poniedziałek, 12 marca 2018

"Napiłeś się ze śmiercią" - Katarzyna Tatiana [recenzja]




"- (...) Koniec drogi zaczyna się tam, gdzie doceniamy znaczenie serca."


Niezwykle enigmatyczny i lekko ironiczny tytuł oraz tajemniczy opis z nutą filozoficzną sprawiły, że zapragnęłam zaznajomić się z utworem "Napiłeś się ze śmiercią". Ciekawość, niepewność i niejako podekscytowanie zrodziły się w momencie ujrzenia tejże powieści. Owa stanowiła jedną wielką niewiadomą, którą zwyczajnie chciałam odkryć, poznać, zrozumieć i przeżyć. O tym, co kryje się pod prostą, delikatną i owianą jesiennymi barwami okładką, przekonałam się kilka dni temu. I choć czas spędzony z tą publikacją był trudny, to ostatecznie okazał się nie tylko niebywale wartościowy, ale nade wszystko pełen emocji. Co mnie urzekło w "Napiłeś się ze śmiercią"? A co wprawiło mnie w niewielkie zakłopotanie? Zapraszam do lektury mego krótkiego tekstu.

piątek, 9 marca 2018

"Kiedy przyjdzie czas" - Natalia Jagiełło-Dąbrowska [recenzja]




"(...) Czasami tak bywa, że aby coś zakończyć, trzeba wrócić do początku."


Mija półtora roku odkąd zapoznałam się z debiutancką powieścią Natalii Jagiełło-Dąbrowskiej zatytułowaną "Nasze kiedyś". Książkę bardzo miło wspominam, pomimo co poniektórych jej niewielkich mankamentów. Na tyle mnie zaintrygowała, a zakończenie zaskoczyło i pozostawiło w poczuciu niedosytu, iż zdecydowałam, że sięgnę po jej kontynuację. I właśnie niedawno na rynku wydawniczym ukazał się drugi, ubrany w niesamowicie nastrojową okładkę, tom o enigmatycznym tytule "Kiedy przyjdzie czas". Musiałam sięgnąć zatem po tę opowieść i poznać dalsze losy bohaterów. Jakie wrażenia wywarła na mnie druga część? I czy jestem usatysfakcjonowana z lektury? Zapraszam na moją opinię.

sobota, 3 marca 2018

"Tu i teraz" - Tomasz Kieres [recenzja]




"(...) - Jest tu i teraz, my jesteśmy tu i teraz.
Nie wiem, co będzie jutro, i tym bardziej nie wiem, co będzie, gdy wrócimy.
Mamy dla siebie ten czas i chcę, żebyśmy go wykorzystali.
Będziemy mogli powiedzieć, że zawsze mamy Pragę."


"Czasem trzeba zniszczyć całe życie, aby móc zbudować nowe..." - to jedno zdanie w zupełności wystarczyło do tego, abym podjęła decyzję o spotkaniu z książką "Tu i teraz". Nie ukrywam, że istotny wpływ miała też prosta, aczkolwiek niesamowicie nastrojowa okładka przywołująca poniekąd wakacyjne wspomnienia i tchnąca przyjemnym ciepłem oraz cudowną aurą. Moją uwagę przyciągnął także tytuł - niby oczywisty, niczym się niewyróżniający, a jednak skrywający w sobie lekko enigmatyczny ton. Cieszę się, że sięgnęłam po tę historię spisaną piórem Tomasza Kieresa. Dlaczego? Zapraszam do lektury mego krótkiego tekstu.

środa, 28 lutego 2018

"Historia złych uczynków" - Katarzyna Zyskowska [recenzja]




"Dzisiaj już nie jestem pewna, kiedy był początek. Niczego nie jestem pewna.
Czy raczej - wiem bez wątpienia, że wielka machina przeznaczenia ruszyła wcześniej.
Wcześniej, niż mogłabym przypuszczać."


Intrygujący, niebywale tajemniczy, poniekąd niepokojący i nade wszystko przyciągający uwagę tytuł, a także nieznajomość pióra autorki oraz oryginalna i zagadkowa okładka - owe elementy przyczyniły się do tego, iż zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść Katarzyny Zyskowskiej. Książki pisarki wielokrotnie przewijały się przed moimi oczyma, ale żadna z nich nie wzbudziła we mnie tak ogromnej ciekawości, aż do teraz. Na moje zainteresowanie nią wpłynął między innymi też niewiele zdradzający opis fabularny z jego niejako mroczną otoczką, sekretami czającymi się między tworzącymi go słowami i mnóstwem emocji z niego wypływających. Musiałam zaznajomić się z tą opowieścią, albowiem nurtowały mnie pytania: o jakich złych uczynkach mowa? Jak wyglądał ich początek? Co było ich przyczyną? I kto oraz dlaczego się ich dopuścił? Teraz już znam odpowiedzi. Stopniowo odkrywane niejednokrotnie wprawiały mnie w osłupienie, nierzadko przetrawiały kotłujące się w mej głowie myśli, intensywnie targały mymi uczuciami miażdżąc owe od czasu do czasu, aby wreszcie pozostawić mnie pogrążoną w zadumie, z poczuciem okropnej pustki... 

środa, 21 lutego 2018

"Dwadzieścia minut do szczęścia" - Katarzyna Mak [recenzja]




"Fizyczny ból, który ogarnął moje ciało, nie był spowodowany tylko kontuzją, namiętną nocą 
ani też wysiłkiem związanym z jazdą rowerem. 
On był karą za głupotę, za marzenia, które nigdy się nie ziszczą...
Gdybym tylko umiała płakać..."


Dlaczego sięgnęłam po "Dwadzieścia minut do szczęścia" Katarzyny Mak? Otóż początkowo uwiodła mnie jej niezwykle klimatyczna oprawa, a z czasem zaintrygowały spływające lawinowo bardzo przychylne recenzje. Zatem urzeczona okładką i zachęcona pozytywnymi opiniami zdecydowałam się poznać historię ujętą w owej książce stanowiącej literacki debiut autorki. I pewnego niedzielnego wieczoru otworzyłam tę powieść, nastawiając się na ujmującą i piękną powiastkę, a potem przepadłam. To, co zastałam nie tylko wywołało zdumienie, niedowierzanie, ale nade wszystko salwę śmiechu, nad którą prawdę mówiąc do tej pory (czyli od czterech dni) nie mogę zapanować. Dlaczegóż dopadł mnie taki stan? Zapraszam do lektury mego krótkiego tekstu, za poziom którego serdecznie przepraszam. Ale jak to mówią "jaka książka, taka recenzja". A! I uprzedzam, owa opinia zawiera spojlery. 

poniedziałek, 19 lutego 2018

"Spotkamy się przypadkiem" - Małgorzata Garkowska [recenzja]




"- (...) Bez nich nie umiem wrócić do świata. Część mnie jest z nimi, a ta druga, która została, 
nie umie żyć tak jak dawniej. Potrafię tylko czekać. Czekać, choć wiem, że to nie ma już sensu."


Przeglądając pewnego zimowego dnia zapowiedzi wydawnictwa Zysk i S-ka natknęłam się na książkę Małgorzaty Garkowskiej "Spotkamy się przypadkiem". Enigmatyczne opakowanie owej powieści ujęło mnie zarówno subtelnością kolorystyczną, prostotą, klimatyczną aurą, jak i swego rodzaju niepewnością. Elementy te wyróżniały wizualnie tę publikację i zdecydowanie przykuły mą uwagę. One sprawiły, że postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej pozycji wydawniczej, i wtenczas zapoznałam się z tajemniczym opisem fabularnym, który zrodził w mej głowie wiele intrygujących pytań. Zdecydowałam się zatem sięgnąć po najnowszy utwór dotychczas mi nieznanej autorki, aby odnaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie kwestie wynikające z okładkowego blurbu. Jak przebiegło moje pierwsze spotkanie z piórem Małgorzaty Garkowskiej?