"(...) Każdy z nich miał zapamiętać tę chwilę.
Każdemu miała powrócić kiedyś przed oczy.
Niektórym na łożu śmierci, innym, kiedy tracili wiarę w Boga,
a jeszcze innym, kiedy wysławiali wielkość zwycięzcy nad zwyciężonym.
Niezależnie od okoliczności,
wszyscy bez wyjątku zapamiętali na zawsze ten moment."
Po raz kolejny dokonałam wyboru książki praktycznie na podstawie samej okładki. Przyznaję, że z jej opisem zapoznałam się dość powierzchownie. Miałam tylko gdzieś z tyłu głowy zakodowane, że to powieść o zakazanej miłości rozgrywającej się na tle wojny. Byłam poniekąd przekonana, że to będzie lekka i przyjemna lektura (nie wiem, dlaczego tak sądziłam), na którą czekałam z niecierpliwością. Kiedy już do mnie dotarła, rzucił mi się w oczy napis: Piękne i zapadające w pamięć dzieło. Czy zgadzam się z tym stwierdzeniem? Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Martine Madden? Zapraszam na moją opinię.
Martine Madden urodziła się w irlandzkim mieście Limerick, pracowała w
Dublinie, a po wyjściu za mąż przeniosła się do Zjednoczonych Emiratów
Arabskich. Usłyszane tam historie opowiadane przez członków diaspory
ormiańskiej stanowiły główną inspirację do napisania powieści Anhusz. Martine powróciła do Irlandii w 1990 roku, a obecnie mieszka w Midlands z mężem i piątką dzieci. (źródło: www.wydawnictwokobiece.pl)
Anhusz Czarkudian to młoda dziewczyna mieszkająca z matką i babcią w jednej z ormiańskich wiosek nieopodal Trapezuntu nad Morzem Czarnym, na terenie ówczesnego Imperium Osmańskiego, które znajdowało się pod przywództwem Turków. Pewnego dnia Anhusz - jak zazwyczaj - udaje się do zagrody rodziny Talanianów, którym stara się pomóc przynosząc między innymi jedzenie, pomimo, iż jej samej jest ciężko. Pana domu oraz jego dwóch starszych synów zaciągnięto do armii. Pani Talanian i trójka jej młodszych dzieci (dwie dziewczynki i chłopiec) pozostali na gospodarstwie. W trakcie wizyty Anhusz, zjawiają się tureccy żołnierze, którzy konfiskują żywność. Dziewczyna przeciwstawia się jednemu z nich, raniąc go widłami. Ten w ramach zemsty za jej czyn, na oczach dzieci zaciska sznur na szyi Kewora (młodszego z braci Talanianów). Sytuację ratuje przybyły nagle oficer Dżahan Orfalea, który zauroczony jest Anhusz. Ponownie spotykają się przypadkiem na weselu przyjaciółki dziewczyny - Parzik, na którym mężczyzna prosi do tańca przestraszoną Ormiankę, co wzbudza zdziwienie mieszkańców wioski. Od tamtej pory Anhusz i Dżahan widują się wieczorami w ruinach kościoła, gdzie spędzają namiętne chwile. Niestety po pewnym czasie ich znajomość poniekąd wychodzi na jaw. Dżahan zostaje przeniesiony do Konstantynopola, a Anhusz pozostaje we wiosce, w której powoli zanika życie...
Opowieść poznajemy przede wszystkim z perspektywy Anhusz oraz Dżahana. Anhusz Czarkudian to młoda dziewczyna, mieszkająca w malutkiej wiosce z matką Handut, którą wszystko drażniło, a głównie jej córka oraz z babcią Gohar, z którą Anhusz miała o wiele lepszy kontakt. Ojciec dziewczyny nie żył, nie było jej dane go poznać, ale mimo to bardzo go kochała i za nim tęskniła. Anhusz była pomocnicą pielęgniarki w szpitalu prowadzonym przez dr Stewarta, a także pomagała jego żonie w prowadzeniu szkoły. Ponadto wraz z matką musiały praktycznie każdego dnia prać ubrania sąsiada - wdowca będącego właścicielem ziemi, na której stał dom rodziny Czarkudian. Jego syn Husik nieustannie zabiegał o względy Anhusz, które ta za każdym razem odrzucała. Tym bardziej, że w jej życiu pojawił się kapitan Dżahan, który skradł jej serce. Spotykała się z nim, mimo, iż zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa i zagrożenia, na jakie się narażała każdego dnia. Ukrywali swoje uczucie, widywali się przede wszystkim w ruinach kościoła. Ich zażyła relacja nie mogła ujrzeć światła dziennego. Ona - biedna Ormianka, on - turecki żołnierz. To było niedopuszczalne. Oboje mogli ponieść surowe konsekwencje. Ale ich miłość i namiętność były silniejsze. Mieli plany, marzenia, byli pełni nadziei. Niestety zostali rozdzieleni. Rozpoczęła się ich walka o miłość, przetrwanie, o życie. Czy pokonali przeciwności losu? Czy udało im się ponownie spotkać? Czy ich uczucie przetrwało? Co jeszcze wydarzyło się w ich życiu?
Historia dwojga zakochanych w sobie ludzi przeplatała się z zapiskami z dziennika dr Charlesa Stewarta - amerykańskiego misjonarza i lekarza, który przybył z żoną na terytorium Imprerium Osmańskiego, mimo, iż wielokrotnie mu odradzano ten pomysł. Stworzył szpital praktycznie od podstaw. Prowadził badania nad jaglicą. Stewart był człowiekiem dobrym, uprzejmym, serdecznym, pełnym empatii, okazującym pomoc bezinteresownie, ale był też zbyt ufny, łatwowierny, przekonany o swojej racji. Był świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń. Szanowano go, ale też kilkukrotnie wykorzystano do własnych celów. Lekarz nie przyjmował do wiadomości tego, iż niektórzy ludzie zajmujący wysokie stanowiska państwowe mogą nie być wobec niego szczerzy, że mogą składać mu puste obietnice. Gdy uświadomił sobie swą naiwność, było już za późno. Rozpętało się prawdziwe piekło, a on nie mógł już nic zrobić. Kompletnie nic. I właśnie ta bezradność i niemoc były najgorsze.
"Anhusz" to opowieść o zakazanej miłości, rozgrywającej się w czasach pierwszej wojny światowej. Uczucie Anhusz i Dżahana było niedopuszczalne, bowiem po pierwsze ich narody były wrogami, toczyły walki, tureccy żołnierze dopuszczali się okrutnych i brutalnych czynów. A po drugie Ormianka mogła wyjść za mąż tylko za Ormianina, na dodatek wskazanego przez rodziców kobiety. To też zarys mentalności, zwyczajów, obyczajów i tradycji Ormian. To również historia konfliktu pomiędzy Ormianami a Turkami. Ci pierwsi musieli każdego dnia walczyć o przetrwanie, mierzyć się z biedą, głodem, ze złem i nienawiścią kierowaną w ich stronę, próbowali poszukiwać jakichkolwiek rozwiązań, ale bezskutecznie. Tureccy żołnierze zabierali im dosłownie wszystko, konfiskowali żywność, której z każdym dniem ubywało coraz więcej; pozbawiali środków do życia, drogocennych przedmiotów, zastraszali, wymierzali kary, okaleczali (również dzieci), gwałcili kobiety. Ormianie mieli jeszcze jakąś nadzieję, kiedy informowano ich o przesiedleniach, ale i tę tracili w trakcie wypraw. Pozbawieni jedzenia i picia, w czasie największych upałów, zmuszani byli przemierzać tereny pustynne. Niestety tracili życie, albo z powodu wycieńczenia organizmu, albo w wyniku choroby zakaźnej - cholery.
Historia dwojga zakochanych w sobie ludzi przeplatała się z zapiskami z dziennika dr Charlesa Stewarta - amerykańskiego misjonarza i lekarza, który przybył z żoną na terytorium Imprerium Osmańskiego, mimo, iż wielokrotnie mu odradzano ten pomysł. Stworzył szpital praktycznie od podstaw. Prowadził badania nad jaglicą. Stewart był człowiekiem dobrym, uprzejmym, serdecznym, pełnym empatii, okazującym pomoc bezinteresownie, ale był też zbyt ufny, łatwowierny, przekonany o swojej racji. Był świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń. Szanowano go, ale też kilkukrotnie wykorzystano do własnych celów. Lekarz nie przyjmował do wiadomości tego, iż niektórzy ludzie zajmujący wysokie stanowiska państwowe mogą nie być wobec niego szczerzy, że mogą składać mu puste obietnice. Gdy uświadomił sobie swą naiwność, było już za późno. Rozpętało się prawdziwe piekło, a on nie mógł już nic zrobić. Kompletnie nic. I właśnie ta bezradność i niemoc były najgorsze.
"Anhusz" to opowieść o zakazanej miłości, rozgrywającej się w czasach pierwszej wojny światowej. Uczucie Anhusz i Dżahana było niedopuszczalne, bowiem po pierwsze ich narody były wrogami, toczyły walki, tureccy żołnierze dopuszczali się okrutnych i brutalnych czynów. A po drugie Ormianka mogła wyjść za mąż tylko za Ormianina, na dodatek wskazanego przez rodziców kobiety. To też zarys mentalności, zwyczajów, obyczajów i tradycji Ormian. To również historia konfliktu pomiędzy Ormianami a Turkami. Ci pierwsi musieli każdego dnia walczyć o przetrwanie, mierzyć się z biedą, głodem, ze złem i nienawiścią kierowaną w ich stronę, próbowali poszukiwać jakichkolwiek rozwiązań, ale bezskutecznie. Tureccy żołnierze zabierali im dosłownie wszystko, konfiskowali żywność, której z każdym dniem ubywało coraz więcej; pozbawiali środków do życia, drogocennych przedmiotów, zastraszali, wymierzali kary, okaleczali (również dzieci), gwałcili kobiety. Ormianie mieli jeszcze jakąś nadzieję, kiedy informowano ich o przesiedleniach, ale i tę tracili w trakcie wypraw. Pozbawieni jedzenia i picia, w czasie największych upałów, zmuszani byli przemierzać tereny pustynne. Niestety tracili życie, albo z powodu wycieńczenia organizmu, albo w wyniku choroby zakaźnej - cholery.
Nie ukrywam, że nie spodziewałam się aż tak wstrząsającej, a jednocześnie poruszającej powieści. Zaledwie już po kilkunastu stronach w moich oczach pojawiły się łzy (tak, znowu płakałam) i wówczas uświadomiłam sobie, że lektura tejże książki nie będzie przyjemnością ze względu na podjęte w niej zagadnienia. Czytałam tę powieść z ogromnym zaangażowaniem i wnikliwością. Przed moimi oczyma przewijały się obrazy wszystkich opisanych zdarzeń, a prawdę mówiąc wielu z nich ani nie chciałam widzieć, ani sobie wyobrażać. Były zbyt okrutne i drastyczne. Pojawiały się momenty, które chwytały mnie za serce. Trafiały się chwile, kiedy na mojej twarzy gościł uśmiech. Ale niestety bywały też sytuacje, kiedy serce krwawiło, kiedy łzy spływały po moich policzkach. To były te fragmenty, które pokazywały przede wszystkim krzywdę wyrządzaną ludziom, a głównie malutkim, zupełnie bezbronnym dzieciom. To było przerażające. Pragnę zauważyć, że pomimo, iż historia przedstawiona w książce jest fikcją literacką (np. nie istnieje wioska, w której mieszkała Anhusz; niektóre daty nie odpowiadają faktom historycznym), to kilka ukazanych w niej postaci rzeczywiście istniało. A ponadto w XX wieku miało miejsce pierwsze ludobójstwo, do końca pierwszej wojny światowej zgładzono około dwóch milionów Ormian.
Powieść wciągnęła mnie już od pierwszej strony i nie pozwoliła się oderwać. Autorka bowiem stworzyła piękną, a zarazem pełną cierpienia i bólu historię. Niezwykle umiejętnie i precyzyjnie ukazała nam obraz ludności ormiańskiej oraz Imperium Osmańskiego, a także autentycznie odzwierciedliła konflikt między walczącymi ze sobą dwoma narodami. A na tym tle pokazała głębokie i szczere uczucie, jakie narodziło się pomiędzy dwojgiem wspaniałych i wyrazistych bohaterów. Ponadto bardzo dokładnie zobrazowała ich uczucia, myśli i poczynania. A to wszystko ubarwiła cudownymi, plastycznymi i urzekającymi opisami krajobrazów: wzgórz, klifów, wybrzeża, rzeki, morza oraz starego kościółka, a także gospodarstw ormiańskich, ciekawych miejsc i miast.
Muszę też wspomnieć o zakończeniu, które po pierwsze mnie kompletnie rozwaliło - wzruszyło i sprawiło, że na sercu zrobiło się cieplej, po drugie - zaskoczyło (niezupełnie tak miało być), a po trzecie pozostawiło spory niedosyt. Pierwszy raz zdarzyło mi się kilkukrotnie wracać do ostatniej strony powieści, aby ponownie zapoznać się z jej końcem. Po prostu nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Absolutnie nie tego się spodziewałam.
Podsumowując, "Anhusz" to powieść o niedozwolonej miłości, różnych obliczach wojny, wszechogarniającym okrucieństwie, o poświęceniu, nieustannej walce o przetrwanie, dokonywaniu niezwykle trudnych wyborów, podejmowaniu niekiedy niesłusznych decyzji zaważających na ludzkim życiu, a także o nadziei, odwadze i determinacji. To poruszająca, szokująca, wzruszająca, porywająca, emocjonująca i refleksyjna opowieść, którą niewątpliwie warto poznać. Na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. Gorąco polecam i zachęcam do lektury. Naprawdę warto.
Cytaty:
"Najpierw zwrócił uwagę na to dziwne splątanie przeciwności.
Dziewczyna, którą widział w gospodarstwie była zarazem młoda i dojrzała.
Jej dziewczęcy warkocz w połączeniu z wyzywającym i stanowczym zachowaniem
nie pozwalały odgadnąć jej prawdziwej natury.
Wydarzenia, których był świadkiem w tamtej zagrodzie,
nie dawały mu spokoju.
Nie miał wątpliwości, co by się stało,
gdyby nie pojawił się we właściwym momencie."
"(...) Wpatrywali się w siebie i Anhusz chłonęła go całą sobą.
Chłonęła wszystko, co do niej mówił, oczami z bezgłośnym uwielbieniem,
a ustami z mądrością.
Jemu z kolei podobała się jej dzikość i odrzucanie konwenansów.
Wiedzieli jednak, że są pewne granice,
byli przecież różnymi obywatelami tego samego państwa.
Wiedzieli, na co się decydują, ale ponieważ ich miłość, choć zakazana,
była nieskończenie cudowna, ryzykowali dla niej wszystko, co mieli."
"(...) Anhusz tak bardzo pragnęła, żeby te piękne chwile trwały zawsze,
żeby do końca życia otaczała ją taka szczęśliwość."
"(...) - Nie zmienimy tego, kim jesteśmy Dżahan.
- Dlaczego? Dlaczego niepiśmienny wieśniak może mieć więcej praw do ciebie niż ja?
Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem zazdrosny?
Zazdroszczę twojej rodzinie, że ogląda cię co dzień.
Zazdroszczę łóżku, w którym śpisz,
i potrawom, które jesz,
i powietrzu, którym oddychasz!"
"Jak mam pisać o rzeczach, których byłem świadkiem?
Jak odnaleźć sens w wydarzeniach, które zaprzeczają rozumowi,
współczuciu i sprawiedliwości?
Jak mam oceniać coś, do czego nie przystaje moje rozumienie moralności?"
"(...) - Jesteś marzycielem, Dżahan.
Jesteś inteligentny, jak twój ojciec, ale jesteś też marzycielem.
Rozejrzyj się. Każdy się zmienił. Każdy, kto przeżył wojnę,
został przez nią naznaczony.
To cena, jaką trzeba zawsze zapłacić."
"(...) - Nauczysz się jeszcze, Dżahan, że pewne rzeczy są poza naszą kontrolą.
Wojna, śmierć twojego ojca, utrata fabryki.
O twoim życiu decydują rzeczy potężniejsze niż sprawy osobiste.
Jest pewien okres, w którym trzeba dojrzeć i dostosować się,
a potem dawać z siebie tak dużo, jak to jest możliwe."
Tytuł: "Anhusz"
Autor: Martine Madden
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Oprawa: miękka
Autor: Martine Madden
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Oprawa: miękka
Ilość stron: 420
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Ja również czasem wybieram książkę po okładce, nie zapoznają się wnikliwie z opisem, a potem otwieram oczy ze zdziwienia ;) Bardzo lubię książki, których tłem są realia wojenne i kiedy książka porusza do głębi :). Zaciekawiła mnie fabuła - słowem, muszę przeczytać, zaintrygowałaś mnie na maksa ;) Dodaję do listy lektur obowiązkowych... :D Pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj kieruję się okładką :) Ostatnio coraz częściej sięgam też po książki, w których akcja toczy się na tle wojennym. To niezwykle poruszające historie.
UsuńBardzo się cieszę :) Polecam serdecznie :)
Ja od dawna lubię takie historie, kiedy tylko przeczytam, że akcja książki rozgrywa się na tle zawirowań wojennych, sięgam w ciemno ;) Miłej niedzieli :)
UsuńDziękuję :) Wzajemnie :)
UsuńOkładka jest cudowna. Treść wydaje się równie interesująca. Będę ją mieć na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńZgadza się :) Gorąco polecam :)
UsuńWidzisz, a ja po okładce nawet bym na nią nie spojrzała. Z Twojej recenzji wynika, że popełniłabym ogromny błąd. Wydaje się być żywą i wzruszającą historią, która pozostaje w człowieku na dłużej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zachęcam zatem do lektury :) Zdecydowanie pozycja warta uwagi.
UsuńFajnie jest się tak pozytywnie zaskoczyć książką. Tej jeszcze nie czytałam, ale widzę, że naprawdę warto 😊
OdpowiedzUsuńWarto! Polecam gorąco! :)
UsuńCzęsto wolę o jakiejś książce poczytać na blogach niż zapoznawać się z opisem na okładce, bo często zdradza on zbyt wiele :) Gdyby nie Twoja recenzja pewnie bym nie zwróciła na ten tytuł uwagi. Nie jestem pewna czy teraz akurat chciałabym go przeczytać, ale na pewno będę go miała na uwadze. Niewiele wiem o Ormianach i ich mentalności, a to byłaby dobra okazja, żeby dowiedzieć się nieco więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Serdecznie polecam :)
UsuńJa po okładce nie oceniam i nie wybieram - zbyt wiele bym straciła, bo np. tej książki bym nie kupiła :) A tak? Tak myślę, że jest na to szansa.
OdpowiedzUsuńJa najczęściej wybieram po okładce - i póki co - trafiam bardzo dobrze. Na szczęście :) Polecam gorąco.
UsuńNa pewno przypadlaby mi do gustu. W zeszłym roku czytałam Dziedzictwo Orchana o podobnej tematyce i bylo fantastyczne. Bardzo chciałabym poznać historię Anhusz i dowiedziec się, czy im się udało być ze sobą z tym tureckim żołnierzem.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie "Dziedzictwa Orchana" nie czytałam i chyba czas to nadrobić. Zachęcam. Na pewno przypadnie Tobie do gustu :)
UsuńTło wojenne bardzo mnie zachęca, ale romans trochę przeraża. Muszę się zastanowić, co oddziałuja na mnie mocniej :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za książkami z tłem wojennym, choć okładka przykuła moje spojrzenie
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że też bym sięgnęła po tę książkę patrząc na jej okładkę. Pomyślałabym sobie, że to książka dla młodzieży o ich problemach, rozterkach.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka i intrygujący tytuł. Ostatnimi czasy polubiłam książki osadzone w realiach wojennych, więc może z przypływem wiosennej energii uda mi się wszystko przeczytać, co sobie planuję i tę książkę także
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com