poniedziałek, 22 maja 2017

"Nic do stracenia. Początek" - Kirsty Moseley




"Szesnaste urodziny to dzień, który każda dziewczyna powinna zapamiętać jako wyjątkowy.
W niektórych kulturach uważa się je za moment, kiedy staje się ona kobietą.
O moich szesnastych urodzinach można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że były wspaniałe.
 Bardziej przypominały zejście do piekła na ziemi.
Dwunastego marca umarły moje marzenia, a życie stało się dla mnie pasmem bólu,
rozpaczy i strachu.
Szesnaste urodziny pozostawiły we mnie bolesną bliznę i były początkiem wydarzeń,
które powracały do mnie w sennych koszmarach."


"Nic do stracenia. Początek" jest moim pierwszym spotkaniem z piórem autorki. Po ową powieść sięgnęłam głównie ze względu na intrygujący opis na okładce, sugerujący niezwykle ciekawą i przepełnioną emocjami historię. Nie ukrywam też, że zdecydowałam się na jej lekturę, bowiem chciałam wreszcie poznać twórczość bestsellerowej pisarki, której nazwisko przewijało mi się przed oczyma przy okazji każdej premiery jej konkretnej książki. A dodatkowo skusiłam się na nią, ponieważ przypadła mi do gustu jakże prosta, subtelna i przykuwająca - z niewiadomego mi do końca powodu - wzrok oprawa. Jakie wrażenie wywarła na mnie wspomniana powieść? Czy jest warta polecenia? Zapraszam na recenzję.