czwartek, 12 maja 2016

Tylko twoimi oczami - V. Bielen




"Lecz gdy tylko wymykałam się nocą z apartamentu, 
narastało we mnie natychmiast poczucie takiej mocy i wyjątkowości, jakiej dotąd nie znałam. Dodawało mi ono sił pozwalających przetrwać ten okres. 
Istniałam tylko ja i miasto dookoła mnie : stukot moich butów na bruku, plusk wody, 
szum wiatru i słonawy zapach otwartego morza docierający znad laguny. 
Przytłumione światło latarni odbijało się w wodzie, ogarniając łagodnie labirynt ulic, 
zaułków oraz placyków i wydobywało je z mroku niczym oświetlenie w starym teatrze. 
Wszystko to zdawało się istnieć tylko dla mnie i dla moich oczu. 
Spragniona harmonii i piękna chłonęłam ten widok z bezgranicznym zachwytem."


Od momentu, gdy tylko pojawiła się informacja o premierze książki, bardzo chciałam ją przeczytać. Złożyło się na to kilka elementów. Przede wszystkim zaintrygował mnie tytuł, sugerujący w pewnym sensie, o czym może opowiadać książka. Poza tym jestem pod wrażeniem okładki, pięknej i niepowtarzalnej, od której z niewiadomych przyczyn nie można oderwać wzroku. A ponadto opis, z którego wynika, że akcja powieści toczy się we Włoszech, we wspaniałej i urokliwej Wenecji, której nadzwyczajny klimat sprawia, że wszystko się może w niej wydarzyć.

Alice Breuer to dwudziestoczteroletnia kobieta, mieszkająca samotnie w Teltow pod Berlinem. Ukończyła studia germanistyczne, a następnie podjęła pracę w księgarni. Dwa lata wcześniej na stwardnienie rozsiane zmarła jej ukochana mama. Alice została sama na świecie. Nie znała swojego ojca, który był Włochem, nie wiedziała, dlaczego tak postąpił, czym się zajmuje i czy jeszcze żyje. Mężczyzna opuścił jej matkę, jeszcze zanim na świecie pojawiła się Alice. Samotność oraz niepewność przyszłości, a także prowadzone nudne życie przytłaczały Alice. Pewnego dnia znalazła w gazecie ogłoszenie, że rodzina Scarpów z Wenecji poszukuje niemieckiej opiekunki. Kobieta postanowiła odpowiedzieć na to ogłoszenie. Przypomniała sobie, jak jej mama pragnęła kiedyś odwiedzić Wenecję. Ponadto zawsze powtarzała córce, żeby częściej podejmowała spontaniczne decyzje i aby zaczęła korzystać z życia. Alice wzięła sobie jej słowa do serca. Kiedy otrzymała pozytywną odpowiedź, bardzo się ucieszyła. Wynajęła swoje mieszkanie pewnej dziewczynie, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła w podróż do Wenecji. Państwo Scarpowie byli bogatymi ludźmi, poświęcającymi cały czas głównie na karierę i uczestniczenie w imprezach towarzyskich. Alice każdego dnia zajmowała się dwójką chłopców oraz prowadzeniem domu. Nie miała czasu na zwiedzanie Wenecji w ciągu dnia, ponieważ był on dokładnie rozplanowany, zatem spacerowała po mieście nocą. Pewnego dnia spędzając wieczór na altanie, przylegającej do jej pokoju na poddaszu, usłyszała odgłos skrzypiących drzwi. W pewnym momencie na lodżii kilka metrów od niej dostrzegła mężczyznę o pięknych czarnych włosach, pogrążonego w zadumie. Zaintrygował ją do tego stopnia, że codziennie go wypatrywała. Dowiedziała się, że jest Amerykaninem, nazywa się Tobia Manin i jest niewidomy.

Jak Alice poradzi sobie jako au pair ? Jak będą się układały relacje Alice z Państwem Scarp ? Czy Alice zdobędzie się na odwagę i nawiąże kontakt z mężczyzną, który tak bardzo ją zainteresował ? Co połączy tych dwoje ludzi ? Dlaczego mężczyzna jest niewidomy ? Co ukrywa Tobia i czego się obawia ? Na jakie niebezpieczeństwo zostanie narażona Alice ? Co jeszcze wydarzy się w życiu kobiety ? Czy wyjazd do Wenecji okaże się być dobrym pomysłem ?

Główna bohaterka - Alice to mądra, trochę zagubiona, samotna kobieta, od której bije wewnętrzne piękno. Po śmierci mamy nie potrafiła się odnaleźć, tym bardziej, że została całkiem sama. Pragnęła odmienić swoje życie, które nie było usłane różami. Kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu do Wenecji, nie zawahała się nawet na chwilę. Wiedziała, że musi tam pojechać, chociażby ze względu na niespełnione marzenia mamy. Oczywiście jechała tam, aby podjąć pracę opiekunki, jednak przede wszystkim, żeby zwiedzić to urokliwe i pełne wspaniałych widoków miasto.
Na miejscu okazało się, że Państwo Scarpowie nie tylko będą wymagać od Alice opieki nad ich dziećmi, ale również oczekiwali od niej zaangażowania w prowadzenie domu. Kobieta musiała zatem wykonywać wszystkie domowe obowiązki oraz wypełniać wszystkie zapisane na kartkach zadania na dany dzień. To sprawiało, że nie miała dla siebie chwili wytchnienia, bo każdy dzień został zaplanowany co do minuty, a jedynym wolnym była niedziela.Wtedy właśnie postanowiła, że będzie spacerować w nocy, kiedy nie było na ulicach turystów, tłoku panującego w dzień. Czuła wówczas, że Wenecja należy tylko do niej, ze wszystkimi swoimi bogactwami.

Jestem pod wrażeniem książki "Tylko twoimi oczami". Czytając ją miałam wrażenie, jakbym znalazła się w Wenecji wraz z bohaterami. Czułam wszystkie ukazywane w powieści emocje. W piękny sposób zostało pokazane miasto wraz z urokliwymi uliczkami, kamienicami, sprawiającymi wrażenie miejscami tj. : Canal Grande, muzeum Punta Della Dogana, wyspa San Giorgio Maggiore, Torcello, Lido, Ponte dell'Accademia, Zaterre czy reastauracja Locanda Cipriani. Ponadto idealnie ukazano relacje młodej kobiety z niewidomym mężczyzną. Autorka powoli i stopniowo dawkowała informacje zarówno o bohaterach, jak i o łączących ich wzajemnych relacjach. To sprawiało, że książkę czytało się z ciekawością i przyjemnością. Prawdę mówiąc, nie mogłam się od niej oderwać. Zaintrygowała mnie historia ujęta w książce. I nawet po jej przeczytaniu, nadal o niej myślę.

Powieść "Tylko twoimi oczami" zawiera w sobie coś magicznego, co sprawia, że dotyka nas bardzo głęboko. Nie potrafię wyjaśnić, czy to za sprawą perfekcyjnie oddanego klimatu urokliwej i fascynującej Wenecji, czy może z powodu przejmującej i pięknej relacji dwojga ludzi, których wbrew pozorom wiele łączy. Pewne jest to, że tej książki i ujętej w niej opowieści nie da się wymazać z pamięci, a ponadto po jej przeczytaniu ma się ochotę kupić bilet na najbliższy samolot i udać do Wenecji - miasta, które zmienia życie i postrzeganie świata.


"Mężczyzna, który godzinami potrafi słuchać, 
którego interesuje każdy szczegół i który pragnie uchwycić emocje, 
jakie wywołuje kościół w Torcello, obraz w muzeum albo widok laguny, nie pragnie zdobywać. 
Taki mężczyzna pragnie jedynie rozumieć i wieść taki żywot, jaki mu przypadł."

"Kocham człowieka, który rozpoznał moje uzdolnienia, który mnie rozumie i potrafi słuchać, 
a nie interesuje go tylko powierzchowne piękno. 
Kocham mężczyznę, który zna moje myśli, zanim zdążę je wypowiedzieć, 
który patrzy na życie tak samo jak ja, ponieważ umie patrzeć sercem." 


Tytuł : "Tylko twoimi oczami"
Autor : Valerie Bielen
Wydawnictwo : Prozami
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 303


Serdecznie polecam !


  Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prozami.

środa, 11 maja 2016

Wyniki konkursu :)


Dziękuję za wszystkie piękne wypowiedzi :)

Jednak nagrodzona zostanie tylko jedna osoba,
której definicja miłości bardzo mnie urzekła.

Z przyjemnością informuję, 
iż książkę 
"Pomniejszy przypadek manii wielkości" - Wojciecha Czusz 
otrzyma 

Pani Katarzyna Kwiatkowska :)

Proszę o podanie adresu do wysyłki - mój adres mailowy :
kasiatuszek@gmail.com

Serdecznie gratuluję i pozdrawiam :)

wtorek, 10 maja 2016

Miłość w spadku - A. Rusin




"Otóż dla prawdziwej miłości warto zrobić wszystko, 
wszystko, by jej zaznać i przeżyć, choćby tylko przez chwilę, 
bowiem jej moc i siła daje podwaliny już na resztę życia, jakie by ono nie było."


Ostatnio mam przyjemność czytania samych pięknych i życiowych książek. I tak też było w przypadku powieści "Miłość w spadku", którą chciałam przeczytać i mieć w swojej biblioteczce już od momentu jej ujrzenia. Przede wszystkim mnie osobiście urzekła cudna i niepowtarzalna okładka, sugerująca wolność i początek nowego życia. Ponadto spodobał mi się tytuł, z którego można wywnioskować w jakimś stopniu, o czym opowiada książka. Jest to opowieść o pięknej przyjaźni, porzuceniu dotychczasowego życia, poszukiwaniu własnej drogi, mającej pomóc w znalezieniu szczęścia i wewnętrznego spokoju, a także o miłości, tej prawdziwej.

Marina to trzydziestoletnia kobieta, mieszkająca z rodzicami i siostrami : Weroniką  i Leną w Górczynie - małej miejscowości. Pracuje w urzędzie pocztowym, w którym na co dzień musi znosić ciągłe uwagi i okazywane na każdym kroku niezadowolenie swojej szefowej. Ponadto stresuje ją zbliżający się wielkimi krokami ślub z Mateuszem - najlepszą partią w mieście. Jej wybranek wraz ze swoim ojcem prowadzą jedyną w okolicy kancelarię prawniczą. Marina nie jest do końca przekonana, czy dobrze postępuje, wychodząc za mąż za Mateusza, mimo, iż znają się od dziesięciu lat. Jedyną zadowoloną z tego powodu osobą jest matka kobiety - Róża, której marzeniem jest, aby każda z córek założyła rodzinę, miała męża i dzieci. Najbardziej jednak zależy jej na wydaniu za mąż Mariny, ponieważ jest najstarsza, a poza tym - jak twierdzi Róża - niezbyt piękna, ani dobrze wykształcona. A Mateusz jest idealnym kandydatem na męża i zięcia, tym bardziej, że jest inteligentny, mądry i oczywiście bogaty. Pewnego dnia Marina nie wytrzymuje napiętej sytuacji w pracy i postanawia ją rzucić. Po tym zdarzeniu dowiaduje się również, że jej przyszły mąż od dłuższego czasu ją okłamuje. Nagle dociera do niej, że Mateusz tak naprawdę chyba nigdy jej nie kochał. Następnego dnia ubrana w cudowną suknię i pięknie uczesana, udaje się na swój własny ślub. Przed ołtarzem oraz zgromadzonymi w kościele gośćmi informuje Mateusza, że nie zostanie jego żoną i wybiega ze świątyni. Kobieta wraca do domu, pakuje swoje rzeczy i udaje się na dworzec kolejowy z zamiarem wyjazdu nad morze, a dokładniej do miejscowości Nadmorskie.

Jak zachowa się porzucony przez Marinę Mateusz ? Dlaczego Marina wyrusza w podróż akurat do miejscowości Nadmorskie ? Co wydarzy się, kiedy będzie już na miejscu ? Czy znajdzie pracę, która ją usatysfakcjonuje ? Jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki ? Czy ktoś odmieni jej życie ? Czy zazna szczęścia i odnajdzie prawdziwą miłość ? A może wróci do rodzinnego miasta ?

Od początku bardzo polubiłam główną bohaterkę - Marinę. Podziwiam ją przede wszystkim za odwagę i podjęcie niełatwej decyzji zmiany swojego życia. Porzucenie pracy, a następnie pozostawienie ukochanego przed ołtarzem było dla niej bardzo trudne, ale była zdeterminowana. Dokładnie przemyślała podjęte przez nią kroki. Nie mogła już dłużej znieść ciągłych uwag jej matki, która dążyła tylko do wydania córki za mąż, nie zważając na jej uczucia. Od dawna matka Mariny jej dokuczała, twierdząc, że to ostatni dzwonek na założenie rodziny. Przecież Marina ma już trzydzieści lat, na dodatek według niej nie należy do najpiękniejszych i najlepiej wykształconych kobiet. Ponadto, co ludzie w mieście powiedzą, jak zostanie starą panną. Jedynym wsparciem dla Mariny były jej siostry, które od początku w nią wierzyły i kibicowały jej nawet wtedy, gdy postanowiła wyjechać z rodzinnego miasta. Kobieta chciała się odciąć od dotychczasowego życia i zacząć od nowa, pomimo obaw i niepewności, jak dalej potoczy się jej życie. Nie była jednak do końca pewna, czy dobrze postępuje. Kiedy stanęła na peronie w miejscowości Nadmorskie, nie wierzyła, że jej się uda. Ale wzięła się w garść, miała bowiem swój plan - musiała znaleźć pracę i wynająć mieszkanie. Nie sądziła, że przyjazd nad morze odmieni jej życie na zawsze.

"Wreszcie czuła się jak wyzwolony ptak - uwolniona spod skrzydeł zaborczej matki 
i od destrukcyjnej pracy, stała się samodzielną kobietą. 
Dojrzewała do prawdziwej niezależności, mając jednocześnie świadomość tego, 
że zbyt długo pozwalała sobą sterować. 
Wiedziała, że wreszcie nadszedł jej czas; musiała poznać prawdziwy smak życia."

Uwielbiam książki, których czytanie wywołuje mnóstwo ciepłych uczuć. "Miłość w spadku" wzrusza, skłania do myślenia, sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech, a także daje wiarę i nadzieję na lepsze jutro. Pokazuje, że czasem warto zaryzykować i zacząć wszystko od nowa. Tym bardziej, jeśli prowadzone dotąd życie nie było szczęśliwe, nie sprawiało radości, nie dawało satysfakcji. Udowadnia, że marzenia się spełniają, jeżeli tylko się tego pragnie i głęboko w to wierzy. Każdy ma w sobie siłę, aby zawalczyć o swój dalszy los, tylko trzeba ją w sobie odnaleźć. Warto podjąć walkę z przeciwnościami losu, zmierzyć się z samym sobą, żeby w końcu dostrzec ścieżkę prowadzącą do pełni szczęścia i miłości.

Reasumując, powieść "Miłość w spadku" jest skarbnicą pięknych i emocjonalnych wątków, ciekawych i fascynujących osób oraz wspaniałych nadmorskich widoków. Przedstawiona w książce historia zachwyca, porusza, dostarcza wspaniałych emocji i sprawia, że robi się cieplej na sercu. Czytanie tej powieści było ogromną przyjemnością i cudownym oderwaniem od rzeczywistości. Książka zawiera głęboki przekaz, skłania do refleksji nad życiem, daje wiarę w lepsze jutro, a także obdarza nadzieją na odnalezienie własnej drogi oraz prawdziwej miłości.

"Marina każdą wolna chwilę spędzała na samotnych spacerach i rozmyślaniach. 
Przeważnie szła w stronę starej latarni, która urzekała ją swoją siłą i pięknem. 
Zastanawiała się nad sobą, swoim życiem, nad tym, co straciła. 
Wiedziała, że ma dość wymuszonych kompromisów, 
godzenia się na niesatysfakcjonujące rozwiązania. 
Do tej pory układała się ze swoim życiem, nie wymagała wiele od siebie i innych, 
ale teraz rozumiała, że to był błąd, bo jest wyjątkowa jak każdy człowiek 
i ma prawo do swojego szczęścia, gdziekolwiek by ono nie było. 
Przebywanie w tym miejscu pozwoliło jej nabrać życiowych sił, 
a częste rozmowy z panią Rozalią odmieniły jej serce i postrzeganie świata."


Tytuł : "Miłość w spadku"
Autor : Agnieszka Rusin
Wydawnictwo : Lucky
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 304


Serdecznie polecam !


 Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lucky.
 



niedziela, 8 maja 2016

Podróż do Transylwanii - Cz. Abdułłajew




"To niemożliwe, żeby człowiek, który tak bezbłędnie wyczuwa nastroje innych ludzi, 
potrafi odgadywać ich myśli i ukryte pragnienia, ujawnia motywy czynów i powody, 
które mogły popchnąć ich do dokonania przestępstwa, 
nie wykorzystywał swojego tak bogatego doświadczenia do uwodzenia kobiet."


Przyznaję, że kiedy otrzymałam książkę "Podróż do Transylwanii" to troszkę się przestraszyłam. Dlaczego ? Zarówno tytuł, jak i oprawa sugerowały, że będzie to powieść z gatunku fantastyki. Zapewne każdy z nas kojarzy Transylwanię z hrabią Drakula, więc stąd moje przekonanie, że chyba jednak ta książka nie jest dla mnie. Ale przeczytałam opis z tyłu na okładce, który zapowiadał się ciekawie. Ponadto zapoznałam się troszkę z charakterem twórczości Czingiza Abdułłajewa. Dowiedziałam się przede wszystkim, że jest jednym z lepszych autorów książek detektywistycznych. Jak do tej pory niestety nie miałam okazji przeczytać żadnej z nich. Okazuje się, że napisane przez tego autora powieści o agencie Drongo są bestsellerami i sprzedają się w wielomilionowym nakładzie w kilkunastu krajach. Poza tym, dostrzegłam, że "Podróż do Transylwanii" znajduje w księgarniach miejsce na regale w dziale kryminał/sensacja. Wtedy postanowiłam spróbować i wzięłam się za czytanie powieści.

Drongo to znany na całym świecie ekspert do spraw przestępczości. Zasłynął przede wszystkim z rozwikłania zabójstwa rosyjskiego biznesmena Wsiewołoda Paszkowa. Został zaproszony na międzynarodową konferencję, odbywającą się w Rumunii, na którą oczywiście przybywa. W hotelu spotyka kilka znanych mu osób, zajmujących na świecie wysokie stanowiska urzędowe i odgrywające ważne role państwowe zarówno w kraju, z którego pochodzą oraz na całym świecie. Wśród nich są m.in. : komisarz Desire Brule - legenda francuskiej policji kryminalnej; Ilona Romanescu - Brescanu - niegdyś siatkarka i żona byłego już ambasadora Rumunii w Rosji; Lesia Stefanescu i George Teodorescu - pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rumunii oraz koordynatorzy odbywającej się konferencji; Peter Gordon - Profesor Uniwersytetu w Chicago oraz pan Wisler - Profesor Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, a także Sidi Kakub al - Mutni - analityk, uważany za jasnowidza, mający na swoim koncie mnóstwo przeprowadzonych śledztw. Uczestnicy konferencji omawiali głównie tematy dotyczące możliwego wstąpienia Rumunii do Strefy Schengen. W czasie wolnym często dyskutowali o II wojnie światowej, omawiali historię hrabiego Drakuli czy Monasteru. Pewnego dnia, przed wyjazdem na Wołoszczyznę, Gordon podszedł do agenta Drongo i podzielił się z nim swoją tajemnicą. Mianowicie na kilka dni przed wylotem do Rumunii Gordon otrzymał list, w którym ostrzegano go przed niebezpieczeństwem, mającym związek z hrabią Drakula. Okazało się, że nie tylko on jest odbiorcą tego typu korespondencji. Większość uczestników konferencji nie potraktowało tej informacji poważnie, nawet zaczęli z niej żartować. Jednak w trakcie ich wyjazdu nagle giną dwie osoby, a kolejna zostaje ranna. Agent Drongo postanawia przeprowadzić własne śledztwo i wyjaśnić sprawę.

Jak wyglądał przebieg konferencji ? Komu zależało na zakłóceniu toku spotkania ? Kto zginął w trakcie wyjazdu do Transylwanii ? Czy detektyw Drongo domyśla się, kto może stać za dokonaniem tych zbrodni ? Jaki był motyw tych zabójstw ? Czy Drongo wyjaśni tę zawikłaną zagadkę ?

Bardzo się obawiałam lektury tej książki. Myślałam, że ukazany motyw hrabiego Drakuli spowoduje, że książka ta będzie połączeniem kryminału z elementami fantastyki. A tego gatunku niestety nie dałabym rady przeczytać. Pomyliłam się i jestem pozytywnie zaskoczona. Powieść bardzo mi się podobała i nie zawierała wątków fantastycznych, irracjonalnych. Hrabia Drakula okazał się być tylko tematem rozmów nawiązywanych pomiędzy uczestnikami konferencji. W książce ukazano pokrótce historię życia Drakuli, ale również przedstawiono legendę dotyczącą pochodzenia Romów, zwięźle omówiono historię Transylwanii oraz zwiedzanych przez grupę miejsc, m.in.: Bacau, Oradea, cerkiew Świętego Mikołaja, Kluż - Napoca, monaster w Popesti. Ponadto w powieści podejmowane są tematy dotyczące możliwego wstąpienia Rumunii do Strefy Schengen oraz kwestii imigrantów napływających do Europy.

W książce duże wrażenie wywarł na mnie główny bohater czyli agent Drongo. Przedstawiony został jako człowiek przystojny, wysoki, stanowczy, mający swoje zdanie, kierujący się pewnymi zasadami, charakteryzujący się trzeźwością myślenia, umiejącym łączyć ze sobą wiele faktów, by następnie wykryć intrygę, poświęcający się pracy z wielkim zaangażowaniem. Potrafił być bardzo asertywny, kiedy kilkukrotnie nachodziła go jedna z uczestniczek konferencji, mająca nadzieję na spędzenie z nim upojnej nocy. Za każdym razem jej odmawiał, również dlatego, że znał jej męża i nie chciał popsuć swoich dobrych stosunków z nim. A to świadczy także o jego lojalności. To bardzo pozytywna postać tej powieści.

Książka jest podzielona na kilkanaście kilkustronicowych rozdziałów, co ułatwia czytanie. Czyta się ją szybko i lekko, mimo poruszanych zagadnień. Jest świetnie napisana. Dialogi są starannie dopracowane, a poszczególne opisy miejsc czy omawiane legendy są idealnie wpasowane w treść. Ponadto przedstawione są w esencjonalny sposób, dzięki czemu nie jest to męczące dla czytelnika. Zarówno historia hrabiego Drakuli, jak i podejmowane tematy polityczne nie przyćmiewają głównego wątku książki, czyli prowadzonego śledztwa.

Reasumując, jestem pod wrażeniem książki "Podróż do Transylwanii". Powieść wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Czytałam ją z wielkim zainteresowaniem i podekscytowaniem. Byłam bardzo ciekawa, jak zakończy się śledztwo i kto będzie winnym poczynionych zbrodni, a także co go skłoniło do ich popełnienia. Polecam wszystkim miłośnikom kryminałów. A jeśli dodatkowo dobrze orientujecie się w kwestiach politycznych, tym bardziej ta książka będzie dla Was idealna.


"Prawda bywa gorzka, zwykle niewygodna, często nawet niebezpieczna. 
Ale prawda zawsze jest prawdą, bez względu na okoliczności."

 
Tytuł : "Podróż do Transylwanii"
Autor : Czingiz Abdułłajew
Wydawnictwo : Rebis
Rok wydania : maj 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 264


Serdecznie polecam !


 Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.


piątek, 6 maja 2016

Kiedy wiosna nie nadchodzi - A. Wysocka - Kalkowska




"Niegdyś myślałam, że urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdą, że jestem dzieckiem miłości, 
bo od kiedy pamiętam, zawsze otaczali mnie kochający ludzie. 
Z czasem okazało się, że może urodziłam się blisko tej gwiazdy, 
ale z pewnością nie pod nią.
A moje życie, które dotąd obfitowało w barwy łagodnej lecz soczystej tęczy,
zaczęło przybierać kolory jesiennej burzy.
W dodatku nie przestawało padać."


"Kiedy wiosna nie nadchodzi" to według mnie jedna z piękniejszych przeczytanych przeze mnie książek. Przyznaję, że kiedy tylko się o niej dowiedziałam, od razu wiedziałam, że muszę koniecznie podjąć się jej lektury. Przede wszystkim kierowałam się pozytywnymi o niej opiniami, ale także bardzo spodobały mi się prosta, niebanalna okładka oraz intrygujący tytuł. Ponadto jej opis sugerował, że będzie to przyjemna i wzruszająca powieść. I rzeczywiście tak było.

Julia to trzydziestopięcioletnia kobieta, mieszkająca w pięknym i dużym domu w Warszawie i prowadząca swoją własną firmę reklamową. Uwielbia pić kawę z dodatkiem cynamonu. Niedawno przygarnęła znalezionego kotka, którego nazwała Tao. Od kilku lat jest też mężatką, ale chyba raczej tylko na papierze. Marcina poznała w Kazimierzu Dolnym, parę miesięcy później wzięli ślub. Po jakimś czasie kupili chatkę w ich ukochanym mieście, której właścicielem był starszy samotny człowiek - Bernard. Rok później Marcin otrzymał możliwość rocznego wyjazdu do USA w celu podjęcia bardzo dobrze płatnej pracy. Oczywiście skorzystał z takowej szansy, jednak mija osiem lat, a on nadal nie wraca do Julii. Kobieta cały czas na niego czekała, bo bardzo go kochała. Nie rozumiała, dlaczego Marcin nie wraca zza oceanu. Ponadto ani razu w ciągu tych kilku lat nie przyleciał do niej i nie wyjaśnił. Julia nie mogła go odwiedzić, ponieważ nie dostała wizy. Pewnego dnia kobieta za namową swojej najlepszej przyjaciółki Weroniki, podejmuje decyzję o rozwodzie, o czym informuje męża. Poza tym otrzymuje od Weroniki list napisany przez matkę Julii, w którym ujawniona zostaje pewna tajemnica. Julia wybiera się zatem w podróż do Kazimierza Dolnego, a towarzyszy jej oczywiście kot Tao.

Jak Marcin zareaguje na wiadomość o rozwodzie ? Czy postanowi jednak wrócić do Julii ? Czy wyjaśni, dlaczego przez tyle lat przebywał w Stanach ? Co było zawarte w liście napisanym przez matkę Julii ? Jaką kobieta skrywała tajemnicę ? Co się wydarzy w trakcie pobytu Julii w Kazimierzu Dolnym ? Jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki ? Jak zakończy się ta historia ?

Bardzo polubiłam bohaterów książki, a w szczególności Bernarda - ciepłego, życzliwego człowieka z wielkim sercem, sympatycznego Mateusza oraz szczerą i bezpośrednią Weronikę. Julię natomiast z jednej strony podziwiam za tak długie oczekiwanie na powrót męża. Bardzo go kochała i miała nadzieję, że on kiedyś powróci. Każdego dnia czekała na niego, kupowała mu nawet prezenty na święta, których nigdy nie zobaczył i które znalazły swoje miejsce w szafie, zapełniając ją. Nie rozumiała, co się stało. Przecież mieli tyle wspólnych planów i marzeń do zrealizowania. Czyżby Marcin nie darzył jej nigdy uczuciem ? Czyżby pomyliła się co do niego ? 
Z drugiej strony nie rozumiem zachowania główniej bohaterki. Czekała tyle lat na kogoś, kto nawet nie raczył jej ani razu odwiedzić, a nawet wyjaśnić przedłużającego się pobytu za oceanem. Byli młodym małżeństwem, a ich kontakt sprowadzał się tylko do rozmów telefonicznych. Julia skupiała się tylko na pracy i rozmyślaniu o Marcinie, tym samym zapominając o sobie, swoich potrzebach, spokoju i ułożeniu sobie życia na nowo. Nie wierzyła, że może jeszcze kogoś pokochać. To nie było łatwe, jeśli każda rzecz, każde miejsce czy każda usłyszana piosenka przypominały jej o mężu, który po prostu ją porzucił.
Jedyną osobą, której nie darzyłam sympatią był Marcin - mąż Julii. Dlaczego ? Po pierwsze, dlatego, że zostawił ukochaną kobietę na tak długo zupełnie samą. Po drugie, że nie było go przy niej, kiedy żegnała rodziców czy w czasie świąt. Po trzecie, że był zwykłym tchórzem, nie potrafiącym wytłumaczyć zaistniałej sytuacji i swojego pobytu w Stanach i nie mającym odwagi wyznać prawdy. Nie rozumiałam go nawet wtedy, gdy ostatecznie dowiedziałam się na zakończenie książki, dlaczego postąpił w taki, a nie inny sposób.

"Kiedy wiosna nie nadchodzi" to przepiękna, wzruszająca i porywająca powieść. Już początek wywołał u mnie łzy wzruszenia, później to nastąpiło również w wielu innych momentach. Książka mnie bardzo wciągnęła i dosłownie ją pochłonęłam. Nie mogłam się nawet na chwilę od niej oderwać. To opowieść o porzuceniu, przyjaźni, miłości, odnajdywaniu przeszłości, silnych więzach rodzinnych oraz odnalezieniu szczęścia i nowej życiowej drogi. Napisana jest prostym i lekkim językiem. Nie zawiera żadnych zbędnych ubarwień czy opisów. Dzięki temu czyta się ją z ogromną przyjemnością i wielkim zaangażowaniem. Nie przeszkadzało mi nawet to, że w pewnym momencie zawarte w książce wydarzenia zaczęły być przewidywalne. Ponadto w powieści w cudowny sposób został ukazany Kazimierz Dolny. Przedstawione opisy urokliwych uliczek, pięknego rynku i wspaniałych widoków z Góry Trzech Krzyży, zachęciły mnie do odwiedzenia tego urzekającego miejsca.

Reasumując, "Kiedy wiosna nie nadchodzi" to książka, która mnie zachwyciła, wzruszyła, a czasem wywoływała uśmiech na twarzy. Skłania do refleksji nad życiem, ale również zachęca do realizacji własnych marzeń, poszukiwania miłości i szczęścia oraz odnalezienia swojego miejsca w życiu. To powieść, z której wypływa mnóstwo pozytywnych emocji i której czytanie sprawia, że serce mocniej bije. Książka zapewne na długo pozostanie w mojej pamięci i sercu. Teraz pozostaje tylko jedno - udać się do Kazimierza Dolnego i poczuć ten ukazany w książce cudowny klimat...


"Pomyślałam, że nie jest tak strasznie, jak się spodziewałam, jest trudno, ale daję radę.
Jednak to prawda, jeśli raz pokocha się jakieś miejsce,
to nawet gdyby stało się w nim coś niewyobrażalnie złego czy krzywdzącego,
to wciąż pozostanie tym samym miejscem.
Może będzie nam trudno dalej w nim funkcjonować,
ale z pewnością nie przestaniemy go kochać.
Tak, jak nie można z dnia na dzień przestać kochać człowieka.
Można próbować o nim zapomnieć, zgubić go gdzieś pośród licznych zajęć.
Nie można jednak przestać kochać, 
bo wrysował się na zawsze w krajobraz naszego serca. 
Może więc łatwiej jest w ogóle nie kochać, ale jak wtedy żyć ?"





Tytuł : "Kiedy wiosna nie nadchodzi"
Autor : Anna Wysocka - Kalkowska
Wydawnictwo : Psychoskok
Rok wydania : 2014
Ilość stron : 256


Serdecznie polecam !



Za możliwość przeczytania książki w formie e-book serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Psychoskok.




środa, 4 maja 2016

Book TMI TAG




Kilka dni temu zostałam nominowana do Book TMI TAG przez Wiktorię prowadzącą bloga
http://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com. Serdecznie dziękuję za nominację :)

Zaproponowany zestaw pytań postanowiłam poszerzyć oraz lekko zmodyfikować ( sugerowałam się pytaniami zaczerpniętymi zarówno z bloga http://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com, jak i http://zaczytananinja.blogspot.com/). Dzięki temu powstał zbiór 22 zapytań, na które udzieliłam wypowiedzi.

Zapraszam do zapoznania się z moimi odpowiedziami :)

1. Największa książka na twojej półce ?
To zależy, czy chodzi o format czy grubość ? W pierwszym przypadku są to bajki z czasów dzieciństwa, 
których mam mnóstwo. Natomiast w drugim przypadku jest to książka „Krótka książka o miłości” – Karolina Korwin - Piotrowska.

2. Najcięższa książka na twojej półce ?
„Krótka książka o miłości” – Karolina Korwin - Piotrowska.

3. Masz jakieś książkowe plakaty ?
Nie mam i nawet nigdy nie myślałam o ich posiadaniu.

4. Masz jakąś książkową biżuterię ?
Niestety nie, ale czas to nadrobić :)

5. Książkowa para, której kibicujesz ?
To Nel i Arek – bohaterowie książki „Szukając tego” – Kingi Tatkowskiej.

6. Ulubiona seria książek ?
Znalazłoby się kilka :)

7. Jaką książkę polubiłaś tak bardzo, że chciałabyś, aby była kontynuowana ?
"Szukając tego” – Kinga Tatkowska. Wiem, że będzie kontynuacja. Z niecierpliwością na to czekam.

8. Od kiedy czytasz ?
Tak naprawdę pierwszą książkę przeczytałam w wieku sześciu lat.

9. Czego szukasz w książce ?
Przede wszystkim emocji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
Następnie ciekawych bohaterów, wciągającej fabuły i tego „czegoś”, co sprawi, 
że nie będę się mogła od niej oderwać i o niej zapomnieć.

10. Ulubiony cytat ?
Jednymi z moich ulubionych są :
"Życie to najcenniejszy dar, jaki otrzymujemy od Boga. 
Miłość jest zaś największą łaską, jaka może spłynąć na człowieka. 
Jeżeli darzysz drugą osobę prawdziwą miłością, to znaczy, że stała się ona twoim życiem."

"Każdy człowiek ma limit swoich porażek, gdy zostanie on przekroczony, mogą stać się różne rzeczy."

Cytaty pochodzą z książki „Szepty miłości” – J.M.R. Michalski

11. Ulubiona okładka ?
Okładka książki "Zwilczona".

12. Gdzie idziesz kiedy w książce są smutne momenty ?
Najczęściej siedzę na kanapie i albo płaczę albo myślę. 
Zdarza się, że idę na spacer, żeby ochłonąć i nabrać dystansu.

13. Ile zajmuje ci przeczytanie jednej książki ?
To zależy, jak bardzo wciągnęła mnie książki.
Czasem zajmuje mi to ok. 3 godzin, czasem dwa wieczory.

14. Najmniej lubiana książka ?
"Zasypianie" – Piotr Cielecki.

15. Czemu dołączyłaś do blogsfery ?
Uwielbiam czytać, co stało się moją pasją.
Postanowiłam założyć blog, 
ponieważ chciałam się podzielić moimi refleksjami na temat przeczytanych książek.

16. Ulubiony tytuł ?
"Zwilczona"

17. Ostatnio przeczytana książka ?
"Cześć, co słychać" - Magdalena Witkiewicz

18. Co teraz czytasz?
"Zakonnice odchodzą po cichu" - Marta Abramowicz

18. Autor z którym chcesz porozmawiać ?
Katarzyna Misiołek, Gabriela Gargaś, Paulo Coelho i wielu innych

19. Ulubione jedzenie do czytania ?
Raczej nie jadam w trakcie czytania. Za to uwielbiam wówczas pić kawę :)

20. Czy tworzysz własne teksty?
Tak.

21. Ile masz książek ?
Dokładnie nie wiem, ale będzie pewnie ok. 350 :)

22. Kogo tagujesz ?


Miłego dnia ! :)

poniedziałek, 2 maja 2016

Dziewczynka z balonikami - A. Turzyniecka




"Jestem brudna. I taka ciężka. Każda minuta jest walką na śmierć i życie. 
Ile jeszcze będę ją wygrywać ? Czuję, jak moje siły słabną. 
Coraz mniej potrzeby życia, coraz więcej potrzeby snu. 
Gdybym tak mogła usnąć i przespać cały wiek. 
Nagle zdałam sobie sprawę, że wcale nie pragnę umrzeć. 
Chcę tylko spać, jedynie wtedy czuję się dobrze, jedynie w tym stanie nic nie czuje. 
Ale jak na złość nie mogę spać. Jestem umęczona i to już od lat. 
Czy już zawsze tak będzie ? Jeśli tak, to ja wysiadam, dziękuję za takie atrakcje."


Książka "Dziewczynka z balonikami" rzuciła mi się w oczy na jednym z portali opiniotwórczych. Gdy ujrzałam tę cudną okładkę, ukazującą dziewczynkę idącą starym drewnianym mostem, stwierdziłam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Tym bardziej, że zaintrygował mnie również jej tytuł. Zapisałam sobie zatem dane książki na mojej liście i któregoś dnia odbywając kolejną wizytę w bibliotece, nagle ją zobaczyłam na półce. Mimo, iż akurat tego dnia postanowiłam, że nie będę nic wypożyczać, bo miałam stosik książek do przeczytania w domu, to jednak się skusiłam. Byłam bardzo ciekawa tej książki i miałam przeczucie, że warto spędzić z nią czas. Nie pomyliłam się.

Marlena Serafin jest dwudziestosiedmioletnią Polką, mieszkającą od jakiegoś czasu w Niemczech, gdzie pracuje jako kasjerka w sklepie monopolowym. Czuje się tam samotna, nie ma chłopaka, a rodzina jest daleko stąd. Kobieta z niechęcią wstaje każdego ranka, najchętniej spędzałaby czas leżąc w łóżku. Nie zmywa naczyń, nie sprząta, nie dba o siebie od kilku tygodni. Pewnego dnia szef wysyła Marlenę na bezpłatny urlop i sugeruje wizytę u psychologa, ponieważ wybuchy płaczu przy każdym kliencie nie są normalne. Kobieta uświadamia sobie, że jedynym rozwiązaniem, które uchroni ją od kolejnej próby samobójczej jest zgłoszenie się do szpitala psychiatrycznego i skierowanie prośby o pomoc do tamtejszych lekarzy. Zostaje zatem przyjęta na oddział w szpitalu Świętej Matki w Karlsruhe, gdzie lekarze stwierdzają u niej zaburzenia depresyjno - maniakalne. Każdego dnia Marlena bierze udział w odbywających się w określonych godzinach zajęciach np. terapia sztuką. Jej ulubionym miejscem staje się palarnia, gdzie poznaje nowych ludzi i ich problemy. Ponadto uczęszcza na terapię indywidualną do dr Barbiana, w czasie której na jaw wychodzą dotąd skrywane przez nią doświadczenia z przeszłości. Marlena poddawana jest leczeniu, zażywa leki, które co jakiś czas są zmieniane. Jednak kobieta wcale nie czuje się po nich lepiej, wręcz przeciwnie. Odnosi wrażenie, że tak naprawdę nikt jej nie chce i nie może pomóc. Powracają do niej myśli o samobójstwie.

Czy Marlena podejmie kolejną próbę samobójczą ? Czy uzyska pomoc w szpitalu ? Czy terapia indywidualna pomoże jej w poradzeniu sobie z przeszłością ? Co spowodowało, że zapadła na depresję ? Co wywołuje u niej stany maniakalne ? Czy kobieta odnajdzie wreszcie sens życia ?

"Na wszystkich pani rysunkach są małe dzieci. 
Na większości z nich znajduje się mała dziewczynka. To pani jest tą dziewczynką. 
Pani wciąż jest tą małą dziewczynką, która szuka akceptacji i miłości. 
Pani Marleno, proszę pozwolić jej dorosnąć. 
Niech pani zwróci uwagę, że ta dziewczynka jest zawsze uśmiechnięta. 
Ale pani już nie jest dzieckiem. Najwyższy czas, żeby stać się uśmiechniętą kobietą." 

Marlena to kobieta inteligentna, która ze względu na prześladującą ją depresję musiała zrezygnować ze studiów, swoich planów i marzeń. Jest samotna, niestety nie udało jej się ułożyć życia z żadnym mężczyzną. Często wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy matka na każdym kroku pokazywała swoją władzę nad  nią i rodzeństwem. Poniżała ich, wyzywała od "głupich". Najgorzej traktowała Marlenę, nie brała pod uwagę jej marzeń, nie przemawiały do niej pochwały nauczycieli twierdzących, że córka ma talent. Wyśmiewała córkę, kiedy ta oznajmiała, że chce zostać pisarką. Ponadto uważała, że Marlena jako dziecko była gruba. Udała się z nią do lekarza, sugerując, żeby przepisano jej leki na odchudzanie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że wywołują one skutki uboczne, a jednym z nich była depresja. Matka kobiety nigdy nie okazywała pozytywnych uczuć swoim dzieciom. A jedynie ciągle krytykowała. Żałowała  im nawet na ubrania czy jedzenie, przez co Marlena nie raz była wyśmiewana w szkole. Często uciekała z lekcji, a nawet z domu. Kilkukrotnie miała myśli samobójcze. Nie była rozumiana ani przez rodziców, ani rodzeństwo. Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego jej mama pracująca jako przedszkolanka miała świetny kontakt z innymi dziećmi, a swoje traktowała tak, jakby były dla niej karą, jakby ich nigdy nie chciała. Nie potrafiła też zrozumieć ojca - milicjanta, który nigdy nie stanął w obronie swoich dzieci. Był pod złym wpływem żony i nigdy nie mógł wyrazić swojego zdania. A może po prostu nie chciał, bo tak było mu wygodniej ?

Czasami, kiedy mamy gorsze dni twierdzimy, że "mamy depresję". Nie jesteśmy chyba wówczas świadomi wypowiedzianych przez siebie słów. Nie zdajemy sobie sprawy, co tak naprawdę oznacza depresja i jakie są jej objawy, a także jak tragiczne skutki potrafi wywołać. Zaburzenia depresyjno - maniakalne nie biorą się znikąd. Powstają w wyniku smutnych doświadczeń z czasów dzieciństwa, z powodu utraty ukochanej osoby, śmierci bliskich, straty satysfakcjonującej nas pracy, ale również mogą być skutkiem zażywania leków, które przyjmowane były w celu zwalczenia konkretnej choroby.

Książka "Dziewczynka z balonikami" ukazuje bardzo trudną i wstrząsającą historię młodej kobiety. Czytałam ją z zapartym tchem i nie mogłam się oderwać nawet na chwilę. Przedstawiona jest w bardzo wiarygodny sposób. Miałam nieodparte wrażenie, że autorka przed napisaniem tej książki musiała albo tak bardzo zagłębić się w zagadnienia depresji albo ktoś podzielił się z nią swoją przeszłością. Powieść zawiera  głęboką, poruszającą i smutną treść. Opowiada o samotności, odrzuceniu, braku akceptacji i poczucia bezpieczeństwa, ale również o chęci bycia kochanym i szczęśliwym. Skłania do przemyśleń nie tylko w trakcie czytania, ale również po jej odłożeniu. Pozwala zrozumieć istotę depresji, którą dotkniętych jest mnóstwo ludzi na świecie. Każdego dnia bowiem podejmują oni walkę ze sobą, z przeszłością, z życiem. Najważniejsze dla nich jest okazanie wsparcia i miłości, a także poczucie, że są potrzebni.

"Dziewczynka z balonikami" to książka, która nie należy do łatwych, lekkich i przyjemnych. Mimo, iż nie jest powieścią obszerną, nie liczącą nawet dwustu stron, to po jej przeczytaniu ma się wrażenie, jakby składała się z kilku tomów. Jednak warto ją przeczytać, ponieważ porusza bardzo ważne zagadnienie, jakim jest depresja. A także pomaga zrozumieć ludzi, którzy się z nią zmagają. Zapewne na długo zostanie w mojej pamięci. O tej książce nie da się zapomnieć.

"Mówi się, że kiedy zamykają się jedne drzwi, to otwierają się drugie. 
Przede mną nowe życie. To nie powrót do przeszłości, tylko zupełnie nowy etap. 
I ode mnie zależy, czy zatruję go starą nienawiścią, 
czy pozwolę losowi, by sam napisał inny scenariusz."


Tytuł : "Dziewczynka z balonikami"
Autor : Agnieszka Turzyniecka
Wydawnictwo : Szara Godzina
Oprawa : miękka
Ilość stron : 174


Serdecznie polecam !