"W życiu często bywa tak, że albo nie dzieje się nic, albo wszystko dzieje się naraz."
Po raz pierwszy z twórczością Magdaleny Knedler miałam styczność w sierpniu tegoż roku, przy okazji powieści "Winda" (recenzja tutaj), która była jedną z wartościowszych, skupiających kilka ważnych zagadnień i zmuszających do myślenia książek, a jedynym moim zarzutem wobec niej była przede wszystkim mnogość postaci, co początkowo sprawiało problemy z przyswojeniem ich wzajemnych korelacji. Kiedy na rynku wydawniczym pojawiła się zapowiedź publikacji "Klamki i dzwonki" wiedziałam, że będę chciała się z nią zapoznać, ponieważ nie tylko spodobał mi się wcześniej styl pisania autorki, ale przede wszystkim zaintrygował mnie tytuł najnowszej prozy. Odczekałam jednak pewien czas, aby zaznajomić się z jej recenzjami i wtedy podjąć ostateczną decyzję, co do jej lektury. Ponieważ większość wystawionych opinii było pozytywnych, postanowiłam po nią sięgnąć. Jak oceniam książkę "Klamki i dzwonki"? Czy również mnie ujęła ta historia? Jakie ogólne wrażenie na mnie wywarła? Zapraszam na moją opinię :)
Magdalena Knedler - autorka powieści m.in.:"Pan Darcy nie żyje", "Winda" i "Nic oprócz strachu". Za powieść "Pan Darcy nie żyje" otrzymała nominację w kategorii "debiut" do nagrody Emocje 2015, przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura za najciekawsze lokalne wydarzenie kulturalne roku i nominację nagrody WARTO 2016 przyznawanej przez wrocławską Gazetę Wyborczą. Recenzentka i redaktorka współpracująca z portalami kulturalno-informacyjnymi. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. (źródło: okładka książki "Klamki i dzwonki").
Eliza Ostaszewska to młoda, samotna kobieta, pracująca w bibliotece i początkująca poetka, która właśnie wydała swój pierwszy tomik poezji, a całkiem udany wieczór autorski zorganizował jej znajomy w zaprzyjaźnionym pubie. Kobieta nie potrafi jednak do końca cieszyć się swoim sukcesem, coraz częściej bowiem wraca wspomnieniami do czasów studenckich, kiedy to zauroczyła się w pewnym chłopaku. Pewnego dnia otrzymuje telefon, iż jej była przyjaciółka Helena Bukowska - z którą niegdyś poróżniło ją uczucie do tego samego mężczyzny - jest śmiertelnie chora, a jej ostatnią wolą jest przejęcie przez Elizę opieki nad dwunastoletnią córką Agatą oraz przejęcie zakładu fryzjerskiego. W szpitalu Eliza poznaje sympatycznego i nieśmiałego onkologa Roberta Oleńskiego, któremu wpada w oko. Tymczasem Albert Dębski - adwokat nie może dojść do porozumienia ze swoją żoną Pauliną. Uświadamia sobie, że chyba nigdy jej nie kochał, a jedyną kobietą, z którą mógłby zaznać szczęścia jest Eliza Ostaszewska, którą ujrzał na wieczorze poetyckim. Wróciły do niego wspomnienia z przeszłości. Ponadto mężczyzna otrzymuje sprawę, w której ma zostać obrońcą siedemnastoletniej dziewczyny - Dagny Zander, która rzekomo potrąciła ze skutkiem śmiertelnym starszego człowieka...
Czy Eliza podejmie się opieki nad nastoletnią córką przyjaciółki? Czy poradzi sobie z poprowadzeniem jej firmy? Jakie wydarzenie z przeszłości sprawiło, że kobiety przez lata nie utrzymywały kontaktu? Czy Eliza zdecyduje się dać szansę Robertowi Oleńskiemu? Czy Albert Dębski rozstanie się z żoną? Co ukrywa przed nim Paulina? Czy podejmą walkę o swoje małżeństwo? Czy Dagna Zander rzeczywiście jest sprawcą śmiertelnego wypadku czy może kogoś zwyczajnie kryje? Czy Albert dojdzie do prawdy i dowiedzie o jej niewinności? Czy Eliza i Albert się spotkają? Czy ich drogi się skrzyżują? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
Prawdę mówiąc, będąc w księgarni stacjonarnej czy przeglądając ofertę księgarń internetowych i sugerując się przede wszystkim okładkami książek (a bardzo często mi się to zdarza), zapewne nie zwróciłabym uwagi na tę pozycję, bowiem wydaje mi się, że wypada blado i mało wyraziście na tle pozostałych. Jej kolorystyka nie za bardzo przypadła mi do gustu. Niewątpliwie patrząc na nią, nasuwa się myśl, że jest to pewnie zwykły romans o podobnym schemacie jak w wielu innych książkach. Wpatrzonych w siebie, zakochanych w sobie dwoje ludzi, których zdecydowanie coś podzieliło, między którymi pojawiła się jakaś granica, której żadne z nich z jakiegoś powodu nie może przekroczyć. I rzeczywiście tak jest, w powieści poruszony jest wątek miłosny, ale niebanalny i nieszablonowy. A książka ta nie jest typowym romansidłem, a powieścią obyczajową skupiającą w sobie mnóstwo ciekawych wątków oraz wiele ważnych życiowych zagadnień.
Bez wątpienia książka jest bardzo dobrze napisana, bogatym i pięknym językiem oraz lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem. Początkowo przeraziła mnie mała czcionka, ale historia mnie na tyle wciągnęła, że w pewnym momencie przestało mi to przeszkadzać, a nawet o tym zapomniałam i w miarę szybko pochłaniałam kolejne strony. Zdarzało się również słownictwo wulgarne, głównie w trakcie rozmów prowadzonych pomiędzy wspólnikami kancelarii adwokackiej tj. między Maćkiem a Albertem, co kompletnie mi nie zawadzało i nie miało znaczącego wpływu na jakość książki. Mogę nawet rzec, że niesamowicie bawiły mnie dialogi obu panów.
Fabuła natomiast jest dość intrygująca, a przede wszystkim charakteryzuje się wielowątkowością. Mianowicie poza wątkiem miłosnym pojawiają się również inne, dodające całości poniekąd pikanterii i niezwykle ją urozmaicając (np.: sprawa potrącenia pieszego ze skutkiem śmiertelnym, relacja matka-córka, problemy małżeńskie, choroba najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki, rozterki Dagny Zander i inne). Niestety według mnie ukazana historia jest też dość przewidywalna, co w pewnym momencie odbiera w jakimś stopniu przyjemność z kontynuowania lektury. Tym bardziej, że muszę przyznać, że od dwusetnej strony książki, miałam niestety momenty znudzenia i znużenia, czasami zwyczajnie się męczyłam w trakcie jej lektury. Akcja bowiem toczyła się bardzo wolno, stopniowo ujawniane były fakty i wydarzenia z przeszłości, ale również te teraźniejsze. Dodatkowo było sporo opisów, stanowiących zdecydowaną większość w porównaniu do dialogów. Były to nie tylko omawiane zaistniałe zdarzenia, ale także obszerne spostrzeżenia bohaterów. Moim zdaniem, mogły zostać okrojone i zwięźlej przedstawione, bez zbędnych elementów. Momentami miałam wrażenie, jakby wszystko było naciągane i specjalnie wydłużane. A to niestety przeszkadzało, tym bardziej, że koniec opowieści i rozwiązanie wszystkich wątków było naprawdę do przewidzenia. Bywały zatem chwile, kiedy zwyczajnie pragnęłam dotrzeć już do ostatniej strony, pragnęłam, aby ta książka się już skończyła.
Cała opowieść ukazana jest z perspektywy kilku bohaterów, co niewątpliwie jest dobrym pomysłem, ponieważ możemy dokładniej i precyzyjniej poznać i zrozumieć uczucia, myśli i zachowania postaci. Każda z tych osób boryka się z różnymi problemami, dzieli się swoimi przemyśleniami, wspomnieniami z przeszłości, swoimi uwagami, chwilami zwątpienia, porażkami i sukcesami, smutkami i rozterkami. Każda z tych osób pragnie miłości, poczucia bezpieczeństwa, wsparcia, pomocy, szczęścia, chce zostać docenioną i zauważoną, a jednocześnie za wszelką cenę unika samotności i odrzucenia przez społeczeństwo. Poznajemy Elizę, która przez wiele lat była osobą samotną, trochę zamkniętą w sobie, zranioną i porzuconą, a której życie pewnego dnia diametralnie się zmienia, którą nagle otacza grono wspaniałych osób, która musi też porozumieć się z nastoletnią dziewczyną i się nią zaopiekować, jak własną córką. Kobiecie zaczyna też brakować miłości, dlatego wraca myślami do przeszłości, nie zdając sobie sprawy, że ta powróci do niej w najmniej odpowiednim momencie. Albert Dębski natomiast to mężczyzna, który odniósł zawodowy sukces, spełnia się w pracy jako adwokat i właściciel kancelarii. Niestety jego życie prywatne nie jest już kolorowe i szczęśliwe. Od lat bezskutecznie starają się z żoną o dziecko. To sprawia, że Paulina czuje się przez niego odtrącona, a Albertowi z każdym kolejnym dniem jest się z nią coraz trudniej porozumieć. Namawia ją na adopcję, ale kobieta nie chce w ogóle o tym słyszeć. Mężczyzna przypomina sobie pewne wydarzenie z przeszłości i kobietę - Elizę, w której tak naprawdę już dawno temu się zauroczył, ale dopiero po latach sobie to uświadomił. Kolejną bohaterką jest Helena Bukowska chorująca na raka, która pragnie tylko jednego, aby jej dawna przyjaciółka przejęła opiekę nad jej córką, kiedy ta odejdzie z tego świata. Zazna spokoju wówczas, gdy Eliza podpisze stosowne dokumenty i wyrazi chęć objęcia opieki nad nastolatką. Mamy okazję poznać również Roberta Oleńskiego - onkologa, człowieka wrażliwego i ciepłego, który okazał się być dobrym przyjacielem i świetnym lekarzem. Ponadto postanowił też zawalczyć o uczucie Elizy. I ostatnią osobą, z losami której się zaznajamiamy to Dagna Zander, młoda dziewczyna trochę pogubiona, pragnąca uwagi i poświęcenia jej czasu. Rodzice jej byli znani i bogaci, nie wykazywali zbytnio zainteresowania córką. Bardziej skupiali się na swoich sprawach, ojciec zajmował się kochankami, a matka pisała bloga, na którym zamieszczała zdjęcia córki. Jednak nie robiła tego, dlatego, że chciała pokazać swoją miłość do dziecka. Zależało jej tylko na tym, aby wywołać w środowisku albo współczucie albo zachwyty. I nawet oskarżenie Dagny o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie zmieniło ich stosunku wobec własnego dziecka. Najważniejsze było dla nich to, co powiedzą i pomyślą ludzie. Drogi wszystkich tych bohaterów w pewnym momencie się skrzyżują i połączą...
"Klamki i dzwonki" to na pewno powieść warta uwagi, głównie ze względu na poruszane, jakże prawdziwe i życiowe tematy, które zdecydowanie skłaniają do refleksji i uświadamiają wiele kwestii. Książka bowiem traktuje o pięknej miłości, wyjątkowej przyjaźni, relacjach rodzinnych oraz relacji matka-córka, chorobie, zdradzie, bólu, zazdrości, tęsknocie, śmierci, utracie bliskiej osoby, samotności, bezpłodności, depresji oraz poszukiwaniu drogi do szczęścia, stabilizacji i upragnionego spokoju. Bezwzględnie jej atutami są: piękny i łatwo przyswajalny język, plastyczny i konkretny styl pisania, wartościowe i cenne cytaty oraz trafnie wysnute wnioski, wyraziście wykreowani bohaterowie, wielowątkowość oraz dotknięcie wielu istotnych zagadnień. Powieść wzbudza też skrajne emocje, są chwile wywołujące uśmiech na twarzy, ale jest też czas smutku, wzruszenia i refleksji. Co prawda mam mieszane uczucia po jej lekturze, ale nie żałuję czasu poświęconego na poznanie zawartej w niej historii. Zapewne za jakiś czas sięgnę po kolejne powieści autorki.
Bez wątpienia książka jest bardzo dobrze napisana, bogatym i pięknym językiem oraz lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem. Początkowo przeraziła mnie mała czcionka, ale historia mnie na tyle wciągnęła, że w pewnym momencie przestało mi to przeszkadzać, a nawet o tym zapomniałam i w miarę szybko pochłaniałam kolejne strony. Zdarzało się również słownictwo wulgarne, głównie w trakcie rozmów prowadzonych pomiędzy wspólnikami kancelarii adwokackiej tj. między Maćkiem a Albertem, co kompletnie mi nie zawadzało i nie miało znaczącego wpływu na jakość książki. Mogę nawet rzec, że niesamowicie bawiły mnie dialogi obu panów.
Fabuła natomiast jest dość intrygująca, a przede wszystkim charakteryzuje się wielowątkowością. Mianowicie poza wątkiem miłosnym pojawiają się również inne, dodające całości poniekąd pikanterii i niezwykle ją urozmaicając (np.: sprawa potrącenia pieszego ze skutkiem śmiertelnym, relacja matka-córka, problemy małżeńskie, choroba najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki, rozterki Dagny Zander i inne). Niestety według mnie ukazana historia jest też dość przewidywalna, co w pewnym momencie odbiera w jakimś stopniu przyjemność z kontynuowania lektury. Tym bardziej, że muszę przyznać, że od dwusetnej strony książki, miałam niestety momenty znudzenia i znużenia, czasami zwyczajnie się męczyłam w trakcie jej lektury. Akcja bowiem toczyła się bardzo wolno, stopniowo ujawniane były fakty i wydarzenia z przeszłości, ale również te teraźniejsze. Dodatkowo było sporo opisów, stanowiących zdecydowaną większość w porównaniu do dialogów. Były to nie tylko omawiane zaistniałe zdarzenia, ale także obszerne spostrzeżenia bohaterów. Moim zdaniem, mogły zostać okrojone i zwięźlej przedstawione, bez zbędnych elementów. Momentami miałam wrażenie, jakby wszystko było naciągane i specjalnie wydłużane. A to niestety przeszkadzało, tym bardziej, że koniec opowieści i rozwiązanie wszystkich wątków było naprawdę do przewidzenia. Bywały zatem chwile, kiedy zwyczajnie pragnęłam dotrzeć już do ostatniej strony, pragnęłam, aby ta książka się już skończyła.
Cała opowieść ukazana jest z perspektywy kilku bohaterów, co niewątpliwie jest dobrym pomysłem, ponieważ możemy dokładniej i precyzyjniej poznać i zrozumieć uczucia, myśli i zachowania postaci. Każda z tych osób boryka się z różnymi problemami, dzieli się swoimi przemyśleniami, wspomnieniami z przeszłości, swoimi uwagami, chwilami zwątpienia, porażkami i sukcesami, smutkami i rozterkami. Każda z tych osób pragnie miłości, poczucia bezpieczeństwa, wsparcia, pomocy, szczęścia, chce zostać docenioną i zauważoną, a jednocześnie za wszelką cenę unika samotności i odrzucenia przez społeczeństwo. Poznajemy Elizę, która przez wiele lat była osobą samotną, trochę zamkniętą w sobie, zranioną i porzuconą, a której życie pewnego dnia diametralnie się zmienia, którą nagle otacza grono wspaniałych osób, która musi też porozumieć się z nastoletnią dziewczyną i się nią zaopiekować, jak własną córką. Kobiecie zaczyna też brakować miłości, dlatego wraca myślami do przeszłości, nie zdając sobie sprawy, że ta powróci do niej w najmniej odpowiednim momencie. Albert Dębski natomiast to mężczyzna, który odniósł zawodowy sukces, spełnia się w pracy jako adwokat i właściciel kancelarii. Niestety jego życie prywatne nie jest już kolorowe i szczęśliwe. Od lat bezskutecznie starają się z żoną o dziecko. To sprawia, że Paulina czuje się przez niego odtrącona, a Albertowi z każdym kolejnym dniem jest się z nią coraz trudniej porozumieć. Namawia ją na adopcję, ale kobieta nie chce w ogóle o tym słyszeć. Mężczyzna przypomina sobie pewne wydarzenie z przeszłości i kobietę - Elizę, w której tak naprawdę już dawno temu się zauroczył, ale dopiero po latach sobie to uświadomił. Kolejną bohaterką jest Helena Bukowska chorująca na raka, która pragnie tylko jednego, aby jej dawna przyjaciółka przejęła opiekę nad jej córką, kiedy ta odejdzie z tego świata. Zazna spokoju wówczas, gdy Eliza podpisze stosowne dokumenty i wyrazi chęć objęcia opieki nad nastolatką. Mamy okazję poznać również Roberta Oleńskiego - onkologa, człowieka wrażliwego i ciepłego, który okazał się być dobrym przyjacielem i świetnym lekarzem. Ponadto postanowił też zawalczyć o uczucie Elizy. I ostatnią osobą, z losami której się zaznajamiamy to Dagna Zander, młoda dziewczyna trochę pogubiona, pragnąca uwagi i poświęcenia jej czasu. Rodzice jej byli znani i bogaci, nie wykazywali zbytnio zainteresowania córką. Bardziej skupiali się na swoich sprawach, ojciec zajmował się kochankami, a matka pisała bloga, na którym zamieszczała zdjęcia córki. Jednak nie robiła tego, dlatego, że chciała pokazać swoją miłość do dziecka. Zależało jej tylko na tym, aby wywołać w środowisku albo współczucie albo zachwyty. I nawet oskarżenie Dagny o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie zmieniło ich stosunku wobec własnego dziecka. Najważniejsze było dla nich to, co powiedzą i pomyślą ludzie. Drogi wszystkich tych bohaterów w pewnym momencie się skrzyżują i połączą...
"Klamki i dzwonki" to na pewno powieść warta uwagi, głównie ze względu na poruszane, jakże prawdziwe i życiowe tematy, które zdecydowanie skłaniają do refleksji i uświadamiają wiele kwestii. Książka bowiem traktuje o pięknej miłości, wyjątkowej przyjaźni, relacjach rodzinnych oraz relacji matka-córka, chorobie, zdradzie, bólu, zazdrości, tęsknocie, śmierci, utracie bliskiej osoby, samotności, bezpłodności, depresji oraz poszukiwaniu drogi do szczęścia, stabilizacji i upragnionego spokoju. Bezwzględnie jej atutami są: piękny i łatwo przyswajalny język, plastyczny i konkretny styl pisania, wartościowe i cenne cytaty oraz trafnie wysnute wnioski, wyraziście wykreowani bohaterowie, wielowątkowość oraz dotknięcie wielu istotnych zagadnień. Powieść wzbudza też skrajne emocje, są chwile wywołujące uśmiech na twarzy, ale jest też czas smutku, wzruszenia i refleksji. Co prawda mam mieszane uczucia po jej lekturze, ale nie żałuję czasu poświęconego na poznanie zawartej w niej historii. Zapewne za jakiś czas sięgnę po kolejne powieści autorki.
Cytaty:
"(...) Wbrew pozorom w pewnych sytuacjach łatwiej jest przetrwać jednostce
niż całemu stadu.
A przynajmniej ja zawsze tak to sobie tłumaczyłam."
"Bałam się naprawdę coś poczuć.
Bałam się, że kogoś znowu pokocham i ten ktoś znowu odejdzie.
Łatwiej więc było nie kochać nikogo.
Kwalifikowałam się pewnie na jakąś terapię, ale... szczerze mówiąc,
nie miałam ochoty się otrząsnąć.
Ostatecznie przecież nie przeszłam załamania nerwowego.
Nie poddałam się, byłam silna i wszyscy mnie za tę siłę podziwiali. Z daleka.
Pasowało mi to. Trzymałam ludzi na dystans."
"(...) To naprawdę dziwne, jak przeszłość niekiedy wraca do człowieka
i uderza w niego ze zdwojoną siłą.
Niczym dawno wypuszczony z rąk bumerang, o którym zdążyliśmy już zapomnieć."
"(...) Wspomnienia bywają przekłamane, przypisujemy im często fałszywe emocje
i reinterpretujemy tak, że po latach nie przypominają już rzeczywistych zdarzeń.
Sami piszemy swój własny życiorys."
"Chciałbym zapytać tych wszystkich ludzi, którzy twierdzą,
że nie lubią poniedziałku, o co im właściwie chodzi.
Ja nie widzę specjalnej różnicy między poniedziałkiem
a pozostałymi dniami tygodnia. Robota to robota.
Nie respektuje sobót i niedziel, urlopów i swiąt.
Jeśli jest - trzeba się z nią uporać. I tyle."
"(...) Bo dzieci to przedłużenie naszego istnienia. Wizerunku.
Dziecko to "spełniacz" ambicji, których nam samym nie udało się zaspokoić."
"(...) Nigdy nie jest za późno, ale czasem może być za wcześnie.
Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Zwolnić miejsce w umyśle, zdobyć się na samodzielną refleksję,
oczyścić przestrzeń z niepotrzebnych przedmiotów,
przeżuć i wypluć złe emocje. Powyrywać chwasty."
"(...) Życie to przecież suma chwil, które się wydarzyły,
i zbiór idei, które planujemy zrealizować.
Wspomnienia i marzenia."
Tytuł : "Klamki i dzwonki"
Autor : Magdalena Knedler
Wydawnictwo : Novae Res
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 352
Autor : Magdalena Knedler
Wydawnictwo : Novae Res
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 352
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Bardzo cieszy mnie tak dobra opinia, mam bowiem tę książkę już u siebie i planuję rozpocząć czytanie w zbliżającym się tygodniu. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Przyjemnej lektury :)
UsuńChętnie bym przeczytała, ale mam tak gorący okres w życiu, że ledwo znajduję czas na sen. Ale jak tylko będzie okazja to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńDziś zaczęłam czytać i muszę przyznać, że trochę się gubię w fabule.
OdpowiedzUsuńJa przyzwyczaiłam się do tego, że w książkach M. Knedler pojawia się wielu bohaterów, każdy z nich opowiada inną historię, aż wreszcie ich drogi się krzyżują i dokładnie poznajemy ich wzajemne relacje. Z każdą stroną będzie Tobie coraz łatwiej przyswoić te wiadomości :)
UsuńMam w planach twórczość tej autorki i liczę, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Twoje recenzje książek M. Knedler :)
UsuńJa nie odczuwalam znużenia w trakcie czytania, byłam zachwycona tą książką:)
OdpowiedzUsuńJa niestety miałam takowe momenty, ale ogólnie historia mi się podobała :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńTym razem nie moje klimaty, ale sądzę, że wielu osobom może się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńMuszę koniecznie to nadrobić, nie czytałam jeszcze nic tej autorki.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaintrygowałaś tą propozycją. Bardzo spodobał mi się Twój opis. Już dawno żadna recenzja książki tak mnie nie zaciekawiła. Mogłabym od razu usiąść i zacząć ją czytać.
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuję pięknie :)
UsuńNie miałam do czynienia z ta pisarką, ale mam na oku jej powieści. ;)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam póki co dwie powieści autorki i obie polecam.
UsuńMam ją w planach, ale u mnie plany rozbudowane więc trzeba liczyć na szczęście czytelnicze. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChcesz wyszukać dzwonki, kliknij tutaj https://tones6.com/
OdpowiedzUsuń