niedziela, 3 kwietnia 2016

Yoga Girl - R. Brathen



"Joga to znacznie więcej niż fizyczne pozycje ćwiczone na macie.
Tak naprawdę są to wspaniałe sposoby na wykorzystanie tego, czego uczymy się podczas ćwiczeń, 
i danie tego światu."


"Jedyne, co się liczy, to jak bardzo kochasz.
Ostatecznie nie jest ważne, jak wygląda twoje ciało, jak udana jest twoja kariera, 
jak duży masz dom, jak zaawansowana jest twoja praktyka jogi czy też co mówi twój wyciąg z konta.
Pozwólcie, że powtórzę : Jedyne, co się liczy, to jak bardzo kochasz."


"Yoga girl" była dla mnie w pewnym sensie odpoczynkiem od ostatnio przeczytanych książek, które wywołały mnóstwo skrajnych emocji. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę z wielu różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że już od jakiegoś czasu myślałam o zapisaniu się na zajęcia jogi lub samodzielnym jej ćwiczeniu, a ta książka jeszcze bardziej mnie do tego zachęciła. Po drugie, zostałam bardziej uświadomiona, że joga to nie tylko ćwiczenia fizyczne, a przede wszystkim osiągnięcie równowagi i praca nad prawidłowym oddechem. Choć nie ukrywam, że niektóre pozycje jogi mnie przerażają. A po trzecie, książka zawiera piękną i prawdziwą treść, smaczne przepisy na łatwe potrawy oraz rewelacyjne zdjęcia.

Rachel Brathen jest znaną na całym świecie instruktorką jogi. Pochodzi ze Szwecji, a obecnie mieszka na Arubie wraz z mężem i psami. Wcześniej jednak kilka lat spędziła na Kostaryce, na którą postanowiła przylecieć zaraz po ukończeniu szkoły. To tam tak naprawdę zaczęła praktykować jogę i czerpać z niej radość. Miała trudne dzieciństwo, rozwód rodziców, tragiczna śmierć ojczyma, próba samobójcza mamy. Te wszystkie wydarzenia sprawiły, że Rachel zaczęła palić papierosy, pić mnóstwo alkoholu, a nawet zażywać narkotyki. Prowadziła buntowniczy styl życia, nie liczyła się ze zdaniem rodziców. Joga ją uratowała przed stoczeniem się na samo dno. Aktualnie prowadzi warsztaty, turnusy, a nawet wykłady, podróżując po całym świecie. Jest też jedną z niewielu osób, które praktykują zajęcia SUP, polegające na odbywaniu treningów na deskach unoszących się na wodach oceanu. Zajęcia prowadzone przez Rachel cieszą się ogromnym powodzeniem. Na Instagramie ma już prawie dwa miliony obserwatorów.

Książka podzielona jest na siedem rozdziałów. W każdym z nich dowiadujemy się wielu ciekawych informacji o życiu Rachel, pojęciu jogi ( dążącej do równowagi ciała, duszy i umysłu ), jej zasad ( jedną z nich jest dbałość o dobre samopoczucie, które musi pochodzić z wnętrza ), sekwencji ( m.in. powitanie słońca ), filarów ( jest ich osiem ). Ponadto ukazane są ćwiczenia podzielone na etapy, dostosowane zarówno dla osób początkujących, jak i zaawansowanych. Wszystkie pozycje są bardzo dobrze zobrazowane i omówione. Dodatkowo autorka dzieli się z czytelnikami zdrowymi i łatwymi przepisami np. na surowe lody bananowe, sałatkę z super składników, wielki zielony koktajl, herbatę ziołową czy zupę marchewkowo - imbirową. Książka jest bogata w mnóstwo przepięknych zdjęć, przedstawiających Rachel wykonującą różne asany ( pozycje ) na desce na wodzie, na plaży, w domu, o wschodzie i zachodzie słońca. Każdy rozdział kończy się jego krótkim podsumowaniem.







"Yoga Girl" to książka, przy której się po prostu odpoczywa. Czytałam ją z wielką przyjemnością i dużym zainteresowaniem. Jest pełna pięknych przemyśleń i refleksji dotyczących życia. Zapewne, gdy będę miała gorszy dzień, po prostu otworzę tę książkę, bo daje mnóstwo pozytywnej energii i radości. Zawarte w niej zdjęcia i pokazywane ćwiczenia sprawiają, że ma się ochotę sięgnąć po matę i od razu zacząć ćwiczyć. Tak samo jest w przypadku przepisów na proste dania, które są zarówno zdrowe, smaczne i kolorowe. Na pewno z nich skorzystam.

Reasumując, książka jest rewelacyjna pod każdym względem, zarówno treści, stylu pisania, jak i cudownych fotografii. Polecam ją nie tylko miłośnikom jogi, ale przede wszystkim tym osobom, które dopiero zamierzają odbyć ciekawą i fascynującą podróż w głąb siebie, uzyskać równowagę i pełną koncentrację poprzez wykonywanie ćwiczeń na macie.


"Jesteśmy potężnymi istotami. 
Czasem może nam się wydawać, że staliśmy się ofiarami naszego środowiska, 
ale tak naprawdę to my tworzymy świat, w którym żyjemy.
Ludzie, których spotykamy na drodze, nie są tam z przypadku, 
ale dlatego, że sprowadziliśmy ich do swojego życia. 
Nasze doświadczenia i sytuacje, z którymi się mierzymy, spotykają nas dlatego, że je sobie tworzymy."


Tytuł : "Yoga Girl"
Autor : Rachel Brathen
Wydawnictwo Kobiece
Rok wydania : 2016
Oprawa : miękka
Ilość stron : 176

Serdecznie polecam !


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu KOBIECE.

piątek, 1 kwietnia 2016

Moje czytelnicze podsumowanie marca :)



Marzec dobiegł końca, zatem czas na jego czytelnicze podsumowanie. W marcu przeczytałam kilka naprawdę rewelacyjnych książek. Nie potrafię wskazać najlepszej wśród nich, to byłby bardzo trudny wybór. Jednak muszę przyznać, że najniżej oceniam książkę "Wersje" J. Górskiego.  Wszystkie natomiast dostarczyły mi mnóstwo niesamowitych wrażeń, śmiałam się, a jednocześnie płakałam, popadałam w zachwyt.

W marcu udało mi się przeczytać 15 następujących książek : 
1. "Szepty miłości" - J.M.R. Michalski
2. "Obsesja" - Laurelin Paige
3. "Wojowniczki. Jak być nieperfekcyjną i szczęśliwą kobietą" - Glennon Doyle Melton
4. "Samulka" - Kinga Facon
5. "Echa przeszłości" - Elżbieta Hutnik
6. "Szukając tego" - Kinga Tatkowska
7. "Szukając szczęścia" - Aneta Krasińska
8. "Wersje" - Jarosław Górski
9. "We dnie, w nocy" - Agata Kołakowska
10. "Rosół z kury domowej" - Natasza Socha
11. "365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie" - Claire Dunn
12. "Zdążę cię zabić" - James Patterson & Marshall Karp
13. "Z teściową za pan wróg" - Izabela Milik
14. "Były sobie świnki trzy" - Olga Rudnicka
15. "Yoga Girl" - Rachel Brathen

Recenzje pierwszych trzynastu powieści są już na blogu. Natomiast recenzje książek "Były sobie świnki trzy" i "Yoga Girl" pojawią się na początku kwietnia.

A tak prezentują się wszystkie książki przeczytane przeze mnie w zeszłym miesiącu :




Książki recenzenckie otrzymane od Wydawnictw, z którymi współpracuję lub autorów :




Najczęściej wyświetlane posty w marcu :
1."Szukając tego" - K. Tatkowska
2. Co nowego w mojej biblioteczce ?
3. "Szepty miłości" - J.M.R. Michalski
4. "Obsesja" - L. Paige
5. "Echa przeszłości" - E. Hutnik

Bardzo Wam dziękuję za odwiedzanie bloga, komentowanie, obserwowanie, a także za każde polubienie na fb. Ogromnie się cieszę, że blog z dnia na dzień zyskuje coraz więcej czytelników wśród Was :) 

A jakie książki udało się Wam przeczytać ?  Zapraszam do komentowania :)

czwartek, 31 marca 2016

Z teściową za pan wróg - I. Milik



"- Mną się, dziecko, nie przejmuj, chyba ci nie przeszkadzam ? 
- Z tymi słowami teściowa położyła się w łóżku obok przyszłej synowej.
- Może pogłaskać cię po pleckach - zaproponowała. - Nie ? 
Rafałka zawsze głaskałam do snu jak był mały.
"Ratunku! Powietrza! Chyba nie będzie ze mną spać ? To już przesada!"
- Dziewczyna zastanawiała się, mają świadomość, że tutaj wszystko jest możliwe."


Gdy tylko ujrzałam tę książkę, wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać, a nawet mieć w swojej biblioteczce. Zaintrygowała mnie przede wszystkim okładka, po której można wnioskować, że jest to powieść erotyczna. Ale gdy przyjrzymy się bardziej, to dostrzeżemy oczy przyglądające się dwójce pochłoniętych sobą osób. Po drugie spodobał mi się tytuł, po którym zdecydowanie spodziewałam się dobrze napisanej komedii. Jednak okazało się, że książka ta w moim mniemaniu jest dramatem z domieszką humoru. 

Zapewne każdy z nas słyszał nie raz dowcipy, w których główną rolę odgrywała teściowa. Zazwyczaj wszystkie nas po prostu bawią. Pewnie większość z nich stanowi jakieś odzwierciedlenie rzeczywistości. Przecież te zabawne anegdoty skądś musiały się wziąć. Relacje z teściową, czy w ogóle z teściami bywają różne. Część z nas świetnie się z nimi dogaduje, miło spędza czas, chętnie odwiedza, krótko mówiąc ma dobry kontakt. Niektórzy po prostu z różnych względów ich unikają. A jeszcze inni bez przerwy się kłócą, sprzeczają o drobnostki, nie uwzględniają kompromisów i nie tolerują siebie nawzajem. Relacje są różne, tak samo jak my jesteśmy różni. Nie ze wszystkimi musimy się lubić czy mieć świetny kontakt, ale możemy próbować się porozumieć i przynajmniej żyć w zgodzie, nie do końca darząc się sympatią. Problem w tym, gdy jedna ze stron się stara, niekiedy nawet nie odzywając się, by nie wywołać konfliktu, a druga strona to ignoruje i robi wszystko, żeby postawić na swoim, nie zważając na uczucia i zdanie innych.

Ola i Rafał tworzą szczęśliwy i udany związek. Widują się tylko w weekendy ze względu na wykonywane prace. Ona mieszka samotnie w kawalerce, pracuje w dziale marketingu legendarnego przedsiębiorstwa. Wyprowadziła się z domu rodzinnego tuż po uzyskaniu pełnoletności. W dzieciństwie była bita przez ojca. Dlatego po opuszczeniu dawnego domu, nie utrzymywała z nim kontaktu, tak samo jak z matką podróżującą po Europie. Z siostrą też relacje nie należą do najlepszych, mimo iż są bliźniaczkami i wydawałoby się, że łączy je silna więź. Pewnie obie nie do końca mogą poradzić sobie z przeszłością.
Rafał natomiast jest trzydziestodwuletnim mężczyzną, mającym świetną pracę i dobrze zarabiającym. Jednak nadal mieszka z rodzicami, z którymi ciągle się kłóci, poniża ich i nie okazuje szacunku. Zachowuje się tak dlatego, że w dzieciństwie to on był tak samo przez nich traktowany.
Ola i Rafał bardzo się kochają, łączy je piękne i czyste uczucie. Jedynymi osobami, które zakłócają ich spokój są rodzice Rafała, a szczególnie jego mama. W domu przyszłych teściów Oli panuje wieczny hałas, rodzice Rafała ciągle się kłócą, obrażają i nie okazują żadnych pozytywnych uczuć wobec siebie. Teść uwielbia się chwalić procesami sądowymi, które wytoczył m.in. sąsiadom. Teściowa natomiast jest nachalna i natarczywa. Wszystko wie najlepiej, potrafi obdarzać synową różnymi rzeczami w wielkich ilościach, które na dodatek ani nie są do końca praktyczne ani ładne. Manipuluje Olą i wciąga ją w swoje gry prowadzone z Rafałem. To często prowadzi do sprzeczek między młodymi. A kiedy Ola zachodzi w ciążę, która okazuje się zagrożona, teściowie postanawiają się nią zaopiekować. Niestety nawet wtedy teściowa uprzykrza życie kobiecie, swoimi pomysłami wyprowadza ją nie raz z równowagi. Po narodzinach synka, Ola zamyka się w sobie, oddala się od męża, niechętnie odwiedza teściów, a nawet odmawia wyjazdów do nich...

"To podłe, podłe, podłe!!! Przecież ona doskonale wie, że tego nie chcę. 
Czy nie mam prawa do swojego domu sama wybrać niezbędne mi przedmioty ? 
Czy ona nie usiłuje przeżyć za mnie życia ?! - wściekła się bezsilnie w duchu. 
- Przecież każdy ma tylko jedno. Wiedziała, jędza, że w tej sytuacji nie mogę odmówić." 

Do czego doprowadzi nachalne postępowanie teściów ? Czy teściowa zrozumie i zmieni w końcu swoje zachowanie ? Czy Ola i Rafał zaznają spokoju i będą mogli w pełni cieszyć się szczęściem ?

Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Napisana jest prostym, żywym językiem. Czytałam ją z zapartym tchem, byłam bardzo ciekawa jak zakończy się ta powieść. Ukazała ona przede wszystkim dramatyczną sytuację Oli, która z jednej strony chciała mieć dobre relacje z teściami ze względu na Rafała, którego darzyła ogromnym uczuciem, a z drugiej strony wiedziała, że teściowa nią manipuluje. Pragnęła mieć kochającą się i szczęśliwą rodzinę, której nigdy nie miała. Zdawała sobie sprawę, że musi być asertywna, ale bała się, że gdy tylko sprzeciwi się teściom, to wywoła wielką kłótnię, a jej związek z Rafałem się wówczas rozpadnie. Przyjmowała wszystkie dary od teściowej, nie potrafiąc jej odmówić, żeby przypadkiem jej nie urazić. Wszystkie uczucia złości, niechęci wobec teściów, a także braku zrozumienia się w niej kumulowały. I w końcu musiały znaleźć ujście.

Reasumując, "Z teściową za pan wróg" jest według mnie świetnym i udanym debiutem. Powieść bardzo mnie poruszyła, przedstawia bowiem dość ważny temat relacji z teściami. A zakończenie po prostu mnie zaskoczyło i dosłownie wgniotło w fotel. Nie spodziewałam się takiego końca tej historii. Książka na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.


"Nie miała wątpliwości, że Rafał jest tym jednym jedynym. 
Od chwili, kiedy go poznała, nic już nie było takie jak przedtem. 
Gdyby z jakichś powodów nie mogli żyć razem, nie byłaby już w pełni sobą. 
Miałaby wykastrowaną duszę. Chyba tak to jest, jak spotyka się miłość. 
Zaczyna się wreszcie pojmować prawdziwy sens istnienia."


Serdecznie polecam !

"Z teściową za pan wróg" - Izabela Milik
Wydawnictwo Novae Res
Oprawa miękka
Ilość stron : 306


Za książkę serdecznie dziękuję Autorce - Izabeli Milik.



wtorek, 29 marca 2016

Zdążę cię zabić - J. Patterson & M. Karp



"- Często prowadzę indywidualną terapię policjantów, szczególnie detektywów. 
Narażają tyłki przez całe miesiące, a nawet lata. 
Śledzą i zamykają przestępców, którzy z całą pewnością są winni, 
a potem z takiego czy innego powodu ci różni złodzieje, gwałciciele 
czy mordercy wychodzą na wolność. 
Nie muszę wam mówić, jakie to jest stresujące dla policjanta, który aresztował takiego przestępcę. Rozmawiałam z tuzinami policjantów, 
którzy zrezygnowali z pracy albo odeszli na wcześniejszą emeryturę, 
bo mieli już powyżej uszu systemu sprawiedliwości."


Jak do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością James'a Pattersona. Pewnie dlatego, że dopiero od jakiegoś czasu zaczęłam czytać książki z działu thriller/kryminał/sensacja. Wcześniej unikałam tych gatunków. I tak naprawdę nie wiem dlaczego. Odkąd pamiętam lubiłam oglądać różnego rodzaju filmy i seriale kryminalne i detektywistyczne. Podoba mi się w nich tajemniczość, trzymanie w napięciu, emocje i oczywiście fabuła. 

Książka "Zdążę cię zabić" przede wszystkim rzuca się w oczy ze względu na okładkę, która odbiega kolorystyką od tych typowych ze swojej kategorii. Zazwyczaj są czarne, szare lub po prostu w ciemnych barwach. Natomiast ta wyraźna, efektowna, przedstawiająca jedne z wyższych budynków Nowego Jorku. Kojarzy mi się z amerykańskimi serialami, które oglądałam kilkanaście lat temu. Powieść podzielona jest na trzy części, a każda z nich na kilka dwu- lub trzy- stronicowych rozdziałów. Opowiedziane są tak naprawdę dwie historie przeplatające się na zmianę. Napisana jest lekkim językiem, w prosty i ciekawy sposób. To wszystko sprawiało, że czytało się ją szybko i z wielką przyjemnością, mimo poruszanego tematu. Porusza kilka kwestii. Głównym przedmiotem książki jest motyw kryminalny, polegający na wytropieniu mordercy. Kolejnym ukazanym tematem jest wątek polityczny. Detektywi prowadzą śledztwo, w które zamieszani są również politycy, a wszystko dzieje się na kilka dni przed wyborami. Książka przedstawia także dylematy miłosne głównego bohatera. 

Gideon i Dave są najlepszymi przyjaciółmi od najmłodszych lat. Pewnego dnia Meredith - siostra Dave'a wraca zapłakana i wystraszona z imprezy. Okazuje się, że została zgwałcona przez Enza Salviego - syna najbardziej znanego i najbogatszego w mieście gangstera. Dziewczyna nie chce tego zgłaszać na policji. Gideon i Dave postanawiają zatem sami wymierzyć sprawiedliwość i zemścić się na sprawcy pozbawiając go życia. Zaplanowali to w taki sposób, że nie zostali schwytani, a nawet podejrzani. To ich tajemnica.
Po kilku latach podejmują pracę w policji, a nieświadoma niczego Meredith w kancelarii prawnej. Tymczasem zostaje znaleziony notatnik Enza ...

Detektywi z NYPD Zach Jordan i Kylie MacDonald zostają wezwani do kolejnego morderstwa, które tym razem miało miejsce na rogu Piątej Alei i Siedemdziesiątej Piątej Ulicy, a dokładniej w Central Parku na diabelskim młynie. To już czwarta zbrodnia w ostatnim czasie. Tym razem ofiarą jest Evelyn Parker - Steele - córka właściciela około tysiąca kin na terenie kraju, siostra znanego dziennikarza a zarazem żona właściciela hoteli i kasyn. Każda z ofiar zawsze ma na sobie biały kombinezon z tyveku, a ciało jest wyszorowane amoniakiem. Ponadto wszystkie były wpływowe i bogate, a także pochodziły z różnych dzielnic NY. Jedynym łączącym je elementem był fakt, że nigdy nie zostały ukarane za popełnione przestępstwa. Przed Zachem i Kylie trudne zadanie - mają schwytać mordercę tzw. Czyściciela w ciągu siedmiu dni, aby zdążyć przed zbliżającymi się wyborami. Tymczasem znika kolejna osoba - Rachel O'Keefe podejrzana o zabójstwo kilkuletniej córki, tymczasowo zwolniona z aresztu...

Czy detektywom uda się schwytać Czyściciela ? Kto nim będzie ? Czy zdążą ocalić Rachel ? Czy rzeczywiście była winna śmierci swej córeczki ? Czy ojciec Enza dowie się, kto stoi za jego zabójstwem i pomści śmierć syna ? Co łączy te dwie sprawy ?

Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony i trzymała w napięciu do końca. Mimo, iż po kilkunastu kartkach byłam prawie pewna jaki będzie wynik śledztwa, to przyznaję, że powieść czytałam z wielką ciekawością. Autor powoli i stopniowo odsłaniał karty. Zarówno wątek zabójstwa Enza przez dwóch przyjaciół, jak i tajemnicze zbrodnie Czyściciela świetnie się ze sobą przeplatały.
Bardzo podobały mi się postacie Zacha i Kylie. W pewnym stopniu przedstawione zostało ich życie prywatne. W pracy byli partnerami i dobrymi przyjaciółmi, ale jeszcze kilka lat temu tworzyli udany związek. Niestety nie przetrwał próby czasu. Kylie wyszła za mąż za bogatego dziennikarza, a Zach na nowo układał sobie życie z Cheryl, pracującą jako psychiatra w tej samej jednostce policji. Oboje borykają się z problemami osobistymi. Zach ciągle wraca myślami do przeszłości i do jego ówczesnej relacji z Kylie. Zastanawia się także, czy dobrze postępuje wiążąc się z Cheryl. Natomiast Kylie żyje w ciągłej niepewności. Każdego dnia, gdy wraca do domu, nie wie tak naprawdę w jakim stanie zastanie swojego męża, który jest uzależniony od leków, a na dodatek nie chce podjąć leczenia. Jednak pomimo życiowych i osobistych zawirowań, w pracy tworzą zgrany duet. Bardzo dobrze się rozumieją i z pełnym zaangażowaniem prowadzą kolejne śledztwa.

"Zdążę cię zabić" jest naprawdę udanym kryminałem. Najważniejszą rolę odgrywają w nim oczywiście prowadzone śledztwa. Dodatkiem do nich są stopniowo wprowadzane pozostałe wątki, które nie przyćmiewają głównej historii, a wręcz ubarwiają lekko książkę. Dzięki temu z zaangażowaniem pochłonęłam tę powieść. Dostarczyła mi niesamowitych emocji, a napięcie rosło z każdym kolejnym rozdziałem. I do tego jeszcze rewelacyjne zakończenie. Ponieważ jak do tej pory nie udało mi się przeczytać żadnej innej książki autora, to po tej lekturze mam zamiar to nadrobić. To idealna powieść zarówno dla miłośników kryminałów, jak i dopiero zaczynających swoją czytelniczą przygodę z tym gatunkiem.

Serdecznie polecam !

"Zdążę cię zabić" - James Patterson & Marshall Karp
Wydawnictwo HarperCollins
Oprawa miękka
Ilość stron : 351


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

piątek, 25 marca 2016

Moja biblioteczka :)


Dziś chciałabym Wam zaprezentować moją biblioteczkę. Książki głównie zajmują miejsce na regałach, ale również na biurku, a zdarza się także na parapetach. Po prostu kładę je tam, gdzie jest akurat wolne miejsce. 

Moja biblioteczka liczy łącznie 294 książki, z czego się bardzo cieszę :)  Oczywiście z każdym nadchodzącym miesiącem poszerza się o kolejne pozycje. W moim zbiorze znaleźć można m.in. : powieści obyczajowe, erotyczne, kryminalne, romanse, poradniki, thrillery, biografie, reportaże, wywiady, książki kucharskie. 

Zapraszam do oglądania :)

Powieści obyczajowe, erotyczne, kryminalne, romanse, poradniki, thrillery, biografie i i nne










Książki kucharskie :


Przedstawione wyżej pozycje zawierają przepisy dań dla małych dzieci, a także dla całych rodzin. Bardzo często z nich korzystam. Począwszy od kwietnia na blogu pojawi się m.in. cykl, w którym będę polecać ciekawe książki z łatwymi przepisami różnych potraw. Zapraszam :)


Czy wśród książek z mojej biblioteczki znaleźliście swoje ulubione powieści ? Co sądzicie o moim zbiorze ?
Czy chcielibyście przeczytać recenzje którychś z książek widniejących na zdjęciach ( recenzje części z nich są już na moim blogu ) ? A może chcielibyście się podzielić swoimi biblioteczkami ? 

Jeśli macie jakieś pytania - zapraszam do ich zadawania.

Zapraszam do komentowania :)

Miłego dnia :)

czwartek, 24 marca 2016

365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie - C. Dunn




"Ziemia to wspaniała uzdrowicielka. Jeśli się jej poddasz, nauczy cię wszystkiego, co musisz umieć. 
Poddaj się."

"- Kobieta kieruje się sercem. Uczy się słuchać impulsów rodzących się wewnątrz niej 
i działa według tego, co sama uważa za słuszne. 
To serce jest jej mapą i kompasem, nie świat zewnętrzny."

"- Claire, musisz coś zrozumieć - Malcolm wyraźnie zniża głos.
 - Twój umysł zaprowadził cię tam w celu zdobycia umiejętności, 
ale tak naprawdę znalazłaś się w lesie ze znacznie ważniejszego powodu. Masz się tam uleczyć. 
Z dziewczyny będącej popychadłem świata zewnętrznego zmienić się w pełnokrwistą kobietę. 
Zacznij od eksperymentu. Daj sobie dwa dni wolnego i rób tylko to, na co masz ochotę. 
Bądź beztroska, spontaniczna, dzika ..."


Uwielbiam książki będące zapisem i relacją z podróży niezależnie od jej kierunku i celu. Zawsze podziwiałam i darzyłam szacunkiem ( i oczywiście nadal tak jest ) osoby, które samotnie żeglują po wodach oceanu, wspinają się na najwyższe szczyty i budowle świata, przemierzają dżungle, lasy, pustynie i inne egzotyczne miejsca. Ci ludzie podejmują ryzyko, kierują się odwagą i determinacją, a zarazem ciekawością. Narażają swoje zdrowie i życie, bowiem w czasie wyprawy tak naprawdę muszą walczyć o każdy następny dzień. Ale również toczą bitwę ze samym sobą, swoimi słabościami, strachem i bólem. 

Zapewne każdy lub prawie każdy z nas nie raz pomyślał o tym, żeby uciec od problemów, kredytów, ludzi bądź miejsc. Krótko mówiąc od rzeczywistości, która czasami nas przytłacza. Udać się na bezludną wyspę, pobyć w samotności i zastanowić się nad naszym życiem. Niekiedy taka wyprawa staje się naszym marzeniem, który z różnych powodów nie może być zrealizowane. Pragniemy oderwać się od narzuconych nam schematów, planów, relacji. Chcemy robić to, na co mamy ochotę i sami decydować o czasie, w którym tego dokonamy.

"365 dni bez zapałek" jest zapisem autorki z rocznego pobytu w australijskim buszu. Claire Dunn przez wiele lat pracowała jako aktywistka, która walczyła w obronie lasów. Pisała petycje, udzielała przed kamerami komentarzy dotyczących realizowanych protestów. Jej miłość do natury, lasów zaczęła się kiedy związała się z Danielem. Wspólnie szkicowali plany ratowania lasów, uczestniczyli w wiecach, jeździli na wycinki drzew i dokumentowali łamanie praw, które regulowały gospodarkę leśną, a następnie przekazywali dane odpowiednim organom. Claire po jakimś czasie rozstała się z Danielem. Później podjęła się wolontariatu w organizacji ochrony środowiska, gdzie następnie zaoferowano jej płatną posadę. Jednak polegała ona na wykonywaniu pracy głównie przed komputerem, zatem skończyły się wszelkie wyjazdy. I wtedy Claire uświadomiła sobie, że potrzebuje przerwy. Każdy dzień jest dla niej harówką, wykonuje kolejno po sobie następujące zadania. Większość znajomych ułożyła sobie życie, zakładając rodziny, budując domy, biorąc kredyty, rodząc dzieci. A ona skupiała się wyłącznie na pracy. Postanawia zatem zapisać się na warsztaty dotyczące sztuki przetrwania. Po nich decyduje się na udział w projekcie, zakładającym roczną egzystencję w australijskim buszu. Wraz z kilkoma innymi uczestnikami przedsięwzięcia bierze udział w zajęciach prowadzonych przez instruktorów na miejscu, które trwają pierwsze sześć miesięcy. Nabywają wiedzę dotyczącą budowy schronienia, rozpalania ognia za pomocą świdra ręcznego, czerpania wody z różnych źródeł, rozpoznawania śladów zwierząt i odgłosów ptaków, polowania, konstruowania pułapek, a także lepienia naczyń z gliny. Program zakładał stopniowe ograniczanie używania przedmiotów ze świata zewnętrznego, musieli nauczyć się korzystać z tego, co oferuje im las, natura. Obowiązywały ich również zasady, np. zakaz spożywania alkoholu, poza obozem mogli spędzić jedynie trzydzieści dni i przyjmować gości również przez trzydzieści dni. Kolejne sześć miesięcy byli skazani tylko i wyłącznie na siebie.
Jak Claire sobie radziła na zajęciach ? Co sprawiało jej najwięcej trudności ? Czym okazała się dla niej ta wyprawa ? Czy była tylko świetną przygodą, a może przede wszystkim podróżą w głąb siebie ? 

W trakcie czytania książki przez cały czas wyobrażałam sobie siebie pośrodku ogromnego, tajemniczego i nieprzewidywalnego lasu. Zastanawiałam się, czy poradziłabym sobie w takich warunkach, czy miałabym odwagę spać w ciemnym lesie, w szałasie, do którego w każdej chwili może wpełznąć wąż; czy wytrzymałabym ukąszenia komarów ( chyba nie ) i ugryzienia mrówek i innych insektów; czy podjęłabym się zjedzenia owadów; czy umiałabym zabić jakiekolwiek zwierzę, które miałoby stać się moim posiłkiem; czy poradziłabym sobie z doskwierającą tam samotnością ? Mogłabym wymieniać tak bez końca. Pewnie gdybym musiała, to wytrzymałabym. Ale z własnej nieprzymuszonej woli na dzień dzisiejszy nie podjęłabym się takiego zadania. Z drugiej strony "nigdy nie mów nigdy".

Jestem pod ogromnym wrażeniem książki, jej treści, ale także samej autorki. Sama nawet stwierdziła, że ta wyprawa była istnym szaleństwem. Oczywiście nabyła wiele przeróżnych umiejętności, które były niezbędne do przetrwania w buszu o każdej porze roku. Na pewno doznała wielu niesamowitych wrażeń z obcowania z przyrodą, naturą. Zaprzyjaźniła się z ptakami, potrafiła je rozróżnić i rozpoznać po wydawanych dźwiękach. Gawędziła z drzewami i innymi roślinami. Miała swoje ulubione miejsce, gdzie przesiadywała prowadząc długie rozmowy z eukaliptusami. Ta wyprawa odmieniła jej życie, pokazała, że można przeżyć bez środków masowego przekazu, bez restauracyjnych posiłków, bez pracy i pieniędzy. Przede wszystkim to była podróż w głąb siebie, walka z własnymi słabościami, bólem fizycznym ( odciski, ugryzienia i pęcherze ), strachem, a także tęsknotą za bliskimi i samotnością.




Książka bardzo mi przypadła do gustu. Skłania nas do refleksji, uświadamia nam, że życie jest jednym wielkim wyzwaniem, że czasami warto odciąć się od otaczającej nas rzeczywistości i zrealizować nasze nawet najbardziej skrajne i nierealne marzenia. Może warto podjąć ryzyko i wziąć udział w szkole przetrwania albo pobyć sam na sam z naturą, korzystając tylko i wyłącznie z jej dobrodziejstw, ażeby przekonać się kim jesteśmy i ile jesteśmy w stanie udźwignąć.

Reasumując, książka jest po prostu rewelacyjna. Dodatkowym jej atutem są piękne zdjęcia, które pokazują życie codzienne uczestników projektu w australijskim buszu. Z przyjemnością będę do niej wracać, bowiem zawiera głęboką i przejmującą treść.


"W końcu będę musiała zabić. Jedynie odebranie życia pozwoli mi przetrwać tutaj dłużej. 
I jedynie przez wejście w relację drapieżnik - ofiara będę mogła naprawdę stać się częścią tej ziemi. Kiedy przekroczę ten próg z pełnym przekonaniem, zostanę jej dłużnikiem na całe życie, 
ale w tej chwili dopiero się z nią poznaję."


"W nocy, wtulona w ciepło ogniska, nie jestem sama. 
Wewnątrz mnie znajduje się dusza tak przepełniona uczuciami, że aż boli. 
Jest moim centrum, moim słońcem, moim kompasem. 
Posyła dreszcze zadowolenia po moich plecach i ramionach. Mówi. 
Zadaję jej pytania, a ona odpowiada. Czuję się, jakbym odkryła najlepszego przyjaciela, 
który zawsze przy mnie był i tylko czekał, aż go zauważę. Nie jest ani idealny, ani zawsze życzliwy. Nasza relacja nie różni się od innych, ma swoje wzloty i upadki, swoje kłótnie i chwile bliskości. 
Nie jest wielka, ale po prostu niezwykle zwyczajna.
Wyciągam rękę po dziennik leżący na kocu. Dzisiaj muszę zapisać tylko jedno zdanie.
Mam już swoje serce."


Serdecznie polecam !

"365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie" - Claire Dunn
Wydawnictwo Kobiece
Oprawa miękka
Ilość stron : 354


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu KOBIECE.

wtorek, 22 marca 2016

Rosół z kury domowej - N. Socha



"Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że święta są rodzaju żeńskiego, bo to głównie kobiety stają na uszach, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Pieką, sprzątają, gotują, kupują prezenty, trzepią dywany, 
myją okna, taszczą choinki, potem znowu pieką i znowu sprzątają, i znowu coś tam taszczą. 
Nic dziwnego, że tuż przed Wigilią padają ze zmęczenia i na resztę świąt nie mają już ochoty, 
nawet gdyby sam Święty Mikołaj zaproponował im erotyczny masaż stóp."


Pierwszą książką Nataszy Sochy, po którą sięgnęłam była "Awaria małżeńska" napisana wspólnie z Magdaleną Witkiewicz. To sprawiło, że byłam bardzo ciekawa kolejnych książek autorki. Chciałam się przekonać, czy są równie dobre, lekkie z dużą dawką humoru i ironii. I nie żałuję, iż podjęłam się lektury tej powieści. Co prawda kilkanaście pierwszych stron troszkę mnie nudziło i nawet miałam sobie odpuścić dalsze czytanie. Jednak dobrze, że tego nie zrobiłam, bo prawie od połowy książki zrobiło się ciekawie i świetnie się bawiłam. Nie mogłam się od niej oderwać. Prawdę mówiąc płakałam ze śmiechu.

Na początku może odpowiemy sobie na pytanie kim jest kura domowa ? A zatem jest to kobieta, która cały swój czas poświęca dbaniu o dom, a także wychowywaniu dzieci ( o ile są ). Codziennie jest ten sam schemat pracy ( prowadzenie domu to też praca ). Sprzątanie, gotowanie, pranie, zmywanie, prasowanie, sprawne posługiwanie się odkurzaczem i mopem, a także ścierką, zabawa z dziećmi, ich karmienie i przebieranie, porządkowanie ogrodu, sadzenie i podlewanie roślin oraz oczekiwanie na powrót męża z pracy. Od zawsze kobiety pełniły rolę kury domowej, a mężczyzna zarabiał na dom, utrzymanie rodziny. Oczywiście od jakiegoś czasu mamy równouprawnienie, czasami role się odwracają. Kobiety podejmują decyzję o rezygnacji z pracy i zajęciu się domem czasami dlatego, że sytuacja ich do tego zmusiła, niekiedy dlatego, że po prostu tego chcą, ale również dlatego, że tak jest im wygodniej.

"Rosół z kury domowej" to przede wszystkim historia trzydziestosiedmioletniej Wiktorii, która z wykształcenia jest architektem. Niestety nie miała okazji pracować w zawodzie. Zaraz po ukończeniu studiów i zdanym egzaminie magisterskim, jej chłopak - Tymon obdarował ją pierścionkiem zaręczynowym, a także uświadomił, że nie będzie musiała nigdy pracować i wolałby, aby zajęła się ich wspólnym domem. A Wiktoria z entuzjazmem przyjęła jego propozycję. Zatem przez kilka lat ich trwającego małżeństwa dbała o dom, sprzątała, gotowała, prała, prasowała. Na zawołanie potrafiła wyrecytować sposób wywabiania plam na ubraniach po kawie, szpinaku, rdzy itd. Perfekcyjnie dobierała dodatki, nakrywała do stołu, serwowała posiłki, rozróżniała rodzaje garnków. Spełniała wszystkie zachcianki męża. Tymon pracował, zarabiał, wracał do domu o różnych porach. Ale jakoś Wiktorii nigdy nie przeszkadzało, że mąż wraca później. Pewnego dnia oznajmił jej, że zakochał się w Ani - kobiecie, która nie potrafi gotować, nie mówiąc już o sprzątaniu i że odchodzi. Tak po prostu. Wiktoria była w szoku. Nie spodziewała się tego. Jak on mógł jej to zrobić ? Przecież zrezygnowała z własnych marzeń i pragnień, aby całkowicie poświęcić się dbaniu o niego i dom. Postanawia zatem wyjechać do ciotki Klary do Niemiec, aby zaszyć się w małej wiosce i zapomnieć o byłym mężu, o jego zdradzie i poradzić sobie z upokorzeniem i wstydem. Ciocia Klara udziela jej wsparcia i oferuje dach nad głową. We wiosce Wiktoria poznaje m.in. Judith, Marę i Leę - kury domowe, z którymi się zaprzyjaźnia i razem zaczynają nowy etap w ich dotychczasowym życiu. Podejmują decyzję, aby topless w weneckich maskach na twarzy gotować przed kamerą a następnie udostępniać filmiki w internecie ...
Co wyniknie z ich wspólnego gotowania ? Czy odniosą sukces ? Jak zareagują ich mężowie ? Czy dzięki tej przygodzie poczują się dowartościowane i atrakcyjne ?

Książka jest naprawdę świetna. W idealny sposób odzwierciedla uczucia i zachowania typowych kur domowych. Wszystkie zrezygnowały z własnych marzeń, żeby podjąć się naprawdę bardzo trudnej roli i równie ciężkiej pracy. Każda z nich robiła wszystko, aby dom wyglądał perfekcyjnie. Te, które miały dzieci, potrafiły idealnie dzielić obowiązki pomiędzy opieką nad nimi a sprzątaniem i gotowaniem. Tak naprawdę każdy dzień był rozplanowany i tylko trzeba było się tego trzymać. Kobiety musiały nawet zaakceptować wydzielane przez mężów pieniądze, które prawdę mówiąc wystarczały na potrzeby bieżące. A kiedy niezbędne było zakupienie rajstop czy butów, musiały prosić o dana kwotę, którą nie zawsze otrzymywały. Niektóre z nich miały wychodne tylko dwa razy w miesiącu. Były niekiedy zmuszone gotować trzydaniowy obiad, ponieważ każdy z członków rodziny preferował inne jedzenie. Kobiety spełniały wszystkie zachcianki mężów, tym samym zapominając o sobie, swoich potrzebach, pragnieniach i szczęściu. 

"Rosół z kury domowej" to słodko - gorzka opowieść napisana lekkim stylem. Uświadamia kobietom, aby pomyślały również o sobie i nie dawały się zamknąć w złotej klatce. Książka jest skierowana do wszystkich kobiet niezależnie od wieku, do obecnych i przyszłych żon. I nie chodzi o to, aby zniechęcić je do dbania o dom i jego prowadzenia, ale żeby w tym wszystkim znalazły czas na zajęcie się sobą i realizowaniem swoich pasji oraz sprawianiem sobie przyjemności. Naprawdę warto sięgnąć po tę lekturę. Przede wszystkim, żeby docenić codzienną pracę wszystkich kur domowych. Ale również dlatego, aby chociażby dowiedzieć się, co to jest "kuciapa" i w jak zaskakujący sposób zakończy się historia sympatycznych bohaterek.


"Ludzie perfekcyjni tylko na pierwszy rzut oka wydają się partnerami, o jakich marzymy. 
Z czasem ta doskonałość staje się, paradoksalnie, ich największą wadą. 
Wydają nam się nudni ze swoją obsesją bycia idealnym, na dłuższą metę denerwujący, 
a czasem wręcz śmieszni. 
Wolimy się związać z kimś, kto jednak od czasu do czasu przypali mleko i zapomni wyrzucić śmieci."

"Japończycy uważają, że człowiek ma trzy twarze.
Pierwszą, pokazywaną całemu światu.
Drugą, którą pokazuje swoim przyjaciołom,
oraz trzecią, której nie pokazuje nikomu.
I ta ostatnia właśnie jest odzwierciedleniem tego, kim jesteśmy naprawdę."


Serdecznie polecam !
"Rosół z kury domowej" - Natasza Socha
Wydawnictwo Pascal
Oprawa miękka
ilość stron : 304