"(...) Część swoich błędów zrozumiałam zbyt późno.
Niewiele spaliłam w swoim życiu mostów, ale wszystkie z nich były tymi najważniejszymi."
Co kryje się za klimatycznie i sentymentalnie brzmiącym tytułem "Na
 pożółkłym papierze"? Jakimi tajemnicami i emocjami przesiąknięty jest tytułowy papier? Jaką historią owiana jest lapidarna powiastka? A 
nade wszystko, czy na ponad siedemdziesięciu stronach można zawrzeć 
intrygującą i wartościową opowieść? Te i inne pytania nurtowały mnie od 
momentu ujrzenia utworu Aleksandry Bartosik. Musiałam uzyskać na owe 
odpowiedzi, dlatego z ciekawością, ale też pewnym dystansem sięgnęłam po
 tę lekturę. Czy było warto?
Młoda kobieta 
postanawia odejść od narzeczonego, nie informując go o tym, nie 
zostawiając żadnego śladu, nawet w postaci kartki. Pakuje 
najpotrzebniejsze rzeczy do jednego plecaka i wyrusza na północ kraju w 
celu rozpoczęcia nowego życia. Ucieka nad morze, gdzie w jednej z 
miejscowości tuła się od domu do domu prosząc o pomoc i nocleg. Jednak 
nikt nie daje wiary jej słowom i czystym intencjom. Do czasu, gdy 
dziewczyna trafia do domu starszej kobiety. Ta nie tylko od razu 
rozgryza zachowanie nowo przybyłej, ale oferuje jej dach nad głową, a z 
czasem i pracę. Siedemnaście lat później dojrzała już kobieta decyduje 
się pisać i wysyłać listy do dawnego ukochanego, którego porzuciła bez 
słowa wyjaśnienia. Targana wyrzutami sumienia pragnie podzielić się z 
mężczyzną swymi uczuciami, nie licząc na jakikolwiek odzew z jego 
strony...
Esencjonalna powiastka utkana z 
dziewiętnastu niezwykle osobistych i pełnych emocji listów wyzwoliła we 
mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony mnie ujęła i wprawiła w 
refleksyjny i melancholijny nastrój, a z drugiej pozostawiła w poczuciu 
niedosytu. Na pewno urzekła i wzruszyła mnie subtelna, pełna miłości i 
ciepła dedykacja, co nie zdarza się często w literaturze. Niewątpliwie 
porwała mnie absorbująca nitka fabularna, której nadano intensywny i 
głęboki ton. To sprawiło, że pochłonęłam ją z przyjemnością, tkliwością i
 poruszeniem. Ów utwór podejmuje istotne zagadnienia, życiowe aspekty i 
dylematy, pokazuje istotę i konsekwencje dokonanych wyborów, uświadamia 
wiele ważnych kwestii, skupia uwagę na sprawach niby oczywistych, ale 
nierzadko niedostrzegalnych, wzbogaca wewnętrznie, skłania do 
przemyśleń, i co najważniejsze, zostawia z niejednym przesłaniem, 
niejedną myślą i niejednym skrawkiem ekspresji emocjonalnej. To 
zdecydowanie czyni tę jakże epistolarną historię wartościową i godną 
uwagi, choć niepozbawioną pewnych mankamentów...
Owe choć nie wpływają aż nadto na moją ogólną opinię, to jednak są 
zauważalne i należy o nich wspomnieć. Pierwszym jest mnogość tematów 
ukazanych w tejże powiastce, przez co żaden z nich nie został 
wykorzystany w pełnym tego słowa znaczeniu. Rozmaitość problematyczna 
wyzwalała szereg przeróżnych refleksji kotłujących się w głowie i nie 
mogących odnaleźć wspólnego jednego toru. To powodowało w trakcie 
lektury galimatias myślowy, który dopiero po jej odłożeniu się ujarzmił i
 pozwolił na spokojnie oddać się jego pojedynczym nurtom. O ile meritum 
ukazanych spraw jest cenne i warte uwagi, o tyle jego złożoność może być
 przeszkodą i budzić poczucie przesytu. Natomiast drugim defektem 
zwięzłej opowieści jest brak rozwoju co poniektórych wątków 
potraktowanych zbyt lakonicznie. Szersza analiza uczuciowa, nadanie 
ukazanym scenom mocniejszego charakteru, rozbudowanie fabuły z 
zaakcentowaniem najważniejszych wydarzeń, a być może nawet pokazanie 
stanowiska drugiej strony z pewnością uczyniłyby ten utwór lepszym i 
pełniejszym. Ledwo wciągnęłam się w smakowanie zawiłych i bolesnych 
losów bohaterki, a już musiałam się z nimi pożegnać. Pozostał tylko 
swego rodzaju głód. I myśl, że chciałoby się więcej, wnikliwiej i dokładniej.
"Na 
pożółkłym papierze" to melancholijna, prawdziwa, kontemplacyjna i 
emocjonalna historia o przyjaźni, samotności, tęsknocie. O podążaniu 
własną drogą, naiwnym spoglądaniu w przyszłość, popełnianiu błędów z 
czasem rodzących żal. O zawiedzionych oczekiwaniach, rozczarowaniu 
życiem, przeszłości burzącej spokój i wyzwalającej poczucie winy. 
O zapomnieniu o sobie, własnych potrzebach i pragnieniach. 
O determinacji, walce o życie drugiego człowieka, ogromnym bólu i pustce
 w sercu, trosce i poświęceniu. O emocjonalnym oczyszczeniu, odwadze w 
wyjawieniu swych uczuć skrywanych na dnie duszy, ujawnieniu prawdy. O 
chwilowej bezradności, zazdrości i naprawianiu przeszłych omyłek. O 
beztrosce, żalu za utraconym, realizowaniu - wydawać by się mogło - 
błahych marzeń. O przedwczesnej, niesprawiedliwej śmierci. I wreszcie o 
przebaczeniu i zawierzeniu sobie, a także o nadziei na to, że będzie 
lepiej, łatwiej i lżej...
Aby móc docenić życie
 i cieszyć się widokami na przyszłość, trzeba najpierw wyzwolić się z 
otchłani przeszłości... Między innymi o tym właśnie jest utwór autorstwa
 Aleksandry Bartosik, do lektury którego zachęcam.
"(...) Każdego ranka, budząc się, wiedziałam, po co wstaję z łóżka.
Miałam swój cel. I to on nadawał mojemu życiu sens."
"Jako człowiek jestem gigantem. Jako kobieta przegrałam wszystko.
Jestem wypalona psychicznie i zmęczona - ciągłe obcowanie ze śmiercią
i wyścig z czasem dają o sobie znać. 
Jestem jednak zbyt odpowiedzialna, by zrezygnować z zobowiązań,
których się kiedyś podjęłam. I to jest moim przekleństwem."
Tytuł: "Na pożółkłym papierze"
Autor: Aleksandra Bartosik
Autor: Aleksandra Bartosik
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 2018 
Ilość stron: 76
Oprawa: miękka 
Kategoria: literatura obyczajowa 


 
Bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę <3
UsuńCzytałem i bardzo mi się podobała ta książka. Moja recenzja tej książki ukaże się w sobotę na moim blogu. 😊
OdpowiedzUsuńWspaniale <3 Z pewnością zajrzę na blog :)
UsuńDziękujemy za recenzję, serdecznie pozdrawiamy, a zainteresowanym życzymy przyjemnej lektury
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMi się chyba spodoba :-)
OdpowiedzUsuń:) <3
Usuń