wtorek, 14 lutego 2017

Niepokorna - J. Bartoś




"(...) Kochała Kacpra. Potrafiłaby dla niego zrobić tak dużo, ale bała się z nim być.
Nie umiała się przełamać, dlatego nie pozwalała mu zbliżyć się do siebie. 
Gdy tylko posuwał się za daleko, ona natychmiast uciekała. 
Bała się, że zrobi coś, co obudzi w niej dawny lęk. 
Wiedziała, że nawet w snach ożywają jej fobie. 
Marzyła o rodzinie. O spokojnym życiu. 
A tymczasem zaczynała się bać własnego cienia. Ale wciąż marzyła..."


W ostatnim czasie coraz chętniej sięgam po książki polskich autorek i autorów. Okazuje się, że o wielu z nich wcześniej nie słyszałam, tym samym nie miałam okazji zapoznać się ze stworzonymi przez nich publikacjami. Między innymi tak było w przypadku Jolanty Bartoś, która napisała powieść "Niepokorna" - jak mniemam - będącą debiutem literackim. Zupełnie przypadkowo pewnego dnia trafiłam na tę książkę, przeglądając ofertę Wydawnictwa. Zaintrygowała mnie, połączenie niezbyt oryginalnej i zarysowującej pewien jasny obraz okładki oraz kryjącego jakąś tajemnicę tytułu wydało mi się niezwykle ciekawe. To właśnie skłoniło mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Jakie zatem wrażenia na mnie wywarła? Zapraszam na moją opinię :)

niedziela, 12 lutego 2017

Metalowa Dolna - B. Kadyna




"Niewiele rzeczy wywołuje taką gorycz jak niemoc.
Toczy jak ten rak, zatruwa od środka.
Mam wrażenie, że ucieka nam życie.
To Kasine jest zagrożone, a moje leży odłogiem.
Muszę znaleźć sposób na odzyskanie pełni życia, mimo choroby."


"Metalowa Dolna" to książka, po którą sięgnęłam zachęcona recenzją Marzeny z bloga Matka Puchatka. Tak bardzo zaintrygowała mnie jej opinia o tej mini powieści, że zapragnęłam ją przeczytać i dokładnie poznać ukazaną w niej tajemniczą historię (choć potem miałam pewne obawy, ale o tym ściślej opowiem w dalszej części mojej recenzji). Kiedy autor zaproponował mi zatem zrecenzowanie jego książki, bez wahania się zgodziłam. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta książka? Zapraszam na moją opinię.

piątek, 10 lutego 2017

52 kolory życia (tom V) - M. Kozioł




"Zamknęła powieki, chciała zasnąć, zapomnieć o gorzkiej i zimnej rzeczywistości.
Zapadła w głęboki sen. 
Obudziła się, gdy za oknem było już ciemno.
Na niebie świecił jasno duży, okrągły księżyc. 
Sally było zimno i smutno, świat, który ją otaczał, 
błyszczał od rzeki wypłakanych przez nią łez.
Lecz i one miały zostać osuszone, musiała tylko poczekać na kolejny kolor, 
który miał wypełnić jej dni.
Wkrótce miało się okazać, jakimi barwami."


Zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów "52 kolory życia", bowiem nie tylko pragnę poznać dalsze losy bohaterów czy zaznajomić się z paletą barw, ale zwyczajnie chcę ponownie znaleźć się w przedstawionym świecie pełnym emocji i uczuć, swego rodzaju magii i niepowtarzalnego klimatu. Jestem ciekawa, co jeszcze się wydarzy w życiu poszczególnych postaci, bo że coś będzie się działo, tego jestem pewna. Otwierając dany tom, nigdy tak naprawdę nie wiem, co w nim zastanę i to jest cudowne. Nieprzewidywalność, zaskoczenie, wielobarwność oraz wachlarz niesamowitych emocji to elementy wyróżniające "52 kolory życia" (tom V) Magdy Kozioł. Zapraszam na moją opinię.

środa, 8 lutego 2017

Przedpremierowo: Niczyja. Kwiat magnolii - A. Crevan Sznajder




"Kocham Japonię. Naprawdę. 
Zawsze marzyłam o tym, by móc ją zobaczyć. 
By tam polecieć choćby na kilka dni. 
Moje marzenie się ziściło w pewien kwietniowy weekend."


Pewnego dnia dostrzegłam na jednym z portali społecznościowych okładkę książki "Niczyja. Kwiat magnolii", która mimo swojej prostoty i pozbawiona wielobarwności przykuła moją uwagę na tyle, aby bliżej przyjrzeć się jej zawartości. Nie ukrywam, że po pierwsze nie słyszałam dotychczas o autorce, a po drugie nigdy nie interesowałam się światem anime czy mangi, który ukazany jest w mini powieści. Aczkolwiek pojęcia te nie były mi tak do końca obce, gdzieś widziane i słyszane. Po zapoznaniu się z opisem książki, postanowiłam zasmakować tegoż świata, spróbować poniekąd czegoś nowego, a przede wszystkim poznać bohaterów i ich historię. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta publikacja? Zapraszam na moją opinię.

wtorek, 7 lutego 2017

Raze - T. Cole (Book Tour)




"Zabijałem, bo musiałem. Nie miałem wyboru.
I tak byłem martwy, nie byłem nikim więcej jak tylko numerem - odartym z moralności,
wolności i życia. 
Byłem zwierzem wytresowanym do zadawania cierpienia bez wyrzutów sumienia.
A nie można zabić kogoś, kto nie ma duszy."


"Raze" to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, odkąd tylko ujrzałam jej zapowiedź. Coś mnie do niej ciągnęło. Sama nie wiem, czy to ten mężczyzna na okładce tak mnie intrygował, czy może sam opis tej powieści. Jedno jest pewne - byłam jej ogromnie ciekawa, a po zapoznaniu się z jej pozytywnymi (chwilami zachwycającymi) recenzjami, nawet byłam skłonna ją kupić. Ale pewnego dnia ujrzałam na blogu Literacki Świat Cyrysi informację o organizowanym przez Krysię Book Tour z tą książką i postanowiłam się na niego zapisać. Potem z niecierpliwością wyczekiwałam dnia, kiedy ją otrzymam i będę mogła poddać się jej lekturze. Aż wreszcie nastał ten upragniony wieczór, kiedy to zaczęłam moją piekielną przygodę z "Raze". Zapraszam na moją krótką opinię.

niedziela, 5 lutego 2017

Making faces - A. Harmon




„(...) Napisałem twoje imię na sercu.
Żeby twoje serce biło z moim.
A gdy bardzo za tobą tęsknię,
Śledzę każdą pętlę i każdą linię.


Kilka miesięcy temu miałam ogromną przyjemność poznać wydane na rynku polskim książki Amy Harmon: „Prawo Mojżesza” oraz „Pieśń Dawida”, które wywarły na mnie niesamowite wrażenie, a w trakcie lektury każdej z nich doświadczyłam przepięknych uczuć oraz niepowtarzalnych emocji, których chwilami nie potrafiłam nazwać, a tym bardziej ubrać w słowa. To powieści, które za pomocą ukazanych w nich historii, przekazują mnóstwo cennych wartości, wnoszą coś istotnego a zarazem cudownego do życia każdego z nas, niosą niejedno wartościowe przesłanie, a przede wszystkim zapadają w pamięć i sprawiają, że ma się ochotę jeszcze do nich wrócić i przeżyć jeszcze raz te wszystkie wspaniałe chwile (choć często smutne i poruszające). Gdy dowiedziałam się, że na początku 2017 w księgarniach pojawi się nowa książka autorki, to wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Prawdę mówiąc, zdecydowałam się na jej zrecenzowanie w ciemno, nawet nie zapoznałam się z opisem. Byłam pewna, że się nie zawiodę.  I miałam rację. Zapraszam na moją opinię :)

czwartek, 2 lutego 2017

Pan Przypadek i fioletowoskórzy - J. Getner




"Czasem radość z rzeczy dużych psują rzeczy małe. 
Z pozoru wydaje się, że osiągamy już niemal wszystko, o czym od dawna marzyliśmy, 
a jednak przed oczyma mamy coś, co wydawało nam się zupełnie bez znaczenia, 
a co w tej chwili przesłania nam widok na naszą prywatną krainę szczęśliwości. 
I nagle nasz ogromny sukces staje się dla nas właściwie obojętny, 
za to drobna porażka urasta do miana klęski."


W ostatnich miesiącach miałam okazję, a przede wszystkim przyjemność, zaznajomić się z czterema tomami serii detektywistycznej, opisującej śledztwa niejakiego Pana Przypadka. Moją przygodę z tymże bohaterem rozpoczęłam jednak od piątego tomu „Pan Przypadek i mediaktorzy”, ale na tyle zostałam zaintrygowana i wciągnięta w świat nie do końca lubianego detektywa, że postanowiłam sięgnąć po wcześniejsze książki, ukazujące początki jego specyficznej działalności, a także jego życie prywatne, rozterki miłosne i oraz losy wielu innych ciekawych i oryginalnych osobistości. Każda książka autora jest dla mnie miłą odskocznią od życia codziennego, przerywnikiem pomiędzy innymi powieściami - niekiedy bardzo wymagającymi, niesamowitą rozrywką, a nawet stanowi swego rodzaju formę odpoczynku i zdecydowanie poprawia mi humor - głównie za sprawą wyśmienitych dialogów. Ponadto zawsze z ciekawością i dozą niepewności sięgam po każdy kolejny tom, bowiem nigdy nie wiadomo, z jakimi jeszcze sprawami będzie musiał się mierzyć detektyw. Nie ukrywam, że zarówno tytuł czwartego tomu tj. „Pan Przypadek i fioletowoskórzy” oraz podejmowane w nim sprawy, poniekąd mnie zaskoczyły. I przyznaję również, że wiele wniosków i stwierdzeń bohaterów tejże części doprowadzało mnie do łez, ze śmiechu oczywiście. Nawet w trakcie pisania tej opinii, gdy ponownie wracałam do kilku cytatów wyłuskanych z powieści, zdarzyło mi się rozpłakać :) Zapraszam na moją opinię :)