sobota, 4 maja 2019

"Portugalska eskapada" - Janusz Niżyński




"- (...) świat jest jak książka. Ci którzy nigdy nie podejmują decyzji o podróży,
poznają tylko jej jedną stronę, tę z okładki..."

 
Studentka lingwistyki oraz siedemdziesięcioletni portugalski pisarz ukrywający się w Polsce, poznają się w szpitalu. On przebywa w klinice po ciężkim zawale, ona się nim opiekuje. Pewnego dnia mężczyzna proponuje dziewczynie nie tylko wspólne mieszkanie, ale przede wszystkim małżeństwo. Dorota przystaje na ofertę, która znacząco wpłynęłaby na jej poprawę warunków materialnych. Niestety trzy miesiące po ślubie zostaje wdową. Wkrótce w willi zjawia się syn zmarłego, Manuel, który w zaistniałych okolicznościach postanawia zabrać kobietę do Portugalii...
 
Przyznaję, że po zaznajomieniu się raptem z kilkoma stronami, pomyślałam o odłożeniu książki na półkę. Dlaczego? Albowiem byłam prawie pewna, iż mam do czynienia z typowym romansidłem, na które zwyczajnie nie miałam ochoty. Jednak postanowiłam dać szansę owej historii, tym bardziej że dotychczasowe powieści autora wywierały na mnie pozytywne wrażenie (no może poza jedną). I nie ukrywam, że z każdą kolejno przewracaną kartką było coraz bardziej intrygująco, tajemniczo, a poniekąd nawet i mrocznie.

Tajemnicza bransoleta, sztylet niewiadomego pochodzenia, śmierć, trucizna przewijają się od pokoleń. Wprowadzają strach, niepokój, niepewność, nieufność, a jednocześnie nutę enigmatyczności. Ponadto zaskakująca ekshumacja, niespodziewane odkrycie, ledwo widoczne różnice na podobnych do siebie obrazach dodawały tylko pikanterii jednemu z wątków. Ten owiany licznymi intrygami, pułapkami, przepychankami, walkami i animozjami do pewnego momentu absorbował. Początkowe śledzenie jego toku było zdecydowanie ciekawe, przyjemne i wzmagało apetyt na kontynuację, a przede wszystkim na szybkie dojście do prawdy. Z czasem ów motyw okazał się niezwykle przewidywalny, a co za tym idzie mniej interesujący i niejako męczący. Na szczęście urozmaicony został pewnymi fragmentami, które uwolniły mnie od swego rodzaju ciężaru i nadały całej powieści innego wymiaru.

Piękno Portugalii, południowa mentalność, oryginalna muzyka, a nade wszystko barwny i przepełniony radością karnawał -- to dodało uroku i koloru opowiedzianej historii. Jednak, co najważniejsze, wprawiło mnie w pasjonujący klimat i zabrało w dość atrakcyjną podróż. Dodatkowo zachęciło do poszerzenia wiedzy na temat hucznie świętowanego karnawału i pozyskania informacji o jego korzeniach.

Portugalskie tradycje i krajobrazy to nie jedyny atut najnowszego utworu autora. Na uwagę zasługują wyśmienite kreacje bohaterów oraz lekki i jednocześnie niepowtarzalny styl. Jednak najbardziej zadziwił mnie aspekt miłosny, a dokładniej jego charakter i poprowadzenie w niezłym stylu. Cieszyło mnie, że nie został on przesłodzony, że nie wysuwał się na pierwszy plan. Otulony namiętnością i nutką zadziorności, w moim odczuciu stanowił przyjemne tło dla głównego kłębka fabularnego, jakim w istocie były rodzinne kombinacje.

Intensywna, różnorodna, na początku interesująca, z czasem mozolna, owiana zagadkową aurą i gdzieniegdzie tchnąca pożądaniem - taka jest "Portugalska eskapada". Zapraszam do lektury!
 
 
Tytuł: "Portugalska eskapada"
Autor: Janusz Niżyński
Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2018
Ilość stron: 352
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura obyczajowa
Egzemplarz recenzencki 
 
 

2 komentarze:

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.