"- (...) Zresztą po co czekać ćwierć wieku i w końcu się rozstać,
skoro można w ogóle do tej rzeki nie wchodzić (...).
- Jeśli będziesz omijać każdą rzekę, nigdy nie dopłyniesz do morza."
Ewa przebywa od kilku lat w Londynie, w którym pobyt początkowo był
oazą szczęścia, miłości i ekscytacji. Jednak pewnego dnia wszystko
runęło jak domek z kart. Samotna, zraniona i nieradząca sobie z
sytuacją, w jakiej się nagle znalazła postanawia przylecieć do Kowali,
swego rodzinnego miasteczka. Aczkolwiek nie zamierza opowiadać nikomu o
swych problemach. Głównym celem powrotu jest pogodzenie rodziców, którzy
podjęli decyzję o rozstaniu. Dwudziestosześcioletnia kobieta udaje się
zatem do przywołującego wspomnienia domu po babci, jednak okazuje się,
że ten nie tylko jest w remoncie, ale i ma nowego właściciela. Jakby
tego było mało, dziewczyna dowiaduje się, że matka mieszka w starym
młynie i jest związana z niejakim Mikołajem. A to nie wszystko... Na jaw
wychodzą skrywane latami tajemnice...
Bardzo
przyjemny wstęp, lekka, choć niepozbawiona trudnych akcentów fabuła
podejmująca kilka niezwykle ważnych zagadnień, przystępny
styl ułatwiający pochłanianie powieści w ekspresowym tempie,
nieprzewidywalność paru ujętych wątków oraz intrygujące ich rozwiązania
niewątpliwie stanowią atut najnowszej powieści Magdaleny Kołosowskiej o
subtelnym tytule "Tęcza nad jeziorem".
Powieści, której piękne i klimatyczne opakowanie zdecydowanie
przyciągające uwagę jest jej kolejną zaletą.
Powieści, która wciąga od pierwszej strony, a z każdą kolejną
intensyfikuje chęć zgłębiania się w opowiedzianą historię i jak
najszybszego dotarcia do ostatniej zapisanej kartki, aby poznać finał i
tym samym zaspokoić ciekawość. Powieści, której nieustannie przez ponad
trzysta stron towarzyszy zafrapowanie urozmaicane paletą przeróżnych
emocji, począwszy od współczucia, poprzez irytację, a na zaskoczeniu
kończąc. Powieści, z którą spotkanie ostatecznie okazało się przyjemne,
choć niestety naznaczone niejedną nutą swego rodzaju rozczarowania...
Albowiem
wspomniana opowieść zawiera kilka mniej lub bardziej istotnych
mankamentów. Pierwszym słabym punktem jest brak głębszego zabarwienia
emocjonalnego co poniektórych fragmentów, które z pewnością wymagałyby
owego zaangażowania i zaakcentowania. Nie mogę ich nadmienić, ażeby nie
zdradzić nitek fabularnego kłębka. Po drugie pojedyncze motywy zostały w
moim odczuciu potraktowane po macoszemu, przede wszystkim mam na myśli
pobyt głównej bohaterki w Londynie i związane z nim zdarzenia o podłożu
psychologicznym. Temuż aspektowi należałoby przyjrzeć się bliżej i
poświęcić mu więcej uwagi, wówczas brzmiałby na pewno bardziej
wiarygodnie. Trzecią sprawą, dość irytującą, było niedojrzałe zachowanie
młodej kobiety, i choć można byłoby owe zrozumieć bądź przymknąć na nie
oko, odnosząc się do tego, co przeszła, to jednak zwyczajnie nie udało
mi się tego dokonać. Możliwe, że ten mój brak sympatii czy też
ignorujący stosunek do niej wynika z tego, iż pomimo pierwszoosobowej
narracji nie potrafiłam tak w pełni wczuć się w jej sytuację, ba!,
stałam z boku i skupiałam się na całej wokół niej otoczce, a nie na niej
samej. I wreszcie, po czwarte czyli zakończenie, które nie zawiodło,
ale wzbudziło niedosyt i pozostawiło namiastkę niepewności. Krótko
mówiąc, nie usatysfakcjonowało mnie tak, jak tego oczekiwałam.
Jednak,
mimo wymienionych uchybień, muszę przyznać, że czas spędzony z książką
okazał się sympatyczny, a duży na to wpływ miała nie tylko ciepła aura
wypływająca z kartek powieści, ale też lekkość przekazu i szczypta
refleksji otulająca niektóre kwestie ujęte w historii. Historii o
samotności, nieujarzmionych lękach, upatrywaniu rozwiązań problemów
poprzez ból fizyczny, o egoizmie, niedopuszczaniu prawdy i walce z nią. O
nieradzeniu sobie z porzuceniem, nieprzyjmowaniu pomocy, świadomych
unikach i zamykaniu w sobie. O autodestrukcji, nieuzewnętrznianiu się,
emocjonalnej gonitwie uczuć i myśli, nieporozumieniach, które wymagają
wyjaśnień i sekretach proszących się o ich ujawnienie. O trudnych
relacjach rodzic-dziecko, niesnaskach rodzinnych, rozstaniach i
powrotach oraz próbach odbudowania przerwanych więzi. O przeszłości
rzutującej na przyszłość, wspomnieniach zmieniających postrzeganie
jutra, nadziei i drugiej szansie, która okazuje się jedynym
ratunkiem. I co najważniejsze, o istocie dialogu, który odgrywa cenną
rolę w relacjach międzyludzkich, oczyszcza atmosferę, pozwala posklejać
pojedyncze elementy rodzinnej układanki i poukładać życie na nowo.
"Tęcza nad jeziorem" - choć nieidealna, to warta poznania. Skusisz się?
"(...) Byłam życiową niedojdą, genetyczną pomyłką. Nikim.
Byłam nikim."
Tytuł: "Tęcza nad jeziorem"
Autor: Magdalena Kołosowska
Autor: Magdalena Kołosowska
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2018
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Kategoria: obyczajowa
Mam chrapkę na tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytałam ale z chęcią niebawem ją przeczytam :) Pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń"Tęcza nad jeziorem" to książka, po którą warto sięgnąć szczególnie teraz, gdy za oknem jesień. Dobry tytuł na dłuższe i chłodne wieczory, który wywołuje sporo emocji, by na końcu przynieść uśmiech. Polecamy! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy w Polsce coraz więcej fajniejszych autorek ;)
OdpowiedzUsuń