Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trylogia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trylogia. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 maja 2018

"Pamiętnik ze starego domu" - Ilona Gołębiewska




"(...) Największym prezentem, jaki można podarować drugiemu człowiekowi, jest obecność.
Wystarczy, że jesteś. Nic więcej się nie liczy. Nic więcej nie musisz. 
To, że jesteś, jest twoim największym podarunkiem dla innych.
Bez ciebie nic nie byłoby takie samo."

 
Z utęsknieniem wyczekiwałam ostatniego już tomu pniewskiej serii zatytułowanego "Pamiętnik ze starego domu". Cudnie ozdobiona oprawa zaspokajająca potrzeby estetyczne, przywołująca nieziemski zapach i piękne wspomnienia zapowiadała ciekawą lekturę. Nie ukrywam, że liczyłam na to, iż będzie intrygująco, refleksyjnie, wzruszająco, a chwilami i beztrosko. Nie pomyliłam się.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

"Słoneczne jutro" - Ewa Bauer [recenzja]




"(...) Nieraz trzeba walczyć, ale są też momenty, kiedy warto odpuścić."


Kolory Uczuć to trylogia autorstwa Ewy Bauer, z którą spędziłam kilka przyjemnych i zabarwionych paletą rozmaitych emocji godzin. Pierwsza część - "W nadziei na lepsze jutro" - stanowiła melancholijną podróż po relacjach międzyludzkich i skomplikowanych ścieżkach życiowych bohaterów. Tom drugi zatytułowany "Kruchość jutra" okazał się tym najbardziej zaskakującym i intrygującym, urozmaiconym kryminalną nutą oraz przyprawionym akcentem muzycznym. A jak na tym tle wypadło "Słoneczne jutro" będące ostatnim etapem wędrówki po uczuciach przybierających różnorodne kolory? Czym ujęła mnie owa opowieść? I jakie pytanie zrodziła? Zapraszam na moją opinię.

piątek, 13 kwietnia 2018

"P@n Wilk tam i z powrotem" - Jarosław Wilk [recenzja]




" - (...) Na dwie sprawy w życiu nie ma limitu. Na samotność i na miłość.
Z tym że to pierwsze jest gwarantowane, a drugie niekoniecznie."


Pamiętam dzień, kiedy zaczęłam swoją przygodę z piórem Jarosława Wilka. Zaczęłam to właściwe słowo, biorąc pod uwagę fakt, że po zapoznaniu się z zaledwie paroma stronami książki "P@n Wilk i kobiety" miałam ochotę ją odłożyć i nigdy do niej nie wracać. Perwersja i wulgarność z nich bijące mnie zaszokowały i odrzucały. Aczkolwiek stwierdziłam, że nie można się poddawać, skoro się powiedziało już A to i trzeba powiedzieć B, i zdecydowałam się kontynuować, co okazało się dobrą decyzją. Po drugą powieść zatytułowaną "P@n Wilk i tajemnice tajemnic" sięgnęłam już z przyjemnością i w pewnym sensie świadomością tego, co mogę w niej zastać. Cóż, nie byłam jednak tak do końca przygotowana na to, czym uraczył mnie autor. Zaskoczył mnie i poruszył głęboką otchłanią fabularną, która znalazła stałe miejsce w mych zakamarkach myślowych. A co najistotniejsze, obudził chęć na więcej i zapewniał pojawienie się wkrótce jego trzeciego literackiego "dziecka". I obietnicy dotrzymał. 

czwartek, 28 grudnia 2017

"Cydr z Rosie" - Laurie Lee [recenzja]




"Po raz pierwszy w życiu znalazłem się poza zasięgiem ludzkiego wzroku. 
Po raz pierwszy też byłem zupełnie sam w świecie, w którym niczego nie potrafiłem ani przewidzieć, 
ani sobie wyobrazić - w świecie ćwierkających ptaków, cuchnących roślin i owadów, 
które śmigały bez ostrzeżenia."


Bajeczność i niezwykłość okładki rozpromienionej za pomocą ciepłych i jednocześnie żywych barw, przywołującej wspomnienia z dziecięcych lat spędzanych na wsi i będącej niejako wyrazem tęsknoty za minionymi beztroskimi latami zdecydowanie przykuły moją uwagę. Zachęciły nie tylko do bliższego przyjrzenia się zapakowanej w przyjemną i olśniewającą krajobrazowo oprawę publikacji, ale przede wszystkim do zajrzenia w jej wnętrze, do zagłębienia się w jej zawartość, jak się okazało, ukazaną zarówno za pomocą słów, jak i ilustracji, zresztą jakże wyjątkowych. Musiałam zatem zasmakować wyśmienicie zapowiadającej się lektury w postaci "Cydru z Rosie" i poniekąd zaspokoić swą ciekawość związaną z tymże enigmatycznym tytułem. A ponadto czasem lubię sięgać po książki stanowiące zapis wspomnień mniej lub bardziej znanych osobowości, zwłaszcza, jeśli opowieści wychodzące spod ich pióra są szczere i wypływają prosto z serca. Tak jak to ma miejsce w przypadku "Cydru z Rosie"...