sobota, 25 lutego 2017

Anhusz - M. Madden




"(...) Każdy z nich miał zapamiętać tę chwilę.
Każdemu miała powrócić kiedyś przed oczy.
Niektórym na łożu śmierci, innym, kiedy tracili wiarę w Boga,
a jeszcze innym, kiedy wysławiali wielkość zwycięzcy nad zwyciężonym.
Niezależnie od okoliczności, 
wszyscy bez wyjątku zapamiętali na zawsze ten moment."


Po raz kolejny dokonałam wyboru książki praktycznie na podstawie samej okładki. Przyznaję, że z jej opisem zapoznałam się dość powierzchownie. Miałam tylko gdzieś z tyłu głowy zakodowane, że to powieść o zakazanej miłości rozgrywającej się na tle wojny. Byłam poniekąd przekonana, że to będzie lekka i przyjemna lektura (nie wiem, dlaczego tak sądziłam), na którą czekałam z niecierpliwością. Kiedy już do mnie dotarła, rzucił mi się w oczy napis: Piękne i zapadające w pamięć dzieło. Czy zgadzam się z tym stwierdzeniem? Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Martine Madden? Zapraszam na moją opinię.

czwartek, 23 lutego 2017

Manwhore+1 - K. Evans




"Żałuję, że nie okłamywałam zarówno siebie, jak i jego; 
żałuję, że zabrakło mi doświadczenia, aby rozpoznać własne uczucia. 
Żałuję, że nie rozkoszowałam się bardziej każdą spędzoną z nim sekundą, 
gdyż te sekundy są dla mnie teraz najważniejsze na świecie.
Nie żałuję jednak tej historii. Jego historii. Mojej historii. Naszej historii."


W grudniu ubiegłego roku miała wielką przyjemność przeczytać książkę "Manwhore", którą byłam zachwycona. To była piękna, zmysłowa i stanowiąca ogromny ładunek emocjonalny powieść. Oczarowała mnie opowiedziana w niej historia, a głównego bohatera (oczywiście mam na myśli Malcolma) po prostu pokochałam. Ledwie ukończyłam lekturę tejże powieści, a już tęskniłam za przedstawioną w niej opowieścią, za postaciami, za stworzonym klimatem, za niesamowitymi emocjami. Na szczęście wiedziałam, że losy bohaterów będą kontynuowane w kolejnym tomie, na który czekałam z niecierpliwością. Aż wreszcie nastał ten dzień, kiedy książka "Manwhore+1" do mnie dotarła, co sprawiło mi ogromną radość. Jakie wrażenie wywarł na mnie drugi tom? Zapraszam na moją opinię.

wtorek, 21 lutego 2017

Przedpremierowo: Najpierw mnie pocałuj - L. Moggach




"- W życiu chodzi o jakość, a nie o ilość,
i każdy człowiek ma prawo sam osądzić,
czy jego życie jest warte życia czy nie."


Przez ostatnie miesiące naprawdę miałam ogromne szczęście, bowiem zwykle napotykałam bardzo dobre, wyśmienite, a niekiedy doskonałe książki, które z przyjemnością pochłaniałam. Zresztą zawsze wybieram takie pozycje, co do których jestem przekonana, że trafią w mój czytelniczy gust. Najczęściej sugeruję się kolejno okładką, tytułem i opisem, a dopiero na końcu opiniami innych osób, jeśli takowe już się pojawią. Czasem natychmiastowo podejmuję decyzję co do wyboru danej publikacji, a niekiedy potrzebuję więcej czasu, aby dokładnie i na spokojnie sobie przemyśleć i przeanalizować. W przypadku "Najpierw mnie pocałuj" przede wszystkim zaintrygował mnie tytuł (okładka nie zrobiła na mnie większego wrażenia), a gdy zapoznałam się z jej opisem, postanowiłam po nią sięgnąć. I niestety to nie była dobra decyzja... Zapraszam na moją opinię.

niedziela, 19 lutego 2017

Bogowie tanga - C. De Robertis




"(...) Jak brzmiała ta muzyka? Nigdy się tego nie dowiemy.
Tak to już jest z melodiami: ulatują w powietrze i tam giną.
Tak jak wspomnienia. I ciało.
Wspomnienia, melodie i ciała znikają wraz z naszą śmiercią. 
Instrument nie jest jak ciało.
Jest niczym dusza, która trwa, nawet gdy nas już nie ma."


W moim dotychczasowym życiu przeczytałam mnóstwo książek, od zawsze bowiem uwielbiałam czytać. Nie trzeba mnie było do tego zmuszać, czy w jakikolwiek sposób mnie motywować. Oczywiście trafiałam na różne publikacje, raz lepsze, raz gorsze. Niektóre chwytały mnie za serce, wyzwalały ogrom emocji, dostarczały wielu wrażeń, osadziły się w mojej głowie i trwają tam do tej pory, ale były niestety też takie, które mnie irytowały, bulwersowały, nużyły i o których - z chwilą odłożenia na półkę - po prostu zapominałam. Zdarzało się też, że co po niektóre uznałam za jedne z lepszych, jakie miałam okazję przeczytać (takich tytułów jest naprawdę kilka, może kilkanaście). Aczkolwiek nie pamiętam, abym jakąkolwiek powieść nazwała tą najlepszą i najwartościowszą w moim ponad trzydziestoletnim życiu. Do tej pory żadna nie zasłużyła na to miano. Aż do niedawna. Aż do dnia, kiedy poznałam "Bogowie tanga". Zapraszam na moją opinię.

sobota, 18 lutego 2017

Ilustrowany inwentarz ptaków - V. Aladjidi, E. Tchoukriel




"Ilustrowany inwentarz ptaków" już jakiś czas temu przykuł moją uwagę, głównie ze względu na przepiękną i wielobarwną oprawę. Ponadto zaintrygowała mnie informacja, iż współautorka książki stworzyła - między innymi przy użyciu tuszu chińskiego - ryciny ptaków opisanych w publikacji. A kolejnym powodem, dla którego postanowiłam sięgnąć po ten inwentarz były pozytywne opinie, zachęcające do zapoznania się z tą pozycją i sugerujące, iż jest ona idealna dla zwykłego laika (w kwestii ornitologii), który pragnie uzyskać tylko podstawowe informacje odnośnie poszczególnych gatunków ptaków.

piątek, 17 lutego 2017

Pomelo podróżuje - R. Bădescu, B. Chaud




"Nieznane, jakiego nigdy przedtem nie widział!
Nieznane, które go wzywa i budzi w nim pragnienie,
wielkie pssss w brzuchu: pragnienie podróży."


Całkiem niedawno postanowiłam, że co jakiś czas będę się pokrótce dzieliła z Wami moimi wrażeniami po zapoznaniu się z książeczkami dla dzieci, bajkami czy baśniami. Kolekcja książek mojej trzyipółletniej córeczki jest spora, a z każdym kolejnym miesiącem poszerza się o ciekawe i pięknie wydane pozycje, które z przyjemnością czytamy, a także często do nich wracamy. Tym razem chciałabym zachęcić do lektury książeczki poniekąd filozoficznej, poruszającej i wartościowej o przygodach małego słonika o imieniu Pomelo. Zapraszam na moją krótką opinię :)