czwartek, 9 czerwca 2016

Złote spinki Jeffreya Banksa - M. Brzostowski




"- Szefie, a te krówki to jakiś ruski wynalazek ?
 - Nie. Krówki są z Polski.
 - Skąd ? - Chłopak stanął jak oniemiały. - A gdzie to jest ?
 - Niedaleko Indii - wtrącił się Johny Młot, puszczając do bossa oko.
 - A gdzie leżą Indie ? - Dag Simons nie dawał za wygraną.
 - W Afryce, Dag. - Ezekiel Horn uciął nagle temat."


W ostatnim czasie przeczytałam mnóstwo książek, w których poruszane były trudne, a niekiedy i smutne tematy, dotyczące życia, miłości, pokonywania barier i problemów, odrzucenia przez bliskich, niezrealizowanych marzeń i pragnień. Brakowało mi powieści, która sprawiłaby, że na mojej twarzy zagości uśmiech i przy której mogłabym się zrelaksować. Zatem, kiedy otrzymałam wiadomość od autora - Marcina Brzostowskiego z pytaniem, czy zechciałabym zrecenzować jedną z jego książek traktującą o gangsterach z przymrużeniem oka, zgodziłam się od razu. I z przyjemnością przyznaję, że krótka opowieść "Złote spinki Jeffreya Banksa" dostarczyła mi niesamowitej rozrywki, już dawno się tak nie uśmiałam, jak w trakcie jej czytania. 

"Złote spinki Jeffreya Banksa" to historia trzech mężczyzn, których łączą ciemne interesy. Ezekiel Horn to typowy gangster, diler narkotyków i właściciel kilku pubów oraz kibic Manchesteru. W swoim półświatku zwany jest również jako Oxford. Związany jest z piękną blondynką Sarą Lou, będącą dziwką w jednym z jego klubów. Horn otacza się swoimi żołnierzami, którzy wykonują wszystkie jego polecenia. Jego prawą ręką jest Frankie Turbo, wynajmujący mieszkanie u pewnej siedemdziesięcioletniej pani o nazwisku Stone, którą w każdy piątek zaopatruje w alkohol oraz narkotyki. W zamian za to, staruszka daje mu alibi, jeśli oczywiście zaistniała taka potrzeba. Szef Turbo, Horn od lat przyjaźni się z Jeffreyem Banksem - Ministrem Spraw Wewnętrznych, który poślubił dwadzieścia lat temu bogatą Elizabeth. Kobieta w rocznicę ich ślubu, w imieniu swojego nieżyjącego już dziadka przekazała mężowi złote spinki, które swego czasu uratowały staruszkowi życie. Pewnego dnia, w trakcie transportu dwudziestu kilogramów kokainy Frankie Turbo zostaje zatrzymany i aresztowany. Zajmuje celę numer pięć, do której po jakimś czasie przydzielony zostaje jego dawny znajomy. Tymczasem jeden z ludzi Horna zostaje porwany przez gangstera rosyjskiej mafii - Krwawego Siergieja. Ezekiel ma jeden cel - pokazać rosyjskim gangsterom, kto tak naprawdę rządzi w Londynie. W tym samym czasie Jeffrey Banks gubi otrzymany od żony wartościowy i znaczący prezent - złote spinki.

Kim okaże się być towarzysz Turbo w celi numer pięć ? Czy Frankie Turbo zostanie wypuszczony z więzienia i oczyszczony z zarzutów ? Jak zakończą się porachunki między Hornem i jego ludźmi a rosyjską mafią ? Czy odnajdą się złote spinki należące do Jeffreya Banksa ? Jaką rolę w całej historii odegra piękna Sara Lou ?

Szczerze mówiąc, do tej pory nie miałam niestety okazji przeczytać żadnej książki Marcina. I teraz wiem na pewno, że czas to nadrobić. Sposób, w jaki autor wykreował wszystkich bohaterów jest idealny. Przedstawił ich w dość karykaturalnej formie. Zazwyczaj gangsterzy kojarzą się nam z silnymi, pewnymi siebie i stanowczymi osobami. Jednak w tej opowieści okazuje się, że są to czasami wrażliwi, trochę niezdarni i nieśmiali ludzie. Polubiłam dosłownie każdą ukazaną postać, a w szczególności Turbo, który w pewnym momencie zwyczajnie mnie rozczulił.

Jestem pod ogromnym wrażeniem książki. Nie sądziłam i nie wierzyłam, że można na jej stu czterdziestu stronach ukazać tak świetną fabułę, wspaniale wykreować bohaterów oraz krótko i zwięźle, ale jakże treściwie przedstawić ich życie i problemy dnia codziennego. Nie spodziewałam się też, że ta mini powieść wywoła we mnie tyle pozytywnych emocji. Niesamowicie się bawiłam podczas jej czytania. Praktycznie, począwszy od pierwszej strony do samego końca, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. To jest idealna książka na poprawę humoru, na oderwanie się od codziennych problemów i otaczającej nas rzeczywistości. Zapewne jeszcze nie raz do niej wrócę.

"Złote spinki Jeffreya Banksa" to rewelacyjna powiastka sensacyjna, którą koniecznie trzeba przeczytać !


Tytuł : "Złote spinki Jeffreya Banksa"
Autor : Marcin Brzostowski
Wydawnictwo : Wydawnictwo internetowe e-bookowo
Rok wydania : 2015
Oprawa : miękka
Ilość stron : 139


Serdecznie polecam!


Za książkę serdecznie dziękuję jej Autorowi.

wtorek, 7 czerwca 2016

Chłopiec w czerwonej sukience - M. Loter




"W głowie mam chwile zatrzymane w kadrze. 
Fragmenty pomieszczeń, słowa piosenek, zapachy i smaki. 
To wszystko jest spowite mgłą. 
Fakty pływają w niej, w substancji o nienazwanych właściwościach, są nią spięte, 
tworząc skomplikowane struktury. 
Ona zasłania niezapamiętane elementy, przykrywa je jak półprzezroczysta folia, 
której rąbek można czasem uchylić, 
gdy ktoś lub coś nagle naprowadzi nas na ślad wspomnienia. 
Sięgam czasem pod tę folię, wyławiam zdarzenia. 
Znajduję normalne dzieciństwo, w moim rozumieniu normalności. 
Dla mnie wszystko, co się ze mną działo i dzieje do tej pory, jest normalne. 
Jakie ma być, skoro nigdy nie miałem innego życia ?"


Uwielbiam książki ukazujące prawdziwą historię i będące zapisem rzeczywistych emocji. Nie każdy bowiem ma na tyle odwagi, żeby publicznie przedstawić swoje życie i się nim podzielić, tym bardziej, jeśli wzbudza ono mnóstwo skrajnych uczuć. Niestety zdarza się, że tego typu opowieści nie zawsze mają pozytywny odbiór, głównie ze względu na panującą nietolerancję i brak szacunku wobec drugiego człowieka, który zmienił swoje życie, ponieważ czuł, że musi to zrobić, bo tylko wtedy stanie się szczęśliwy i spełniony.

Maciek urodził się w 1985 roku jako dziewczynka. Był jedynakiem, rozpieszczanym przez całą rodzinę. Jako niemowlę był bardzo nerwowy i płaczliwy, nieustannie był noszony i kołysany. Już w wieku dwóch lat mówił o sobie w rodzaju męskim. Był nieśmiały i odczuwał lęk przed rówieśnikami. Uwielbiał jednak prowadzić rozmowy z dorosłymi. Buntował się, kiedy zakładano mu sukienki i spódniczki, których nie cierpiał. Tak samo, jak nie mógł znieść swoich gęstych włosów ozdabianych spinkami i kokardkami, wzbudzających zachwyt wśród rodziny, ale również obcych osób. W przedszkolu nie sprawiał problemów, był grzeczny, zazwyczaj bawił się sam, w jakimś konkretnym miejscu, w kącie, żeby być niezauważonym. Potem w szkole zaczęły mu przeszkadzać podziały na dziewczynki i chłopców, czuł się wówczas odosobniony, nie pasował do końca do żadnej z grup. Również przebywając na wycieczkach w pokoju z dziewczynkami, czuł się niekomfortowo, tym bardziej, że zaczęły mu się podobać, inaczej na nie patrzył, jak chłopak na dziewczynę. Zakochiwał się nie raz w pięknych oczach koleżanek. Z każdym kolejnym rokiem, zaczął się maskować, nosił rozmiar większe bluzy, spodnie. Jednym z szczęśliwszych momentów w jego życiu była wizyta u fryzjera, kiedy mógł obciąć włosy na grzybka. Chował je pod czapkami z daszkiem i był szczęśliwy. W wieku trzynastu lat znalazł artykuł o zmianie płci, obejrzał program w telewizji i wówczas dostrzegł, że z jego problemem można coś zrobić, że nie jest sam na świecie, który nie czuje się dobrze we własnym ciele. Część rówieśników zaczęła dostrzegać w nim zmiany, domyślać się. Jedni go wspierali, inni wytykali palcem. Pewnego dnia oznajmił rodzicom, że podjął decyzję o zmianie płci. Zaczęły się zatem wizyty u psychologów, neurologa, kardiologa, wszelakie badania. Wyniki były dla niego korzystne. Przyjmował testosteron w postaci zastrzyków, poddał się mastektomii i z dnia na dzień był coraz bardziej szczęśliwy i pewny siebie. Sprawa w sądzie dotycząca ustalenia zmiany danych w dowodzie osobistym i uznania jego zmiany płci, również przebiegła pomyślnie. To był najszczęśliwszy dzień w jego życiu.

Maciej od małego nie czuł się dobrze we własnym ciele. Zawsze myślał o sobie jako o chłopcu. Gdy widział kolegów, po prostu chciał być wśród nich i jednym z nich. Marzył by zostać detektywem, później koszykarzem. Jednak twierdził, że grając z dziewczynkami na wuefie, nie rozwija się. Dlatego lubił czasem, gdy na zajęciach łączono grupy. Wtedy mógł się wykazać. Przed dłuższy czas, uczęszczając do szkoły się maskował, ukrywał pod większymi ubraniami. Zazwyczaj się izolował, nie uczestniczył w życiu towarzyskim, starał się nie zwracać na siebie uwagi na zajęciach. Jednak niektórzy zaczęli się czegoś domyślać. Zwierzył się kiedyś swojej koleżance Kasi, w której się zakochał z wzajemnością. To ona przez najbliższe kilka lat trzymała go za rękę i wspierała we wszystkich podjętych przez niego trudnych decyzjach. Kiedy rozpoczął się etap zmierzający do zmiany płci, wiele osób oczywiście o tym wiedziało, nie tylko rodzina, ale również ludzie z zewnątrz. Dla Maćka ogromnym zaskoczeniem było zachowanie rodziny, ciotki ofiarowały mu pieniądze na poczet kolejnych operacji, które były bardzo kosztowne. Nikt z członków rodziny się od niego nie odwrócił, nie potępiał, owszem ojciec nie był za bardzo zadowolony i dumny z decyzji jedynego dziecka, ale z czasem się z tym pogodził. Maciek przez długi czas spotykał się z negatywnymi komentarzami na swój temat. Ludzie bywali okrutni, wyzywali go od pedałów czy lesbijek. Wiele osób się od niego odwróciło, nawet jedna z osób próbowała go kilkakrotnie potrącić na ulicy. Maciek to wszystko znosił, czasem płacząc i zamykając się w sobie. Ale wiedział, że nie ma innego wyjścia, że musi walczyć do końca i pokonać przeciwności losu. Od zawsze pragnął być mężczyzną i tak też się stało, dzięki jego determinacji, cierpliwości i uporowi.

"Gdy już chwytam za klamkę, mówi, że podziwia moją odwagę. 
Uśmiecham się i dalej nic nie mówię. Nie mówię, bo wiem, że to nie kwestia odwagi. 
To kwestia wyboru między koszmarem a życiem. Właściwie wyboru nie ma. 
Można tylko ze wszystkich sił dążyć do normalności, tak jak robią to wszyscy dookoła, 
tyle że w innych kwestiach. Każdy chory chce być zdrowy. 
Człowiek bez nogi stara się o protezę. 
Człowiek z jakąkolwiek dysfunkcją rehabilituje się, marząc o sprawności. 
Tak samo i ja, jak setki innych ludzi, których transseksualizm pozbawił 
odpowiedniej cielesnej powłoki, robię wszystko, by ją sobie zorganizować. 
Gdzie tu miejsce na odwagę ?"

"Chłopiec w czerwonej sukience" to piękna i wzruszająca autobiografia. Opowieść przepełniona jest miłością, bólem, cierpieniem, walką z samym sobą i swoim ciałem oraz podjęciem ryzyka, które prowadzi do całkowitego spełnienia i osiągnięcia szczęścia. Maciek walczył każdego dnia ze swoimi uczuciami, z brakiem akceptacji ze strony otoczenia, ze strachem i lękiem w trakcie kolejnych wizyt lekarskich, ale również przed każdą kolejną operacją, która wiązała się z ogromnym ryzykiem. Miał w sobie ogromną siłę, dzięki której zmienił swoje życie i stał się szczęśliwym człowiekiem. Ta książka uświadamia, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, to należy zrobić dosłownie wszystko, aby to osiągnąć.

Jestem pod ogromnym wrażeniem książki "Chłopiec w czerwonej sukience". Nie mogłam się od niej oderwać nawet na chwilę. Jest bardzo emocjonująca, refleksyjna, poruszająca, pozwalająca zrozumieć uczucia człowieka, który podjął walkę o swoje życie. Opowieść Maćka wywołuje łzy, sprawia, że serce szybciej bije, uczy podejścia do życia i zachęca do walki o swoje marzenia, pragnienia, ale przede wszystkim o życie. To historia, którą warto poznać.


"Żyje mi się wspaniale. 
Mógłbym się z tą wspaniałością zaszyć w swoim świecie i cieszyć tym, co mam. 
Po co gmerać w maszynerii, która dobrze działa ? 
Pewnego dnia jednak poczułem, że moja historia może się do czegoś przydać, 
komuś pomóc, coś naprawić."


Tytuł : "Chłopiec w czerwonej sukience"
Autor : Maciej Loter
Wydawnictwo : Videograf
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 183


Serdecznie polecam !


 Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf.




niedziela, 5 czerwca 2016

Przekład dowolny - H. Cygler




"Tego dnia Iza obudziła się o godzinę wcześniej i wiedziała, że nie będzie już w stanie zasnąć.
Szkoda, bo śnił jej się jeden z tych wspaniałych snów, które nazywała "snami o miłości".
Odczuwała w nich przejmujące uczucie zakochania, miłości wspaniałej i nieopisanej, 
takiej, jakiej nigdy nie doświadczyła na jawie.
Niestety, nigdy nie mogła dojrzeć w tych snach obiektu swojej namiętności.
Zawsze był on jakby oddalony i zawsze coś przeszkadzało jej zobaczyć jego twarz.
Jakże życie byłoby łatwiejsze, gdyby tylko mogła go zobaczyć.
Wiedziałaby wtedy, kogo ma szukać ...."


Czy wierzycie w przeznaczenie? Czy myślicie, że wszystkie napotkane w naszym życiu osoby, pojawiają się w jakimś konkretnym celu? Czy czasem zaledwie po kilku minutach rozmowy z ledwo poznaną osobą, macie wrażenie, jakbyście znali się całe życie? Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą a mężczyzną?

Czasami pewne momenty i wydarzenia zaistniałe w naszym życiu, sprawiają, że nie tylko one wywracają nasz świat do góry nogami, ale przede wszystkim kształtują nas jako człowieka. Wszystkie wartości, które do pewnego czasu były dla nas ważne, nagle po prostu gdzieś ulatują, bo staje się coś, co powoduje, że zmieniamy dotychczasowe postrzeganie świata, zauważamy w końcu, co tak naprawdę się liczy i być może co zawsze było istotne, ale nie potrafiliśmy tego dostrzec. Tak jesteśmy pochłonięci pięciem się po szczeblach kariery i zarabianiem pieniędzy, że nie zauważamy tego, co najważniejsze. Niekiedy jest już za późno i nie ma odwrotu, tracimy wówczas coś cennego. Jednak bywa i tak, że pojawia się szansa na odzyskanie utraconej nadziei i na zmianę naszego życia na lepsze i pełniejsze.

Iza to niespełna trzydziestoletnia kobieta, która ukończyła skandynawistykę i została tłumaczką. Poślubiła Kjella i wyjechała z nim do Szwecji. Była wówczas szczęśliwa, tym bardziej, że mąż miał jej zapewnić dostatnie życie. Jednak jak się później okazało, jej życie w obcym kraju i u boku Kjella nie jest bajkowe i szczęśliwe, a pełne bólu i doznawanej przemocy z jego strony. Pewnego dnia, po kilku latach małżeństwa, Iza postanawia uciec. Pakuje zatem najpotrzebniejsze rzeczy, zabiera skrywane przez męża pieniądze i udaje się na prom, dzięki któremu bezpiecznie może wrócić do Polski. Jest pełna obaw, nie wie, w jakim stanie zostawiła męża, który możliwe, że nie żyje. Poza tym zastanawia się, co powie rodzinie, przecież, gdy tylko mogła, pomagała im finansowo. Teraz uświadamia sobie, że w kraju będzie musiała zacząć wszystko od nowa. Tylko jak to zrobić, nie mając mieszkania i pracy, a także środków do życia. Na promie poznaje Maćka, z którym bardzo dobrze jej się rozmawia i miło spędza czas. Mężczyzna pomaga jej stanąć na nogi, oferując mieszkanie i dobrze płatną posadę, a także przedstawia ją swoim znajomym. W pewnym momencie dociera do niego, że zależy mu na Izie i zaczyna darzyć ją uczuciem. Jednak kobieta widzi w nim tylko najlepszego przyjaciela. Dla niej najważniejsze są poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji materialnej. Tymczasem w jej życiu pojawia się przystojny i bogaty Adam, z którym kobieta wiąże nadzieję na przyszłość...

Co dokładnie wydarzyło się w dniu, kiedy Iza uciekła od Kjella? Czy mężczyzna będzie próbował ją odnaleźć? Jaką przeszłość skrywa Maciek? Czy Maciek wyzna Izie swoje prawdziwe uczucia? Czy przyjaźń Izy i Maćka przetrwa? Co połączy Izę i Adama? Kim okaże się być bogaty biznesmen ? Jak potoczy się dalsze życie kobiety? Czy zazna szczęścia i miłości?

Iza jest kobietą bardzo zranioną przez najważniejszych mężczyzn jej życia. W dzieciństwie ojciec zostawił ją, jej matkę i siostrę i odszedł do innej kobiety, z którą stworzył rodzinę. Iza od tamtego czasu nie utrzymywała z nim kontaktu. Ponadto matka znacznie to utrudniała, wypowiadając się bardzo negatywnie o mężu. Kiedy Iza była nastolatką zakochała się z wzajemnością w Jarku. Darzyli się głębokim uczuciem, planowali wspólną przyszłość. Pewnego dnia jednak chłopak oznajmił, że wyjeżdża do USA do pracy. Zapewniał, że gdy się tam ustatkuje, to Iza do niego przyjedzie. Jednak kobieta nie otrzymała wizy, a Jarek nie zamierzał wracać do Polski. Z czasem poinformował Izę, że się zakochał w innej kobiecie i założył rodzinę. Iza bardzo to przeżyła, tym bardziej, że to była jej największa miłość, która miała być na zawsze. Później, po kilku latach, na horyzoncie pojawił się Kjell, z którym kobieta związała się głównie z powodu zapewnień o stabilizacji materialnej. Nie sądziła, że jej związek ze Szwedem będzie tak dramatyczny i toksyczny. Uświadomiła sobie, że nie ma szczęścia w miłości i że każdy mężczyzna będzie ją krzywdził. Dlatego postanowiła, że już z nikim się nie zwiąże i nigdy nie zakocha, bo to tylko sprawia ból. Nie chciała znów się rozczarować i cierpieć. Zadecydowała, że najważniejsze dla niej będą praca i zarabianie pieniędzy, aby mogła czuć się bezpiecznie i mieć zapewnione godne życie. Tymczasem okazuje się, że to nie jest takie proste. Na promie poznaje Maćka, z którym się zaprzyjaźnia, potem pojawia się Adam - bogaty i zdecydowany mężczyzna, a któregoś dnia zjawia się w Polsce jej dawna miłość - Jarek.

"Przekład dowolny" to jedna z tych książek, od której nie można się oderwać, w której wydarzenia następujące w każdym kolejnym rozdziale zaskakują, która dostarcza wielu niesamowitych wrażeń i trzyma w napięciu do ostatniej strony. I pomimo, że w pewnym momencie można przewidzieć koniec ujętej w niej historii, to później okazuje się, że nic nie jest takie oczywiste. W powieści wiele się dzieje, następują ciągłe zwroty akcji, pojawiają się kolejne postacie. Każdy z bohaterów wnosi coś niepowtarzalnego, wszyscy są idealnie wykreowani. Książka podejmuje mnóstwo różnorodnych tematów. Traktuje o miłości, rodzinnych tajemnicach, niespełnionych marzeniach, niezrealizowanych planach, relacjach rodzinnych i przyjacielskich, przemocy, braku perspektyw po powrocie do ojczystego kraju, pragnieniu stabilizacji i poczuciu bezpieczeństwa, porzuceniu, kłamstwach, szantażu oraz dążeniu do zdobycia konkretnych celów, nawet kosztem innych osób i ich uczuć.

Powieść "Przekład dowolny" jest rewelacyjna zarówno pod względem ukazanej fabuły, stylu pisania oraz dostarczenia tylu skrajnych emocji. Do jej przeczytania zachęcił mnie głównie jej tytuł, po którym nie wiadomo, czego można się tak naprawdę spodziewać. Książka skłania do refleksji, wywołuje niesamowite wrażenia, a przede wszystkim uświadamia, że czasami szczęście i miłość są na wyciągnięcie ręki. Jestem pod wielkim wrażeniem tej powieści i na pewno sięgnę po kolejne książki autorki.


Tytuł : "Przekład dowolny"
Autor : Hanna Cygler
Wydawnictwo : Rebis
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 320


Serdecznie polecam !


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.






czwartek, 2 czerwca 2016

Nie posiadamy się ze szczęścia - K. J. Fowler




"Są takie chwile, gdy historie i wspomnienia są jak mgła - gdy wydaje się, że to, co się zdarzyło, 
jest mniej istotne niż to, co powinno było się zdarzyć. 
Mgła nagle się podnosi - i oto jesteśmy, moi cudowni rodzice i ich wspaniałe dzieci, wdzięczne dzieci, 
które dzwonią ot tak, żeby porozmawiać,  które całują na dobranoc i nie mogą się doczekać, 
kiedy wrócą do domu na święta. 
Dostrzegam, że w rodzinie takiej jak nasza nie ma potrzeby zasłużyć na miłość 
ani nie można jej utracić. Przez krótką chwilę widzę nas takimi - widzę nas wszystkich. 
Przywróconych, poprawionych. Pojednanych. Połyskliwych."


Książkę "Nie posiadamy się ze szczęścia" postanowiłam przeczytać przede wszystkim dlatego, że zaintrygowały mnie jej tytuł oraz opis. Byłam ogromnie ciekawa ukazanej w niej historii. Ponadto spodobała mi się jej okładka, ukazana w ciepłych barwach, kojarząca się z klimatem afrykańskim. Dodatkowo chciałam się przekonać, czy powieść rzeczywiście jest warta otrzymania nagrody Faulknera oraz nominacji w finale Bookera. I muszę stwierdzić, że z całą pewnością zasłużyła na wymienione wyróżnienia. 

Już praktycznie od pierwszej strony powieść mnie bardzo wciągnęła. Czyta się ją bardzo lekko i przyjemnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy nagle znalazłam się na ponad jej setnej stronie. Historia w niej przedstawiona jest niepowtarzalna, wyjątkowa, poruszająca wiele istotnych tematów, relacji rodzinnych, miłości ( nie tylko międzyludzkiej ), przyjaźni, tęsknoty, a także ujawniająca etapy radzenia sobie z utratą kogoś bliskiego, ważnego, odgrywającego istotną rolę w życiu.

Główną bohaterką powieści i jednocześnie narratorką jest studentka - Rosemary Cooke. Poznajemy zarówno jej przeszłość, jak i aktualne wydarzenia mające miejsce w jej życiu. Rose wychowała się w rodzinie, która z pozoru wydaje się być normalną, a tak naprawdę to niezwykła, kochająca się a jednocześnie pełna tajemnic amerykańska familia. Ojciec jest nauczycielem akademickim prowadzącym badania w swoim laboratorium, cierpiącym na cukrzycę i nie stroniącym od alkoholu. Matka uwielbia grać w brydża i tenisa. Rose ma również rodzeństwo : siostrę Fern, która zniknęła, gdy ta miała pięć lat oraz brata Lowella, który pewnego dnia po prostu się spakował, rozbił skarbonkę i wyruszył w świat, po czym nigdy już nie wrócił do rodzinnego domu. Po zniknięciu Fern nic już nie było takie samo, matka rozpaczała, a ojciec zaczął się izolować od rodziny. Nie odpowiadał na pytania zadawane przez Rose, a jeśli już cokolwiek powiedział, to nie było to prawdą. Rose również bardzo przeżyła zaginięcie Fern, tym bardziej, że traktowała ja jak siostrę bliźniaczkę, wspólnie spędzały mnóstwo czasu, uwielbiały te same rzeczy i zabawy, świetnie się rozumiały. Okazuje się, że tak naprawdę Fern nie jest prawdziwą siostrą, nie wykazuje podobieństw do żadnego z członków rodziny. Mimo to, była bardzo przez nich kochana i nikt nie mógł tak do końca o niej zapomnieć i pogodzić się z jej zniknięciem...

Kim tak naprawdę była Fern ? Dlaczego zniknęła ? Co tak naprawdę się z nią stało ? Czy Lowell zostanie odnaleziony ? Z jakiego powodu nie wrócił do rodzinnego domu ? Co skłoniło go do ucieczki ?

"Zachód słońca, który widzisz, jest zawsze lepszy niż ten, którego nie zobaczysz. 
Więcej gwiazd to zawsze lepiej niż mniej."

Rosemary, opowiadając swoją historię, kieruje się bezpośrednio do czytelnika. Odniosłam wrażenie, jakby siedziała obok i opisywała najważniejsze zdarzenia, które miały miejsce w jej życiu. Przekazuje emocje, odsłania skrywane sekrety, ujawnia swoje uczucia, ukazuje poszczególne etapy dzieciństwa i wkraczania w dorosłość. Skupia się głównie na relacjach z bliskimi, ale również traktuje o swojej przyjaźni z Harlow, imprezach za czasów studenckich. Czasem wyjawia prawdę, innym razem ją zaciera, aby nie dopuścić do jej całkowitego wyjawienia. Bardzo przyjemnie się czytało tę opowieść i z pełnym zaangażowaniem. W żadnym momencie nie było z mojej strony chwili znudzenia. Zdarzyło się nawet, że się wzruszyłam, kiedy Rosemary przywołała kilka sytuacji, które zapewne niejednokrotnie się dzieją na świecie, może nawet teraz.

"Język właśnie to robi z naszymi wspomnieniami: upraszcza je, utrwala, klasyfikuje, mumifikuje. 
Historia, którą często się opowiada, jest jak fotografia z rodzinnego albumu: 
w ostatecznym rachunku okazuje się bardziej istotna od wydarzenia, które miała utrwalić."

Opowieść na pewno jest wyjątkowa i nie chciałabym za wiele zdradzać szczegółów. Jedno jest pewne, że po przeczytaniu kilkunastu stron czytelnik doznaje zdziwienia i zaskoczenia. Z wielką uwagą śledziłam kolejne strony książki, ażeby dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy Fern i Lowella i co uświadomi sobie oraz do jakich wniosków dojdzie Rosemary. W tej historii nic tak naprawdę nie jest oczywiste.

Powieść jest bardzo dobrze napisana, lekkim piórem, co sprawia, że po prostu z wielką chęcią się ją czyta. Każdy jej rozdział jej niezwykle dopracowany, bogaty w przemyślenia. Widać, że przed jej napisaniem, autorka starannie się do niej przygotowała i posiadła szczegółową wiedzę na jeden z podjętych w niej wątków. To bardzo mądra książka, ukazująca wiele różnych i trudnych tematów, wartości istotnych w życiu człowieka. Historia w niej zawarta jest piękna, a jednocześnie smutna. Naprawdę warto ją przeczytać i poznać losy Rosemary oraz jej rodziny.


"Wypowiedziane słowo zmienia wiedzę indywidualną w wiedzę dzieloną z kimś, 
a jeśli przekroczy się tę granicę, nie ma już odwrotu. 
Dużo wygodniej było nic nie powiedzieć; z biegiem czasu przekonałam się, 
że to zwykle najlepsze rozwiązanie. Niełatwo mi było nauczyć się tego, 
ale jako piętnastolatka głęboko wierzyłam w moc milczenia."

"Kiedy widzimy, jak ktoś cierpi, nasz mózg w pewnym stopniu reaguje tak, 
jakby to nas dotykało cierpienie. Ta reakcja nie jest zlokalizowana jedynie w ciele migdałowatym, 
gdzie przechowywane są wspomnienia emocjonalne, 
ale także w regionach kory mózgowej odpowiedzialnych za analizę zachowań innych. 
Sięgamy do własnych doświadczeń z bólem i rozszerzamy je na osobę, 
która w danej chwili go doświadcza. Tacy to mili jesteśmy."


Tytuł : "Nie posiadamy się ze szczęścia"
Autor : Karen Joy Fowler
Wydawnictwo : Poradnia K
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 344


Serdecznie polecam !


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.


Ponownie niezamężna - A. Bogońska




"Uświadomiłam sobie, że czasu nie można cofnąć. 
Nie ma sensu żałować czegoś, czego nie można już zmienić. 
Nauczyło mnie to, że człowiek zawsze ma wybór. 
Bywa tak, że ktoś wpędza nas w pewien rodzaj zniewolenia, czasami nawet nieumyślnie, 
ale ostatecznie to my robimy każdy następny krok. 
Problem w tym, żeby nauczyć się słuchać samego siebie. 
Zadać sobie pytanie : "Czy ja tego chcę, czy robię to, żeby zadowolić kogoś innego?"."


Uwielbiam książki przepełnione optymizmem, dużą dawką miłości oraz dające nadzieję, że pomimo przeciwności losu, życie może być jeszcze piękne, a może nawet piękniejsze niż wcześniej. Wystarczy tylko zamknąć za sobą drzwi przeszłości, wyznaczyć sobie nowe cele i wartości, wybaczyć, a następnie z uśmiechem na twarzy zacząć życie na nowo bez zbędnego balastu. Oczywiście to nie jest proste, ale warto spróbować. W końcu każdy ma tylko jedno życie i od niego zależy, jak je przeżyje. 

Maja jest z pozoru szczęśliwą żoną i matką. Wraz z kilkuletnim synkiem - Leonem i teściami mieszka w niewielkiej wsi Chojnówka. Mąż Tomasz jest weterynarzem, pracuje w Kanadzie, co powoduje, że rzadko bywa w domu. Kobieta prowadzi z jego rodzicami piekarnię, która bardzo dobrze prosperuje. Pewnego dnia Tomek za pomocą Skype'a informuje żonę, że poznał inną kobietę, która jest spełnieniem jego marzeń i którą rzeczywiście pokochał. Ta wiadomość sprawia, że Maja traci grunt pod nogami. Całe swoje życie poświęciła mężowi, zrezygnowała z życia towarzyskiego i znajomych, którzy mu nie odpowiadali. Skupiła się tylko na prowadzeniu domu, piekarni oraz wychowywaniu ich syna. Na początku Maja rozpacza po odejściu męża do innej kobiety, jest na niego wściekła, tym bardziej, że okłamywał ją od dłuższego czasu. Zastanawia się też, jak ma się dalej zachować, przecież mieszka z teściami i prowadzą wspólny biznes. Dzięki przyjaciółce - Julce, Majka w końcu bierze się w garść. Za radą Julki zaczyna coraz bardziej angażować się w prowadzenie piekarni, realizuje kolejne pomysły na wypieki, uczestniczy w wielu imprezach towarzyskich i zaczyna dostrzegać pozytywy z zaistniałej sytuacji.

Jak potoczą się dalsze losy Majki ? Czy pojawi się w jej życiu inny mężczyzna ? Czy będzie potrafiła komukolwiek zaufać ?

Bardzo polubiłam główną bohaterkę. To bardzo sympatyczna, wrażliwa i towarzyska kobieta. Cierpiała po otrzymaniu wiadomości o zdradzie męża, ale nie trwało to zbyt długo. Nie użalała się nad sobą. Doszła nawet do wniosku, że to małżeństwo prędzej czy później by się rozpadło. Tak naprawdę chyba nigdy nie łączyła ich prawdziwa miłość. Zdała sobie sprawę, że będąc w tym związku, zamknęła się w sobie. Utraciła kontakt ze znajomymi z czasów studenckich, nie udzielała się towarzysko, nie realizowała swoich marzeń i planów. Po rozstaniu z mężem zaczęła dostrzegać plusy bycia rozwódką. Zdecydowanie pomogły jej w tym przyjaciółki oraz babcia Hela, z której zdaniem bardzo się liczyła. Coraz bardziej udzielała się w piekarni, czerpała z jej prowadzenia satysfakcję, a ponadto ten mały sklepik zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa. Z dnia na dzień przybywało w nim klientów. Dzięki temu Maja uwierzyła w siebie i w zmiany na lepsze.

"Patrząc wstecz, widzę, że mój idealny związek był złudzeniem od samego początku. 
Jednak jako młoda i spragniona znalezienia w kimś oparcia dziewczyna uwierzyłam w te ułudę 
i straciłam umiejętność osądu. 
Pozornie wszystko było w porządku, a tak naprawdę zaczęłam żyć w jakiejś mydlanej bańce. Przestałam potrzebować innych, nie miałam im nic do powiedzenia, 
całym moim życiem był mój nieobecny, jak na ironię, mąż. 
Kiedy jest się z kimś w związku, to tworzy się wspólna tożsamość. 
Ponieważ to, co nas łączyło, było toksyczne, w pełni straciłam swoja integralność 
i uzależniłam się od poglądów Tomka. 
Obiecałam sobie zachować trzeźwość umysłu 
i już nigdy więcej nie dać się wmanipulować w coś podobnego."

Książkę "Ponownie niezamężna" czytałam z ogromną przyjemnością. Napisana jest lekkim i przyjemnym piórem. Przepięknie ujęte są opisy wiejskich krajobrazów, idealnie ukazana została miłość do koni, a także w zachęcający sposób zostały przedstawione formy pieczenia chleba czy bułek. Przyznaję, że nabrałam ochoty na tego typu wypieki, wyobrażając sobie ich zapach i smak. Ponadto można poznać receptury na stworzenie mieszanki ziół, które wykazują różne działania, między innymi koją nerwy i poprawiają nastrój.

Autorka stworzyła niesamowity i magiczny klimat w powieści. Pochłonęłam ją w jeden wieczór. I muszę stwierdzić, że dla mnie ta książka jest po prostu za krótka. Poza tym zauroczona jestem jej oprawą, z której biją ciepło, miłość i szczęście. Na pewno okładka ta przyciąga uwagę, tym samym zachęca do zapoznania się z zawartością książki.

Reasumując, "Ponownie niezamężna" to nie jest nadzwyczajna powieść, ale ma w sobie coś, co sprawia, że na długo pozostanie w mojej pamięci. Zawiera mnóstwo ciekawych i pięknych przemyśleń, skłania do refleksji nad życiem oraz uświadamia, że warto zawalczyć o siebie i o swoje marzenia i pasje. Tak naprawdę człowiek jest tylko wtedy szczęśliwy, kiedy czuje się spełniony, kochany, a jednocześnie wolny.


"... istotne nie jest to, co nas spotyka, ale ważne jest, co my z tym zrobimy."


Tytuł : "Ponownie niezamężna"
Autor : Agata Bogońska
Wydawnictwo : Novae Res / https://www.facebook.com/NovaeRes
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 226


Serdecznie polecam !


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.



środa, 1 czerwca 2016

Moje czytelnicze podsumowanie maja :)




Kolejny miesiąc dobiegł końca, zatem czas na jego czytelnicze podsumowanie :)

Muszę przyznać, że maj był dla mnie bardzo intensywnym i bardzo pracowitym miesiącem. Nawiązałam kolejne współprace z Wydawnictwami, miałam przyjemność recenzować naprawdę świetne książki. Ponadto maj obfitował w wiele pozytywnych komentarzy dotyczących moich recenzji i prowadzenia bloga. Zyskał wielu nowych obserwatorów i polubień, z czego bardzo się cieszę. Za wszystkie miłe słowa, uwagi, wsparcie oraz okazane zaufanie serdecznie dziękuję :)

Dziękuję również wszystkim Wydawnictwom i Autorom za zaufanie :)

Chciałabym Wam przypomnieć o trwającym na blogu konkursie, w którym nagrodą jest książka "Królowa mafii" - Piotr Pytlakowski, Dom Wydawniczy Rebis.
Zapraszam do udziału w nim : http://wielbicielka-ksiazek.blogspot.com/2016/05/konkurs_30.html
Konkurs trwa do 13 czerwca :)

W maju  przeczytałam naprawdę rewelacyjne książki. Wszystkie dostarczyły mi mnóstwo niesamowitych wrażeń, byłam wzruszona, zaskoczona, zdumiona, zniesmaczona i zachwycona. Największe wrażenie na mnie wywołały jednak : "Tylko twoimi oczami", "Amerykański sen", "Słodycz wybaczenia", "Przeklęty grobowiec" oraz "Moje życie bez ciebie".

Udało mi się przeczytać 17 następujących książek : 
1. "Podróż do Transylwanii" - Czingiz Abdułłajew
2. "Miłość w spadku" - Agnieszka Rusin
3. "Tylko twoimi oczami" - Valerie Bielen
4. "Blisko chmur" - Sylwia Trojanowska
5. "Przeklęty grobowiec" - Christian Jacq
6. "Moje życie bez Ciebie" - Anna Wysocka-Kalkowska
7. "Słodycz wybaczenia" - Lori Nelson Spielman
8. "Niewidzialne granice" - Kilian Jornet
9. "Amerykański sen" - Michał Majewski
10. "Pomarańczowa droga" - Emilia Mieleszko
11. "Królowa mafii" - Piotr Pytlakowski
12. "Robyn Lawlkey gotuje" - Robyn Lawley
13. "Życie podziemne Julii" - Patrycja Koza
14. "Ukryte uczucia" - Diana Palmer
15. "Kruchość skrzydeł" - Karen Foxlee
16. "Ponownie niezamężna" - Agata Bogońska
17. "Nie posiadamy się ze szczęścia" - Karen Joy Fowler

Recenzje pierwszych czternastu powieści pojawiły się już na blogu. Natomiast recenzje książek : "Kruchość skrzydeł", "Nie posiadamy się ze szczęścia" oraz "Ponownie niezamężna" pojawią się na początku czerwca.


A tak prezentują się książki przeczytane przeze mnie w maju 
( wszystkie są egzemplarzami recenzenckimi ):











Najczęściej wyświetlane posty w maju :
1. Konkurs z książką "Samulka"
2. "Pomarańczowa droga" - Emilia Mieleszko
3. "Miłość w spadku" - Agnieszka Rusin
4. Konkurs z książką "Królowa mafii"
5. "Blisko chmur" - Sylwia Trojanowska


Bardzo Wam dziękuję za odwiedzanie bloga, komentowanie, obserwowanie, a także za każde polubienie na FB.  Ogromnie się cieszę, że blog z dnia na dzień zyskuje coraz więcej czytelników wśród Was :) 
A jakie książki udało się Wam przeczytać ?  Zapraszam do komentowania :)

wtorek, 31 maja 2016

Kruchość skrzydeł - K. Foxlee




"Wiedziałam, że skrzydło motyla raz wyrwane nigdy nie odrasta. To bardzo istotny fakt.
Skrzydło motyla zbudowane jest z żyłek pokrytych łuskami zrobionymi z substancji takiej jak kurz. Podczas wczesnych faz rozwoju motyle marzą o lataniu, lecz gdy już wyrosną im skrzydła, 
muszą jeszcze na trochę uzbroić się w cierpliwość. 
Ich skrzydła są wciąż wilgotne i potrzebują czasu, żeby oschnąć. 
Skrzydła motyla są niezwykle delikatne i łamliwe.
Motyl, któremu złamie się skrzydło, nie ma już najmniejszych szans.
Jeśli znajdziesz motyla ze złamanym skrzydłem uwięzionego w pajęczynie, 
ratowanie go nie ma najmniejszego sensu, jakkolwiek tragiczny wydawałby się jego los. 
Nawet gdy zdecydujesz się go uratować, 
to i tak czeka go walka na ziemi zakończona innym rodzajem śmierci. 
Wielkie czerwone mrówki poniosą go na grzbietach
 i zjedzą żywcem podczas swojej wielkiej mrówkowej uczty."


Bardzo chciałam przeczytać książkę "Kruchość skrzydeł", której autorka została za nią niejednokrotnie nagrodzona. Uważam, że naprawdę w pełni na to zasłużyła. Jestem zachwycona stylem pisarskim, niekiedy nawet poetyckim, przedstawioną historią, przepięknymi dialogami, cudownymi porównaniami, wspaniałymi opisami miejsc i wydarzeń, a przede wszystkim idealnym odzwierciedlaniem emocji poszczególnych bohaterów. Ponadto jestem oczarowana niesamowitą, niepowtarzalną i tajemniczą okładką. Poza tym nie spodziewałam się, że książka wzbudzi we mnie mnóstwo tak różnych uczuć, począwszy od lekkiego znudzenia po całkowite wzruszenie. 


"Kruchość skrzydeł" to historia opowiedziana przez dziesięcioletnią Jennifer Day, mieszkająca w jednym z górniczych miasteczek wraz z rodzicami i dwiema siostrami : Beth i Danielle. Pewnego dnia rodzina otrzymuje przykrą wiadomość o śmierci Beth. Od tamtego momentu Jen pragnie poznać jej przyczyny. Wraz ze swoją przyjaciółką Angelą poszukują wskazówek, mających je naprowadzić na trop i pomóc w ustaleniu wydarzeń tego dnia, w którym zginęła starsza z sióstr Day. Przyjaciółki spędzają ze sobą mnóstwo czasu, spotykają się codziennie i porządkują wszystkie uzyskane informacje na temat śmierci Beth, a także wspominają różne zdarzenia z jej udziałem, które miały miejsce na przełomie kilku miesięcy. Jen natrafia na kolejne tajemnice, zadaje rodzicom nasuwające się jej pytania. Jednak nie zawsze otrzymuje satysfakcjonujące ją odpowiedzi. Jen dokładnie przedstawia poszczególne etapy dorastania starszej siostry, miesiąc po miesiącu, nawet, jeśli są to trudne i bolesne przeżycia. Ujawnia wiele szczegółów z życia Beth, ale także całej ich rodziny oraz mieszkających w pobliżu sąsiadów. Ponadto nieustannie doszukuje się przyczyny utraty swego głosu, wcześniej pięknie śpiewała, ale od jakiegoś czasu nie może z siebie wydobyć żadnych dźwięków.

Co wydarzyło się w dniu śmierci Beth ? Dlaczego  i jak zginęła ? Jak wyglądało życie Beth w ciągu ostatniego roku ? Jak układały się relacje sióstr z ich rodzicami ? Czy Jennifer odzyska swój śpiewający głos ?

W książce został ukazany psychologiczny portret rodziny, która nie jest idealna. Owszem łączy ich pokrewieństwo, a także wspólne mieszkanie w jednym z domów małego miasteczka, ale ma się wrażenie, jakby wszyscy żyli obok siebie, a nie ze sobą. Bardzo rzadko członkowie rodziny okazują względem siebie pozytywne uczucia, częściej są to ciągłe pretensje, kłótnie. Momentami panuje napięta atmosfera, a następnie zupełna cisza. Ukazana rodzina ulega powolnemu rozkładowi. Matka skupia się jedynie na własnym bólu, nie zważając na uczucia dziewczynek, które wszystko obserwują i analizują. Nie okazuje córkom ani miłości ani wsparcia, nie wykazuje nimi zainteresowania. A gdy już coś się złego wydarzy, wówczas jest impulsywna i nerwowa. Ojciec jest jej przeciwieństwem. Sprawia wrażenie dobrego człowieka, mającego własne zdanie, ale niekiedy bojącego się je wypowiedzieć w obecności żony. Różnią się od siebie również spojrzeniem na pewne rzeczy. Ona od razu wyciąga wnioski i krytykuje, gdy jednak on próbuje wysłuchać obu stron i wtedy podjąć jakąkolwiek decyzję. Ich wzajemne nieporozumienia prowadzą do tego, że mężczyzna wraca do domu coraz później. Dziewczynki wszystkiemu się bacznie przyglądają i wysnuwają własne wnioski, niekoniecznie słuszne. Jen szybko wkracza w świat dorosłych, głównie za sprawą jej starszej siostry, która nieświadomie ją w niego wprowadza. Młodsza siostra zawsze zapewniała alibi Beth, choć zdawała sobie sprawę, że popełnia błąd. Beth bardzo wcześnie zaznała wolności, poznała smak alkoholu, seksu, imprez. Została wciągnięta w ten świat przede wszystkim przez swoich znajomych, przyjaciół. I niestety ten świat, w którym się znalazła doprowadził do tragedii.

"Kruchość skrzydeł" to książka niepowtarzalna, ukazująca ciekawą fabułę oraz uświadamiająca wiele ważnych kwestii życiowych. Cudownie odzwierciedlane są emocje i uczucia dziesięcioletniej dziewczynki, a także jej postrzeganie świata. Na pewno urzeka jej dojrzałość i precyzyjność w przedstawieniu historii życia siostry z ostatnich kilku miesięcy, a także wnikliwość i ogromne zaangażowanie w wyjaśnienie przyczyn śmierci Beth. Jednak mam również zastrzeżenia co do tej powieści. Mianowicie przyznaję, że książka po przeczytaniu kilkunastu stron nie zachęcała mnie do jej kontynuowania. A to za sprawą pojawienia się zbyt wielu postaci już na samym jej początku. W pewnym momencie zaczęłam się już w tym wszystkim gubić. Zdarzały się też chwile w książce, które mnie zwyczajnie nudziły. Jednak gdzieś w połowie nastąpił przełom i tak mnie wciągnęła, że nie mogłam się oderwać.

Reasumując, "Kruchość skrzydeł" to powieść poruszająca, przejmująca, wzbudzająca skrajne emocje, skłaniająca do refleksji, a także zawierająca głębokie przesłanie. Warto ją przeczytać i poznać historię opowiedzianą przez małą dziewczynkę.


"Trudno być uczciwym, kiedy wokół jest tak dużo kłamstw. 
Każdy miał swoje własne wytłumaczenie powodów, 
dla których sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. 
Każdy wydarł swój kawałek historii i trzymał się go. 
Teraz, gdy już jestem starsza, mam w rękach kawałki lśniące tak, 
że z pewnością nie mogą odzwierciedlać prawdy.
Oraz kawałki znacznie bardziej mroczne.
Jeśli mam być zupełnie szczera."


Tytuł : "Kruchość skrzydeł"
Autor : Karen Foxlee
Wydawnictwo : Dobra Literatura
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 304


Serdecznie polecam !


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu dobra Literatura.