piątek, 10 lutego 2017

52 kolory życia (tom V) - M. Kozioł




"Zamknęła powieki, chciała zasnąć, zapomnieć o gorzkiej i zimnej rzeczywistości.
Zapadła w głęboki sen. 
Obudziła się, gdy za oknem było już ciemno.
Na niebie świecił jasno duży, okrągły księżyc. 
Sally było zimno i smutno, świat, który ją otaczał, 
błyszczał od rzeki wypłakanych przez nią łez.
Lecz i one miały zostać osuszone, musiała tylko poczekać na kolejny kolor, 
który miał wypełnić jej dni.
Wkrótce miało się okazać, jakimi barwami."


Zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów "52 kolory życia", bowiem nie tylko pragnę poznać dalsze losy bohaterów czy zaznajomić się z paletą barw, ale zwyczajnie chcę ponownie znaleźć się w przedstawionym świecie pełnym emocji i uczuć, swego rodzaju magii i niepowtarzalnego klimatu. Jestem ciekawa, co jeszcze się wydarzy w życiu poszczególnych postaci, bo że coś będzie się działo, tego jestem pewna. Otwierając dany tom, nigdy tak naprawdę nie wiem, co w nim zastanę i to jest cudowne. Nieprzewidywalność, zaskoczenie, wielobarwność oraz wachlarz niesamowitych emocji to elementy wyróżniające "52 kolory życia" (tom V) Magdy Kozioł. Zapraszam na moją opinię.

środa, 8 lutego 2017

Przedpremierowo: Niczyja. Kwiat magnolii - A. Crevan Sznajder




"Kocham Japonię. Naprawdę. 
Zawsze marzyłam o tym, by móc ją zobaczyć. 
By tam polecieć choćby na kilka dni. 
Moje marzenie się ziściło w pewien kwietniowy weekend."


Pewnego dnia dostrzegłam na jednym z portali społecznościowych okładkę książki "Niczyja. Kwiat magnolii", która mimo swojej prostoty i pozbawiona wielobarwności przykuła moją uwagę na tyle, aby bliżej przyjrzeć się jej zawartości. Nie ukrywam, że po pierwsze nie słyszałam dotychczas o autorce, a po drugie nigdy nie interesowałam się światem anime czy mangi, który ukazany jest w mini powieści. Aczkolwiek pojęcia te nie były mi tak do końca obce, gdzieś widziane i słyszane. Po zapoznaniu się z opisem książki, postanowiłam zasmakować tegoż świata, spróbować poniekąd czegoś nowego, a przede wszystkim poznać bohaterów i ich historię. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta publikacja? Zapraszam na moją opinię.

wtorek, 7 lutego 2017

Raze - T. Cole (Book Tour)




"Zabijałem, bo musiałem. Nie miałem wyboru.
I tak byłem martwy, nie byłem nikim więcej jak tylko numerem - odartym z moralności,
wolności i życia. 
Byłem zwierzem wytresowanym do zadawania cierpienia bez wyrzutów sumienia.
A nie można zabić kogoś, kto nie ma duszy."


"Raze" to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, odkąd tylko ujrzałam jej zapowiedź. Coś mnie do niej ciągnęło. Sama nie wiem, czy to ten mężczyzna na okładce tak mnie intrygował, czy może sam opis tej powieści. Jedno jest pewne - byłam jej ogromnie ciekawa, a po zapoznaniu się z jej pozytywnymi (chwilami zachwycającymi) recenzjami, nawet byłam skłonna ją kupić. Ale pewnego dnia ujrzałam na blogu Literacki Świat Cyrysi informację o organizowanym przez Krysię Book Tour z tą książką i postanowiłam się na niego zapisać. Potem z niecierpliwością wyczekiwałam dnia, kiedy ją otrzymam i będę mogła poddać się jej lekturze. Aż wreszcie nastał ten upragniony wieczór, kiedy to zaczęłam moją piekielną przygodę z "Raze". Zapraszam na moją krótką opinię.

niedziela, 5 lutego 2017

Making faces - A. Harmon




„(...) Napisałem twoje imię na sercu.
Żeby twoje serce biło z moim.
A gdy bardzo za tobą tęsknię,
Śledzę każdą pętlę i każdą linię.


Kilka miesięcy temu miałam ogromną przyjemność poznać wydane na rynku polskim książki Amy Harmon: „Prawo Mojżesza” oraz „Pieśń Dawida”, które wywarły na mnie niesamowite wrażenie, a w trakcie lektury każdej z nich doświadczyłam przepięknych uczuć oraz niepowtarzalnych emocji, których chwilami nie potrafiłam nazwać, a tym bardziej ubrać w słowa. To powieści, które za pomocą ukazanych w nich historii, przekazują mnóstwo cennych wartości, wnoszą coś istotnego a zarazem cudownego do życia każdego z nas, niosą niejedno wartościowe przesłanie, a przede wszystkim zapadają w pamięć i sprawiają, że ma się ochotę jeszcze do nich wrócić i przeżyć jeszcze raz te wszystkie wspaniałe chwile (choć często smutne i poruszające). Gdy dowiedziałam się, że na początku 2017 w księgarniach pojawi się nowa książka autorki, to wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Prawdę mówiąc, zdecydowałam się na jej zrecenzowanie w ciemno, nawet nie zapoznałam się z opisem. Byłam pewna, że się nie zawiodę.  I miałam rację. Zapraszam na moją opinię :)

czwartek, 2 lutego 2017

Pan Przypadek i fioletowoskórzy - J. Getner




"Czasem radość z rzeczy dużych psują rzeczy małe. 
Z pozoru wydaje się, że osiągamy już niemal wszystko, o czym od dawna marzyliśmy, 
a jednak przed oczyma mamy coś, co wydawało nam się zupełnie bez znaczenia, 
a co w tej chwili przesłania nam widok na naszą prywatną krainę szczęśliwości. 
I nagle nasz ogromny sukces staje się dla nas właściwie obojętny, 
za to drobna porażka urasta do miana klęski."


W ostatnich miesiącach miałam okazję, a przede wszystkim przyjemność, zaznajomić się z czterema tomami serii detektywistycznej, opisującej śledztwa niejakiego Pana Przypadka. Moją przygodę z tymże bohaterem rozpoczęłam jednak od piątego tomu „Pan Przypadek i mediaktorzy”, ale na tyle zostałam zaintrygowana i wciągnięta w świat nie do końca lubianego detektywa, że postanowiłam sięgnąć po wcześniejsze książki, ukazujące początki jego specyficznej działalności, a także jego życie prywatne, rozterki miłosne i oraz losy wielu innych ciekawych i oryginalnych osobistości. Każda książka autora jest dla mnie miłą odskocznią od życia codziennego, przerywnikiem pomiędzy innymi powieściami - niekiedy bardzo wymagającymi, niesamowitą rozrywką, a nawet stanowi swego rodzaju formę odpoczynku i zdecydowanie poprawia mi humor - głównie za sprawą wyśmienitych dialogów. Ponadto zawsze z ciekawością i dozą niepewności sięgam po każdy kolejny tom, bowiem nigdy nie wiadomo, z jakimi jeszcze sprawami będzie musiał się mierzyć detektyw. Nie ukrywam, że zarówno tytuł czwartego tomu tj. „Pan Przypadek i fioletowoskórzy” oraz podejmowane w nim sprawy, poniekąd mnie zaskoczyły. I przyznaję również, że wiele wniosków i stwierdzeń bohaterów tejże części doprowadzało mnie do łez, ze śmiechu oczywiście. Nawet w trakcie pisania tej opinii, gdy ponownie wracałam do kilku cytatów wyłuskanych z powieści, zdarzyło mi się rozpłakać :) Zapraszam na moją opinię :)

wtorek, 31 stycznia 2017

Wywiad z Przemysławem P. Kłosowicz - autorem książki „Zdobywcy oddechu”


Kilka słów od autora:
 
Na wstępie chciałem podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytanie. Jestem pewien, że nawet jeśli moja kariera nabierze tępa, ten wywiad będzie najdłuższym jakiego kiedykolwiek udzieliłem. Kto wie, może po latach, gdy już nie będę miał pomysłów na kolejne powieści, wydam to w formie wywiadu – rzeki? Na przykład odpowiedź na te pytania z roku 2017 i dekadę później. Socjologicznie to mogłoby być nawet ciekawe. Oczywiście pisząc to wprowadzenie napisałem „2016” i musiałem poprawiać. Też tak macie? Przejdzie mi pewnie dopiero w okolicy czerwca, gdy już będę musiał przyznać przed samym sobą, że nie mam dwudziestu kilku lat, a przerażające „dzieści”. Bo tym właśnie jest dla mnie 2017 - rokiem dorosłości. Ale o tym później…. 

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Ostanowka Rossija! - wydanie specjalne + kwartalnik




Dziś chciałabym pokrótce zaprezentować Wam magazyny: Ostanowka Rossija! - wydanie specjalne 1/2017 oraz Ostanowka Rossija! - kwartalnik nr 21 (styczeń-marzec 2017), które skierowane są głównie dla osób uczących się języka rosyjskiego. Szczerze przyznam, że zdecydowałam się czasopisma akurat w tymże języku, ponieważ swego czasu posługiwałam się nim w mowie i piśmie na poziomie zaawansowanym. Nigdy nie miałam problemów z przyswajaniem tegoż języka. Wielokrotnie brałam udział w olimpiadach i wszelakich konkursach języka rosyjskiego. Miałam okazję, a zarazem przyjemność uczyć się tego języka aż czternaście lat (szkoła podstawowa, liceum, studia). Niestety po studiach rzadziej operowałam językiem rosyjskim, a częściej natomiast przydawała się znajomość języka angielskiego (pracowałam kilka lat w biurze podróży). Postanowiłam zatem poniekąd się sprawdzić i przekonać się, czy poradzę sobie - po wielu latach nieobcowania z językiem rosyjskim - z przeczytaniem magazynów w tymże języku, a jednocześnie zrozumieniem ich zawartości. Okazało się, że po pierwsze zdecydowanie wolniej (niż w poprzednich latach) szło mi czytanie artykułów, a po drugie musiałam częściej zaglądać do słownika i szukać tłumaczeń trudniejszych (bynajmniej dla mnie) słów. Ale muszę przyznać, że jak na kilkuletnią przerwę z bezpośrednim kontaktem z językiem rosyjskim to poszło mi naprawdę całkiem nieźle i cieszę się, że sięgnęłam po czasopisma :)