"Miłość bez echa to podzwonne dla duszy.
Jednak ciało bez duszy niemądrze rośnie i tak, wkracza w przyszłość bez swojego jądra,
swojej jaźni, skurczone jak drzewko bonsai przez pozbawioną echa miłość."
Najpierw to okładka książki zdecydowanie przyciągnęła moją uwagę i
zachęciła do tego, aby bliżej się przyjrzeć ukrytej w jakże pięknym i
urzekającym opakowaniu historii. Następnie dostrzegłam podtytuł "Jak
znękana klacz uleczyła sponiewierane serce", który tym bardziej zachęcił
mnie do zapoznania się z najnowszym woluminem Susan Richards. A
kolejnym elementem, który przekonał mnie do owej opowieści było jedno
zdanie: "Przepiękna, rozdzierająca serce opowieść." uwzględnione na
tylnej stronie oprawy. I mimo iż rzadko bądź w ogóle nie wierzę blurbom,
albowiem wielokrotnie przekonałam się, że stanowią zwykły chwyt
marketingowy, to jednak ten w jakiś sposób mnie ujął. Musiałam zatem
sama się przekonać, ile w nim prawdy, a ile czystej bezzasadnej zachęty?
I teraz, będąc już po lekturze książki, mogę z pełną świadomością
przyznać, że zgadzam się z każdym słowem zawartym w owym stwierdzeniu. I
że każde z nich jest prawdziwe.
Susan
Richards - urodziła się w 1949 roku w Nowym Jorku. Uzyskała licencjat z
języka angielskiego na University of Colorado i stopień magistra pracy
socjalnej na Adelphi University. Miłośniczka zwierząt, a zwłaszcza koni,
które - jak twierdzi - znacząco odmieniły jej życie. "Koń, który mnie
wybrał" to najważniejsza książka w jej dorobku. Autorka zdobyła dzięki
niej rzeszę czytelników, a sam tytuł podbił listy bestsellerów, w tym
"New York Timesa". Susan Richard mieszka w Bearsville, w stanie Nowy
York, i uczy pisania w SUNY Ulster oraz Marist College. (źródło: okładka
książki)
To opowieść o kobiecie
doświadczonej przez życie. Traumatyczne dzieciństwo niewątpliwie
wpłynęło na jej dalsze losy, nieco je przewartościowując i kierując
niekiedy w tę ciemną stronę, a także pozbawiając pozytywnych emocji,
szczęścia, radości, cieszenia się chwilą, a nawet oczyszczenia w postaci
łez. Zetknęła się ze śmiercią mamy i rozstaniem z bratem będąc małą, bo
zaledwie pięcioletnią dziewczynką. Poznała smak goryczy, oschłości i obojętności ze strony babci i dotyk surowej
ręki krewnych, przyglądała się ojcu popadającemu w
alkoholizm. Po latach sama delektowała się smakiem i zapachem alkoholu, w
nim upatrywała niejako zapomnienia, to on pomagał jej poniekąd przetrwać nieszczęśliwy i
pełen zawirowań okres małżeństwa. Jednak pewnego dnia doznała
olśnienia, obudziła się z lekkiego upojenia i doszła do wniosku, że zaglądanie do
kieliszka w niczym nie pomoże, nie uzdrowi, a wręcz przeciwnie,
pociągnie na samo dno. Zrozumiała, że alkohol to wróg. Podjęła
wówczas decyzję o nabyciu konia, który miał uleczyć jej serce i duszę
pełne bolesnych blizn. To było jej marzenie. I wtedy ujrzała przepiękną
klacz - Georgię. Z czasem w jej stajni zjawiły się też konie : Tempo i
Hotshot. Wkrótce do stada dołączyła Lay Me Down (wybierając przyczepę
kobiety), która otworzyła swą nową opiekunkę na świat, wyzwoliła w niej
wszystko to, co przez prawie czterdzieści lat tłamsiła w sobie.
Kobieta
i klacz - obie z ogromnym bagażem życiowym. Obie zaznały wielu
przykrości ze strony, wydawać by się mogło, bliskich im ludzi. Obie
zmagały się z niezaleczonymi jeszcze ranami po zadanych ciosach, i tych
fizycznych i tych emocjonalnych. Obie zamknięte w sobie. Od razu
zapałały do siebie sympatią. Zaprzyjaźniły się. Odnalazły cząstkę siebie
w sobie nawzajem. Podobna przeszłość połączyła dojrzałą kobietę i
cudowne zwierzę. Obdarzyły się wzajemnym zaufaniem, doskonale się
rozumiały i wymieniały przyjazne spojrzenia. Uleczyły wzajemnie swoje
dusze, pozostały sobie bliskie. I kiedy zapaliła się w ich sercach
lampka dająca nadzieję na szczęśliwe i wspaniałe życie, nagle nadszedł
okrutny cios... Musiały podjąć kolejną walkę. Tę najważniejszą - o
życie.
To spotkanie kobiety z klaczą
pokazało, że przeznaczenie istnieje i nikt przed nim nie umknie. Że
życie
nie jest dziełem przypadków. Że wszystko to, co miało miejsce, co
dzieje się tu i teraz i to co się wydarzy jest
zaplanowane, gdzieś zapisane, przesądzone. Że pewne rzeczy po prostu
muszą się zdarzyć. Mają w tym ukryty, aczkolwiek konkretny cel, który z czasem
staje się oczywisty. Wówczas wszystko się rozjaśnia, zmienia się
spojrzenie na otoczenie, na życie, na przyszłość, która wcześniej
przybierała smutne barwy, ale z każdym kolejnym krokiem, kolejnym dniem
nabiera kolorów pełnych blasku i radości. Oczywiście, nie da się uciec
przed przeszłością, nie da się zapomnieć o przykrych i budzących
cierpienie sytuacjach, ale można takowe oddzielić grubą kreską i zacząć
od nowa. Trzeba otworzyć swe serce i ponownie zaufać. Tak jak bohaterki
książki.
To również, a może przede
wszystkim opowieść o koniach dzielących wspólne pastwisko, tak bardzo
różniących się podejściem do siebie nawzajem i do człowieka, który dał
im dom, zapewnił spokój i bezpieczeństwo. Georgia to klacz zaborcza,
pewna siebie i stanowcza. Tempo to zwierzę niespokojne, ale dobre i
oddane. Hotshot z kolei to koń uczuciowy i spokojny. Historia udowodnia,
że zwierzęta to istoty żywe wyróżniające się swoim indywidualizmem,
mające swój charakter, przyjmujące różne oblicza, miewające rozmaite
nastroje w zależności od panujących warunków i aury. I co najważniejsze,
wykazujące
uczucia, zresztą bardzo ludzkie. To istoty pragnące nie tylko
codziennej, niekiedy całodobowej opieki, ale zwłaszcza miłości,
bliskości, szacunku i ciepła, poczucia że są potrzebne i ważne.
Podobnymi bądź tymi samymi uczuciami obdarzają człowieka, często dając
mu o wiele więcej.
To z całą pewnością
pasjonująca i porywająca powieść. Chłonęłam ją z
zapartym tchem. Niebywale mnie ujęła, rozdarła moją duszę, rozbiła moje
serce na milion kawałeczków i wycisnęła
mnóstwo łez wolno spływających kilkoma strumieniami po policzkach. To
historia, która przekazuje morze cennych wartości, wywołuje swym
przesłaniem
ogromne wrażenie, wzbudza ocean emocji, które jeszcze nie zdążyły opaść.
Ta opowieść zakorzeniła się we mnie, obudziła dawno skryte na dnie
serca uczucia,
przywołała ważne i piękne wspomnienia, poruszyła do głębi. Na pewno nie
jeden raz do niej powrócę.
Prawdę mówiąc,
niezwykle trudno jest mi pisać o owej historii i szczerze mówiąc nie
wiem, co mogłabym jeszcze dodać. Czasem zwyczajnie słowa nie są
potrzebne, nierzadko ciężko jest nimi wyrazić emocje, które utkwiły
gdzieś głęboko w sercu. Niebywale trudno jest przelać za pomocą liter
myśli kotłujące się w głowie. Niekiedy po prostu brakuje słów, a może
nawet takowych nie ma w słowniku. Dawno nie czytałam powieści, która
ukazałaby tak głęboką i niesamowicie wzruszającą relację między
człowiekiem a zwierzęciem. Niejednokrotnie to właśnie zwierzę okazuje
się tym najlepszym i najwierniejszym, a nawet jedynym przyjacielem
człowieka...
Cytaty:
"(...) Typowe rozumowanie klaczy. Jeśli nie możesz ugryźć tego, kogo nienawidzisz,
gryź tego, kto jest tuż przy tobie."
"Mówią, że nie da się uciec przed przeszłością, ale ja w to nie wierzę.
Uważam, że codziennie przed nią uciekamy, wciąż na nowo,
zawsze świadomi różnicy między przeszłością a chwilą obecną."
"(...) Tym, co mnie do niej przyciągnęło, była jej zdolność do emocjonalnego zaangażowania.
Uświadomiła mi, co mogłoby mnie czekać, gdybym posiadła jej umiejętność... czego?
Przebaczania? Zapomnienia? Życia chwilą?
Cóż takiego sprawiało, że zwierzę, które tyle przeszło,
potrafiło na nowo - z braku lepszego słowa - kochać?"
"(...) Poranki miałam jasne, a dni ciche i spokojne, ale nie mogłam powiedzieć,
że jestem szczęśliwa.
Niekiedy odczuwałam wdzięczność, nigdy jednak szczęście - a to istotna różnica.
Czułam ulgę, ale brakowało mi entuzjazmu."
"Najgorszą rzeczą w razie kryzysu, zwłaszcza dotyczącego spraw medycznych,
była konfrontacja z moim zalęknionym, bezradnym ja.
Zanim zaczęłam działać, musiałam zmagać się z obezwładniającym uczuciem zwątpienia
w samą siebie i zaprzeczenia.
Być może wszyscy musieli walczyć z takimi odczuciami, nie wiem.
Wiem tylko, że nie czułam się odpowiednio przygotowana na to, co mnie teraz czekało."
"(...) Nie byłam samotna, tylko niezależna. Byłam wolna.
Byłam tą rybą bez roweru. Byłam kompletna."
"(...) Byłam czystą adrenaliną z rozcapierzonymi palcami u rąk i ściągniętymi u stóp,
gotową rzucić się głową naprzód w nicość.
Nie rozumiałam pojęcia śmierci, lecz ona była naokoło i we mnie,
napierając na mnie, przyciągając mnie jak ta zimna woda jeziora, na którą patrzyłam.
Byłam przeznaczona śmierci jak moja wyniszczona matka,
której widoku nigdy nie zapomniałam.
Skoczyłam z nabrzeża ogarnięta przerażeniem i świadoma,
że w życiu nie zrobiłam nic śmielszego."
"(...) Nie znałam nikogo innego, kto rozumiałby wstyd związany z naszym doświadczeniem.
Wstyd ten nie miał żadnych racjonalnych podstaw, niemniej jednak był realny
i większy nawet niż nasz smutek. Wstyd, że byliśmy niechciani i niekochani.
Dlatego tak bardzo czekałam na dzień, w którym będę należeć wyłącznie do siebie,
wolna od wszystkich, którzy mogliby dać mi odczuć, że jestem ciężarem,
którzy mogliby mnie opuścić lub umrzeć, zupełnie jakby to było możliwe."
"(...) Życie jest krótkie - rób to, co istotne."
"Kiedyś już straciłam miłość i, co gorsza, straciłam też wspomnienie miłości,
wszelkie dowody na to, że w ogóle istniała."
Tytuł: "Koń, który mnie wybrał. Jak znękana klacz uleczyła sponiewierane serce."
Autor: Susan Richards
Autor: Susan Richards
Tłumaczenie: Monika Orłowska
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2017
Data wydania: 2017
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura współczesna
Uwielbiam konie dlatego chętnie przeczytam ten tytuł.:)
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, którą ta książka zachwyciła. Kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna historia <3
UsuńWydaje mi się, ze słyszałam już o tej książce ale jakoś motyw konia mnie zniechęca, nigdy nie byłam "koniarą" i jakoś nie widzę siebie pochłaniającej książkę tego typu. ALE, doświadczenie mi podpowiada że czasem na prawdę warto wyjść poza strefę swojego komfortu bo można się miło zaskoczyć więc nie mówię NIE :)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Otóż to :)
UsuńZaintrygowała mnie Twoja recenzja do zapoznania się z książką. Chętnie po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-wszystko.blogspot.com
Cieszę się :) Dziękuję :)
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę książkę. Zaciekawiła mnie już sama okładka. Lubię wzruszające i emocjonujące opowieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com
IG @misskatherinesblog (https://www.instagram.com/misskatherinesblog/)
Cieszę się, przyjemnej lektury :)
UsuńKońcówkę przepłakałam. Masz rację, to powieść, która łamie serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
<3
Usuń