"(...) na niebie żyje multum aniołów, bielutkich jak świeże fufu,
ale nie ma wśród nich ani jednego z naszej krainy. A diabły są czarne jak noc, jak ja.
Bóg zsyła na nie swój gniew. To wszystko nie miało według mnie sensu.
Dlaczego w niebie są sami biali i dlaczego zło jest czarne jak moja twarz?"
"Uzdrowiciel" Marka Vadasa to pozycja, obok której
nie mogłam przejść obojętnie. Dlaczego? Po pierwsze, ze względu na
tajemniczy i intrygujący tytuł, rodzący ciekawość i wzniecający chęć
uzyskania odpowiedzi na pytanie, co dokładnie skrywa się za słowem
"uzdrowiciel" i czy należy je rozumieć aż nadto dosadnie. Po drugie, z
racji ujęcia w opisie fabularnym zagadnień afrykańskich. Nie ukrywam, że
podróż do Afryki i poznanie każdego jej zakątka jest moim ogromnym
marzeniem. Stąd też od pewnego czasu kolekcjonuję książki poruszające
ową tematykę i przybliżającą ów region. Sięgam zarówno po publikacje
podróżnicze, jak i powieści z zakresu literatury obyczajowej, pięknej
czy współczesnej, w których akcja rozgrywa się w dowolnym afrykańskim
mieście. Afryka mnie pasjonuje i fascynuje różnorodnością kulturową i
obyczajową, urzekającą i nieokiełznaną przyrodą, a także zachwycającymi i
dzikimi krajobrazami. I wreszcie po trzecie, do jej lektury skłoniła
mnie informacja o trzynastu przebytych wyprawach autora na ów kontynent. Czy wybór
tegoż utworu był trafiony? Czy moje pierwsze spotkanie z piórem Marka
Vadasa okazało się satysfakcjonujące? Zapraszam na recenzję.
Marek
Vadas (ur. 1971 w Koszycach). Studiował estetykę i słowacystykę na
Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie.
Interesuje się kynoterapią. Odbył trzynaście długich podróży do Afryki,
odwiedzając Kamerun, Czad, Gabon i Nigerię. Debiutował w 1994 roku
książką "Mała powieść". Za "Uzdrowiciela" (2006) uhonorowany prestiżową
nagrodą literacką Anasoft Litera, dwa lata wcześniej za "Bajki z Czarnej
Afryki" nominowany do nagrody BIBIANA za najlepszą książkę dla dzieci.
Od czasu swojej pierwszej wyprawy do Afryki uważa, że nie istnieje coś
takiego, jak stracony czas. (źródło: okładka książki)
"Uzdrowiciel"
to zbiór trzydziestu esencjonalnych, kilkustronicowych (niekiedy tylko
dwustronicowych) i wnikliwych, a nade wszystko frapujących opowiadań. O
czym owe mówią? O przybyłym na świat z kartek książek chłopcu, który
poznał smak wody i doświadczył pierwszego dnia w szkole. O starszym
mężczyźnie zapomnianym przez synów. O śmierci czyhającej w karczmie z
gazetą w ręku na swą ofiarę. O trzydziestopięcioletnim Bassie, który
starał się zawsze pilnować kufla z piwem czy też serwowanej ryby kangi,
aby przypadkiem żadna z kobiet nie wrzuciła do nich włosa i tym samym
nie rzuciła na niego czaru, w wyniku działania którego on należałby do
niej. O właścicielu hotelu, którego jedynymi gości były prusaki. O
mężczyźnie ocalonym przez niewidzialnego psa. O Panu Kapeluszu, który
uleczał tylko wybranych. O spotkaniu z ngangą (zielarzem) i wizycie w
kiosku, gdzie sprzedawano ludzkie kości. O duchu Podszeptywacza
nakłaniającego do złych czynów. O sześcioletnim chłopcu lubiącym palić
papierosy i nierozumiejącym Boga. O kobiecie-lwie o złotożółtych oczach,
która uratowała życie mężczyzny ukąszonego przez węża. O Tambie i jego
drewnianych maskach. O uzdrowicielu, który leczył we śnie, a pomagało mu
w tym magiczne zaklęcie z dzieciństwa. To tylko zarysy niektórych
historyjek składających się na utwór Marka Vadasa, który ujmuje swym
specyficznym klimatem, wzrusza przywoływanymi obrazami i niewątpliwie
pobudza wyobraźnię.
To poniekąd wyjątkowa w swej prostocie książka, w której przeplatają się rzeczywistość z metafizyką, sen z jawą, fakty z fikcją, człowiek z duchem, życie ze śmiercią. To ukazanie Afryki, ale nie w dosłownym sensie. To pokazanie ludności, codzienności, kultury afrykańskiej w sposób nieoczywisty i niezwykły, wręcz osobliwy. Autor zaprasza nas w trudną, ale jakże poruszającą i pasjonującą podróż do między innymi kameruńskich i gabońskich wiosek. Poprzez przedstawienie wielu ciekawych miniatur literackich, ociekających nastrojowością, magią i nierzadko wdzierających się w głąb serca i duszy, namawia do kontemplacji, zachęca do oddania się urokowi opowiedzianych historii, zmusza do rozważań i odkrywania niejednego cennego przekazu, a także pozwala przenikać do umysłów bohaterów - istot ludzkich i nieziemskich. Buduje niebywałą otoczkę wokół opowiadań, czaruje i hipnotyzuje formą i treścią, z pewnością wyróżniając się na tle innych publikacji o Czarnym Lądzie, i co najważniejsze, wyzwala emocjonalne zaangażowanie o różnym stopniu intensywności. Czasem wspomniane powiastki sprawiają, że w oku zakręci się łza, innym razem wywołują nieprzyjemne i przeszywające ciało uczucie chłodu, a niekiedy są powodem jawienia się lekkiego uśmiechu na twarzy. Co poniektóre nie tylko mną wstrząsnęły, ale przede wszystkim mocno wryły mi się w pamięć i zapewne przez długi czas jej nie opuszczą. Dykteryjka o małym chłopcu zwanym Chłopcze ("Jestem chłopak z książki") oraz o młodym mężczyźnie pragnącym lepszego życia, uratowanym przez niewidocznego psa ("Niebo zalane słońcem") zdecydowanie mnie urzekły i rozczuliły. Z pozostałych kilka wprawiło mnie w zdumienie, parę rozbudziło skrajne emocje i wymagało odsapnięcia, a zdarzyły się też i takie (w znikomej części), które po prostu przeczytałam bez większych uniesień ("Piment"). Każda z pewnością wymaga skupienia, przetrawienia na swój własny sposób i wyłuskania tego najważniejszego znaczenia. Z każdej wypływa pojedyncze przesłanie, jakże istotne i wymagające czasu na bardziej precyzyjne jego zdefiniowanie. To wzbogacony rozmaitą narracją (z perspektywy kilku postaci, pierwszo- bądź trzecioosobowej) utwór, który przenosi w inny wymiar, zabiera w nieznaną podróż, zmienia postrzeganie świata bądź tworzy takowe na nowo i który za pomocą prostego języka oraz niepozornego stylu przywołuje ludzkie doświadczenia i płynące z nich wartości.
To właśnie ludzie odgrywają najbardziej istotną rolę w owym woluminie. Ludzie, którzy żyją na kontynencie niejako pozbawionym dla wielu perspektyw i szans na lepsze, a nade wszystko godziwe życie. Ludzie, którzy każdego dnia walczą o przetrwanie. Prowadzą walkę z biedą, ubóstwem, głodem, chorobami (malaria, żółta febra, bilharcjoza) zbierającymi ogromne żniwo oraz ze śmiercią, która czyha na każdym rogu ulicy, w każdym kącie domku, na pustyni, w wodzie i lasach. Kostucha często zabiera dzieci, młodych ludzi, przed którymi przecież całe życie. Ale nie na Czarnym Lądzie, tam nie ma litości, wygrywają silni i wytrwali, a słabi pozbawiani są tchu i widoków na przyszłość, jakiekolwiek by one nie były. To historie o ludziach, którzy marzą o rzeczach bardzo przyziemnych, ale tak trudno osiągalnych (mały posiłek, znalezienie pracy, pójście do szkoły, wyjazd do miasta). O ludziach niepozbawionych pragnień, pasji i chęci. Jedni starają się wytrwać imając się przeróżnych zajęć, a inni wybierają rozwiązanie łatwiejsze, przynajmniej w ich oczach i mniemaniu - napaść, okraść, pobić, zabić. W afrykańskich wioskach życie jakoś się toczy. Ludzie uczęszczają na targ, przesiadują w brudnych i ciemnych karczmach, chadzają ulicami omijając zakrwawione zwłoki, bezdomne dzieci poszukują krewnych i bliskości, szamani rzucają czary (często na prośbę "zwykłych" ludzi), a czarownice uroki, uzdrowiciele leczą dusze i ciała, a duchy odwiedzają zagubionych nawołując ich do dokonania nikczemnych i podłych czynów. Smutne, przejmujące i przerażające...
"Uzdrowiciel" to kompozycja krótkich opowieści łączących prawdziwość z bajkowością i w przeważającym stopniu pozbawionych szczęśliwego zakończenia. To paleta zajmujących historii o poszukiwaniu swych korzeni, pragnieniu bliskości i miłości, tęsknocie, utracie poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa, o zapomnieniu, zaufaniu, niespełnionych marzeniach, ukrytych pragnieniach, nienawiści, zemście, śmierci, a także o namiastce nadziei. Owa książka uświadamia, skłania do przemyśleń i pozwala dostrzec nie tyle różnice, co podobieństwa wśród nas - ludzi, bez względu na zamieszkiwany kontynent czy kraj, bez względu na kolor skóry, wiek czy status społeczny i materialny. Wszyscy jesteśmy ludźmi, cierpimy, płaczemy, śmiejemy się, czujemy, czerpiemy radość z prozaicznych czynności. I wszyscy przeżywamy piekło na ziemi, z tą różnicą, że dla każdego z nas owe piekło ma zupełnie inny wymiar...
Niebywale gorzka, niełatwa, refleksyjna, absorbująca, niejako egzotyczna i mistyczna publikacja, której warto poświęcić uwagę i czas. Serdecznie polecam.
To poniekąd wyjątkowa w swej prostocie książka, w której przeplatają się rzeczywistość z metafizyką, sen z jawą, fakty z fikcją, człowiek z duchem, życie ze śmiercią. To ukazanie Afryki, ale nie w dosłownym sensie. To pokazanie ludności, codzienności, kultury afrykańskiej w sposób nieoczywisty i niezwykły, wręcz osobliwy. Autor zaprasza nas w trudną, ale jakże poruszającą i pasjonującą podróż do między innymi kameruńskich i gabońskich wiosek. Poprzez przedstawienie wielu ciekawych miniatur literackich, ociekających nastrojowością, magią i nierzadko wdzierających się w głąb serca i duszy, namawia do kontemplacji, zachęca do oddania się urokowi opowiedzianych historii, zmusza do rozważań i odkrywania niejednego cennego przekazu, a także pozwala przenikać do umysłów bohaterów - istot ludzkich i nieziemskich. Buduje niebywałą otoczkę wokół opowiadań, czaruje i hipnotyzuje formą i treścią, z pewnością wyróżniając się na tle innych publikacji o Czarnym Lądzie, i co najważniejsze, wyzwala emocjonalne zaangażowanie o różnym stopniu intensywności. Czasem wspomniane powiastki sprawiają, że w oku zakręci się łza, innym razem wywołują nieprzyjemne i przeszywające ciało uczucie chłodu, a niekiedy są powodem jawienia się lekkiego uśmiechu na twarzy. Co poniektóre nie tylko mną wstrząsnęły, ale przede wszystkim mocno wryły mi się w pamięć i zapewne przez długi czas jej nie opuszczą. Dykteryjka o małym chłopcu zwanym Chłopcze ("Jestem chłopak z książki") oraz o młodym mężczyźnie pragnącym lepszego życia, uratowanym przez niewidocznego psa ("Niebo zalane słońcem") zdecydowanie mnie urzekły i rozczuliły. Z pozostałych kilka wprawiło mnie w zdumienie, parę rozbudziło skrajne emocje i wymagało odsapnięcia, a zdarzyły się też i takie (w znikomej części), które po prostu przeczytałam bez większych uniesień ("Piment"). Każda z pewnością wymaga skupienia, przetrawienia na swój własny sposób i wyłuskania tego najważniejszego znaczenia. Z każdej wypływa pojedyncze przesłanie, jakże istotne i wymagające czasu na bardziej precyzyjne jego zdefiniowanie. To wzbogacony rozmaitą narracją (z perspektywy kilku postaci, pierwszo- bądź trzecioosobowej) utwór, który przenosi w inny wymiar, zabiera w nieznaną podróż, zmienia postrzeganie świata bądź tworzy takowe na nowo i który za pomocą prostego języka oraz niepozornego stylu przywołuje ludzkie doświadczenia i płynące z nich wartości.
To właśnie ludzie odgrywają najbardziej istotną rolę w owym woluminie. Ludzie, którzy żyją na kontynencie niejako pozbawionym dla wielu perspektyw i szans na lepsze, a nade wszystko godziwe życie. Ludzie, którzy każdego dnia walczą o przetrwanie. Prowadzą walkę z biedą, ubóstwem, głodem, chorobami (malaria, żółta febra, bilharcjoza) zbierającymi ogromne żniwo oraz ze śmiercią, która czyha na każdym rogu ulicy, w każdym kącie domku, na pustyni, w wodzie i lasach. Kostucha często zabiera dzieci, młodych ludzi, przed którymi przecież całe życie. Ale nie na Czarnym Lądzie, tam nie ma litości, wygrywają silni i wytrwali, a słabi pozbawiani są tchu i widoków na przyszłość, jakiekolwiek by one nie były. To historie o ludziach, którzy marzą o rzeczach bardzo przyziemnych, ale tak trudno osiągalnych (mały posiłek, znalezienie pracy, pójście do szkoły, wyjazd do miasta). O ludziach niepozbawionych pragnień, pasji i chęci. Jedni starają się wytrwać imając się przeróżnych zajęć, a inni wybierają rozwiązanie łatwiejsze, przynajmniej w ich oczach i mniemaniu - napaść, okraść, pobić, zabić. W afrykańskich wioskach życie jakoś się toczy. Ludzie uczęszczają na targ, przesiadują w brudnych i ciemnych karczmach, chadzają ulicami omijając zakrwawione zwłoki, bezdomne dzieci poszukują krewnych i bliskości, szamani rzucają czary (często na prośbę "zwykłych" ludzi), a czarownice uroki, uzdrowiciele leczą dusze i ciała, a duchy odwiedzają zagubionych nawołując ich do dokonania nikczemnych i podłych czynów. Smutne, przejmujące i przerażające...
"Uzdrowiciel" to kompozycja krótkich opowieści łączących prawdziwość z bajkowością i w przeważającym stopniu pozbawionych szczęśliwego zakończenia. To paleta zajmujących historii o poszukiwaniu swych korzeni, pragnieniu bliskości i miłości, tęsknocie, utracie poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa, o zapomnieniu, zaufaniu, niespełnionych marzeniach, ukrytych pragnieniach, nienawiści, zemście, śmierci, a także o namiastce nadziei. Owa książka uświadamia, skłania do przemyśleń i pozwala dostrzec nie tyle różnice, co podobieństwa wśród nas - ludzi, bez względu na zamieszkiwany kontynent czy kraj, bez względu na kolor skóry, wiek czy status społeczny i materialny. Wszyscy jesteśmy ludźmi, cierpimy, płaczemy, śmiejemy się, czujemy, czerpiemy radość z prozaicznych czynności. I wszyscy przeżywamy piekło na ziemi, z tą różnicą, że dla każdego z nas owe piekło ma zupełnie inny wymiar...
Niebywale gorzka, niełatwa, refleksyjna, absorbująca, niejako egzotyczna i mistyczna publikacja, której warto poświęcić uwagę i czas. Serdecznie polecam.
Cytaty:
"(...) Ludzie, którzy przybyli z książek, są silni, bo potrafią żyć w samotności.
Są o wiele silniejsi i mądrzejsi od pozostałych. Nie potrzebują ani mamy, ani taty.
Szybko odkrywają, dlaczego znaleźli się na świecie.
Wiedzą, czego chcą, i nie przejmują się otaczającymi ich głupcami,
którzy im dokuczają i naśmiewają się z nich."
"(...) W jednej cienkiej książce znalazłem chłopca, którego opis pasował do mnie jak ulał.
Myślał tak samo jak ja i samotnie przemierzał kraje w poszukiwaniu swoich rodziców.
Z wypiekami na twarzy, często wstrzymując oddech, dosłownie połykałem każdą stronę.
To książka o mnie! Odnalazłem boga, który mnie stworzył! Trafiłem na własną historię!"
"(...) Naprawdę dawno nie widziałem tu złych duchów.
Ale ludzie i tak boją się, jak małe dzieci, i nie robią nic, żeby żyć z nimi w zgodzie.
Boją się, że dosięgnie ich kara.
Nie przyjdzie im nawet do głowy, że raczej powinni bać się żywych. I samych siebie."
"Teraz tylko poczekam, aż skończy się pora deszczy. Poczekam na swój dzień.
Stanę na własnych nogach. Jakie będzie niebo tam daleko?"
"(...) Wybrałem się do miasta, żeby zacząć nowe życie.
By pokazać wszystkim, że nie jestem już małym chłopcem.
Że potrafię się obronić i nie być dla nikogo ciężarem.
A teraz nagle nie mogę nawet powstrzymać łez.
Płakałem, bo byłem słaby."
"- Człowiek to nie tylko głowa, kości i mięso. Zamknięty w klatce człowiek z duszą się dusi."
"(...) - Dla większości ludzi oczywiste jest, że połowa dnia to dzień, a druga połowa to noc.
Nawet nie próbują w to wątpić.
Mój dzień trwał godzinę, dwie. Czasem nie było go w ogóle.
Przez cały dzień głęboka noc. A gdy mieli mnie już wypuścić, zachorowałem i straciłem wzrok."
"(...) Wszyscy cierpimy i czeka nas piekło."
Tytuł: "Uzdrowiciel"
Autor: Marek Vadas
Autor: Marek Vadas
Tłumaczenie: Małgorzata Dambek
Wydawnictwo: Wydawnictwo Książkowe Klimaty
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Książkowe Klimaty
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 156
Kategoria: literatura piękna
Ja również marzę o Afryce, a póki co pozostaje mi niestety tylko poznawać ją za pomocą lektur :) Świetna fotka :)
OdpowiedzUsuńMnie również :) Ale to poznawanie też jest przyjemne :) Dziękuję :)
UsuńJa o Afryce nie marzę, ale książka mnie naprawdę zainteresowała. Te opowiadania wydają się skłaniające do refleksji, nieoczywiste, na pół magiczne, a takie klimaty mi się w opowiadaniach nawet podobają:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo wartościowa i melancholijna lektura. Gorąco polecam i zachęcam :)
UsuńWydaje się być naprawdę ciekawa! :)
OdpowiedzUsuńI jest! Polecam serdecznie!
UsuńLubie opowiadania, ale te mnie jakoś nie kuszą. Afryka - podziwiam za marzenie o niej - ja się raczej boje tego kontynentu.
OdpowiedzUsuńJa też oczywiście się boję, ale mimo to chciałabym zwiedzić ten kontynent :)
UsuńChyba w Afryce bym nie wytrzymała ze względu na gorący klimat. Ale taka podróż poprzez lekturę - czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo odległa od nas kultura....I niejednokrotnie trudne jest dla nas jej zrozumienie....
OdpowiedzUsuń