środa, 22 marca 2017

"Dziewczyna z daleka" - M. Knedler




"(...) Szybko się przekonała, że choć łatwo porzucić przestrzeń,
obiekty i osoby, nie można uciec od wspomnień i emocji.
 Tak jak nie ma sposobu, by oderwać się od siebie samej,
zamknąć kilka kłopotliwych klapek w umyśle, zamazać obrazy,
wyciszyć dźwięki, zdławić wyrzuty sumienia.
To, co najgorsze, czyli pamięć i wrażliwość, wzięła ze sobą.
Tam - najdalej.
Zrozumiała też, że coś takiego jak "najdalej" nie istnieje."


"Dziewczyna z daleka" nie jest moim pierwszym spotkaniem z piórem autorki. Dotychczas miałam przyjemność poznać jej dwie powieści: "Winda" (recenzja) oraz "Klamki i dzwonki" (recenzja), które pomimo pewnych mankamentów wspominam niezwykle pozytywnie. "Dziewczyna z daleka" to książka, którą pragnęłam przeczytać, odkąd dostrzegłam jej zapowiedź na stronie wydawnictwa. Przyciągała mnie do siebie z jakiegoś nie do końca sprecyzowanego powodu. Moja intuicja podpowiadała mi, że to będzie niesamowita powieść, która wywrze na mnie spore wrażenie. I po raz kolejny mnie nie zawiodła. Po lekturze owej powieści mogę śmiało stwierdzić, że Magdalena Knedler stworzyła piękną historię, która na długo pozostanie nie tylko w mych myślach, ale przede wszystkim w mym sercu. Zapraszam na moją opinię.