czwartek, 30 czerwca 2016

Młodości szczęśliwa - Z. Brałkowski




"Dzieciństwo i młodość. 
Początek osobistej linii istnienia na najpiękniejszym ze znanych nam światów. 
Lata, które w większości wspomina się z przyjemnością, zapominając o tym, co było złe. 
To naturalny proces.
Podświadomość chowa w najtajniejsze zakątki naszego umysłu wszystko, 
co zakłóciłoby wspomnienia z tego okresu jako czasu niefrasobliwego życia."


Przyznaję, że zwlekałam z czytaniem książki "Młodości szczęśliwa". Obawiałam się trochę, że będzie powiewała nudą i zawierała sporą dawkę historii, a nawet polityki. Tym bardziej, że w opisie widnieje informacja, że dotyczy lat 60-tych i 70-tych, a te są mi znane tylko z opowieści rodziców, krewnych, telewizji czy innych lektur typu biografie, gdzie wspominano ten okres. Jak może zdążyliście zauważyć urodziłam się w latach 80-tych, więc życie w latach wcześniejszych jest mi tak naprawdę obce. Jednak, im częściej zerkałam na okładkę książki, tym bardziej miałam ochotę się za nią zabrać. Uwielbiam stare, czarno-białe fotografie, sama mam ich sporo w albumach z okresu dzieciństwa. Kiedy już ją otworzyłam i zaczęłam jej lekturę, pierwsze na co zwróciłam uwagę, to papier - gładki, przyjemny w dotyku. A gdy rozpoczęłam czytanie, to już nie mogłam się oderwać. W każdym rozdziale, słowie dawało się odczuć tęsknotę autora za przeszłością. Zdarzenia i różne zaistniałe w jego życiu sytuacje opisywał z dystansem, ale też z humorem i zaangażowaniem. Widać, że pisanie tej książki sprawiało mu ogromną przyjemność. To przedłożyło się na jej odbiór przez czytelnika. Z wielką chęcią ją czytałam i okazało się, że moje wcześniejsze obawy były nieuzasadnione i niepotrzebne. Mało tego, w trakcie jej konsumowania, wspominałam swoje lata dziecięce, młodzieńcze, czasy dorastania, pierwszych kolonii, poszczególnych etapów szkolnych, nauczycieli, pierwszych zabawek, a także czas spędzany ze znajomymi na podwórku i wymyślane różne zabawy, takie jak: klasy, podchody, gry w piłkę. To był wspaniały okres w moim życiu. Teraz człowiek zaczyna doceniać to, że pomimo, iż kiedyś wiele rzeczy było trudno dostępnych, to jednak każdy był szczęśliwy. Bardziej skupiano się na wspólnych chwilach, organizowaniu sobie czasu, rozmowach, doceniano każdą nowo nabytą zabawkę czy jakiś ciuszek. A teraz wszystko jest łatwo osiągalne. Każdy posiada telefon komórkowy, tablet, komputer, smartfon czy czytnik. Niestety we współczesnym świecie więcej czasu poświęcamy na komunikowanie się poprzez internet czy telefon niż na rozmowach twarzą w twarz. Dzieci natomiast czas wolny wolą spędzać na graniu na konsolach itp., aniżeli na świeżym powietrzu. 

"O czym mama jeszcze chce rozmawiać?! Ileż można wspominać zamierzchłe czasy? 
Że też kobiety nigdy nie mają dosyć. 
Jak już je weźmie na wspominki, to mogą tak godzinami ciągnąć. 
Zagadają biednego człowieka na śmierć. Teraz jeszcze o koloniach wspomniała, 
a to dla mnie niezbyt pewny grunt do rozmowy, różne rzeczy się wydarzyły."

Autor w każdym z rozdziałów ukazuje istotne dla niego momenty. Przedstawia również swoją rodzinę, która zawsze była dla niego ważna. Swoją historię rozpoczyna od wyjazdu na pierwsze kolonie w wieku dziewięciu lat. Wraz z innymi uczestnikami spędził kilkanaście dni w Unieściu. Miło wspomina pływanie w morzu, ale przede wszystkim zawarte znajomości z żołnierzami tamtejszej jednostki, od których otrzymali świece dymne. Po powrocie z kolonii, jego dwóch kolegów odpaliło świece, co wywołało pożar, panikę mieszkańców i skończyło się na dywaniku u samego pułkownika. Tym bardziej, że zarówno ojciec autora, jak i ojcowie pozostałych jego kolegów pracowali w wojsku. W kolejnych rozdziałach Pan Zdzisław opisuje swoje rozmowy z mamą, zabawy z kolegami np.: podchody z wartownikami, strzelanie z nabojów, klasy, kąpiele w jeziorze, do którego trzeba było dojść parę kilometrów. Ponadto większą część swojej opowieści poświęca na omawianiu relacji z nauczycielami, opisywaniu przebiegu lekcji. Wspomina zajęcia z geografii (w czasie których nie raz dostawali linijką po rękach), ale najbardziej skupił się na lekcjach z przysposobienia obronnego prowadzonych przez profesora Dzika (jak się okazało, to nie było prawdziwe nazwisko nauczyciela). W tamtych latach, nauczyciel miał zawsze rację (nawet jeśli było inaczej), a jeśli któryś z uczniów mu się sprzeciwił, to nie dość, że dostał linijką od nauczyciela, to na dodatek pasem od ojca w domu. Poza tym autor opisuje swoją pierwszą pracę, której się podjął, aby zarobić na wranglery, a także obowiązek noszenia tarczy szkolnych, czasy matur czy egzaminów wstępnych do technikum elektronicznego. Ukazuje również miasto Grudziądz, w którym się wychował i spędził beztroskie lata.

"Młodości szczęśliwa" to zbiór wspaniałych opowiadań i wspomnień autora z młodzieńczych lat. Książka napisana jest lekkim i prostym stylem. Czyta się ją z ogromną przyjemnością i uśmiechem na ustach. Nie sądziłam, że gdy zacznę jej lekturę, to nie będę chciała nawet na chwilę jej odłożyć. To była piękna i cudowna podróż do przeszłości, pełna przygód, pozytywnej energii i niesamowitych wrażeń. Na pewno sięgnę po kolejną książkę autora, już się nie mogę doczekać...

Kogo nazywano "maderakami"? Od czego między innymi zależało dopuszczenie do matury? Co to znaczy bić w dach? Na czym polegała Szkolna Kasa Oszczędności? Ile kosztowały wranglery? 

Jeśli chcielibyście poznać odpowiedzi na powyższe pytania, serdecznie zachęcam do lektury książki "Młodości szczęśliwa". Naprawdę warto!


"Mama wreszcie dała mi spokój, przestała zadawać kolejne pytania. 
Dlaczego kobiety ciągle pytają? A to, a tamto, a siamto.
Byłem na kolonii, przyjechałem zdrowy, to co mam jeszcze opowiadać?
Nie jestem przecież dziewczynką, która paple bez opamiętania, chociaż dzisiaj mnie trochę poniosło.  
Ale to było wyjątkowo, każdemu może się zdarzyć.
Mamę wzięło na wspominki i przypadkiem za dużo powiedziałem..."


Tytuł : "Młodości szczęśliwa"
Autor : Zdzisław Brałkowski
Wydawnictwo : Psychoskok
Oprawa : miękka
Rok wydania : 2016
Ilość stron : 232


Serdecznie polecam!


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

środa, 29 czerwca 2016

Spowiedź - T. Mackiewicz




""Za dużo tych zagadek - pomyślała Olga, wracając do domu. - 
A podobno nie ma zbrodni doskonałej, są tylko niedoskonałe śledztwa". 
To zdanie mobilizowało ją i dodawało otuchy. 
Jednak im dalej w las, tym mniej była skłonna wierzyć w podobne frazesy. 
Istnieją jednak zbrodnie doskonałe. Niekoniecznie doskonale zaplanowane, 
bo czasem najgłupsze 
i najbardziej pospolite przestępstwo może się okazać niemożliwe do wykrycia. 
Każde śledztwo przypomina w końcu układanie niekompletnych puzzli. 
Gdyby wszystkie elementy układanki znajdowały się na swoim miejscu, 
nie byłoby potrzeby dochodzić prawdy. Kto? Jak? Dlaczego? 
Szukanie odpowiedzi na te pytania to nic innego, jak próby odnalezienia brakujących części. 
A ilu elementów brakowało w przypadku zabójstwa Krajewskiej? Nie wiedziała tego jeszcze. 
Nie wiedziała nawet, czy w ogóle kiedykolwiek wszystkie je uporządkuje."


Zapewne każdy z Was zdążył zauważyć, że od dawna na blogu nie pojawiła się żadna recenzja dobrego kryminału, co nie znaczy, że takowych nie czytuję, po prostu tak wyszło. Prawdę mówiąc, brakowało mi tego typu literatury, trzymającej w napięciu od pierwszej strony, z wartką akcją, wielowątkowością i tajemnicami. Zatem, gdy tylko ujrzałam książę "Spowiedź", bez namysłu stwierdziłam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Bardzo zaintrygował mnie jej tytuł, byłam ogromnie ciekawa ukazanej fabuły, a poza tym spodobała mi się ta zagadkowa i niesamowita okładka, która jak się później okazało, idealnie odzwierciedla treść powieści. "Spowiedź" jest debiutem literackim autora i z przyjemnością mogę stwierdzić, że bardzo udanym, to świetny kryminał.

Do wydawnictwa, w którym pracuje redaktorka Olga Wagner, przychodzi e-mail wraz z załączonym pierwszym rozdziałem książki, z prośbą o wyrażenie opinii na jego temat. Autorką nadesłanej wiadomości jest Edyta Krajewska, niegdyś koleżanka Olgi. Obie wychowywały się w miejscowości Ogrody, nieopodal Warszawy. Nie byłoby w tym liście nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jego autorka nie żyje od kilku dni, popełniła samobójstwo. Jakiś czas wcześniej, w Ogrodach dochodzi do zabójstwa matki Edyty, o które posądzony zostaje ksiądz Czarnecki ( miejscowy proboszcz ) , który wykonuje wyrok na samym sobie poprzez postrzelenie. Ginie na miejscu. Po tych wydarzeniach Edyta pragnęła dojść prawdy, tym bardziej, że nie wierzyła w winę księdza. Ponadto uważała, że policja nie prowadzi śledztwa z pełnym zaangażowaniem. Niestety nie zdążyła rozwikłać zagadki, pozbawiając siebie życia. Olga Wagner po otrzymaniu korespondencji, postanawia przeprowadzić śledztwo we własnym zakresie. Prosi o kilka tygodni urlopu, udaje się do Ogrodów i podstępem zamieszkuje w domu rodzinnym Krajewskich. W dochodzeniu pomagają jej tamtejszy komendant Walczak oraz bloger Rafał Dąbrowski. Okazuje się, że to nie będzie takie proste, bowiem mieszkańcy miejscowości nie są za bardzo wylewni, a jedyny świadek zdarzenia pragnie jak najszybciej zapomnieć o odkryciu makabrycznej zbrodni.

Dlaczego Edyta przesłała wiadomość do wydawnictwa przed śmiercią? Co skłoniło ją do popełnienia samobójstwa? Czy rzeczywiście ksiądz Czarnecki zamordował panią Krajewską? Dlaczego pozbawił sam siebie życia? Jaką tajemnicę skrywał przez wszystkie lata? Czy samobójstwo Edyty było upozorowane? Komu zależało na wyjaśnieniu sprawy, a kto celowo mieszał w śledztwie? Dlaczego w dochodzenie zaangażował się redaktor portalu? Co łączyło go z Edytą? Czy Oldze uda się wskazać mordercę?

"Nie była zwierzęciem społecznym. Nieliczni znajomi, których jeszcze do siebie nie zraziła,
zgodnie twierdzili, że jest socjopatką, i diagnozowali u niej aspergera.
Nie do końca na serio, chociaż nieraz już uświadamiała sobie, że mogli mieć trochę racji.
Co prawda nigdy się nie badała, jednak nie mogła zaprzeczać, że coś jest z nią nie tak.
W telefonie miała tylko kilka kontaktów, a jej życie intymne było ciągiem katastrof.
Żyła przede wszystkim pracą i nachodzącymi ją co jakiś czas obsesjami.
Wtedy skupiała się tylko na celu, który sobie wyznaczyła,
i nic nie było w stanie jej od niego oderwać." 

Powieść podzielona jest na trzy części, a w każdej z nich przedstawione są wydarzenia zarówno z okresu dokonania podwójnej zbrodni, jak i w czasie prowadzonego śledztwa przez Edytę Krajewską oraz po znalezieniu jej zwłok, kiedy to sprawę wyjaśnienia zagadki przejmuje Olga Wagner. Ukazane są również zdarzenia sprzed kilkudziesięciu lat ( tj. okres II wojny światowej ), które mogą mieć wpływ na tok prowadzonego dochodzenia. "Spowiedź" wciąga już od pierwszej strony i trzyma w napięciu do końca. Ja nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ją w jeden wieczór. Autor idealnie poprowadził fabułę, stopniowo odkrywa tajemnice miejscowości Ogrody oraz powoli ujawnia relacje pomiędzy mieszkańcami miasteczka. Bohaterzy powieści zostali bardzo dobrze wykreowani i scharakteryzowani. Kryminał jest napisany przystępnym, lekkim i bezbłędnym językiem, co w tym przypadku miało istotne znaczenie. W żadnym momencie nie odczuwałam znudzenia książką, a wręcz czytałam ją z coraz większym zaangażowaniem. Nie zawiera zbędnych opisów, a dodatkowym plusem są dobrze skonstruowane dialogi. 

"Spowiedź" to bardzo dobry kryminał z wieloma wątkami : prowadzenie śledztwa przed Edytę, próba rozwiązania zagadki przez Olgę, zaangażowanie się blogera Rafała w dochodzenie, trudne relacje komendanta Walczaka z jego zastępcą Jastrzębskim, milczenie mieszkańców Ogrodów, którym nie do końca zależy na odkryciu prawdy i schwytaniu przestępcy. Zakończenie na pewno zaskakuje i nie jest tak oczywiste, jakby się wcześniej wydawało. 

 "Nie próbowała zapominać o tym, czego i tak już nie mogła zmienić, 
ani uciekać przed własną pamięcią, bo wiedziała, że to niemożliwe.
Przeszłość odcisnęła już na niej swoje piętno. Chciała tylko spróbować normalnie żyć.
Wrócić do pracy, skończyć z alkoholem i znowu wpaść w codzienną rutynę.
Właśnie tej rutyny jej brakowało, powtarzalnego schematu, 
który wyznaczałby w jej życiu względną normalność i bez którego czuła,
że coraz bardziej traci grunt pod nogami."

Podsumowując, uważam, że "Spowiedź" jest świetnym debiutem literackim, uświadamiającym, że przeszłość zawsze wraca, w najmniej spodziewanym momencie, nie da się jej wymazać ani o niej zapomnieć. Mam tylko nadzieję, że autor nie zakończy swojej pisarskiej twórczości na tej jednej książce i że pojawią się kolejne. Ja, na pewno, z niecierpliwością będę wyczekiwać następnych, tak samo dobrych, a może nawet lepszych powieści autora.


"- Ktoś mądrze powiedział, że świat jest jak dywan oglądany od spodu. 
Widzimy tylko pojedyncze poszarpane nitki, które wychodzą tu i tam, bez żadnego celu i ładu.
A prawda znajduje się po drugiej stronie, tyle że nie jesteśmy w stanie jej dostrzec." 


Tytuł : "Spowiedź"
Autor : Tomasz Mackiewicz
Wydawnictwo : Videograf
Rok wydania : 2015
Oprawa : miękka
Ilość stron : 272


Serdecznie polecam !


 Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Zapach lawendy - N. Harrington, L. Graham, A. Browning




"Nachylił się ku niej, przeszywając ją świdrującym spojrzeniem.
- Nie, ty byłaś wyjątkowa. Kiedyś zrobiłbym dla ciebie wszystko - wyznał z pasją.
Sofie poczuła ściskanie w gardle.
- Nigdy cię o to nie prosiłam. - Pragnęła jedynie móc mu zaufać, a on to uniemożliwił. 
Jak to świadczyło o jego uczuciach? Gdyby nie Tom, wykrzyczałaby mu to prosto w twarz.
- Nie, cara. - Lucas zaśmiał się nieprzyjemnie. - Jednak kiedy się kogoś kocha, 
coś takiego staje się kwestią oczywistą. 
Gdybyś kochała mnie tak bardzo, jak twierdziłaś, wiedziałabyś o tym."


"Zapach lawendy" to książka, która od razu przykuła moją uwagę. Bardzo podoba mi się jej okładka, tym bardziej, że jest w moich ulubionych kolorach : miodowym, fioletowym i zielonym. Ponadto jej cudowny tytuł, kojarzący się z przyjemnym i kojącym zapachem lawendy, upalnym latem, pięknymi plażami pokrytymi złocistym i drobnym piaskiem, lazurowym wybrzeżem, ciepłą i mieniącą się w słońcu wodą morską, rozmaitymi kafejkami, smacznym jedzeniem, aromatem rozmaitych ziół, winem, niesamowitymi i niepowtarzalnymi widokami i krajobrazami, pozytywnymi wrażeniami oraz miłością, szczęściem i rodziną. Zaintrygował mnie również opis książki, w której zawarte są trzy opowiadania, trzy odrębne historie, a każda z nich została napisana przez inną autorkę. Wydawało mi się zatem, że będzie to bardzo ciekawa, a jednocześnie relaksująca pozycja. I nie myliłam się. To idealna powieść na wakacyjne popołudnie.

"Słoneczne lato"
Ella wraz ze swoim sześcioletnim synem Danem mieszkają w rezydencji starszej kobiety Nicole w Lagwedocji. Ella zajmuje się tym domem oraz otaczającym go ogrodem, a poza tym dorabia sobie w miejscowym hotelu, grając na fortepianie. Pewnego dnia do posiadłości, na sześćdziesiąte urodziny Nicole, przyjeżdża Sebastien, znany biznesmen i milioner, na co dzień mieszkający w Sydney. Nicole była przez kilka lat jego macochą, niestety rozwiodła się z jego ojcem, zyskując okazałą rezydencję. Seba zaczyna przywoływać wspomnienia z dzieciństwa, dostrzegać zmiany, postanawia dotrzeć do swoich korzeni i poznać swoje prawdziwe pochodzenie. Poznaje również Ellę, która wywołuje w nim dotąd skrywane emocje...

Co było prawdziwym powodem przyjazdu Sebastiena do Lagwedocji? Czego dowiedział się o swoim pochodzeniu? Co połączy Ellę i Sebastiena?

"Miodowy miesiąc w Prowansji"
Aleksiej to bardzo bogaty i wpływowy człowiek, uwielbiający kobiety, o czym wszyscy dobrze wiedzą. W jednej z jego firm pracuje sekretarka Billie, której mężczyzna od dawna się podoba. Pewnego dnia Aleksiej dowiaduje się o śmierci swoich rodziców, mocno się upija, a następnie spędza upojną noc z Billie. Niestety, wieczorem dochodzi do wypadku, w wyniku którego mężczyzna traci pamięć. Tamtej namiętnej nocy kobieta zaszła z nim w ciążę, o czym go nie poinformowała, tym bardziej, że Aleksiej był już zaręczony z inną kobietą. Jednak po jakimś czasie zwraca uwagę na Billie. Biorą ślub, co dla każdego mieszkańca miasta jest wielkim zaskoczeniem. Billie nie należała do najatrakcyjniejszych i najpiękniejszych kobiet. A mimo to milioner pojął ją za żonę. Synem Billie opiekowała się ciotka, podająca się za jego matkę. W trakcie nocy poślubnej Billie wyjawia Aleksiejowi prawdę o ich wspólnej nocy oraz o tym, że mają syna...

Jak zareaguje Aleksiej na wiadomość, że ma syna? Czy uwierzy kobiecie? Czy Aleksiej wybaczy Billie kłamstwa? Jak zachowa się mężczyzna, który traktował swoją żonę dość instrumentalnie?

"Na południu Francji"
Lucas i Sofie to młode, szczęśliwe i kochające się małżeństwo. Po powrocie z podróży poślubnej, którą spędzili na Seszelach, oglądają album z fotografiami z wesela, na których Sofie nagle dostrzega mężczyznę, od którego nie może się uwolnić i który ma na jej punkcie obsesję. Nie informuje o tym swojego męża. Gdy ten wyjeżdża na kilka dni w sprawach służbowych, Sofie otrzymuje kopertę, a w niej zdjęcia Lucasa, świadczące o zdradzie. Kobieta podejmuje decyzję o jak najszybszym, bez jakichkolwiek wyjaśnień, opuszczeniu ich wspólnego domu, miasta i udaje się na północ. Zmienia nazwisko, podejmuje pracę, wynajmuje dom i zaczyna nowe życie. Jednak po sześciu długich latach Lucasowi udaje się, całkiem przypadkiem, odnaleźć ją na jednej z organizowanych imprez. Postanawia poznać motywy ucieczki żony, a także jej uczucia. Okazuje się, że kobieta skrywała przed nim przez lata pewną tajemnicę. Lucas proponuje zatem kobiecie wspólny wyjazd do zamku, położonego na południu Francji, w celu sprawowania opieki nad jego chorą babcią.

Jaką tajemnicę skrywała Sofie? Czy rzeczywiście Lucas dopuścił się zdrady? Czy mężczyzna ze zdjęcia ponownie pojawi się w życiu Sofie? Czy wyjazd do zamku zmieni życie Sofie i Lucasa?

Przyznaję, że powieść "Zapach lawendy" stanowiła dla mnie odskocznię od dotąd przeczytanych książek, które wywoływały niesamowite emocje. Potrzebowałam lekkiej i przyjemnej lektury, przy której mogłabym się zrelaksować i odpocząć. I tak się stało w przypadku tego zbioru trzech opowiadań. Owszem, każde z nich poruszało bardzo istotne tematy, dotyczące miłości, domu rodzinnego, odkrywania tajemnic, powrotu do swoich korzeni, przedkładania pieniędzy nad rodzinę i inne wartości, przedmiotowego traktowania ludzi, okłamywania najbliższych osób, zdrady oraz dążenia do wyznaczonego sobie celu, a także próbie uwolnienia się od przeszłości. Jednak wszystkie ukazane historie wprowadziły ciepły i letni klimat, bogaty w niezwykłe zapachy i wspaniałe smaki, a także cudowne pejzaże. Czytało się ją bardzo szybko, w dużej mierze, dzięki sporej czcionce, co niebywale dla mnie ma ogromne znaczenie. Poza tym każda z opowieści jest bardzo dobrze napisana, łatwym i przystępnym stylem, z prostym i oczywistym przekazem. Każda też jest zupełnie odrębną historią, a mimo to, wszystkie trzy łączą pewne wspólne elementy, których zdradzać oczywiście nie zamierzam.

Z największym zaciekawieniem czytałam pierwsze opowiadanie "Słoneczne lato", które bardzo mnie ujęło pod każdym względem. Bardzo polubiłam główną bohaterkę za chęć pomocy, troskę, okazywaną sympatię, ciepło, podejmowaną walkę o dobro swojego dziecka oraz wytrwałość. Sebastien również wzbudza pozytywne uczucia. Zrezygnował z ważnych zobowiązań, istotnych służbowych spotkań, aby wyjaśnić rodzinne sprawy z przeszłości. Poza tym obdarzył miłością małego chłopca, niebędącego jego synem. Od początku między nimi nawiązała się szczególna więź. To była naprawdę piękna i emocjonalna historia.
Natomiast nie do końca przemówiło do mnie drugie opowiadanie "Miodowy miesiąc w Prowansji". Miałam wrażenie, że było sztuczne, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Relacja między Billie a Aleksiejem nie była przeze mnie do końca zrozumiała. Mężczyzna traktował swoją żonę bardzo instrumentalnie, jakby była jego własnością, zabawką, którą można dyrygować i przestawiać. Ta opowieść totalnie do mnie nie przemówiła.
Z kolei "Na południu Francji" przedstawiało losy kobiety zdradzonej przez męża, ale także prześladowanej przez byłego partnera. Pragnęła zostawić za sobą przeszłość, uwolnić się od niej, zapomnieć o bolesnych wydarzeniach i rozpocząć życie od nowa. Jednak okazało się, że niestety przeszłość wraca do niej w najmniej spodziewanym momencie, tym samym przywołując smutne wspomnienia.

Podsumowując, "Zapach lawendy" to typowo kobieca książka, którą pochłonęłam w jedno popołudnie. To lekka i subtelna powieść, dzięki której można oderwać się na chwilę od rzeczywistości i przenieść się do pięknej i urokliwej Francji. Uświadamia również, że zawsze należy ze sobą rozmawiać i wyjaśniać zaistniałe sytuacje. A przede wszystkim, pokazuje, że tylko rodzina i miłość nadają sens życiu.


Tytuł : "Zapach lawendy"
Autor : Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browning
Wydawnictwo : HarperCollins
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 416


Serdecznie polecam !


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

sobota, 25 czerwca 2016

Odnaleźć siebie - D. Krzywdziński




"Przeszedłem ileś licznych, bezlicznych dróg tego życia. 
Się szło... jak pisał mój dawniejszy przewodnik... wiele się przemierzyło ścieżek i bezdroży. 
Spotkało się wiele istnień zamieszkujący padół tej planety. 
Był dostatek i niedosyt, ale wciąż się szło,... co goniło, żeby być dalej, 
żeby spojrzenie było inne na każdą z dróg?"


"Odnaleźć siebie" widniała na mojej liście książek do przeczytania od dłuższego czasu. Bardzo chciałam poznać zawartą w niej historię. Zatem, gdy tylko pojawiła się możliwość jej otrzymania, niezmiernie się ucieszyłam. Przede wszystkim moją uwagę przyciągnęła piękna okładka, ukazująca ścieżkę leśną, kojarzącą się ze spokojem, ale również z poszukiwaniem drogi, przekroczeniem etapu, pokonywaniem swoich słabości, dostrzeżeniem piękna i istotnych wartości oraz dotarciem do wytyczonego sobie celu. Ponadto zaintrygował mnie tytuł tej mini książeczki, liczącej zaledwie sto osiemnaście stron. Można by odnieść wrażenie, że będzie to jakiś mini poradnik. Jednak po zapoznaniu się z jej opisem, okazuje się, że tak wcale nie jest. Książka ukazuje historię mężczyzny, którego losy poznajemy w czterech krótkich odsłonach. Nasuwa się wówczas pytanie, czy rzeczywiście na kilkudziesięciu stronach można tak naprawdę przedstawić czyjeś życie?

Życie polega na ciągłym dokonywaniu wyborów, realizacji pasji i marzeń, rezygnacji z pewnych rzeczy kosztem innych, dążeniu do wyznaczonego sobie celu, odkrywaniu świata, pokonywaniu barier, przeszkód i własnych słabości, uświadamianiu sobie, co jest dla nas najważniejsze. Jednak nie zawsze nasze plany są do końca i w pełni realizowane z różnych powodów, tym bardziej, że na wiele spraw nie mamy wpływu. Od zawsze musimy podejmować jakieś decyzje. Czasem robimy to z pełnym przekonaniem, będąc pewnym o ich słuszności. Zdarza się też tak, że dokonujemy wyboru, który na początku wydawał nam się najlepszy, a potem okazuje się, że niezbyt satysfakcjonujący i właściwy. Niestety nikt z nas nie może cofnąć czasu. Niektórych zachowań, zdarzeń w naszym życiu czy dokonanych postanowień żałujemy, uważamy, że w danym momencie mogliśmy postąpić zupełnie inaczej. Po czasie mamy wrażenie, że kierując się ambicją i możliwością odniesienia sukcesu, straciliśmy to, co najistotniejsze w życiu. Ale czy można żałować czegoś, co w danej chwili uważaliśmy za słuszne i uzasadnione? Czy można obwiniać się za to, czego dokonaliśmy w przeszłości, nawet jeśli na tamten moment to było dla nas ważne? Może tak musiało być, musieliśmy podjąć takie, a nie inne decyzje, przeżyć, doświadczyć różnych sytuacji, aby z czasem zrozumieć życie, nas samych, a przede wszystkim dojrzeć i uświadomić sobie, czego tak naprawdę chcemy i pragniemy.

Krzysztof i Bożena tworzą udany i szczęśliwy związek. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, tym bardziej, że niedługo mężczyzna wyjeżdża do szkoły wojskowej i będą się rzadziej widywać. Dla Krzysztofa, wojsko, mundur i służenie ojczyźnie, było jego wielkim marzeniem. Pragnął poświęcić się pracy. Od zawsze w jego rodzinie mężczyźni nosili mundur, a on chciał podtrzymać tradycję. Kiedy wstępuje do służb specjalnych, po czasie okazuje się, że czuje się bardzo osamotniony, zmanipulowany. Rozstał się z Bożeną, wmawiając jej, że pokochał inną kobietę, a tak naprawdę wyjechał do Afganistanu. Później uczestniczy w misji w Alpach, mającej na celu rozpracować organizacje anarchistyczne. Pomagają mu w tym koledzy z agencji rządowej oraz nowo poznany Andriej. Po kilkunastu latach wraca do kraju...

Jak zakończy się prowadzona w Alpach akcja? Czy Krzysztof i Bożena wrócą do siebie? Jakie emocje miotały Krzysztofem w czasie odbywania służby? Do jakich wniosków doszedł? Co czuł po powrocie do kraju? Jak potoczyły się jego dalsze losy?

Przyznaję, że po przeczytaniu książki "Odnaleźć siebie" mam bardzo mieszane uczucia. Szczerze mówiąc, spodziewałam się po niej czegoś więcej. Losy głównego bohatera zostały bardzo mocno okrojone, praktycznie poznajemy kilka istotnych momentów z jego życia. Jego związek z Bożeną został ukazany tylko z perspektywy wycieczki do Częstochowy, a potem jego kilkudniowego pobytu w jej domu rodzinnym. Bardzo mało wiemy o Krzysztofie, jego dzieciństwie, relacjach rodzinnych. Wspomniane to było tylko w paru zdaniach, z których niewiele można wywnioskować. Po drugie, większa część mini powieści przedstawiała pracę i wykonywane zadania w służbach specjalnych. Tam mamy do czynienia z opisem przeprowadzonej jednej konkretnej akcji, pojawia się kilka nowych postaci, które nie odgrywają jakiejś większej roli i również informacje o nich są bardzo skrócone, a nawet żadne. Potem następuje czwarta odsłona książki, w której Krzysztof dochodzi do pewnych wniosków i podejmuje męskie decyzje. Moim zdaniem wszystkie omówione wątki mogłyby zostać bardziej rozwinięte, poszerzone. Zabrakło mi emocji w trakcie czytania książki. Owszem zawiera ona wartościowe przesłanie, ale nie wywołuje tak naprawdę żadnych uczuć, nie skłania do większych refleksji. Historia w niej ujęta nie sprawia wielkiego wrażenia.

Książka napisana jest lekkim i prostym językiem, dzięki czemu czyta się ją szybko ( w moim przypadku były to dwie godziny ). Dopatrzyłam się niestety kilku błędów literowych, co czasami trochę przeszkadzało w jej odbiorze. Uważam, że autor miał naprawdę dobry pomysł na jej stworzenie, ale odnoszę wrażenie, że w pełni się w to nie zaangażował. A szkoda, bo mogłaby wówczas powstać świetna powieść, godna uwagi. Jestem troszkę rozczarowana tą mini książką, która sądząc po okładce i tytule, wydawać by się mogło, że jest interesująca. Na pewno, po jej przeczytaniu, można wyciągnąć pewien oczywisty wniosek. Pieniądze i praca są istotne, ale nie najważniejsze. Bo w pewnym momencie, rezygnując z jednych wartości i pnąc się po szczeblach kariery, dostrzegamy, że jesteśmy w tym osamotnieni, nie mamy z kim się podzielić swoimi spostrzeżeniami. Odrzucamy miłość i bliskość, założenie rodziny, która daje siłę, zapewnia szczęście i spełnienie. A życie szybko przemija i nagle dociera do nas, że straciliśmy najlepsze lata swego życia. Czasem musimy dostać od losu porządnie w kość, aby zrozumieć, co jest najcenniejsze.

Podsumowując, "Odnaleźć siebie" to książka z ciekawym zamysłem, jednak, uważam, że gdyby ukazana historia została bardziej rozbudowana, zawierała więcej faktów z życia głównego bohatera, a także wzbudzała emocje w trakcie czytania, to byłaby zapewne bardzo dobrą powieścią.

 
Tytuł : "Odnaleźć siebie"
Autor : Dariusz Krzywdziński
Wydawnictwo : Psychoskok
Rok wydania : 2014
Oprawa : miękka
Ilość stron : 118


Serdecznie polecam !


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

czwartek, 23 czerwca 2016

A między nami wspomnienia - G. Gargaś




" - Powiem ci coś. Zakochujesz się. 
Motyle wtedy fruwają, ptaki śpiewają i świat nabiera różowych odcieni. 
I kochasz, i śpiewasz, i serce tańcuje. I śmiejesz się głupio do siebie. 
Czujesz błogość i szczęście. I jeszcze boisz się do tego przyznać, 
że z nim i tylko z nim chcesz robić wszystko to, co do tej pory robiłaś w pojedynkę. 
Wszystko przeżywasz bardziej intensywnie. A jego słowa sprawiają, że jest ci dobrze. 
Chlipiesz na reklamie pieluszek, bo już sobie wyobrażasz wasze wspólne dziecko 
z pulchnymi nóziami i puckami. I pocałunki tego wymarzonego księcia takie namiętne. 
To nic, że cię obślinił albo wiosłuje językiem w twojej buzi 
jak wprawny wioślarz podczas spływu kajakowego. Jesteś w siódmym niebie. 
Nie myślisz, co potem, że będą denerwowały cię jego rozrzucone skarpetki, 
niezakręcona tubka pasty do zębów i pytania : "Co dziś na obiad?". 
I będziesz chciała go niekiedy udusić. 
I wcale nie będzie jak w bajce, bo życie to niestety nie jest bajka."


"A między nami wspomnienia" to najnowsza książka Gabrieli Gargaś, równie piękna i znakomita. Odnoszę wrażenie, że każda kolejna powieść autorki jest lepsza od poprzedniej, choć wszystkie są rewelacyjne. Każda przedstawia wspaniałą historię, jest mistrzowsko napisana, wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu do końca, dostarcza tylu emocji, że po przeczytaniu nie można wrócić do rzeczywistości, nieustannie się myśli o bohaterach i ich losach. Po raz kolejny, po odłożeniu książki, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, siedziałam wbita w kanapę, a z oczu strumieniami płynęły łzy, których w żaden sposób nie mogłam powstrzymać i opanować. Serce mi bardzo mocno biło, byłam wstrząśnięta. Nawet teraz, gdy piszę tę recenzję, cała drżę, bowiem wróciły uczucia sprzed paru dni, kiedy to skończyłam czytać tę powieść. Pochłonęłam ją w jeden dzień i było warto. Jest fenomenalna pod każdym względem. 

Miłość to piękne uczucie, ale niestety bywa również bolesne i smutne. Nikt z nas nie ma do końca wpływu na to, co i do kogo czuje. Czasem obdarzamy głębokim uczuciem osobę, z którą nie możemy stworzyć szczęśliwego związku i której nie możemy kochać. Bo ta miłość jest zakazana z różnych powodów. Ale serce nie sługa. Rozsądek podpowiada nam, że nie powinniśmy kochać tego człowieka, ale co wówczas, gdy serce bije nam mocniej na jego widok, ciało reaguje na każdy dotyk i pocałunek ? Jak zachować się w sytuacji, gdy jesteśmy tak blisko drugiej osoby, pragniemy złapać za rękę, wykonać miły gest w jej kierunku, obdarzyć czułym pocałunkiem, a nie możemy tego zrobić dla dobra obojga ? Co zrobić, kiedy miłość przeplata się z nienawiścią wobec jednej osoby ? Jak zapomnieć, wymazać z pamięci, a przede wszystkim z serca ? Jakiego dokonać wyboru, wiedząc, że tak naprawdę nie ma wyjścia z tej sytuacji ? Czy w ogóle istnieje jakiś wybór ?

Ada i Kuba od dłuższego czasu tworzyli udany i szczęśliwy związek. Oboje studiowali, planowali wspólną przyszłość, ślub. Pewnego dnia mężczyzna zaproponował, aby postarali się o dziecko, przekonywał do tego Adę. Zapewniał, że sobie poradzą, ponadto mogą liczyć na wsparcie rodziców. Kobieta to przemyślała i się zgodziła. Wszyscy byli ogromnie szczęśliwi, kiedy to Ada i Kuba oznajmili, że zostaną rodzicami. Przyszła mama zaczęła kupować wyprawkę, ciuszki w kolorze niebieskim. Wiedziała, że to będzie chłopiec. Bardzo była szczęśliwa, aż do pewnego dnia. Zauważyła, że Kuba oddala się od niej, rzadziej odwiedza, nie interesuje się jej samopoczuciem, nie towarzyszy w czasie lekarskich wizyt. Któregoś dnia informuje Adę, że nie jest gotowy na bycie ojcem i że przeraża go ta odpowiedzialność. Owszem będzie płacił alimenty, ale nie zamierza uczestniczyć ani w życiu dziecka, ani tym bardziej Ady. Kobieta jest załamana, jednak może liczyć na pomoc rodziców i babci Zosi. Kiedy jej synek - Michaś pojawia się na świecie, jest ogromnie szczęśliwa i spełniona. Wprowadza się do małego mieszkanka po babci i opiekuje się małym chłopcem. Całą swoją uwagę skupia tylko na dziecku. Mijają lata, Ada po raz pierwszy udaje się na imprezę do kuzynki. Tam poznaje Sebastiana - przystojnego mężczyznę, który jak się potem okazuje, pracuje w firmie jej ojca. Spotykają się, spędzają ze sobą czas, zakochują się w sobie, trzymają za rękę. Niestety ich szczęście nie trwa długo. Dochodzi do tragedii. Przez kolejne lata Ada żyje w zawieszeniu, życie straciło dla niej sens, nienawidzi i nie może wybaczyć. W końcu podejmuje decyzję o wyjeździe na jakiś czas nad morze, ażeby poukładać myśli w głowie, odpocząć. Zatrzymuje się u babci Marii, która opowiada jej niezwykłą i dramatyczną historię...

Do jakiej tragedii doszło w życiu Ady ? Dlaczego obwiniała siebie za to, co się stało ? Kogo darzyła nienawiścią, a jednocześnie kochała ? Jaką historię opowiedziała jej babcia Marysia ? Dlaczego nigdy wcześniej nie wyjawiła nikomu prawdy ? Jaką tajemnicę skrywała babcia ? Jak potoczą się losy Ady po powrocie z Gdańska ?

"Wszystko, co dzieje się dookoła nas, ma swoje uzasadnienie. 
Tylko wojna nie miała. 
Nie doceniamy piękna w codzienności, w rutynie, w tym, co dostaliśmy od losu.
Czasami życie daje nam kopniaka, by popchnąć nas z miejsca,
a my się opieramy ze strachu i dalej tkwimy tam, gdzie byliśmy.
Jak wkopane w ziemię słupy."

"A między nami wspomnienia" to tak naprawdę historia dwóch spokrewnionych ze sobą kobiet. Ada to sympatyczna, ciepła, uczuciowa, towarzyska, ufna, pełna życia i spragniona miłości kobieta. Marysia to jej babcia, matka ojca Ady, która zawsze uważana była za niedostępną, wybiegającą gdzieś myślami, chłodną, nie potrafiącą okazywać uczuć, nie wykazującą zainteresowania. Każda z nich wychowywała się w zupełnie innych czasach, każda inaczej postrzegała świat. Nigdy nie miały ze sobą najlepszych relacji, mimo, iż wnuczka odwiedzała Marysię, kiedy była dzieckiem. Przyjeżdżała wówczas z siostrą Agatą na wakacje, tym bardziej, że kobieta mieszkała w Gdańsku. Cieszyły się, że spędzą czas nad morzem, spacerując po plaży. Później kontakt z babcią już nie był zbyt częsty, widywały się jedynie w święta, na które Marysia przyjeżdżała do domu rodzinnego Ady i Agaty. Jeszcze wtedy nie zdawały sobie sprawy, jak wiele je łączy. Obie musiały poradzić sobie z tragicznymi wydarzeniami zaistniałymi w ich życiu, kochały, a jednocześnie nienawidziły, żyły z poczuciem winy, nie potrafiły pogodzić się z życiem, nie mogły wymazać z pamięci przeszłości. 

Zdecydowanie i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że "A między nami wspomnienia" to jedna z lepszych książek, jaką przeczytałam w swoim dotychczasowym życiu. To jedyna powieść, podczas czytania której wylałam morze łez, trzęsłam się jak galareta, a serce mi waliło tak, jakby zaraz miało wyskoczyć. Pierwsza część książki, kiedy poznajemy życie Ady, jej problemy, dramatyczne zdarzenia, jest poruszająca, przykra, smutna, refleksyjna i melancholijna. Natomiast potem następuje druga odsłona powieści, kiedy zostaje ukazana opowieść babci Marysi, wspominającej swoje dzieciństwo, dom rodzinny, rodziców, rodzeństwo, pierwsze miłości, czas wojny, bombardowania Warszawy i wszechobecnego okrucieństwa. Jej historia szokuje, zaskakuje, wstrząsa, wzrusza, poraża, a momentami przeraża. Z każdą kolejno przewracaną kartką, miałam wrażenie, że moje serce rozbija się na kawałki, a nawet drobne cząsteczki. Pojawiły się łzy i ogromny ból. Od czasów licealnych świadomie unikałam książek i filmów o tematyce wojennej, relacji osób, które przetrwały tamte czasy, ponieważ zdawałam sobie sprawę, jak wiele będzie mnie to emocjonalnie kosztowało. I miałam rację. Pomimo, iż "A między nami wspomnienia" jest fikcją literacką, to przecież takie historie, jak ta ukazana w powieści, zapewne miały miejsce, zdarzyły się naprawdę. I świadomość tego boli najbardziej.

"Moja codzienność była nasączona smutnymi wspomnieniami.
Wspomnieniami, które mnie dławiły, którymi łkałam. 
Kiedy odchodzi ktoś, kogo tak bardzo kochasz, to tysiące ostrzy w każdej chwili atakuje twoje serce. 
Ból jest nie do zniesienia i błagasz o ulgę, ale ona nie nadchodzi. Ból trwa. 
Ostrza wchodzą głębiej i głębiej, a ty cierpisz bardziej i bardziej. Prosisz o śmierć, bezskutecznie. 
I mogłabyś sama coś sobie zrobić, bo myślisz, że oszalejesz, jeśli dalej ten ból będzie cie trawił, 
ale nie robisz nic. Poddajesz się tępemu bólowi."

"A między nami wspomnienia" to powieść z głębokim i pięknym przesłaniem. Uświadamia, że należy czerpać radość z każdego dnia, cieszyć się każdą chwilą, każdym uczuciem, każdym dotykiem, pocałunkiem, przyjemnością i wspomnieniem. I nawet, jeśli zakończy się jakiś etap w naszym życiu, to nie rozpaczajmy, a po prostu doceńmy to, że było nam dane przeżyć coś niesamowitego, wspaniałego i cudownego, chociaż przez chwilę, krótką chwilę... Bowiem nic nie trwa wiecznie... Coś musi się skończyć, aby coś nowego mogło się zacząć...


"Wierzę, że każdy choć raz w życiu kogoś kochał. 
Miłością szaleńczą, prawdziwą, czasem platoniczną, niewłaściwą, nieodwzajemnioną.
Każdy z nas niesie w sercu coś pozostawionego przez miłość :
radość, blizny, cierpienie, zapach lawendy, ciepło, odgłosy, szmery, wspomnienie czułego dotyku.
Człowiek, który nie kochał, jest emocjonalną sierotą.
Każdy z nas wierzy, że miłość, której dostąpiliśmy, będzie na zawsze, że od nas nie odejdzie.
A jednak i miłość mierzy się z problemami dnia codziennego, cierpi, szlocha 
i ma tę świadomość, że całe jej szczęście zamyka się w drugim człowieku.
Stanisław Jerzy Lec pięknie napisał : "Można oczy zamknąć na rzeczywistość, 
ale nie na wspomnienia", bo wspomnienia są nieśmiertelne...
Podobnie jest z prawdziwą miłością, ona nigdy nie umiera."


Tytuł : "A między nami wspomnienia"
Autor : Gabriela Gargaś
Wydawnictwo : Filia
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 424


Serdecznie polecam!


Za książkę serdecznie dziękuję autorce - Gabrieli Gargaś.


wtorek, 21 czerwca 2016

Przekroczyć granice - K. McGarry




"Najgorszy rodzaj płaczu to nie ten, który wszyscy widzą - zawodzenie na ulicy, rozdzieranie szat. 
Nie, najgorzej jest, kiedy szlochem zanosi się dusza, i bez względu na to, co się zrobi, 
nie sposób jej ukoić. Jej część więdnie i staje się blizną na tym fragmencie, który przeżył. 
W duszach ludzi takich jak ja czy Echo więcej było blizn niż życia."


"Przekroczyć granice" to książka, która od samego początku, gdy tylko pojawiła się jej zapowiedź, nieustannie przyciągała moją uwagę. Być może ze względu na okładkę, choć jest ona - bynajmniej dla mnie - zwyczajna i prosta, łącząca odcienie szarości z czerwienią, ukazująca dwoje młodych zakochanych w sobie ludzi. Jednak ma w sobie to coś, dzięki czemu chce się zajrzeć do środka powieści i poznać jej zawartość. Bardziej zaintrygował mnie jej tytuł, pragnęłam poznać granice, które musieli przekroczyć bohaterowie, ich losy, życie i problemy. Muszę przyznać, że książka jest rewelacyjna pod każdym względem. Uważam nawet, że jest najlepsza ze wszystkich z cyklu New Adult, jakie do tej pory przeczytałam ( a trochę ich było ). Ponadto rzadko się zdarza, abym z pełnym przekonaniem mogła powiedzieć, że zakochałam się w jakiejś powieści, a nawet jej głównym bohaterze. A w przypadku książki "Przekroczyć granice" właśnie tak się stało. 

"Przekroczyć granice" to opowieść o dwojgu młodych ludzi, brutalnie doświadczonych przez życie. Echo to dziewczyna bardzo samotna, okaleczona, zraniona, skrywająca swoje blizny pod koszulami z długim rękawem i pragnąca przypomnieć sobie ten dzień, kiedy pojawiły się one na jej rękach. Mieszka z ojcem i macochą Ashley, która niegdyś była jej opiekunką. Brat zginął w Afganistanie, była z nim bardzo mocno związana. Dla uczczenia jego pamięci, Echo podjęła decyzję o naprawieniu samochodu, na którym tak bardzo mu zależało. Z matką dziewczyna nie ma niestety kontaktu od dłuższego czasu, głównie ze względu na obowiązujący zakaz sądowy. Z ojcem i macochą nie dogadują się najlepiej, tym bardziej, że Echo czuje, że coś przed nią ukrywają. 
Noah natomiast to chłopak zbuntowany, nie radzący sobie z przeszłością, z utratą najbliższych mu osób. Jego rodzice nie żyją, zginęli w pożarze. Noah uratował z płonącego domu dwoje młodszych braci, z którymi później został rozdzielony. Chłopcy mieszkają u rodziców zastępczych. A Noah niestety tułał się od jednej do kolejnej rodziny, raz nawet pobił ojca zastępczego, tym samym broniąc przed nim pozostałych domowników. Chłopak pragnie odzyskać kontakt z braćmi, móc się z nimi widywać, a nawet po ukończeniu szkoły ich adoptować.

Echo i Noah uczęszczają do tej samej szkoły. Oboje trafiają na terapię do pracownika socjalnego - pani Collins. Ta proponuje Echo, aby udzielała korepetycji Noah, za które oczywiście dostanie wynagrodzenie i będzie mogła spełnić marzenie nieżyjącego brata. Na początku oboje nie pałają do siebie sympatią, jednak z czasem dostrzegają, że wiele ich łączy ...

Czy pani Collins pomoże Echo i Noah uporać się z przeszłością ? Czy Echo przypomni sobie, co tak naprawdę się stało pewnego tragicznego dnia ? Czy Noah odzyska prawo do kontaktu z braćmi ? Czy będzie mógł zaadoptować chłopców ? Co połączy Echo i Noah ? Jak potoczą się ich dalsze losy ?

"Czasami jest tak, że widzisz granicę i wydaje ci się, że przekroczenie jej to dobry pomysł ... 
dopóki tego nie zrobisz."

"Przekroczyć granice" to książka, która pochłonęłam w dwa wieczory. Dla mnie mogłaby liczyć nawet tysiąc stron, bo jest po prostu niesamowita. Jest świetnie napisana, lekkim i prostym stylem. Wszyscy bohaterowie, zarówno główni, jak i drugoplanowi zostali idealnie wykreowani. Losy głównych bohaterów poznajemy z perspektywy Echo i Noah, dzięki czemu dokładnie wiemy, co dzieje się w ich życiu, co czują, z czym się zmagają. Oboje zostali bardzo skrzywdzeni, mieli wrażenie, że cały czas nimi manipulowano.
Echo niegdyś była towarzyską dziewczyną, lubiącą tańczyć i malować piękne obrazy. Jeden wieczór odmienił jej życie na zawsze. Od tamtej pory nie była pewna, komu tak naprawdę ma ufać, stała między matką a ojcem. Cały czas myślała, że jest podobna do mamy. Twierdziła, że są takie same, że dzielą identyczne pasje, mają podobne charaktery. Ojciec natomiast wiecznie od niej czegoś oczekiwał, wymagał. Chciał, aby miała najlepsze wyniki z egzaminów, mimo, iż była jedną z najlepszych uczennic. Jednak jemu ciągle było mało. Echo nie mogła mu wybaczyć, że związał się z opiekunką, a przede wszystkim, że porzucił ją - swoją jedyną córkę - kiedy najbardziej go potrzebowała. Terapia miała pomóc, nie tylko w odzyskaniu pamięci z tamtego tragicznego dnia, ale również ułatwić pogodzenie się ze śmiercią brata oraz naprawić relacje Echo z jej rodziną. 
Przypadek Noah był zupełnie inny. Chłopak był postrzegany jako ten, który zażywa narkotyki, wykorzystuje dziewczyny, wiecznie imprezuje. Był może jego zachowanie było w pewnym sensie ucieczką od przeszłości, próbą zapomnienia. Noah i jego bracia stracili swoich rodziców w wyniki nieszczęśliwego wypadku. Noah zrobił tamtego dnia wszystko, ażeby uratować Jacoba i Tylera. Przecież poza braćmi, nie miał nikogo, żadnych krewnych. Dopiero w jednej z rodzin zastępczych zaprzyjaźnił się z Beth i Isaiaha, których traktował jak rodzinę. To między innymi dzięki nim przetrwał trudny czas, bardzo go wspierali i pomagali na tyle, na ile mogli. Również pani Collins, mimo, iż początkowo jej nie ufał, sprawiła, że zaczął wierzyć i dostrzegać światełko w tunelu. Kiedy pojawiła się Echo, nie sądził, że dziewczyna aż tak odmieni jego dotychczasowe życie. Odzyskał nadzieję, poczuł się rozumiany, akceptowany ze wszystkimi swoimi wadami, a przede wszystkim potrzebny. 

"Ta dziewczyna miała w posiadaniu moją duszę i skradła mi serce. 
Otworzyła się na mnie, obdarzając miłością, i ani razu nie poprosiła o nic w zamian. 
Pocałowałem ją mocniej, wypowiadając w myślach słowa "kocham cię"."

Książka porusza wiele bardzo ważnych tematów. Traktuje o miłości, przyjaźni ( także tej fałszywej, zmierzającej do osiągnięcia własnych korzyści, nie biorąc pod uwagę uczuć drugiej osoby ), relacjach rodzinnych, samobójstwie, śmierci, problemach z narkotykami, depresji, potrzebie bliskości i zrozumienia, akceptacji i jej braku, szukaniu sensu życia, podejmowaniu ryzyka, walki o przyszłość i lepsze jutro. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Autorka niesamowicie ukazała wszystkich bohaterów, z których każdy wnosił coś wyjątkowego i niepowtarzalnego do tej historii, każdy z nich miał wady i zalety, a także słabości, które stopniowo były ujawniane. Ponadto powieść zyskuje bardzo dobrymi dialogami, niesamowitym odzwierciedleniem emocji, odtwarzaniem poszczególnych wydarzeń, mających miejsce w życiu bohaterów. W książce nie ma zbędnych, męczących opisów, nie ma ani jednego momentu znudzenia. Czyta się ją z ciekawością, chęcią, zaangażowaniem. Z jednej strony miałam ochotę jak najszybciej przeczytać tę powieść i poznać koniec ujętej historii, a z drugiej strony pragnęłam, aby trwała jak najdłużej, abym mogła jeszcze ją smakować, chłonąć i przeżywać. Wyzwala wiele uczuć, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Uśmiechałam się, a po chwili miałam łzy w oczach. Byłam zła, a następnie czułam spokój i ciepło, które docierało do każdego zakamarka mojego ciała.

"Przekroczyć granice" to czterysta dziewięćdziesiąt sześć stron, przepełnionych bólem, cierpieniem, samotnością, a jednocześnie miłością, szczęściem i nadzieją. To powieść niezwykła, ujmująca, poruszająca i wzruszająca. Przedstawia etapy przemiany młodych ludzi, tak bardzo doświadczonych przez życie. Skłania do refleksji, zawiera piękne przesłanie. Uświadamia, że nie należy pochopnie oceniać człowieka i wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Zamiast osądzać człowieka na podstawie różnych plotek i doniesień, wytykać go palcami, podejdźmy do niego, zapytajmy, przytulmy, spróbujmy podjąć rozmowę, po prostu wykażmy zainteresowanie. Bowiem dla tej osoby to może być bardzo ważne, a nawet decydujące o jej dalszym życiu.

Zakochałam się w tej książce od pierwszej przeczytanej strony. Zajmie ona szczególne miejsce na półce w mojej biblioteczce. I zapewne będę do niej wracać co jakiś czas, bo jest rewelacyjna. Na końcu powieści, autorka zamieściła wykaz utworów muzycznych, które inspirowały ją do napisania powieści, ujęcia w odpowiednie słowa pewnych scen, dzięki którym wczuła się w przedstawione postacie. Warto ich posłuchać, choć niektóre z nich zapewne każdy z Was już zna bądź kiedyś słyszał. Ja po przeczytaniu książki odtworzyłam sobie te piosenki, to był bardzo miły i przyjemny powrót do lat 90-tych. 
Bardzo serdecznie polecam Wam książkę "Przekroczyć granice", na pewno się nie zawiedziecie.


" - Bycie z tobą sprawia mi przyjemność. Dotykanie cię ... - zatknął mi włosy za ucho - 
sprawia mi przyjemność. Jeszcze nigdy nie pragnąłem nikogo tak bardzo jak ciebie. 
Nie ma takiej możliwości, żebyś zrobiła coś nie tak, 
skoro wystarczy, że oddychasz i wszystko jest jak należy."


Tytuł : "Przekroczyć granice"
Autor : Katie McGarry
Wydawnictwo : Muza
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 496

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza
oraz Business&Culture.







niedziela, 19 czerwca 2016

Ścieżki życia - E. Kowalska ( Book Tour )




" - Julia, życie jest przed tobą i czeka, aż otworzysz drzwi i wejdziesz w nie pełną parą. 
Zacznij żyć, zacznij się spotykać z ludźmi, ciesz się tym, co masz, 
nie roztrząsaj na nowo wszystkich małych rozbitych kawałeczków życia. 
Zobaczysz, że świat przyjmie cię z otwartymi rękoma. 
Zacznij ufać, nie uciekaj przed facetami, daj się ponieść emocjom. 
Zobaczysz, znajdziesz kogoś, na kim będziesz mogła polegać, kto cię tak mocno przytuli, 
że wszystkie twoje rozbite kawałki zbiorą się z powrotem do kupy i krzykną: 
"Wow, życie jest piękne!". Musisz tylko chcieć, musisz uwierzyć, że tak może być."


Życie polega na nieustannym dokonywaniu wyborów. Kroczymy pewną drogą pewni, że to jest ta właściwa. I czasami rzeczywiście tak jest. Prosta i gładka doprowadza nas do szczęścia i pięknych chwil. Jednak zdarza się też, że idąc nią, napotykamy na przeszkody, rozwidlenia. Wówczas musimy dokonać wyboru, czy
idziemy dalej, zaliczając potknięcia, omijając trudności, walcząc z przeciwnościami, czy może zawracamy, szukając innej ścieżki, która doprowadzi nas do miłości, pomyślności i dzięki której osiągniemy wewnętrzny spokój i zadowolenie.

Julia to trzydziestopięcioletnia kobieta, mężatka, pracująca w bibliotece. O pewnego czasu nie układa jej się w małżeństwie. Patryk coraz rzadziej bywa w domu, twierdząc, że jest zawalony pracą, ciągłymi służbowymi spotkaniami, a także wyjściami z kolegami. Julia jednak podejrzewa go o zdradę, na której przyłapuje go któregoś dnia. Podejmuje decyzję o rozwodzie, tym bardziej, że mąż nie był jej wierny od kilku miesięcy. I rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Julia przeprowadza się zatem do małego mieszkanka, przygarnia kota Piernika oraz spędza wieczory w towarzystwie książek. W trudnych chwilach pomagają jej przyjaciele : rodzina Malickich oraz koleżanka z pracy - Ania, a także nowo poznany sąsiad - starszy pan - Antoni Kogucik. Kobieta postanawia wziąć się w garść, zapomnieć o przeszłości, a przede wszystkim zrzucić zbędne kilogramy. Niespodziewanie na jej drodze pojawia się przystojny mężczyzna ....

Czy Julia poradzi sobie po rozstaniu z Patrykiem ? Czy będzie potrafiła jeszcze kiedykolwiek zaufać innemu mężczyźnie ? Czy wytrwa w postanowieniu o podjęciu diety w celu zrzucenia zbędnych kilogramów ? Kim okaże się być nowo poznany mężczyzna ? Komu pomoże Julia ? Jak potoczą się jej dalsze losy ?

"Wiesz, jeśli się kogoś kocha, można na różne sposoby tłumaczyć sobie jego zachowanie, 
można usprawiedliwiać, wybaczać. Aż miarka się przebrała.
Zawsze przychodzi w końcu taki moment, że coś pęka, pojawia się złość, żal i poczucie krzywdy.
Wystarczy jedno zdarzenie, jeden szczegół, jeden zbieg okoliczności, 
który na zawsze coś zmienia w tobie, w twoim życiu.
I tak właśnie się stało."

Już od pierwszej strony polubiłam główną bohaterkę. Przede wszystkim dlatego, że jest miłośniczką książek, a poza tym bibliotekarką. Julia to sympatyczna, ciepła, radosna, trochę naiwna i zakompleksiona kobieta, która została skrzywdzona przez mężczyznę, którego naprawdę kochała. Nie czuła się przez niego akceptowana, doceniana, adorowana. Czuła, że mąż cały czas romansuje i ją okłamuje. Po rozwodzie postanowiła zatem zmienić swoje życie, rozpoczynając od przejścia na dietę, która nie tylko miała doprowadzić do zrzucenia kilku kilogramów, ale głównie zyskać pewność siebie, którą utraciła oraz poprawić samopoczucie. Julia założyła również, że już nigdy nie zaufa żadnemu facetowi, nie będzie potrafiła się ponownie zakochać. Bała się, że po raz kolejny zostanie zraniona, odrzucona, wymieniona, a nawet porzucona. Dzięki rodzinie Malickich, Ani oraz panu Kogucikowi udało jej się stanąć na nogi. Maliccy to małżeństwo z gromadką niesfornych i przeuroczych dzieci, których wypowiedzi oraz pewne zachowania wywołują uśmiech na twarzy, a niekiedy doprowadzają do łez ( ze śmiechu oczywiście ). To rodzina pełna życia, na której w każdej - choćby najtrudniejszej - sytuacji można polegać, zawsze wyciągną pomocną dłoń. Na sympatię zasługuje również pan Antoni Kogucik, wdowiec, samotnie mieszkający, mający bardzo sporadyczny kontakt ze swoimi dorosłymi już dziećmi i wnukami, którzy na stałe przebywają za granicą i od kilku lat nie odwiedzili staruszka. To bardzo przykre i smutne. Mimo to, pan Antoni czerpie radość z każdego dnia, potrafi słuchać, udzielać pięknych, mądrych i cennych rad oraz wskazać właściwą drogę zagubionej w życiu osobie. Julia miała niezwykłe szczęście, że otaczali ją tak cudowni ludzie. 

" - Życie to plątanina wielu dróg, które wybierasz, idąc przed siebie."

"Ścieżki życia" to obyczajowa i pozytywna mini powieść, przy której spędziłam bardzo miłe i przyjemne popołudnie. Książka jest moim zdaniem udanym debiutem literackim. Owszem, dostrzegłam pewne niedociągnięcia, ale to nie przeszkadzało mi zbytnio w cieszeniu się lekturą. Porusza wiele ważnych kwestii, przede wszystkim problemy młodej i porzuconej kobiety, zmagającej się z samotnością, zdradą, nadmiernymi kilogramami, a także brakiem pewności siebie. Ta powieść, licząca zaledwie sto pięćdziesiąt stron jest pamiętnikiem głównej bohaterki, zapisem poszczególnych dni z ostatnich paru miesięcy. Dzięki temu mamy możliwość poznać jej emocje, uczucia, zaistniałe w jej życiu wydarzenia, istotne momenty i chwile. 

"Ścieżki życia" to książka z dużą dawką humoru, przekazująca pozytywną energię, momentami wzruszająca, dająca nadzieję, wskazująca drogę oraz skłaniająca do refleksji. Uświadamia, że każdemu z nas przypisana jest jakaś ścieżka życia. Trzeba tylko trafić na tę właściwą, a następnie kroczyć wyznaczoną trasą, aby na jej końcu odnaleźć to, co najpiękniejsze, miłość i szczęście.


" - Tak to już jest w życiu.
Czasem słońce musi zajść, zanim wzejdzie ze zdwojonym blaskiem.
Musisz przetrwać to zaćmienie.
Zobaczysz, niedługo razem podążycie ku słońcu, czerpiąc radość z każdego promyka, 
z każdej słonecznej chwili."



Tytuł : "Ścieżki życia"
Autor : Edyta Kowalska
Wydawnictwo : Poligraf
Rok wydania : 2015
Oprawa : twarda
Ilość stron : 151



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję 
autorce - Edycie Kowalskiej oraz Klaudii z bloga Nowe Horyzonty.



piątek, 17 czerwca 2016

Dwadzieścia siedem snów - M. A. Trzeciak




"Czasem tak trudno jest zaakceptować cierpienie... A zwłaszcza gdy dotyka tych, których kochamy. Chciałoby się odwrócić wzrok, zapomnieć, wyobrazić sobie, że to się nie działo naprawdę.
Ale ja tego nie robię. Wiem, że moc tamtych wspomnień nie zadziała na nikogo tak jak na mnie.
To, co kieruje naszymi czynami jest prywatne, osobiste, w gruncie rzeczy niezrozumiałe 
dla ludzi z zewnątrz. Nasze najgłębsze i najbardziej bolesne przeżycia są dla innych tylko obrazem, 
który - w miarę możliwości - starają się zinterpretować. To tak samo jak ze snami.
Ten, kto obudził się z niezwykłego snu, przeżywa coś niepowtarzalnego.
Jego emocje są poruszone, jakby przez całą noc ktoś grał na nich jak na instrumencie muzycznym.
Człowiek, który śnił coś niezwykłego, mógłby całymi godzinami opowiadać o swoim śnie. 
Jednak dla postronnych słuchaczy zawsze pozostanie on tylko pewnym rodzajem ciekawostki.
Nigdy nie będą w stanie wczuć się w te przeżycia jak ich prawowity właściciel."


"Dwadzieścia siedem snów" to moja pierwsza przygoda z twórczością Marty Alicji Trzeciak i podejrzewam, że nie ostatnia. Jestem zauroczona i zachwycona najnowszą powieścią, która sprawiła, że przeniosłam się na chwilę do innego świata, wniknęłam w niego całą sobą. Odkąd tylko ujrzałam tę książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Sama okładka, mnie na tyle zaciekawiła i ujęła, że do tej pory nie mogę oderwać od niej oczu. Jest po prostu niesamowita, klimatyczna, urokliwa i rewelacyjna. Prawdę mówiąc, jeszcze przed otrzymaniem powieści do recenzji, mój wewnętrzny głos podpowiadał mi, że historia w niej zawarta będzie niezwykle mądra, ciekawa, wciągająca, a przede wszystkim magiczna. I tak też było. Przypomniała mi się również książka "Zwilczona", którą miałam przyjemność czytać całkiem niedawno. Miałam przeczucie, że "Dwadzieścia siedem snów" będzie w jakimś stopniu do niej podobna. I nie myliłam się, znalazłam cechy wspólne obu książek, i wcale nie mam tutaj na myśli fabuły, bohaterów, ale głównie ujęte pojedyncze elementy tj. właściwości ziół, sposób opisywania krajobrazów oraz stworzony przez autorki fascynujący i tajemniczy nastrój. 

Do malutkiej wsi przyjeżdża młoda pisarka, pragnąca w ciszy i pięknym otoczeniu, rozpocząć pracę nad swoją najnowszą książką. Wynajmuje jeden z pokoi u kobiety nazywanej Szarą, mieszkającej ze swoją matką oraz Laurą, którą wychowuje. Początkowo kobieta miała otrzymać inny pokoik, ten ładniejszy i większy, ale gdy tylko dowiedziała się, że w kolejnym dzieją się niewyjaśnione rzeczy i straszy, od razu zapragnęła zamieszkać w nim. Pisarka, w trakcie niespełna miesięcznego pobytu na prowincji, zwiedza okolicę, prowadzi rozmowy z kobietami, kryjącymi pewną tajemnicę, którą z czasem powoli zaczynają się dzielić, poznaje pozostałych mieszkańców wioski, a także próbuje uzyskać więcej informacji na temat mieszczącego się niedaleko i widocznego z okna jej pokoju pewnego wzgórza, na którym znajduje się cudowna chata, a w niej mieszka samotna kobieta - Milena. Okazuje się, że nad trzema kobietami ciąży klątwa rzucona przez samego diabła. Pisarka postanawia im pomóc. Coraz częściej miewa sny, które naprowadzają ją do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Jednak zdarza się, że po przebudzeniu, kobieta nie potrafi jednoznacznie stwierdzić, czy naprawdę śniła, czy po prostu pogubiła się w rzeczywistości. Zawsze, gdziekolwiek się udaje, zabiera ze sobą notes, w którym zapisuje wszystkie swoje myśli i spostrzeżenia. Nagle dostrzega, że książka sama się pisze...

Jaką tajemnicę kryje dom, w którym zatrzymała się pisarka ? Jaką tajemnicą owiana jest malutka wieś ? Kim jest Milena i dlaczego samotnie zamieszkuje chatkę na wzgórzu ? Jaką klątwę rzucił diabeł na kobiety ? Czy pisarce uda się stworzyć dobrą powieść i jakie będzie jej zakończenie ?

"Bo życie z założenia jest cyklem, a jego krańce w pewnym punkcie się spotykają. 
Odkąd tylko powstało, odmieniło cały świat i poddało go rytmowi cykliczności.
Może i przedtem Ziemia kręciła się w rytmie dobowym i w rytmie rocznym,
ale dopóki nie ma życia, nie ma pór roku, nie ma puszczania liści i zakwitania. 
Nie ma cyklu życia i śmierci. 
Nie ma człowieka, który od zarania dziejów szuka w tym wszystkim nie tylko porządku, 
ale też sensu."

"Dwadzieścia siedem snów" to książka, od której nie mogłam się oderwać. Zahipnotyzowała mnie całkowicie. Pochłonęłam ją w dwa wieczory, być może ta pora dnia jest idealna do czytania właśnie tej powieści, bynajmniej takie odniosłam wrażenie. Tym bardziej, że książka zawiera opisy snów głównej bohaterki, które przedstawione zostały w innym, nierzeczywistym stylu niż pozostała jej część. Bowiem autorka posługiwała się skróconymi imionami postaci, wyróżniającymi się słowami, niezwykłymi dialogami i sloganami. Odczuwało się pewien mistycyzm, magię i tajemniczość. 

Ponadto bardzo polubiłam wszystkich bohaterów, którym nadano intrygujące imiona lub określenia, m.in. Szara, Soliwoda, Sol czy Sizwe. Każdy z nich wnosił coś wyjątkowego i niepowtarzalnego do życia mieszkańców maleńkiej wioski. Urzekła mnie również przepięknie oddana charakterystyka krajobrazów miejscowości, otaczających widoków, lasów, rzeki, roślin i zwierząt. Często miałam ochotę znaleźć się w tamtym świecie i poczuć intensywność zapachów, móc zobaczyć te cudowne pejzaże.

Jestem pod ogromnym wrażeniem powieści "Dwadzieścia siedem snów". To bardzo mądra i przemyślana książka, zawierająca wiele życiowych przesłań i cudownych myśli. Napisana jest pięknym i bogatym językiem, niekiedy poetyckim, a czasem trudnym do przyswojenia ( szczególnie w momencie opisów snów ), ale to tylko stworzyło ten jedyny i niepowtarzalny charakter powieści. Przeplatają się w niej rzeczywistość z magią, stare z nowym, miłość z nienawiścią, odrzucenie z tęsknotą.

"Dwadzieścia siedem snów" to inteligentna, wyjątkowa, oryginalna, zaczarowana, porywająca oraz skłaniająca do przemyśleń powieść, w którą warto się zagłębić i poznać pewną legendę. Ja na pewno, z przyjemnością będę do niej wracać. Serdecznie polecam !


"Czasami ból, którego nigdy byśmy się nie spodziewali, spotyka nas w najdziwniejszych momentach. 
A innym razem wcale nie przychodzi, mimo że go oczekujemy. 
Biedni jesteśmy - małe ludziki, które nie są w stanie niczego przewidzieć, 
a mimo to starają się planować, przygotowywać się - czy to na najgorsze, czy na najlepsze. 
Tymczasem nigdy nie wiemy, co przyniesie czas, bo choć tak dobrze go przecież znamy, 
nie potrafimy się przyzwyczaić do jego wielkiej mocy. 
Zawsze wydaje nam się, że "tu i teraz" niesie ze sobą prawdę, że reszta to tylko złudzenie. 
A potem przychodzi nowe "tu i teraz" i wszystko się zmienia."


Tytuł : "Dwadzieścia siedem snów"
Autor : Marta Alicja Trzeciak
Wydawnictwo : Kobiece
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 330



Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.




środa, 15 czerwca 2016

Ja, Kochanka - K. Wilczyńska




"Nie jestem żoną U., to oczywiste. Nie jestem też konkubiną, bo z konkubiną się mieszka. 
Partnerką ? Niedobre określenie, kojarzy mi się bardziej z interesami niż z uczuciem. 
Jedynym odpowiednim słowem wydaje się "kochanka". 
Szkoda, że to nasuwa od razu skojarzenia z cyniczną suką, która bez litości, 
nie zważając na biedną żonę i dzieci, kradnie komuś męża, ojca, głowę rodziny, żywiciela 
i co tam jeszcze. Nikt nie zastanawia się, że kochanka to ta, która kocha. 
Może w nieodpowiednim czasie, ale czy o tym można decydować racjonalnie ? 
Dawniej kochanka była tą, którą się kochało, której się pragnęło 
i która te uczucia odwzajemniała. Wychodzi więc na to, że jestem kochanką. 
Jakkolwiek to rozumieć - jestem nią. 
Skoro już zdecydowałam, kim jestem, będzie mi łatwiej. Co nie znaczy, że lekko. 
To mówię ci ja, kochanka."  


Kochanka, od bardzo dawna uchodzi za kobietę zimną, wyrachowaną, pewną siebie, pragnącą osiągnąć zamierzony cel czyli za wszelką cenę uwieść zajętego już mężczyznę. To ta, która chcąc zaspokoić własne potrzeby ( głównie erotyczne ), wchodzi nieproszona z butami w czyjeś życie, tym samym rozbijając rodzinę, niszcząc relacje łączące dotychczas dwoje ludzi. To kobieta, która odbiera męża żonie, ojca dzieciom, nie licząc się z ich uczuciami i bólem. Tak jej łatwiej, bowiem otrzymuje w prezencie faceta pachnącego, zadbanego, któremu nie musi gotować, prasować, prać, dzielić problemów życia codziennego. Tylko, czy naprawdę tak jest ? Przecież w każdej kobiecie wyzwalają się również te pozytywne uczucia. Każda potrafi kochać do utraty tchu, pragnie bliskości, czułych gestów i słów. Każda marzy o zaznaniu szczęścia i miłości. Czy to jej wina, że zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie i w nieodpowiednim czasie ? Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy serce nagle zaczyna mocniej bić. Na uczucia nikt nie ma wpływu. Rozsądek to jedno, ale serca nie da się, ot tak, po prostu oszukać.

"Ja, kochanka" to pamiętnik kobiety, będącej na drugim planie, pełniącej rolę kochanki od roku. Każdego dnia wyczekuje ona telefonu, smsa, a nawet spotkania - choćby chwilowego - z ukochanym, którego nazywa U.. Codziennie stara się wyglądać pięknie, dbać o siebie, bowiem U. może zrobić jej niespodziankę i stanąć niespodziewanie w jej drzwiach. Czas, który jest im dany, spędzają na zaspokojeniu pragnienia, obdarowywaniu się pocałunkami i pieszczotami, dawaniu sobie wzajemnie rozkoszy, przytulaniu, okazywaniu czułości, komplementowaniu, ale również na rozmowach o sprawach codziennych, o przyszłości, którą chcieliby spędzić razem. Jednak na chwilę obecną jest to niemożliwe. U. może odwiedzać Kochankę tylko w określonym czasie, w wyznaczonych porach i godzinach. Czasami udaje im się widywać na kilka godzin, innym razem tylko przez parę minut. Jednak dla kobiety najważniejsze jest to, że może go zobaczyć chociażby przez chwilę. Dla niej liczą się jego drobne gesty, czułe słowa, podarunki otrzymywane bez okazji ( np. zapalniczki w jej ulubionym kolorze ). Wierzy w jego miłość do niej, tym bardziej, że okazuje jej to na każdym kroku. Pamięta o ważnych datach, wydarzeniach z jej życia, ulubionym kolorze. Mężczyzna, któremu zależy, nie zapomina takich rzeczy. Kochanka jest szczęśliwa i kochana, a zarazem czuje się samotna i niepewna przyszłości. Nie raz ma ochotę zakończyć tę relację, najczęściej takowe myśli nachodzą ją w weekend, kiedy nie mogą się widywać z U., a nawet kontaktować. Z niecierpliwością zatem wyczekuje poniedziałkowego poranka, odliczając wolno upływające godziny, aż jej ukochany zadzwoni i zapyta, jak się czuje i wyzna jej dwa najpiękniejsze słowa : kocham cię.

Jak zakończy się relacja tych dwojga zakochanych w sobie osób ? Czy mężczyzna porzuci swoje dotychczasowe życie dla Kochanki ? Czy marzenie kobiety się spełni i będą już zawsze razem ?

"Bo w życiu ważne są wielkie emocje, ale liczą się też te mniejsze, 
może troszkę mniej kolorowe, za to silne i trwałe, 
a ich niteczki tworzą osnowę na wątkach miłości, tęsknoty i pożądania. 
Dopiero całość może dać materię wytrzymałą, zdolną przetrwać życiowe wiatry 
i ochronić przed deszczem przeciwności i zimnem problemów." 

"Ja, Kochanka" to książka nietypowa i zaskakująca. Dlaczego ? Nie dlatego, że przedstawia historię kobiety, pełniącej rolę tej drugiej, zaspokajającej przede wszystkim fizyczne potrzeby i fantazje mężczyzny, ale również obdarzającej głębokim uczuciem. Jednak, przede wszystkim dlatego, że nie są znane imiona głównych bohaterów, nie wiemy, gdzie mieszkają, czym się dokładnie zajmują, gdzie pracują, jakie są ich relacje z rodziną i czy w ogóle takową posiadają. Tak naprawdę nie wiemy o nich nic, oprócz tego, że się kochają, że spędzają ze sobą czas. Poznajemy ich emocje, uczucia, sceny intymne, prowadzone rozmowy, treści przesyłanych do siebie wiadomości. Tylko, a może aż, na tej podstawie zaznajamiamy się z łączącą ich więzią.

Książka pozwala zrozumieć uczucia i myśli kobiety, będącej kochanką. Ukazuje ona swoje wspomnienia z przeszłości, przedstawia momenty teraźniejsze, a także dzieli się swoimi intymnymi snami, w której główną rolę odgrywa U.. Nie należy jej krytykować, osądzać, oceniać czy oskarżać. Bowiem, czy można ją winić za to, że kocha ? Taka historia zapewne miała miejsce w życiu niejednej kobiety na świecie, możliwe, że właśnie dzieje się to w obecnej chwili, a być może dopiero się wydarzy. Nigdy nie mów nigdy. Nikt z nas nie wie, co przyniesie los, co zdarzy się w przyszłości i kto pojawi się na naszej drodze.

"Mówi się, że miłość można wyrazić na wiele sposobów, a najcenniejsze są te, 
które przejawiają się w codziennych drobnostkach. 
Tylko jak można liczyć na takie chwile, jeżeli codzienności nie ma. 
A tak bardzo jej pragnę. Brakuje mi jej, takiej zwyczajnej.
Dotknięcia między kuchnią a pokojem, pocałunku przed wyjściem. 
Tego wszystkiego, co świadczy o trosce, jest dowodem zainteresowania, opieki." 

"Ja, Kochanka" to powieść przepełniona emocjami i wartościowymi przemyśleniami. Przeplatają się w niej istotne uczucia, miłość z nienawiścią, radość ze smutkiem, szczęście ze strachem, niepewnością i tęsknotą, a namiętność z zazdrością. Książka wciąga od pierwszej strony, pochłonęłam ją w jeden wieczór. Przyjemnie się ją czyta, mimo, iż porusza trudny temat. Ponadto jest naprawdę bardzo dobrze napisana, zresztą, jak każda inna książka autorki, którą miałam okazję przeczytać. Jednak ta wymaga większego skupienia, skłania do refleksji, wywołuje skrajne emocje. A całość uzupełnia przepiękna okładka, która zdecydowanie przyciąga uwagę. To poruszająca powieść obyczajowa o miłości z elementami romansu, która dociera w głąb serca i pozostaje w nim na długo. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

"Kochanki mają lepiej. Dostają mężczyznę świeżego, pachnącego, 
zawsze w dobrym humorze, chętnego do miłości.
Kochanki nie muszą prać, zbierać rozrzuconych skarpet, 
znosić humorów, wąchać przepoconych koszul.
Mogą cieszyć się wyłącznie jasną stroną mężczyzny, 
słuchać komplementów, miłosnych zaklęć.
Dostają rozkosz, prezenty, uwagę i zainteresowanie. Czyżby ?
Nikt nie pamięta, ze razem z tym wszystkim w pakiecie jest też wieczna tęsknota,
wielka niepewność, samotne godziny i dni, brak możliwości kontaktu." 



Tytuł : "Ja, Kochanka"
Autor : Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo : Czwarta Strona
Oprawa : miękka
Rok wydania : 2016
Ilość stron : 303


Serdecznie polecam !


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Czwarta Strona.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Na przekór - I. Dobosiewicz




"- Każde pokolenie ma swoje prawa. 
Musisz jednak pamiętać o jednym, aby zawsze wiedzieć, jak daleko możesz się posunąć, 
byś później nie musiał niczego żałować. 
Musisz nauczyć się podejmować decyzje sam, aby móc samemu za nie odpowiadać. 
Bo pamiętaj, życie choć piękne, potrafi być okrutne. 
Dlatego też naucz się liczyć na samego siebie, o wiele łatwiej ci będzie, 
gdy będziesz samowystarczalny i niezależny. To pomoże ci uniknąć w życiu wielu rozczarowań. 
I ostatnia rada - jeżeli coś w życiu chcesz zdobyć - to pamiętaj, nie ma takiej siły, 
która może ci w tym przeszkodzić i choć nie wiadomo na jakie będziesz napotykał przeszkody, 
to nigdy, ale to nigdy nie załamuj się i nie wycofuj w połowie drogi. 
Wówczas na pewno osiągniesz swój cel. 
Pamiętaj również, że to, co ciężką i mozolną pracą zdobyte, cieszy o wiele bardziej, 
aniżeli to, co przychodzi z łatwością. 
Nie możesz też nikomu pokazać, że czegoś się boisz, choć boisz się bardzo. 
Bo ludzie potrafią być okrutni i wykorzystać to przeciw tobie...."


Życie jest piękne, to prawda. Ale bywa również okrutne i bolesne. Każdego dnia, na świecie ludzie podejmują walkę z chorobą, śmiercią, utratą bliskiej osoby, z samym sobą, swoimi uczuciami i emocjami. Niektórzy radzą sobie ze wszystkimi napotkanymi przeciwnościami, pokładając wiarę i nadzieję w Bogu, akceptując to, co przynosi los, nawet jeśli jest to trudne i wymaga ogromnego poświęcenia. Inni natomiast, nie potrafiąc poradzić sobie z cierpieniem i bólem, popadają w rozpacz, depresję, chorobę psychiczną, zażywają narkotyki lub sięgają po alkohol, żeby po prostu zwyczajnie zapomnieć o tym, co się dzieje w ich życiu. Zdarza się też, że przestają wierzyć w lepsze jutro, w to, że może jeszcze spotkać ich coś miłego i dobrego. Uważają wówczas, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest zakończyć swój żywot na ziemi, bo tylko wtedy mogą znaleźć się jak najdalej stąd i przestać czuć. Tylko, czy to rzeczywiście jest jedynym wyjściem z sytuacji, a może zwykłym pójściem na łatwiznę ? Przecież nikt nigdy nie powiedział, że życie jest proste i przyjemne. Wszystko dzieje się w jakimś celu. Być może napotkane trudności mają nam uświadomić, że tak naprawdę jesteśmy silnymi osobami, podejmującymi wyzwanie i walczącymi o każdy kolejny dzień. Każdy z nas może dokonać wyboru. Życie jest tylko jedno. To od nas samych zależy, jak nim pokierujemy i jak chcemy je przeżyć...

"Życie to nic innego jak pole walki i tylko od nas samych zależy 
czy wyjdziemy z niego jako zwycięzcy, czy jako pokonani...."

Główną bohaterką powieści jest Agata - mężatka i matka dwójki wspaniałych dzieci : pięcioletniej Sary i szesnastoletniego Karola. Kobieta pracuje jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu. Prowadzi spokojne, szczęśliwe i ustabilizowane życie. Niestety pewnego dnia dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora, że z każdym kolejnym dniem, miesiącem i rokiem będzie coraz gorzej, że choroba będzie postępować i ją niszczyć. Diagnoza ta sprawia, że Agata staje się nerwowa, co negatywnie wpływa na jej relacje z bliskimi. Nikogo nie poinformowała o swoim stanie, nie chciała nikogo ranić, myślała, że poradzi sobie z tym wszystkim sama. Jednak po jakimś czasie, okazało się, że u jej ukochanej córeczki wykryto guza mózgu i że pozostał jej zaledwie rok życia. Kobieta, pomimo bólu rozdzierającego jej serce, postanawia przygotować Sarę do odejścia. Na początku ten pomysł nie podoba się zarówno mężowi, jak i synowi. jednak z czasem dostrzegają, że Agata miała rację. Tymczasem w życiu kobiety pojawia się mężczyzna, wzbudzający w niej głębokie uczucie, przed którym nie chce i nie może się bronić. Miłość do Przemka sprawia, że Agata staje się silniejszą, pewniejszą siebie i waleczną osobą. Niestety, pewnego dnia, ukochany nagle przestaje się kontaktować i nie daje znaku życia. Ich romans dobiega końca, a niedługo potem Agata dowiaduje się, że jest z nim w ciąży. Nie informuje jednak o tym swojego kochanka. Podejmuje zatem pewne decyzje, o słuszności których jest w pełni przekonana.

Czy Agata poradzi sobie ze swoją chorobą ? Czy uda jej się przygotować Sarę do odejścia ? Czy Agata poinformuje jednak Przemka o ciąży ? Czy urodzi dziecko, wiedząc, że nie będzie mogła go wychować ? Jakie decyzje podejmie Agata ? Jak potoczą się dalsze losy Agaty i jej rodziny ?

"... Niespokojne jest życie twoje dopóki nie spoczniesz w Bogu.
Teraz spoczywasz w nim i uzyskasz pełnię szczęścia, którego ani oko nie widziało, 
ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdoła pojąć...."

"Na przekór" to opowieść podejmująca bardzo ważne i życiowe tematy. Traktuje o miłości ( również tej nieszczęśliwej i tragicznej ), przyjaźni, chorobie, utracie bliskiej osoby, śmierci, cierpieniu, nienawiści, kłamstwach, bólu, tęsknocie, wierze w Boga, przemocy, braku zrozumienia, a przede wszystkim o nieustannej walce o życie. Od momentu ujrzenia okładki, wiedziałam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Oczywiście zachęcił mnie do tego również jej opis. Przyznaję też, że zanim sięgnęłam po powieść, zapoznałam się z paroma jej recenzjami. Wynikało z nich, że nie obejdzie się bez kilku paczek chusteczek. W moim przypadku to się nie sprawdziło. Owszem książka jest wzruszająca i ukazuje piękną, a jednocześnie smutną historię. Jednak łzy nie spływały mi po policzkach, choć nie ukrywam, że było kilka momentów, kiedy moje oczy stały się wilgotne. Kiedy przeczytałam ostatnią stronę i zamknęłam książkę, to nie wiem dlaczego, ale spojrzałam w niebo. A potem jeszcze przez kilkanaście minut siedziałam na tarasie i rozmyślałam o życiu. Zadziwiające jest to, jak zaledwie na niespełna czterystu stronach, można przedstawić życie człowieka, zawrzeć jego emocje, uczucia i myśli. Ukazana opowieść jest fikcją literacką, ale przecież każdego dnia wokół nas rozgrywają się tragedie. To uświadamia, jak okrutne potrafi być życie, jak wiele człowiek musi znieść, jaki ciężar musi dźwigać.

"Kiedy wszystko przeżywasz sam, kiedy czujesz jak bardzo boli i rani, 
wtedy jest o wiele, wiele ciężej. 
Bo słowa, których się nigdy nie poczuło wypowiada się lekko, 
ale gdybyś poczuł choć jedno z tych bolesnych, 
może wówczas mógłbyś mnie choć trochę zrozumieć."

Podziwiam główną bohaterkę Agatę za siłę, zaangażowanie, podejmowanie odważnych i trudnych decyzji, często wręcz bolesnych, chęć walki, motywację, a także umiejętność zaplanowania wielu spraw w taki sposób, aby ułatwić innym życie i przyszłość, kiedy jej zabraknie. Pomyślała o wszystkim, a kierując się swoją intuicją i głosem serca, dokładnie wiedziała, co przyniesie przyszłość. Mając świadomość, że z czasem będzie jej coraz trudniej, że zacznie zapominać o ważnych wydarzeniach i momentach, postanowiła po prostu spisać swoje życie od początku do końca. Pisanie pamiętnika pomogło jej poradzić sobie z tkwiącymi w niej głęboko doznaniami i uczuciami. Dzięki tym zapiskom, które później ujrzały światło dzienne, ludzie mogli zrozumieć jej zachowania, wybory, ale przede wszystkim emocje, które bardzo często tłumiła w sobie.

"Chciała, by uwierzyli, że drzemią w nas ogromne zasoby niezniszczalnych sił, 
które powinniśmy z siebie wykrzesać nawet wtedy, gdy myślimy, że jesteśmy już pokonani.
Że zawsze jest szansa, że nic nie dzieje się bez powodu. 
Że niekiedy należy umieć pogodzić się z najgorszym przeznaczeniem, jednocześnie nie upadając. 
Lecz nie wystarczy tylko tego chcieć, trzeba nauczyć się o to walczyć."

"Na przekór" to poruszająca i refleksyjna powieść. Skłania do przemyśleń, wzbudza niesamowite uczucia, daje wiarę i nadzieję, uświadamia, że należy przyjąć i docenić życie takim, jakie jest, a jeśli trzeba to podjąć walkę o każdy dzień, o przyszłość. Nie można się poddawać, nigdy, należy walczyć do samego końca...

To książka, po przeczytaniu której nie można przejść do porządku dziennego. To jedna z tych powieści, których się nie zapomina i które na zawsze pozostają w pamięci i sercu. Ponadto jest skarbnicą przepięknych myśli i zawiera cudowne przesłanie. Naprawdę warto ją przeczytać.


"Żyj tak, by pozostawić po sobie dobre wspomnienia."


Tytuł : "Na przekór"
Autor : Irena Dobosiewicz
Wydawnictwo : Psychoskok
Oprawa : miękka
Rok wydania : 2015
Ilość stron : 369


Serdecznie polecam !


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Psychoskok.