwszych piętnastu powieści pojawiły się już na blogu, natomiast recenzja "Dzień cudu" - W. Sawicka ukaże się wkrótce.


A tak prezentują się książki przeczytane przeze mnie w sierpniu:









Chciałabym Wam przypomnieć o trwającym na blogu konkursie, w którym do wygrania jest książka 
"Pozytywka" - Agnieszka Lis.
Zapraszam do udziału:  
http://wielbicielka-ksiazek.blogspot.com/2016/08/konkurs-8.html


Najczęściej wyświetlane posty w sierpniu:
1. Konkurs z książką "Awaria małżeńska"
2. Konkurs z książką "52 kolory życia"
3. Konkurs z książką "Pozytywka"
4. Recenzja "Trup na trzepaku" - K. Nowicka
5. Recenzja "Kiedy pada deszcz" - Lisa De Jong.


Pamiątka znad morza:



Bardzo Wam dziękuję za odwiedzanie bloga, komentowanie, obserwowanie, a także za każde polubienie na FB. Dziękuję za pomoc, wsparcie, cenne rady, dobre słowo, uwagi. DZIĘKUJĘ!


A jakie książki udało się Wam przeczytać?  Zapraszam do komentowania :)


Miłego dnia :)