czwartek, 25 lutego 2016

Wszystko za życie - J. Krakauer



"Kiedy jest się młodym, łatwo uwierzyć, że to, czego pragniesz jest tym, na co zasługujesz, 
a jeśli czegoś bardzo chcesz, uważasz, że jest twoim prawem od Boga, żeby to mieć."


"Wszystko za życie" - Jon Krakauer
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Oprawa miękka
Ilość stron : 190


"Wszystko za życie" postanowiłam przeczytać zachęcona pozytywnymi recenzjami. Wśród nich pojawiały się również komentarze sugerujące, że lepszy od książki był film o tym samym tytule. Przyznaję, że nie miałam okazji go obejrzeć, może w przyszłości to nadrobię.
Autorem książki jest Jon Krakauer - dziennikarz amerykański i pisarz znany z wypraw alpinistycznych, także na Alaskę. Postanowił on opisać historię młodego chłopaka Chrisa McCandless'a, który przemierzając samotnie Amerykę, aby następnie dotrzeć na Alaskę stracił życie. W czasie trwającej wyprawy młodzieniec przedstawiał się jako Alexander Supertramp, co powodowało, że zarówno policji, jak i prywatnemu detektywowi ciężko było go odnaleźć. Chris zanim wyruszył w swoją wędrówkę, był wychowywany w bardzo dobrych warunkach, pochodził z Annandale w stanie Wirginia. Jego ojciec był znanym inżynierem pracującym m.in. w NASA, projektował systemy radarowe dla promów kosmicznych. W kolejnych latach wraz z żoną - Billie założyli swoją własną małą firmę. Chris miał siostrę Carine, z którą miał przyjacielskie relacje, a także sześcioro przyrodniego rodzeństwa z poprzedniego małżeństwa jego ojca - Walta. Niestety relacje Chrisa z rodzicami nie należały do najlepszych. Sprzeciwiał się przede wszystkim narzucanym zasadom ojca, który oczekiwał, że syn będzie kontynuował naukę na uniwersytecie na kierunku prawa. Pewnego dnia po ukończeniu szkoły i odebraniu dyplomu porzucił wszystko. Zerwał wszelkie kontakty z rodziną. Pieniądze przeznaczone na dalszą edukację rozdał na cele charytatywne, pozbył się wielu swoich osobistych rzeczy. Zabrał tylko kilka niezbędnych z nich, m.in. : plecak, parę kilogramów ryżu, broń i zapakował do auta - żółtego datsuna. I tak zafascynowany powieściami Jacka Londona wyruszył w drogę trwającą cztery lata.
Jon Krakauer postanowił pójść śladami Chrisa, aby odnaleźć prawdę i cel wędrówki młodego mężczyzny. Przed wydaniem książki o podróży Chrisa, ukazał się również o tym artykuł dziennikarza. Wywołał on mnóstwo emocji oraz lawinę komentarzy, niekoniecznie pozytywnych. Część osób podziwiała chłopaka za odwagę, podjęte ryzyko. Inni natomiast krytykowali jego bezmyślność, nieprzygotowanie, niekompetencję, brak kontaktu z rodziną. Rodzice i policja go szukali przez cały czas, wynajęto również detektywa, ale niestety nikt nie mógł wpaść na żaden trop. 

W książce przedstawione są zapiski z dziennika prowadzonego przez Alexa. Opisywana jest trasa jego wędrówki. Ukazywane są wspomnienia rodziny Chrisa, jego przyjaciół, a także wielu osób napotkanych przez chłopaka w czasie swojej wyprawy. U kilku z nich podejmował pracę, inni oferowali mu pomoc w formie noclegu, wyżywienia, ubrań, sprzętu czy pieniędzy. Zazwyczaj jednak Alex odmawiał i nie przyjmował od nich datków. Każda z tych osób bardzo pozytywnie się wypowiadała o chłopaku, że był inteligentny, uczciwy, pracowity, zdolny, że był idealistą. Zauważyli jednak, że nie chciał bądź nie wiele mówił o rodzinie, o życiu przed udaniem się w podróż.
Czym się kierował udając się na tak niebezpieczną i ryzykowną wyprawę ? Czy chciał spędzić jakiś czas samotnie prowadząc koczowniczy tryb życia, na który nie do końca był przygotowany ? Czy miał tego świadomość ? Czy podjął się tego, bo nie mógł znieść narzucania mu zasad, przepisów, instrukcji ? Czy rzeczywiście chciał być sam ze sobą ? A może to miała być pielgrzymka w głąb siebie, swojej duszy ?

Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Oprócz pokazanej podróży Alexa, poznajemy również etapy wyprawy samego autora. Porównuje on życie i relacje rodzinne Chrisa ze swoimi doświadczeniami. Dodatkowo trasę wędrówki Chrisa obrazuje na mapkach. Posługuje się przepięknymi cytatami zaczerpniętymi z różnych książek.
Powieść naprawdę mnie urzekła. Z jednej strony podziwiam Chrisa za podjęcie tak ważnego kroku, za odwagę i podjęcie ryzyka, za dążenie do realizacji wyznaczonego sobie celu. Jednak z drugiej strony, pewnie jak większość czytelników, zastanawiam się, dlaczego świadomie udał się na tak niebezpieczną wyprawę bez specjalnego przygotowania i ekwipunku ( nie należy walczyć z siłami natury ) ? Dlaczego zerwał kontakty z najbliższymi, którzy się o niego zamartwiali każdego dnia ? Dlaczego nie chciał by go odnaleziono ( zmienił imię i nazwisko ) ? Historia tego młodego mężczyzny niestety kończy się tragicznie. Może po prostu zabrakło mu szczęścia ?

"Wszystko za życie" jest historią prawdziwą, zmuszającą nas do refleksji nad swoim życiem, zachowaniem. Uświadamia nam, że powinniśmy docenić to, co mamy. A przede wszystkim, że podejmując decyzję o uczestniczeniu w tego typu wyprawie, musimy kierować się wyłącznie rozsądkiem.
Naprawdę piękna, a jednocześnie przejmująca opowieść. Polecam.

wtorek, 23 lutego 2016

Pozytywka - A. Lis



"Męczyła się z własną niezgodą na świat i samą siebie. Była skryta, dlatego nikt o tym nie wiedział.
 I nikomu nie przeszło nawet przez myśl, że ta pewna siebie, 
niesympatyczna kobieta jest bombą autonienawiści, 
że ta śliczna dziewczyna potrzebuje prawdziwej pomocy. 
Skoro nikt nie śpieszył jej udzielać, Monika postanowiła pomóc samej sobie."


"Pozytywka" - Agnieszka Lis
Wydawnictwo Czwarta Strona
Oprawa miękka
Ilość stron : 258

"Pozytywka" jest drugą książką Agnieszki Lis, którą miałam okazję przeczytać. Pierwszą była "Jutro będzie normalnie" i mimo, że czytałam ją dość dawno to do dnia dzisiejszego pozytywnie ją wspominam. W przypadku "Pozytywki" mam mieszane odczucia. Z jednej strony książka mi się podoba ze względu na przedstawioną historię, nie jest typowym romansidłem, a prawdziwą opowieścią. Zapewne jakiś procent kobiet musi się zmierzyć z tego typu problemami, jak bohaterka. Jednak z drugiej strony czuję pewien niedosyt, mam kilka spostrzeżeń i uwag. Po pierwsze patrząc na okładkę, mamy wrażenie, że jest to kolejna opowieść o romantycznej i szczęśliwej miłości. Broszura, na której pojawia się śliczna kobieta, piękne zdjęcie i tytułowa pozytywka wywołuje ciepłe i przyjemne uczucia. Okazuje się jednak, że tak nie jest. To gorzka historia kobiety, zmagającej się z wieloma problemami i podejmującej walkę ze wszystkimi przeciwnościami losu, a między innymi również o jej dojrzewaniu. Nie była lubiana, nie udzielała się towarzysko. Po drugie zaintrygowała mnie nazwa książki, byłam bardzo ciekawa, jaką rolę odgrywa tytułowa pozytywka. I muszę przyznać, że zabrakło mi rozwinięcia jej wątku. Zaledwie opisywało ją kilka zdań i wydaje mi się, że nie odegrała ona istotnego udziału w powieści. Spodziewałam się, że pozytywka będzie początkiem jakiegoś nowego etapu bohaterki. To tylko jest moje wrażenie, może źle zinterpretowałam jej sens. Po trzecie brakowało mi dialogów, częstszych kontaktów i rozmów pomiędzy występującymi bohaterami. Przykładem może być osoba teścia Moniki, który mimo iż jest ujęty w treści nie raz, to praktycznie w ogóle nie podejmuje rozmowy z nikim. Ale może to było celowe.

A o czym opowiada "Pozytywka" ?

Monika i Robert biorą wystawny ślub w remizie na wsi, na który przybywa aż trzystu gości. Ona - atrakcyjna dziewczyna z maturą, pochodząca ze wsi. On - przystojny mężczyzna, wykształcony  i zamożny, mieszkający z rodzicami w Warszawie. Rodzice Moniki, aby wyprawić wesele, musieli się niestety zapożyczyć. Jednak to mało istotne, najważniejsze, żeby pokazać się we wsi, żeby wszyscy zazdrościli. Prawdę mówiąc Monika nie przeżywała samego ślubu, tej ważnej ceremonii. Dla niej priorytetem było to, jak wygląda, żeby makijaż nie spłynął z twarzy, żeby nie było widać plam od potu na sukience, żeby się nie przewrócić przez buty na wysokich obcasach. Tylko na tym się skupiła. Po ślubie para młoda zamieszkała u rodziców Roberta, w wielkiej willi, gdzie zatrudniano gosposię. I wtedy to szczęście i pewność, którą czuła przed ołtarzem się gdzieś ulotniły. Robert całymi dniami pracuje, a weekendy spędza na wyjazdach integracyjnych. Monika w tym czasie przesiaduje sama w pokoju sprzątając, czasami prowadzi rozmowy z teściową. Pewnego dnia jednak postanawia podjąć pracę, a także rozpoczyna studia, o których zawsze myślała. Co oczywiście nie podoba się jej mężowi. Jedynym elementem łączącym parę jest marzenie o dziecku. Pragnienie to się spełnia, w Wigilię kobieta oznajmia rodzinie, że jest w ciąży. Szczęście jednak nie trwa długo. Dochodzi do tragedii, która diametralnie zmienia życie Moniki ...

Czy Monika podniesie się po tragedii ? Czy Robert zmieni swoje zachowanie i nastawienie wobec żony ? Co postanowi Monika i jakie założy sobie cele, do których będzie dążyć ?

Przyznaję, że książka wywarła na mnie zarówno pozytywne, jak i negatywne uczucia. Monika - wydawałoby się spokojna, serdeczna dziewczyna, która poddana jest wielu próbom. Było mi jej żal, współczułam jej, a zarazem podziwiałam za determinację w dążeniu do realizacji marzeń, postawionych sobie celów dotyczących rozwoju kariery. Robert - osoba budząca odrazę, nienawiść, człowiek pozbawiony jakichkolwiek emocji i uczuć, łatwo ulegający wszelakim pokusom, nie upatrujący niczego złego w swoim zachowaniu. Moim zdaniem szkoda, że tak dużo tekstu poświęconego jest pracy i karierze kobiety, a mogłyby być rozszerzone wątki dotyczące innych bohaterów np. rodziców Moniki.
Ogólnie książkę oceniam pozytywnie za przedstawioną opowieść i podjęcie bardzo ważnych tematów, a także za styl i jakość pisania oraz język. A przede wszystkim za dostarczenie tak wielu skrajnych emocji. Polecam wszystkim tym osobom, które nie lubią książek z typowym romansem w tle. 

"Bała się myśli, że jest czemuś winna, że szuka i doświadcza szczęścia, 
chociaż powinna skupić się na nienawiści. Nie chciała już nienawidzić. 
Chciała po prostu, zwyczajnie żyć, szukać swoich okruchów szczęścia, 
choćby to były tylko śmieci strącone niechcący z szufelki Pana Boga."

poniedziałek, 22 lutego 2016

Złodziejka marzeń - A. Sakowicz



"... zaczęłam mu się przyglądać, kiedy składał zamówienie. 
Wyglądał na pierwszy rzut oka całkiem przyzwoicie: czysta koszula, spodnie na kancik. 
Dyskretnie spojrzałam w dół. O nie! Sandały. I białe skarpety. Mało nie zachichotałam. 
Lekko się zakrztusiłam, powstrzymując atak śmiechu. Był ciepły początek września. 
A facet miał na sobie sandały do spodni w kancik i grube skarpety frotte!"


"Złodziejka marzeń" - Anna Sakowicz
Wydawnictwo Szara Godzina
Oprawa miękka
Ilość stron : 239

"Złodziejka marzeń" to pierwsza książka Anny Sakowicz, po którą sięgnęłam. I muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że się na nią skusiłam - od razu również zaopatrzyłam się w książkę "To się da!", która jest kontynuacją "Złodziejki marzeń".
Powieść czytałam z uśmiechem na twarzy, a nawet kilkakrotnie popłakałam się ze śmiechu. Jest  to książka obyczajowa z dużą dawką humoru. Momentami smutna i wzruszająca. Podejmująca ważne tematy dotyczące: chorych dzieci przebywających w hospicjum; życia w małym miasteczku - wszyscy wszystko o sobie wiedzą i ciężko cokolwiek ukryć przed sąsiadami; zmiany swojego życia, które jak się okazuje wcześniej było szare i niezbyt ciekawe. Pisana prostym, ale żywym językiem. Bardzo ciepła i refleksyjna powieść, którą czyta się z wielką przyjemnością.

A o czym opowiada książka?

Joanna jest czterdziestoletnią nauczycielką w gimnazjum. Rozwódka samotnie wychowująca córkę - Lusię i właścicielka kota. Całe dotychczasowe życie poświęca wychowywaniu córki oraz pracy zawodowej. Jej życie jest monotonne, bezbarwne. Kobieta zmęczona pracą postanawia udać się na roczny urlop zdrowotny, aby zacząć realizację swoich marzeń. A jednym z nich jest napisanie książki. Jednak okazuje się, że matka kobiety ma wobec niej zupełnie inne plany. Joanna wraz z córką na prośbę matki miałyby wyjechać do Starogardu Gdańskiego, aby tam zamieszkać ze schorowaną ciocią Zosią, która wymaga opieki. Kobieta zatem podejmuje decyzję o wyjeździe, wynajmuje mieszkanie, Lusia składa papiery do szkoły w Gdańsku. Pobyt u cioci wnosi wiele barw w życie Joanny, jest pełen niespodzianek. Kobieta zaczyna pisać bloga, uprawia jogging, podejmuje pracę w hospicjum, a nawet przeprowadza śledztwo w sprawie poznanego przystojnego sąsiada...

Czy ciocia Zosia rzeczywiście wymagała opieki?  Czy Joanna odniesie sukces pisząc bloga? Czy spełni swoje marzenie o napisaniu książki? Co wyniknie z przeprowadzonego przez nią dochodzenia? Kim okaże się być sąsiad? Czy kobieta odnajdzie miłość w tym małym miasteczku?

Główna bohaterka - Joanna przebywając na urlopie uświadamia sobie kilka spraw. Między innymi zaczyna zauważać, że brakuje jej miłości i męskiego ramienia, na którym mogłaby się wesprzeć. Przecież od kilkunastu lat nie była w związku z żadnym mężczyzną. Chyba nawet zapomniała jak to jest. Podejmując prace w hospicjum ma poczucie, że jest komuś potrzebna. Czuje się doceniona nawet wtedy, kiedy piecze ciasta na prośby sąsiadów. Przebywając z chorymi dziećmi, docenia fakt, że ona i jej córka są zdrowe, że się kochają i są szczęśliwe. Dochodzi do wniosku, że warto mieć marzenia i podjąć się ich realizacji, bo życie jest tylko jedno i czasem zbyt krótkie.
Ja bardzo polubiłam Joannę. Pewnie każda z nas czytelniczek odnajdzie w niej cząstkę nas samych. Wiele z nas kobiet we współczesnym świecie zajmuje się domem, samotnym wychowywaniem dzieci, spełnia się zawodowo, zapominając o sobie, o swoich marzeniach, o miłości. I w pewnym wieku zauważa, że nadszedł czas na zmianę swojego życia. Teraz albo nigdy. 

"Złodziejka marzeń" jest opowieścią prawdziwą, skłaniającą do refleksji nad naszym dotychczasowym życiem, zachęcającą do działania i zmian, realizacji własnych planów i marzeń. Krótko mówiąc zakochałam się w tej książce. Bardzo pozytywna opowieść. I cieszę się, że historia Joanny jest kontynuowana w książce "To się da!". 

A kim jest tytułowa złodziejka marzeń? Przekonacie się czytając książkę, którą serdecznie polecam, w szczególności nam kobietom :)

Recenzja książki "To się da!", która jest kontynuacją "Złodziejki marzeń" pojawi się na blogu na początku marca.  


"Tylko chwila jest ważna, więc należy się jej poddać. 
A czas pokaże, co przyniesie los, przecież i tak był nieprzewidywalny i miewał dziwne zwyczaje. 
Nie ma co wysuwać roszczeń wobec rzeczywistości. 
Ani też dać się przyprzeć do muru swoim oczekiwaniom. 
Dałam ponieść się tej niezwykłej rozmowie i nie chciałam już wracać do punktu wyjścia. 
Przecież i tak byłam tutaj tylko na chwilę."

sobota, 20 lutego 2016

Przedpremierowo : Pięć mil do szczęścia - R. Musiał


"Kocham to, jak trzymasz mnie za rękę, 
gdy przechodzimy korytarzem podczas tych niewielu wspólnych chwil.
Marzę o tym, abyśmy tak właśnie przeszli przez życie. Razem. 
Ty wsparta na moim ramieniu. Przejdźmy razem przez wszystkie ulice świata.
Dasz mi zielone światło i wyjdziesz za mnie ?" 


"Pięć mil do szczęścia" - Róża Musiał
Wydanie I, 2016
Ilość stron : 163 ( dziesięć pierwszych rozdziałów, łącznie jest siedemnaście )

"Pięć mil do szczęścia" jest nagrodą w wygranym konkursie organizowanym przez samą autorkę. Otrzymana całkiem niedawno książka składa się w sumie z siedemnastu rozdziałów, ale laureaci konkursu dostali tylko pierwsze dziesięć z nich. Powieść jeszcze nie została wydana, zatem recenzja jest przedpremierowa. O terminie premiery książki powiadomię Was na moim blogu. Oczywiście zapraszam również do zaglądania na stronę autorki www.five-miles.eu oraz na jej profil na fb : https://www.facebook.com/proggetoiksi.

Bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania książki jeszcze przed wydaniem i ukazaniem się w księgarniach. Nie mogę się doczekać dnia, w którym dostanę "Pięć mil do szczęścia" w całości. Bardzo jestem ciekawa dalszych losów bohaterów.

A zatem o czym jest książka ?

Iga Zakrzewska i Agata Zawadzka są przyjaciółkami i współlokatorkami. Pracują jako asystentki na uniwersytecie, kontynuują studia doktoranckie i wspólnie dzielą mieszkanie asystenckie. Są dla siebie jak siostry. Iga jest singielką, natomiast Agata w związku z Rafałem. Pewnego dnia, Iga będąc na zakupach w markecie poznaje Szymona, który jak się potem okazuje, podejmuje pracę na tym samym uniwersytecie, na którym przyjaciółki prowadzą zajęcia. Na dodatek nowo poznany mężczyzna jest sąsiadem przyjaciółek. Iga i Szymon zaczynają się spotykać, często prowadzą rozmowy w pracy i poza nią. Agata i Rafał wracając z urlopu mają wypadek, na skutek którego on traci życie. Kobieta może jednak liczyć na wsparcie najbliższej przyjaciółki i rodziny. Z czasem też związek Igi i Szymona niejednokrotnie zostaje wystawiony na próbę. Kobieta odbiera wyniki badań profilaktycznych, na które udała się w ramach akcji "Kobieta Świadoma - Badam się". Niestety są negatywne. Iga jest przerażona, tym bardziej, że w wieku dwudziestu paru lat jej matka zmarła na raka. Dziewczyna walczy z chorobą, a dzięki rodzinie, przyjaciołom  i Szymonowi łatwiej jest jej to wszystko udźwignąć. Ale po jakimś czasie Iga musi zmierzyć się z kolejną dla niej przykrą wiadomością. Pewnego ranka w jej drzwiach staje była narzeczona Szymona ...

Czy Iga wygra walkę z chorobą ? W jakim celu odwiedziła ją była narzeczona Szymona ? Jak zachowa się Iga i czy wybaczy Szymonowi ? 
Czy Agata poradzi sobie z utratą Rafała ? Czy będzie potrafiła ułożyć sobie życie z innym mężczyzną ?
Z jakimi problemami będą musieli się jeszcze zmagań bohaterowie książki ?

Książkę przeczytałam z przyjemnością. Jest lekka, napisana prostym językiem, z mnóstwem dialogów. Występuje w niej kilka wątków i zdarzeń, które połączone razem tworzą naprawdę udaną lekturę. Mimo, iż główna bohaterka zmaga się z ciężką chorobą a na dodatek życie stawia przed nią kolejne trudne wyzwania, powieść czytałam z uśmiechem na twarzy. Bardzo polubiłam Igę - jest odważną, waleczną i pełną optymizmu kobietą. Wyraża swoje zdania i opinie ze stanowczością i pewnością siebie. Potrafi też stanąć w obronie innych osób i wraz z nimi walczyć o prawdę. 

Moim zdaniem "Pięć mil do szczęścia" jest udanym debiutem literackim autorki, napawającym optymizmem i na długo pozostającym w pamięci. Opowiada o romantycznej miłości, pięknej przyjaźni, więzach rodzinnych, walce z rakiem i z przeciwnościami losu oraz o sukcesach zawodowych. Poza tym to książka z przesłaniem, które każdy z czytelników odbierze na swój sposób. Moim zdaniem powieść warta przeczytania i godna polecenia ! :)


czwartek, 18 lutego 2016

Linia serc - R. Rowell


"Linia serc" - Rainbow Rowell
Wydawnictwo Otwarte
Oprawa : miękka
Ilość stron : 380


"Całował ją tak, jakby rysował idealnie prostą linię. Całował ją tuszem.
To właśnie wtedy, podczas tego zuchwałego pocałunku, Georgie zdecydowała, 
że Neal jest tym, czego jej trzeba do szczęścia." 
 

"Linia serc" - książka, po którą sięgnęłam z trzech powodów. Po pierwsze pojawiła się w związku z akcją #czytamyrazem. Po drugie zapoznałam się z opiniami, które w większości były pozytywne. Po trzecie, chciałam się osobiście przekonać, czy "Linia serc" naprawdę jest świetną lekturą i nie jest przereklamowana. To jedyna książka autorki Rainbow Rowell, którą udało mi się przeczytać. Szczerze mówiąc nigdy nie słyszałam o tej pisarce i nie znałam jej twórczości. Cieszę się, że sięgnęłam po tę pozycję, bardzo mi się podobała a lekkie pióro autorki sprawiło, że czytałam ją z przyjemnością.

O czym opowiada "Linia serc" ?

Georgie McCool jest scenarzystką komedii, pracującą ze swoim wieloletnim przyjacielem o imieniu Seth. Jest mężatką i matką dwójki córek : Alice i Noomi. Kobieta stara się łączyć obowiązki domowe z zawodowymi, jednak nie do końca jej się to udaje. Kiedy ona skupia się na swojej karierze, Neal - jej mąż zajmuje się dziewczynkami i domem. Zrezygnował z pracy, aby opiekować się córkami, aby Georgie mogła się spełniać zawodowo. Są małżeństwem od wielu lat, bardzo się kochają. Mieszkają w pięknym domu na przedmieściach. Na pozór wydaje się, że tworzą udaną i szczęśliwą rodzinę. Niestety od jakiegoś czasu coś jest nie tak, nie potrafią ze sobą rozmawiać, każdy skupia się na wypełnianiu swoich obowiązków. Georgie zauważa to, ale jest tak zajęta pisaniem scenariuszy, że nie ma czasu ani możliwości na szczerą rozmowę z mężem. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Georie i Neal wraz z dziećmi mają lecieć do Omaha w stanie Nebraska. Niestety przed wylotem kobieta informuje męża, że musi pracować w święta nad nowym serialem i nie może wyjechać z rodziną. Po raz kolejny wybiera pracę, a nie najbliższych. Od czasu nieobecności męża i dziewczynek, Georgie po pracy wraca do swojego rodzinnego domu, w którym mieszkają jej rodzice i siostra - Heather. Kilkukrotnie dzwoni do Neala, ale on nie odpowiada na telefony, nie odpisuje na smsy. Georgie myśli, że jej małżeństwo się rozpadnie. Na dodatek Seth komplikuje sprawy, wtrącając się w jej pogmatwane życie. Przytłoczona zaistniałą sytuacją nagle odkrywa w pokoju tajemniczy żółty telefon ....

Książka opowiada o romantycznej miłości, która łączy Georgie i Neala. Wiedzą, że są dla siebie stworzeni, że bardzo się kochają, a jednak życie codzienne sprawia, że oddalają się od siebie. Nie mają czasu na rozmowy, spędzanie wspólnego czasu. Zawsze jest praca, obowiązki domowe, zajmowanie się dziećmi. W tym całym zamieszaniu zapomnieli, że ważne jest też pielęgnowanie uczucia, jakie ich łączy od kilkunastu lat. 
Po wylocie rodziny do Omaha, Georgia zaczyna wracać myślami do przeszłości. Wspomina pierwsze spotkanie z Nealem, pierwszą ich rozmowę, pierwszy pocałunek, pierwszą prawdziwą randkę. Zdaje sobie sprawę, że za bardzo skupiała się na karierze, nie biorąc pod uwagę zdania i uczuć Neala. Uświadamia sobie, że to mężczyzna jej życia, bez którego nie wyobraża sobie dalszej przyszłości. Neal jest dla niej powietrzem, bez którego nie ma szans przeżyć. 

"Linia serc" to powieść, od której nie mogłam się oderwać. Polubiłam główną bohaterkę - Georgię i byłam ciekawa, jak zakończy się jej historia. Jej życie przecież nie było idealne.
"Linia serc" to też opowieść z ważnym przesłaniem. W dzisiejszych czasach coraz rzadziej mamy okazję spotkać się i porozmawiać w cztery oczy. Częściej w tym celu korzystamy z telefonów komórkowych, laptopów, a nawet portali społecznościowych. Wymienione środki komunikacji sprawiają, że jesteśmy wygodniejsi, łatwiej jest nam wyrazić swoje uczucia - nie zawsze do końca szczere... Czy zatem tajemniczy żółty telefon występujący w powieści uratuje małżeństwo Georgie i Neala ? Czy Georgie zrezygnuje z pracy, by święta spędzić z rodziną ?

Zachęcam Was do lektury. Naprawdę warto.

środa, 17 lutego 2016

Tylko Ty - G. Gargaś



Zawsze jest trochę prawdy w każdym : "żartowałem", trochę wiedzy w każdym : "nie wiem".
trochę emocji w każdym : "nic mnie to nie obchodzi" i trochę bólu w każdym : "u mnie w porządku",
i zawsze jest rozczarowanie w każdym : "zapomniałem", tęsknota w każdym "odchodzę" 
i dużo słońca w każdym : "kocham".


"Tylko Ty" - Gabriela Gargaś
Wydawnictwo Filia
Oprawa miękka
Ilość stron : 374

"Tylko Ty" to książka, na którą czekałam z niecierpliwością z jednego powodu. Po prostu uwielbiam wszystkie książki Gabrieli Gargaś. Więc gdy tylko pojawiła się w księgarniach bardzo się ucieszyłam. Powieść tę pochłonęłam jednego wieczoru. I tak jak przeczuwałam- nie zawiodłam się. To książka o pięknej i silnej miłości, przyjaźni, rodzicielstwie, adopcji, powrotach do przeszłości i wspomnieniach.

Paulina i Ewa są przyjaciółkami od czasów liceum. Zawsze mogą na siebie liczyć, na wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Wiedzą o sobie wszystko. Świetnie się rozumieją. Każda z nich musiała borykać się z wieloma problemami. Jednak wiedząc, że mają siebie nawzajem, było im łatwiej.
Paulina jest właścicielką sklepu z upominkami. Przede wszystkim jest jednak matką dziewiętnastoletniej Bianki, która jest owocem wielkiej młodzieńczej miłości. Dziewczyna nigdy nie dowiedziała się prawdy o swoim ojcu. Paulina nie była w tej sprawie zbyt rozmowna. Radek - ojciec Bianki również nie wiedział o jej istnieniu. Wyjechał do Kanady studiować medycynę. Paulina nie powiedziała mu o ciąży, kiedy żegnali się na lotnisku. Nie chciała, żeby rezygnował ze swych marzeń. Przez wszystkie lata nie mogła poradzić sobie z tęsknotą za mężczyzną, którego tak bardzo kochała. Wracała wspomnieniami do czasów młodości, kiedy byli z Radkiem nierozłączni, wspólnie spędzali czas, kochali się i zrobiliby dla siebie wszystko.
Pewnego dnia, po kilkunastu latach Paulina i Radek natrafiają na siebie przypadkiem w supermarkecie w Warszawie. Umawiają się na kawę... Od tej pory ich życie ulegnie zmianie ...

Ewa będąc małą dziewczynką, dowiedziała się, że jest dzieckiem adoptowanym. Bardzo kochała swoich rodziców, jednak była ciekawa, kim jest kobieta, która ją porzuciła po porodzie i dlaczego to zrobiła. Raz nawet pojechała ze swoją przyjaciółką do domu biologicznej matki. Niestety spotkanie to nie wywołało w niej żadnych pozytywnych emocji. Postanowiła, że już więcej tego nie zrobi, nie pojedzie tam, nie będzie wracać do przeszłości. Jednak to nie takie proste... 
Ewa i jej mąż Michał adoptowali dwóch synów - bliźniaków. Nie było im pisane mieć własnych dzieci. Ewa poroniła kilka razy. Bardzo często wraca myślami do tamtych chwil, pobytów w szpitalu, a następnie wizyt w ośrodku adopcyjnym. Wszystkie te momenty wywoływały w niej smutek, łzy, a zarazem radość i miłość do chłopców.

Jak potoczą się dalsze losy bohaterów ? Czy Paulina powie Radkowi, że to on jest ojcem Bianki ? Czy miłość Pauliny i Radka odrodzi się na nowo ? Czy będą mogli stworzyć rodzinę ?

Czy Ewa poradzi sobie z przeszłością ? Czy podejmie kolejną próbę kontaktu z biologiczną matką ? Czy Ewa i Michał sprostają wychowywaniu adoptowanych dzieci ?

"Tylko Ty" to piękna historia, dotykająca ważnych aspektów życia. Pierwsza miłość, która potrafi przetrwać próbę czasu. Każdy z nas zapewne pamięta to pierwsze i pewnie najważniejsze uczucie. Dokonywanie wyborów, które wcale nie jest proste, tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę, że zawsze któraś ze stron poniesie stratę i będzie cierpieć. Powrót do przeszłości w celu uzyskania informacji o sobie samym, kim byliśmy, kim była nasza rodzina. Książka przybliża nam zagadnienie adopcji, z którą wiele rodzin ma do czynienia i dla których cała procedura jest bardzo stresująca i wyczerpująca, mimo, że kończy się sukcesem, ogromem radości i miłości.

Ja przez jakiś czas po przeczytaniu książki nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Łzy spływały mi po policzkach. Powieść mnie bardzo poruszyła. To jedna z piękniejszych książek, jaką udało mi się do tej pory przeczytać.

"Wierzę, że wszystko ma sens. Wierzę w lepsze jutro, w to, że jesteśmy tu po coś. 
Wierzę, że życie jest piękne, człowiek jest piękny, cuda istnieją w nas i obok nas. My jesteśmy cudem."

"Z wiary rodzi się nadzieja. Nadzieja na kochanie. 
Nadzieja na coś, co jest najważniejsze : na miłość."

"Czym jest zatem miłość ? Miłość jest wszystkim tym, co dobre."

Polecam !

poniedziałek, 15 lutego 2016

Oplątani Mazurami - K. Enerlich


"Oplątani Mazurami" - Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo MG
Oprawa miękka
Ilość stron : 125

Kiedy ujrzałam piękną okładkę "Oplątani Mazurami" stwierdziłam, że muszę mieć tę książkę. Tak naprawdę nabyłam ją nie przeczytawszy o czym jest. Po prostu urzekło mnie zdjęcie w odcieniach granatowo - złocistych, z rzucającym się w oczy pomostem wychodzącym w głąb spokojnego jeziora, a nad nim suną chmury... Nawet sobie wyobrażałam siebie siedzącą na tym moście, spoglądającą w niebo i cieszącą się chwilą. Naprawdę cudna okładka.

"Oplątani Mazurami" to zbiór osiemnastu opowiadań, przedstawiających ludzi, którzy dali się uwieść Czarodziejce Jezior oplątującej serca wszystkich przybywających na Mazury. Są to historie osób niegdyś zamieszkujących tereny mazurskie, ale niestety niekiedy zmuszonych do opuszczenia swoich rodzinnych domów, korzeni, głównie w czasie II wojny światowej. Ludzie Ci byli bardzo przywiązani do swoich rzeczy i ziem, żyli w zgodzie z naturą, ciężko pracowali na swój sukces. Każdy z bohaterów opowiastek wraca wspomnieniami do miejsc, w których przebywał, do czasów dzieciństwa, pierwszych miłości. Wielu z nich po kilkunastu latach powraca na Mazury, żeby odnaleźć dawną miłość czy rodzinny dom i dostrzec zachodzące zmiany. Przedstawiane są zwyczaje i obyczaje ludności zamieszkującej Prusy Wschodnie, legendy związane z tym miejscem. Opisywane są ciekawe miejsca, podawane dawne nazwy miast oraz imion już nie używanych. Każde opowiadanie jest niezależne i dotyczy życia innych osób. Babcia Hilda lubiąca tkać i bardzo związana z rzeczami np. monetami, które zbierała przez całe życie. Frank Samulski prowadzący wraz z żoną austerię - gościniec, który musieli opuścić w czasie wojny. Mężczyzna po śmierci żony nie potrafił ułożyć sobie życia. Erna i Bruno - małżeństwo z pięciorgiem dzieci, które były traktowane przez ojca jako parobki, musiały zasłużyć na jego miłość. Anna, która po śmierci męża Karola otworzyła okno, aby zgodnie z obyczajem jego dusza mogła ulecieć do nieba. I wiele innych... Wszystkie historie łączy tęsknota za ziemią i młodością, przywiązanie do dóbr materialnych oraz miejsc, miłość. 

Czytając "Oplątani Mazurami" odniosłam wrażenie, jakbym przeniosła się w czasie. Wprowadzają one melancholijny i spokojny nastrój. Dostarczają mnóstwo wzruszeń, pięknych i pozytywnych przeżyć. Wraz z bohaterami odczuwamy ich emocje. Poza tym książka swymi opisami krajobrazów, terenów i miejscowości, sprawia, że mam ochotę się spakować i jechać na Mazury, aby poczuć tamtejszy klimat i poznać piękne zakątki. 

Książkę polecam wszystkim, którzy lubią czasem przenieść się w inny świat, poznać historie ludzi, legendy związane z danym miejscem. Lektura obowiązkowa dla wielbicieli Mazur. Opowiadania są krótkie, ale treściwe z przesłaniem. Osobiście jestem nimi oczarowana. Czytałam z przyjemnością i zapewne jeszcze nie raz do nich powrócę. Naprawdę pozycja warta przeczytania.

Polecam !