wtorek, 12 czerwca 2018

"O kwiatkach i wariatkach... Opowieść strażniczki zegarów" - Marta Osa




"-(...) Można znać się z kimś jak łyse konie, a nic o nim nie wiedzieć.
Nie rozumieć jego pragnień, marzeń, tęsknot. 
Można codziennie pić kawę z przyjaciółką, słuchać nad kubkiem jej wyznań, problemów, 
narzekań i nie potrafić jej pomóc. Wszystko przez brak zrozumienia."

 
Pióra Marty Osy miałam przyjemność zasmakować przy okazji lektury książki "I po cholerę mi to było" stanowiącej wówczas moje pierwsze spotkanie z twórczością literacką autorki. Powieść o niezwykle optymistycznej i lekkiej aurze pochłonęłam w jedno popołudnie i wspominam bardzo miło. Dlatego też z ochotą sięgnęłam po jej najnowszy utwór o intrygującym tytule "O kwiatkach i wariatkach..." i jeszcze bardziej frapującym podtytule "Opowieść strażniczki zegarów", który to wyraźnie skupił mą uwagę i pozwolił snuć niejakie domysły dotyczące rozwoju fabularnego. Nie ukrywam, że decydując się na ową opowieść liczyłam na pewną dozę humoru, którym uraczyła mnie autorka poprzednim razem. Czy zatem i teraz Marta Osa wprawiła mnie opisaną historią w dobry nastrój?
 
Renata, Róża, Zosia i Magda poznały się w szpitalu, gdzie przebywały na oddziale leczenia nerwic. Owo miejsce nazywane przez kobiety "pałacem nerwusów" przez pewien czas stanowiło dla nich azyl, oazę spokoju, wyciszenia i swego rodzaju oczyszczenia. Było ich oderwaniem od trudnej przeszłości, domem, w którym otrzymały pomoc i wsparcie, domem, do którego mogły wrócić, a także ostoją, w której zrodziła się piękna przyjaźń. Pewnego dnia Róża i Zosia dowiadują się, że miejsce ich wyzwolenia od niejednej traumy, płonie. To zdarzenie nie tylko je porusza, ale odbiera im też cząstkę siebie i w pewien sposób poczucie bezpieczeństwa. Co więcej, pokazuje, że jedna z przyjaciółek ponownie wymagała leczenia i była jednym ze świadków pożaru. Renata, bo o niej mowa, jest załamana, albowiem nie ma dokąd pójść. Do domu nie może wrócić, bo każdy jego zakamarek przypomina jej zmarłego męża, a w szpitalu nie może zostać z wiadomych względów. Róża i Zosia postanawiają zaopiekować się Renią, i zabierają ją w Alpy...   

Historia przedstawiona we wspomnianej powieści toczy się niespiesznym rytmem wprawiając w stan odprężenia, a niejednokrotnie w zadumę nad poszczególnymi aspektami życia. Nurt fabularnego kłębka nie porywa od pierwszych stron, nie wzmaga głębszego zaangażowania, nie pochłania i nie wciąga w wir zdarzeń, albowiem takowych tutaj nie można uświadczyć. Ów posuwa się harmonijnie i spokojnie rodząc refleksje, budząc wszelkiego rodzaju emocje - choć pozbawione intensywnego wydźwięku i mamiąc niejako lirycznym i niepowtarzalnym klimatem, nierzadko nostalgicznie zabarwionym. Klimatem, który znajduje też podłoże pozazmysłowe, nadnaturalne i niebywale enigmatyczne, co stanowi nie lada urozmaicenie owej opowieści. Tę uatrakcyjniają również tajemnice i echa przeszłości zakłócające osiągniętą równowagę. Odgłos tykających zegarów i zagadkowy urok jednego z nich, tajemnica pokoju nieodwiedzanego przez lata i wyzwalającego niepewność, a nawet lekki dreszczyk oraz lapidarny wątek poszukiwania skarbów. A wszystko to dzieje się na tle cudownych alpejskich zakątków i nieziemskich widoków, otulonych pięknymi zapachami i wzbogaconych szczyptą wyśmienitych, rozkosznych smaków w postaci lokalnych potraw, których przepisy uzupełniają ów utwór.

Ta melancholijna, aczkolwiek nie wyzuta z zaledwie kilku fragmentów nasiąkniętych humorem historia splata losy zaprzyjaźnionych, jak i przypadkowo spotkanych osób, ukazując ich meandry życiowe i emocjonalne, a nade wszystko obrazując ich zmagania z dramatycznymi wspomnieniami i z przeszłością nieustannie za nimi podążającą i niepozwalającą się uporać z bólem i wszechogarniającą tęsknotą, które owa niesie. Każda z postaci mierzy się nie tylko z dramatycznymi przeżyciami, ale co chyba najistotniejsze, ze swymi słabościami, brakiem pewności siebie, ściślej rzecz ujmując - ze sobą i swymi uczuciami. Bezsilność, bezradność, nieśmiałość, brak wiary w siebie, wstyd, żal, skrywana miłość, smutek, rozpacz i usilne pragnienia - to z tymi cechami próbują walczyć bohaterowie. Marzą o szczęściu, miłości i spełnieniu. Poszukują ukojenia dla duszy i spokoju dla serca. Nie chcą zapomnieć, ale zrozumieć, pogodzić się z tym, co było i pozwolić odejść tym, których czas już dawno minął. Pragną odnaleźć własną ścieżkę, tę jedyną drogę, od której rozpocznie się ich nowa podróż. Podróż przez życie.

"O kwiatkach i wariatkach" to lekko utkana opowieść o sile przyjaźni, poświęceniu, oddaniu i wierności. O miłości ukrywanej głęboko latami, miłości nieznającej barier i granic, miłości od pierwszego spojrzenia, wyjątkowej, dojrzałej i tkliwej. To też historia o kobiecie, dla której pewnego dnia czas stanął w miejscu, a ona nie była w stanie ruszyć wskazówek zegara, by ten mógł biec dalej. O kobiecie, która nagle utraciła to, co najcenniejsze - bliskość i obecność ukochanej osoby. O kobiecie, która utraciła sens życia i którą uratowała przyjaźń pełna ciepła i dobroci, a zwłaszcza niezbędnego zrozumienia. To powieść o zgłębieniu przeszłości, przyswajaniu jej pojedynczych nitek i pojednaniu się z nimi. O pożegnaniu, zamykaniu starych drzwi pełnych bólu i wewnętrznego niepokoju oraz otwieraniu nowych z nadzieją i uśmiechem na lepszy czas. Czas odmierzany pewnym tajemniczym i nastrojowym zegarem...

Refleksyjna, kojąca i sentymentalna - taka jest najnowsza powieść Marty Osy. Serdecznie polecam!
 
 
"(...) Każdy sposób jest dobry, byle prowadził do uzdrowienia duszy. 
Bo gdy cierpi dusza, boli całe ciało, traci się chęci do życia i zaczynasz się modlić o odwagę,
by przerwać ten pozbawiony sensu byt. 
Chyba że masz wokół przyjaciółki, które dodadzą ci odwagi, 
by pozbierać się do kupy, zaakceptować ból, który cię zżera, i powoli go oswajać.
Po czasie może się okazać, że był ci do czegoś potrzebny. 
Tylko na razie jeszcze nie wiem, do czego."
 
 
Tytuł: "O kwiatkach i wariatkach... Opowieść strażniczki zegarów"
Autor: Marta Osa
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2018
Ilość stron: 320
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura obyczajowa



2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się okładka tej książki, a i fabuła zdaje się wpisywać w moje gusta czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny mojego bloga i za wszystkie komentarze :)

Korzystanie ze strony Wielbicielka książek i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.