Dwudziestosześcioletnia Karolina Wójcik od roku wzdycha do Kuby,
przystojnego kolegi z pracy. Oczywiście on nie ma o tym zielonego
pojęcia (albo tylko udaje), a ona nie ma zamiaru ujawnić przed nim swych
prawdziwych uczuć. Pewnego dnia, kobieta będąc z bratankiem w parku,
spotyka swego wymarzonego mężczyznę. Ten wykazuje zainteresowanie jej
osobą, z kolei jej brakuje słów, a i pewność siebie gdzieś uleciała. Od
tego momentu coś między nimi się zaczyna... Ale na ich drodze staje
nieziemsko przystojny Włoch, który zjawia się w firmie. Karolina,
zgodnie z poleceniem szefa, ma zaopiekować się nowo przybyłym...
"Światło
w jeziorze" mignęło mi któregoś dnia na jednym z portali
społecznościowych. Zaciekawiła mnie ta książka na tyle, aby nabrać
ochoty na poznanie zawartej w niej historii. Coś mnie do niej ciągnęło,
intuicja podpowiadała - bierz. A intuicji się nie odmawia, jej się po
prostu słucha. No i wzięłam, nie nastawiając się zbytnio i nie
ekscytując, ażeby później nie doznać rozczarowania. Tak naprawdę nie
wiedziałam, czego mogę się spodziewać nie tylko po samej książce,
zawartej w niej opowieści i stylu, w jakim została napisana, ale przede
wszystkim po wydaniu, a co za tym idzie po Wydawnictwie Inanna, które
dotąd nie było mi znane.
Na szczęście moje
pierwsze spotkanie z propozycją wydawniczą wspomnianego wydawnictwa, a
nade wszystko z powieścią Gosi Lisińskiej okazało się nad wyraz udane.
Przyznaję, że jestem pozytywnie zaskoczona. Powieść porwała mnie już od
pierwszej strony swą lekkością, naturalnością i cudownym poczuciem
humoru. Już na początku na mej twarzy zagościł uśmiech, który
towarzyszył mi przez ponad trzysta stron. Zakręcona jak włoskie lody
główna bohaterka, bystry i spostrzegawczy kilkuletni bratanek,
dociekliwa i pragnąca zabawić się w swatkę matka młodej kobiety,
polsko-włoskie zawirowania miłosne, wspaniała atmosfera rodzinna,
przeogromna ciekawość współpracowników, którzy uwielbiają podglądać i
nie ominą żadnego romantycznego widowiska oraz zabawne damsko-męskie
cięte riposty - to wszystko tworzyło zajmujący, ciepły i komiczny
klimat.
Ów pozwolił mi oderwać się od
rzeczywistości, zamknąć się w świecie bohaterów, wczuć się w ich
doświadczenia, dotknąć ich emocji i oddać się biegowi opowiedzianej
historii. Historii, która z pewnością nie jest zbytnio skomplikowana,
nawet można rzec, że jest banalna. Aczkolwiek ma coś w swej prostocie,
coś absorbującego i całkowicie skupiającego uwagę. Niewątpliwie otulona
jest jakąś magią owianą humorem, serdecznością i finezją. Płynne tempo,
swobodne dialogi, zabawne zwroty akcji, wyraźnie odczuwalna radość z
pisania wypływająca spomiędzy poszczególnych wierszy, subtelność
urozmaicana intensywnością emocjonalną i niezwykła bezpretensjonalność
niewątpliwie stanowią atuty tegoż utworu.
Nie
ukrywam, że tak wsiąknęłam w tę historię, iż kompletnie zapomniałam o
zaznaczeniu i wynotowaniu cytatów. A to świadczy tylko o tym, że moja
przygoda z piórem Gosi Lisińskiej była przyjemna, sympatyczna,
intrygująca oraz pozostawiająca w lekkim niedosycie i ciekawości tego,
co dalej. Bo że będzie dalej, wiadomo. "Światło w jeziorze" jest bowiem
początkiem serii Miłość w Tychach. Z podekscytowaniem będę zatem
wyczekiwać kolejnej części. Tymczasem zachęcam do lektury pierwszego
tomu. Humor i relaks gwarantowane:)
Nie słyszałam o tej książce. Chętnie po nią sięgne. Pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZachęcająca okładka :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest taka przepiękna ♥♥
OdpowiedzUsuńZostawię sobie tą książkę na wiosnę/lato :D
~Pola
Usuńwww.czytamytu.blogspot.com Zapraszam! :)
Dobrego relaksu i humoru w książkach właśnie teraz potrzebuję. 😊
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym z chęcią :)
OdpowiedzUsuńwww.natalia-i-jej-świat.pl