piątek, 20 stycznia 2017

Projekt: "Szczęście od jutra" - Anna Balińska


Drodzy Czytelnicy,

Chciałabym zachęcić Was do udziału, a dokładniej mówiąc do wsparcia projektu, którego celem jest zebranie kwoty 5.000 zł na wydanie powieści obyczajowej "Szczęście od jutra" Anny Balińskiej, którą to mój blog Wielbicielka-ksiązek obejmie patronatem medialnym.


czwartek, 19 stycznia 2017

Tajemnica Błękitnej Alkowy - M. Ludwiczak




"(...) Słońce bowiem wstanie zawsze, nawet gdy na ziemi będą nieszczęścia, niepowodzenia, 
kataklizmy, ono wstaje, bez względu na wszystko. 
Każdego dnia dla każdego z nas jest czymś innym. 
Poza ciepłem, które nas otula, bywa nadzieją, gdy jej potrzebujemy, 
przekleństwem, gdy chcemy, by już nigdy nie wzeszło. 
Ma tyle blasków i cieni, jak tylko szeroka jest jego paleta. 
Im jesteśmy starsi, tym więcej nabiera barw."


"Tajemnica Błękitnej Alkowy" jest pierwszą książką autorki, z którą się zetknęłam i miałam przyjemność poznać. Postanowiłam sięgnąć po tę pozycję, ponieważ zaintrygował mnie niezwykle ciekawy jej opis, a ponadto urzekła mnie cudowna i niebywale klimatyczna okładka. Od razu skojarzyła mi się ze starym, wiekowym, opuszczonym domem na peryferiach, gdzieś w głębi lasu z szumiącymi drzewami i śpiewem ptaków, stanowiącego część pięknego krajobrazu, a nocą będącego cichym, ciemnym, wzbudzającym lęk miejscem. Wyobraziłam sobie otwarte na oścież okiennice tegoż domu, wybite szyby, a przez ich szczeliny przedostający się do wnętrza wiatr wydający mnóstwo - niekiedy przerażających - dźwięków. Następnie skrzypiące podłogi prowadzące do poszczególnych komnat z odrapanymi ścianami i nieużywanymi od wieków meblami, pokrytymi kurzem bądź przykryte prześcieradłami, a także schody prowadzące na pełen tajemnic i sekretów strych, gdzie można odnaleźć stare listy, fotografie, zapiski, być może nawet obrazy  oraz najbardziej straszliwe miejsce w domu - piwnicę, ciemną, zimną, ponurą i przerażającą. Takowy dom, niezamieszkiwany od wielu lat, charakteryzuje się niepowtarzalnym klimatem, wzbudza ciekawość i fascynację, a jednocześnie obawę i strach. Ale przede wszystkim sprawia, że chce się zajrzeć do wnętrza i poznać jego historię. Jaką zatem historię skrywa dom w powieści "Tajemnice Błękitnej Alkowy"? Zapraszam na moją opinię :)

wtorek, 17 stycznia 2017

Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości (tom I) - T. Sivec




"(...) Tamtego dnia byłam przekonana, że nie mogę sobie pozwolić na żadne życiowe zakręty, 
a on bez dwóch zdań byłby jednym z nich. 
Jeśli zostalibyśmy razem, trzeźwi jak dzieci, mogłabym zatracić się w nim bez reszty 
i zapomnieć o wszystkim, do czego w życiu dążyłam. 
Cóż, łatwiej wymazać jakiś epizod z życiorysu i powiedzieć sobie, że popełniło się błąd. 
Tylko, że tak naprawdę nie uważałam, że pójście z nim do łóżka było błędem; 
chodzi mi raczej o to, jak to potraktowałam, i o wszystko, co zrobiłam następnego ranka."


"Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości" jest pierwszym tomem trylogii Chocolate Lovers. Skusiłam się na tę serię z trzech konkretnych powodów. Pierwszym oczywiście były opisy na tylnych stronach okładek, które mnie zaintrygowały i sugerowały lekkie i przyjemne powieści. Drugim z kolei zdecydowanie były okładki - barwne, żywe, idealnie komponujące się z treścią, a w przypadku dwóch z nich - przyciągające również wzrok (choć nie ukrywam, że okładka pierwszego tomu jest moim zdaniem najsłabsza i kompletnie nie współgra z resztą). Natomiast trzecim motywem, który skłonił mnie do zabrania się za czytanie cyklu były bardzo przychylne i pozytywne opinie czytelników. Te wszystkie elementy sprawiły, że postanowiłam się zapoznać z ową serią, zaczynając jak to zwykle bywa od pierwszego tomu. Jakie zatem wrażenie wywarła na mnie książka będąca początkiem trylogii? Zapraszam na moją opinię :)

sobota, 14 stycznia 2017

Pan Przypadek i korpoludki - J. Getner




"Poczucie wyższości jest jedną z tych rzeczy, 
które fantastycznie rekompensują mężczyźnie fakt posiadania wzrostu przeciętnego dżokeja. 
Innym erzacem nieotrzymanych od Matki Natury centymetrów 
jest ogromnych rozmiarów samochód terenowy. 
Nieważne, że siedząc w nim, przypomina on Guliwiera w Krainie Olbrzymów. 
Istotne jest to, że może zająć dwa pasy ruchu, 
przekonując wszystkich naokoło o własnej męskości.
Jeśli dołoży do tego jeszcze blondynkę, 
która po założeniu szpilek przewyższa swojego partnera o dwie głowy, 
to niewysoki mężczyzna na bardzo wysokim stanowisku może się już czuć spełniony."


"Pan Przypadek i korpoludki" to trzeci tom przygód znanego i sławnego detektywa Przypadka, ale czwarty przeze mnie przeczytany, a raczej mogłabym rzec - dosłownie pochłonięty. Każda książka serii detektywistycznej charakteryzuje się bowiem intrygującą, wielotorową, różnorodną, a chwilami zaskakującą fabułą, wieloma niespodziewanymi i szybkimi zwrotami akcji, mnogością postaci odgrywających kluczowe role oraz wprowadzeniem nowych bohaterów urozmaicających kolejne części cyklu, specyficznym stylem pisarskim, rozmaitością okładek (w lepszym i słabszym wydaniu), a także humorem, sarkazmem i ironią. Zapraszam na moją opinię :)

piątek, 13 stycznia 2017

Zielone kalosze - W. Szymanowska




"Najwidoczniej ludzie albo są sobie przeznaczeni, albo nie, 
i tę zasadę stosować należy nie tylko w odniesieniu do znajomości damsko-męskich.
Jest to zasada uniwersalna. 
Pierwszy rzut oka jest najważniejszy."


"Zielone kalosze" (oraz pozostałe książki wchodzące w skład trylogii) to mini powieść, która już od jakiegoś czasu zajmowała miejsce na mojej długiej liście książek must read i must have. Zatem kiedy otrzymałam wiadomość od autorki z propozycją jej zrecenzowania bardzo się ucieszyłam. Spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury i takową otrzymałam, choć niewątpliwie porusza ona również ważne życiowe zagadnienia i problemy. Opowiada o osiąganiu wolności, wyzwoleniu się z poniekąd z patologicznej sytuacji oraz o przełamywaniu barier i stereotypów, a wreszcie o nadziei na lepsze jutro i szczęśliwsze życie bez ciążącego balastu. Zapraszam na moją opinię :)

wtorek, 10 stycznia 2017

Morderstwo w pensjonacie - P. Andrus




"Październik to dziwny miesiąc. Czasem myślę, że nie ma własnej tożsamości.
Niemal nigdy nie przypomina jesieni. 
Jeśli świeci słońce, roztacza wokół ciepły blask i prowokuje do wkładania sandałów na bose nogi.
Jeśli niebo zasnuwają chmury, zaraz nadciąga śnieżyca, pokrywając opadłe liście białym puchem."


Przyznaję, że w momencie otrzymania zapowiedzi wydawniczych zwróciłam uwagę na powieść "Morderstwo w pensjonacie", bowiem zdecydowanie przyciąga wzrok oprawa książki w kolorze soczystej zieleni, dodatkowo z rudymi kotami (może raczej kocurami). Zwyczajnie nie da się przeoczyć tej okładki. Ale szczerze mówiąc, nie zainteresowała mnie na tyle, aby sięgnąć po tę pozycję. Aczkolwiek, kiedy po jakimś czasie zapoznałam się z opiniami o niej, to nabrałam ochoty na jej lekturę. I bardzo się cieszę, że się zdecydowałam. To komedia kryminalna, która zapewniła mi niesamowitą rozrywkę, niejednokrotnie wprawiła w zdumienie, kilkukrotnie zmyliła i wielokrotnie doprowadziła ze śmiechu do łez. Zapraszam na recenzję :)